6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weszłam dziś do szkoły z bardzo pozytywnym nastrojem. Oczywiście nie zapomniałam tego co wczoraj się działo i jak bardzo Dick mnie pogrążył w szkole, ale byłam przekonana, że zaraz jakaś nowa plotka, zdjęcie czy sytuacja sprawi, że ludzie zapomną o wczorajszym zdjęciu, mnie w samej bieliźnie. Wczoraj co godzinę sprawdzałam odsłony pod zdjęciem, które dodałam na szkolnego bloga i można spokojnie powiedzieć, że ma bardzo podobne wyświetlenia co ja w roli głównej wczoraj pod postem mojego wroga. Szczerzę, nie dziwię się, Dick to gwiazda szkolnego futbolu jak i całej szkoły. Każdy zna go w tej szkole, każda dziewczyna marzy o skosztowaniu jego ciała, każdy facet chowa się przy nim, przy jego przystojnym i seksownym ciele jak i głosie. Wszyscy, ale nie ja, kilka lat temu popełniłam ten błąd i nie zamierzam popełniać go znowu. Pragnęłam go, pragnęłam jego głosu chodź miałby na mnie krzyczeć, pragnęłam jego dotyku chodź miałby mnie uderzyć. Pragnęłam go w całości tylko dla siebie. Byłam nim zauroczona po uszy. Nie widziałam po za nim świata, ale on już tak, więc i ja musiałam przestać widzieć tylko go i skupić się na swoim życiu i ludziach, którzy mnie kochają i próbują chronić przed złem. Znam Dicka od dziecka i wiem, że on taki nie był. Nie był arogancki, zbuntowany, zarozumiały i mściwy, ale taki jest teraz. Nie mam pojęcia dlaczego, ale tak już jest i nawet jak bym chciała to zmienić to nie mogę bo to jego życie i jego wybory i nic mi do tego. On ma swoje życie, a ja swoje i tego będę się trzymać. Ja jestem dokładna, lojalna, obowiązkowa, pracowita i troskliwa, a on bezczelny, bezmyślny, chamski, impulsywny i nieczuły. Różnimy się od siebie bardzo, ale jedno nas łączy, pałamy do siebie taką samą nienawiścią. Wiem, że cała szkoła będzie się z niego śmiać przez to zdjęcie z bloga, ale mam to gdzieś zasłużył sobie. Nikt by się nie spodziewał, że Dick w dzieciństwie zamiast bawić się samochodzikami czy wyścigówkami jak przystało na prawdziwego chłopaka bawił się lalkami.

-Hej Ronnie. Szukałem Cię po całej szkole. - podchodzi do mnie i opiera się o szafkę Dicka

-Oooo hej Carl. Coś chciałeś? -pytam zamykając szafkę i odwracając się w jego stronę

-Niee, znaczy nic specjalnego, ale... - przerwał wpatrując się w podłogę

-Carl jeśli coś się stało, to możesz śmiało mówić. Może będę mogła pomóc, a jeśli nie to przynajmniej możesz się wygadać. - mówię łapiąc go za ramiona i lekko kucając, by spojrzeć się w jego niebieskie oczy - Nie gryzę. - dodaję z lekkim rozbawieniem

-Fajny post wrzuciłaś wczoraj na bloga. Nikt by się nie spodziewał, że Dick Hughes w dzieciństwie bawił się lalkami. - powiedział podnosząc głowę

-Oh, ym, dziękuję. Tak masz rację, dlatego to wrzuciłam. Coś jeszcze? Bo trochę się spieszę, mam teraz test i chciałam sobie powtórzyć zagadnienia do niego. - powiedziałam, nie chciałam, że by to zabrzmiało nie miło, ale się spieszyłam

-Nie, znaczy tak. Chciałbym zadać Ci pytanie. - powiedział, a mi momentalnie przyspieszyło bicie mojego serca, wyglądał tak nieporadnie przez co był jeszcze bardziej słodki - Może miałabyś ochotę jutro ze mną gdzieś wyskoczyć? - spytał, a mi samoistnie kolana zaczęły się uginać, w uszach zaczęłam słyszeć szum i pisk, w oczach miałam mroczki, a w brzuchu czułam stado szalejących motyli, których nie dało się powstrzymać

-Takkk, znaczy z miłą chęcią jutro z tobą gdzieś wyskoczę, ale teraz przepraszam muszę już iść bo się śpieszę. - powiedziałam i odeszłam tak szybko jak nogi mi na to pozwoliły

Moje marzenie się spełniło. Carl Harris zaprosił mnie na randkę. Szkoda, że nie mogłam z nim pogadać dłużej, ale przestawałam panować nad swoim ciałem i bałam się, że się przed nim wygłupię. Carl to przystojny blondyn o niebieskich oczach. Posiada duże kości policzkowe i zarost, przez co wygląda na starszego niż jest. Z charakteru jest bardzo podobny do Woltera, jest otwarty, pomysłowy, punktualny, wyrozumiały, posiada bardzo dużo cech, które można by wymieniać, ale nie mamy na to czasu. Carl tak jak i większa połowa płci męskiej z naszej klasy, należy do futbolistów.

-Ronnie uciekaj! - krzyknęła do mnie Meg, która wyrwała mnie z transu w którym myślałam o swojej jutrzejszej randce

-Co? Dlaczego? Po co? Co się dzieje? - zaczęłam zadawać jej pytanie po pytaniu

-Dick jest wkurwiony! - krzyczała chodź dzielił nas tylko metr

-No i co z tego, właśnie o to mi chodziło. - powiedziałam bo domyśliłam się, że jego nastrój ma związek z moim postem

-Nic nie rozumiesz, on zaczął bredzić jakieś dziwne rzeczy! Mówił, że nikt nie może się dowiedzieć o jego przeszłości i, że jak tylko Cię spotka to poniesiesz tego srogie konsekwencję! - zaczęła mówić tak szybko, że nie nadążałam za sensem jej słów, a w szczególności zdań

-Przecież nic nie może mi zrobić. On udaję tylko takiego by popisać się przed kolegami. - oznajmiam

-Ronnie ja naprawdę nie żartuję. Dick rozkazał Brianowi usunąć ten post, a Brian powiedział, że nie zrobi tego, więc Dick rzucił się na niego z pięściami. - zaczęła mówić spokojnie i poważnie jakby nie żartowała, a ja zaczęłam się bać Dicka, że może mi coś zrobić

-Przecież Brian to jego przyjaciel, jak on... - przerwała mi

-No właśnie, skrzywdził przyjaciela, więc wyobraź co może zrobić tobie. - zaczęłam na serio się go bać, ale Meg miała rację jeśli był zdolny do skrzywdzenia swojego przyjaciela to co może zrobić mi

-Gdzie on teraz jest? - spytałam

-Brian u piguły, a Dick u dyra, ale czuję, że jak z niego wyjdzie to zacznie Cię szukać, więc lepiej będzie jak pójdziesz do domu.

-Ale ja nie mogę tak po prostu sobie pójść na wagary, mamy przecież test i ja muszę... - znów mi przerwała

-Uznaj to za dzień wolny, albo za rotowanie swojej dupy przed mordercą, który chcę Cię zabić. - próbowała mnie pocieszyć, ale mi nie było do śmiechu, bo ona miała rację, po raz kolejny - Posłuchaj zrobimy tak, pójdziesz teraz do domu, a ja, Walter i Lisa pójdziemy do Ciebie po szkole, zrobimy se może jakieś piżama party, a jutro jak gdyby nigdy nic przyjdziemy do szkoły.

-Ale ja... - przerwała mi

-Nie ma żadnego, ale. To nie było pytanie tylko rozkaz. Idź już zanim Dick tu przyjdzie.

-Dziękuję - powiedziałam i się do niej wtuliłam

-Za co?

-Za to, że mi pomagasz. Inne osoby na twoim miejscu by tylko czekały, aż Dick by mi coś zrobił.

-Takie osoby to nie są przyjaciele, tylko jebane kurwy. A teraz już idź. - powiedziała i mnie przytuliła, a następnie puściła, a ja skierowałam się w stronę domu przy okazji dzwoniąc po Johna

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro