Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hej hej

Wiem, że dawno nie było rozdziału, ale w końcu coś udało mi się napisać ^^
3 k słów więc całkiem długi hahah

Mam nadzieję, że nie będzie błędów, bo nie mogłam poświęcić zbyt dużo czasu na korektę, a nie chciałam jeszcze bardziej przedłużać dodania tego rozdziału hehe

Miłego czytania! <3

---

Ten dzień zaczął się inaczej, niż zwykle. Nie miałem kaca, mimo że wieczorem dużo wypiłem. Była dziesiąta, leżałem na kanapie w domu Smitha, a samego delikwenta nie było widać na horyzoncie.

Ale było słychać.

Spojrzałem na fotel obok. Smith spał na siedząco. To był dość zabawny widok. Opluł się, a jego koszula była rozpięta.
Prychnąłem cicho pod nosem i usiadłem. Sięgnąłem po spory kawałek skórki od pomarańczy i rzuciłem ją na twarz Erwina.

- Ej, Smith, wstawaj. - obudziłem go bez skrupułów.

On od razu otworzył oczy, a jego zdezorientowana mina wyglądała na tyle głupio, że nie mogłem powstrzymać cichego parsknięcia, które wyrwało mi się z ust. Zdjął z twarzy skórkę i spojrzał na mnie nadal nie wiedząc co się dzieje.

- Levi... - mruknął i podrapał się po czole. - Moja głowa... Kurwa.

- Masz kaca, a ja mam za trzy godziny spotkanie z Erenem. Muszę jechać.

- Ah, z tym twoim chłopcem? - najwidoczniej uświadomił sobie co wczoraj robiliśmy, o czym rozmawialiśmy i dlaczego spaliśmy w salonie. Jego szok poprzebudzeniowy minął.

- No tak. - odgarnąłem włosy do tyłu. - Muszę się umyć, bo śmierdzę i wyglądam, jak gówno. I pewnie mam pierdolnik w domu.

- Czyli jedziecie do ciebie?

- Ta, dlatego nie zostanę na twoich zajebisty naleśnikach, Smith. - wstałem i zacząłem poprawiać koszule. Sprawnie zapiąłem wszystkie guziki i zacisnąłem krawat, zaraz po tym narzucając na siebie marynarkę.

- Ten raz ci wybaczę. - mruknął, trzymając się za głowę. - Poza tym... - podrapał się po zaroście i skrzywił nieco swoją twarz, myśląc nad czymś intensywnie. - Ten chłopak dość szybko zgodził się do ciebie przyjechać. Może chce zrobić cię na kasę?

- Nie będziemy robić żadnych nieprzyzwoitych rzeczy, Smith. Szanuję go. No chyba, że będzie chciał... Nie będę go do niczego namawiać. Na pewno nie na bzykanie.

- Tak, tak... Jeszcze wspomnisz moje słowa i przyznasz mi rację. Daje wam góra dwa tygodnie. - machnął ręką i powoli wstał z fotela, ciągle trzymając się za głowę. Syknął z bólu prawdopodobnie przez kaca i spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.

- Gówno wiesz, Smith. Nie znasz go.

- Znam ciebie, Levi i wiem, że nigdy nie widziałem cię w takim stanie. - uśmiechnął się do mnie lekko.

- Nie pierdol. - powiedziałem trochę bez przekonania, bo fakt faktem nigdy nie czułem się tak, jak po spotkaniu Erena. To były najlepsze chwile mojego życia bez zwątpienia. Ciągle o nim myślałem, coś łaskotało mnie w brzuchu, a kiedy był obok nie potrafiłem oderwać od niego wzroku.

- Może to miłość od pierwszego wejrzenia? - spojrzał na mnie wymownie.

- Skończ, Smith.

- Zastanów się. Naprawdę wyglądasz na odmienionego.

Spojrzałem w jego oczy trochę podejrzliwie, jakbym osądzał go o zdradę. Oczywiście tak nie było, po prostu nie rozumiałem tego co się dzieje, byłem zdezorientowany swoim stanem, jego słowami, a przede wszystkim uczuciami, które czułem do Erena. Jego pojawienie się w moim życiu sprawiło, że wszystko wokół mnie stało się lepsze. Myśli o nim mnie uspokajały, jego głos koił, a jego obecność zabierała mnie do piękniejszego świata.

*

Wyłączyłem suszarkę i odłożyłem ją na swoje miejsce. Rozczesałem włosy grzebieniem i ułożyłem je jak zawsze. Posmarowałem się dezodorantem, oraz popsikałem nadgarstki i szyję drogimi perfumami. Wszystko wykonywałem tak starannie, że mimo iż z natury byłem pedantem i perfekcjonistą, to poziomu takiej staranności nie osiągnąłem chyba nigdy. Założyłem idealnie wyprasowaną koszulę i już po chwili zapinałem jej guziki. Dłonie nieco mi drżały, nie wiedziałem czy z ekscytacji, czy może ze słodkiego stresu.

Posprzątałem cały dom, zadbałem o pełną lodówkę i kupiłem dobre wino. Zmieniłem nawet pościel w sypialni, mimo że robiłem to dwa dni temu i nawet nie miałem w planach wylądować tego wieczoru w łóżku w towarzystwie. Zachowywałem się dziwnie, jakbym musiał czymś zająć sobie czas, bo brakowało mi cierpliwości przez to, że tak bardzo chciałem go już zobaczyć.
Czułem, że z każdą minutą szaleje tylko bardziej. Pragnienie spotkania się z nim zaczynało robić się nieznośne, jakby zaschło mi w gardle i tylko on mógłby ugasić moje pragnienie. To było cholernie dziwnie. Znaliśmy się kilka dni, a ja straciłem dla niego głowę. Myślałem tylko o nim, bez przerwy, jakbym był nastolatkiem i przeżywał swoją pierwszą miłość. Jedyną różnicą było to, że dość niezdrowo go pożądałem. On był młody i dopiero wchodził w dorosłość, a ja miałem kilka lat więcej za sobą, niż on.

Ubrany już w swój garnitur wyszedłem z łazienki. Została mi jeszcze godzina do spotkania z Erenem i nie miałem pojęcia czym mógłbym się w obecnej chwili zająć, aby czas zleciał mi szybciej. Potarłem skroń i ruszyłem do kuchni z zamiarem zaparzenia ulubionej herbaty Earl Grey, jednak ku mojemu zaskoczeniu moje plany zmienił mi dzwonek, który rozległ się w moim mieszkaniu. Od razu ruszyłem w stronę drzwi wejściowych, cicho klnąc pod nosem. Modliłem się, aby nie był to Erwin, albo Hanji z papierkową robotą do domu, której nikt nie zrobił w tygodniu w pracy przez swoje lenistwo i marnotrawstwo. Jednak to było zbyt prawdopodobne, bo tylko oni znali kod do drzwi mojego bloku i mogli dostać się na klatkę. Ewentualnie Moblit, ale czego ode mnie mógł by chcieć Moblit?

- Kurwa, kogo tym razem zajebie... - mruknąłem sobie pod nosem i od razu otworzyłem drzwi.

- Levi...

Spojrzałem na istotę, stojącą przede mną, nadal nie rozumiejąc co tak właściwie się dzieje. Widziałem przed sobą tylko niezwykle zielone oczy, w których tonąłem każdym razem, kiedy tylko w nie patrzyłem. Mój wzrok pokierował się dalej na ten mały nosek, czerwone od zimna policzki, apetyczne usta. Uchyliłem lekko wargi, czując jak zamierają we mnie wszystkie uczucia, aby zaraz po tym narodzić się na nowo, tyle że dwa razy mocniejsze.

- Eren...?

- Ja... Ja nie mogłem już dłużej wytrzymać. Musiałem cię zobaczyć, Levi. Wiem, że może cię zaskoczyłem, a-ale...

- Eren. Chodź tu.

Mój rozkaz podziałał na niego, jak zaklęcie. Eren wręcz wskoczył do mojego mieszkania, znajdując się już po chwili w moich ramionach. Zamknąłem za nim drzwi i objąłem go w tak spragniony sposób, jakbym już nigdy miał go nie zobaczyć i to byłoby nasze ostatnie spotkanie. On wtulił się we mnie nie zdejmując z siebie ani kurtki, ani czapki, czy rękawiczek. Stęskniliśmy się za sobą tak bardzo, że teraz nie liczyło się nic, tylko nasza obecność.

Moje ciało zareagowało na jego dotyk. Zacząłem lekko drżeć, a w moim brzuchu pojawiło się przyjemne uczucie. Tak bardzo cieszyłem się na jego obecność, że nie mogłem się kontrolować i moje dłonie zaczęły błądzić po jego plecach. Nie liczyło się dla mnie to, że ma na sobie grubą kurtkę, choć wolałbym aby jej nie było. Przytulaliśmy się pierwszy raz do tego w tak spragniony sposób, bardzo za sobą stęsknieni.

- Pewnie bardzo zmarzłeś. - powiedziałem cicho, czując jego zimny nos ma swojej szyi. Lekko łaskotał i powodował falę przyjemnych dreszczy na moim ciele.

- Musiałem kawałek przejść... Ale to nic. Nie mogłem wytrzymać. - położył dłoń na mojej piersi i wziął głęboki oddech. - Oszalałem, Levi. - wyszeptał, niemalże dotykając wargami mojej spragnionej jego dotyku skóry.

Odetchnąłem z ulgą po jego wyznaniu. Czyli nie tylko ja byłem w takiej sytuacji. Nigdy nie wierzyłem w przeznaczenie, jednak właśnie mi się przytrafiło - byłem teraz całkowicie pewien, że Eden jest mi przeznaczony i uświadomiłem to sobie w trakcie jednej sekundy.

- Ja też, Eren. - powiedziałem krótko i zająłem czapkę z jego głowy, aby zanurzyć nos w jego czekoladowych włosach i powąchać je. To było głupie, ale chciałem zapamiętać te chwilę na zawsze, musiałem zaangażować każdy swój zmysł aby tak się stało, aby wspomnienia były tylko lepsze i w przyszłości każdy odczuwany bodziec o podobnym, bądź tym samym zapachu, smaku, dotyku kojarzył mi się z naszymi początkami i pierwszymi tak uzależniającymi uczuciami. Wiedziałem już, że kokosowy szampon będzie kojarzyć mi się z Erenem, z łaskotaniem w brzuchu, przyjemnymi dreszczami na ciele.

Eren odsunął się ode mnie, ale tylko po to, aby zsunąć ze swoich ramion kurtkę, zdjąć rękawiczki i szalik. Wszystko położył na komodzie obok wyjścia. Szybko ściągnął buty i rozkosznie się uśmiechając znów wpadł w moje ramiona. Teraz mogłem dotknąć jego ciała przez cienki materiał białej bluzeczki, w której swoją drogą wyglądał naprawdę pięknie. Był chudszy ode mnie, drobniejszy, jedynie wzrostem mnie przewyższał. Nie przeszkadzało mi to, mimo że miałem na tym punkcie kompleks. Przy nim czułem się tak dobrze, że czułem, że mogę powiedzieć mu o wszystkim. I wiedziałem, że wkrótce to zrobię.

- Trochę zmarzłem, a ty jesteś taki ciepły, Levi... - zamruczał, prawie jak kot i schował zimny nos w mojej szyi.

- Jestem do twoje dyspozycji, bachorze. Korzystaj ile dusza zapragnie, ale chyba byłoby lepiej gdzieś usiąść? - mówiłem praktycznie w jego ramię, bo nawet na chwilę nie chciałem się od niego odsunąć. - Na przykład na kanapie w salonie? Do ogrzania koc, wino i ja. No chyba, że nie pijesz alkoholu, bo jesteś niepełnoletni...

- Piję, choć mi nie wolno. - powiedział radośnie, śmiejąc się cicho.

- Oi, niegrzeczny chłopczyk.

- Tylko troszkę.

- Troszkę? Co znaczy ,,troszkę" w twoich ustach?

- Na pewno niedługo się przekonasz... - szepnął mi do ucha, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Na rękach stanęły mi włoski, ten dzieciak prowokował mnie za bardzo. Był grzesznikiem większym, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Pociągało mnie to.

Eren odsunął się ode mnie i złapał mnie za rękę. Spojrzał mi dość wyzywająco w oczy i lekko przygryzł wargę.

- To gdzie ta twoja kanapa?

Moje oczy uwielbiały patrzeć na Erena zdecydowanie za bardzo. Czułem przyjemność, bo był piękny. Jego charakter... Kurwa. Zawrócił mi w głowie na tyle, że ciągle obijał mi się w myślach jego seksowny szept i ten silny dreszcz, który jeszcze czułem na swojej skórze.

Zacząłem prowadzić go w stronę salonu. Moje mieszkanie było dość duże, dlatego droga zajęła nam chwilę. Musieliśmy dojść na koniec długiego korytarza i przejść przez ostatnie drzwi. To nie był salon, w którym przyjmowałem gości, a mój prywatny, gdzie spędzałem czas samotnie. Czerwona kanapa tylko dodawała klimatu naszemu spotkaniu, podobnie jak palący się obok kominek. Na barze z alkoholami już stało te dobre wino, które kupiłem wcześniej, a obok niego dwa kieliszki, czekające na napełnienie alkoholem.

Eren rozejrzał się po pokoju, lekko uchylając usta. Było dość nowocześnie, ale też przytulnie. Rozumiałem, że przebywanie w takich miejscach nie jest czymś codziennym i rozumiałem jego reakcję, ale mimo wszystko to było przyjemne patrzeć na Erena w coraz to innych odsłonach. W końcu to Smith wybierał mi apartament, a on chciał dla mnie jak najlepiej, dlatego wszystko było tak przesadzone, jak na moje standardy.

Eren stanął w miejscu, dlatego pozwoliłem sobie objąć go delikatnie w pasie i poprowadzić do kanapy. On uśmiechnął się do mnie lekko, a zaraz po tym zajął na niej miejsce.

- Jesteś głodny?

- Nie, dziękuję... - spojrzał w dół i lekko przygryzł wargę.

Podszedłem do baru i wziąłem kieliszki razem z winem, wracając od razu do Erena. Usiadłem obok niego i rozlałem alkohol do naczyń, wcześniej wyjmując korek korkociągiem i podałem pełne naczynie brązowowłosemu, a drugie sam wziąłem do ręki. Okryłem jego ramiona kocem, który leżał wcześniej na oparciu kanapy. Pozwoliłem sobie położyć dłoń na jego udzie, które swoją drogą było szczuplejsze, niż się wydawało. Musiałem w jakiś sposób go dotykać, a przytulanie z kieliszkiem wina w ręku było dość niewygodne. On spojrzał na chwilę w moje oczy, bardzo wyzywająco, a potem wziął łyka alkoholu. Zrobiłem to samo nie mogąc oderwać od niego wzroku. Był piękny, zdecydowanie wariowałem przez jego delikatną urodę.

- Levi... Nadal nie mogę uwierzyć w to, że taki mężczyzna, jak ty... Spojrzał na takiego dzieciaka, jak ja. - wyznał, nieco się zawstydzając.

- Nie mogę uwierzyć, że taki piękny chłopak, jak ty spojrzał na takiego starucha, jak ja.

- Oi, Levi... Dziewięć lat różnicy to wcale nie tak dużo. - przewrócił oczami i wziął duży łyk wina. Było po nim widać, że alkohol pomaga mu się rozluźnić. Właściwe tak samo jak mi.

- Cieszę się, że ci to nie przeszkadza.

- Poza tym... Wyglądasz młodo. - zagryzł wargę i owinął swoją rękę wokół mojej, tej która spoczywała na udzie Erena i położył dłoń na moim bicepsie. Jego dotyk był bardzo delikatny, ale już zdecydowanie śmielszy. Podobało mi się to, że czuł się przy mnie coraz swobodniej.

- Młodo? - uniosłem brwi i spojrzałem mu w oczy.

- Tak, młodo... - on odwzajemnił moje spojrzenie i mocniej zacisnął palce na moim ramieniu. - I taki... Po prostu idealny. - powiedział już znacznie ciszej i zagryzł wargę, a jego wzrok stał się znów figlarny, wręcz wyzywający przez co zrobiło mi się gorąco.

Napiłem się dość sporo, właściwie praktycznie nic nie zostało na dnie kieliszka. Nie wiedziałem czy chciałem zwilżyć gardło, bo atmosfera zrobiła się dziwnie ciepła i zaschło mi w nim, czy jednak był to nerwowy odruch spowodowany tą seksownością Erena. Jego drobne gesty były prowokujące, zapewne nie zdawał sobie z nim sprawy, a działały na mnie jak zaklęcie, pieprzony rozkaz, bo gdyby tylko się do mnie zbliżył jeszcze trochę, to pocałował bym go.

- Eren... Nasza relacja i tak jest trochę zakazana.

- A kogo to obchodzi? - zaśmiał się i również wypił resztę alkoholu w swoim kieliszku. - Chyba najważniejsze jest to, że oboje siebie chcemy. - wziął ode mnie naczynie i wraz ze swoim odstawił na stolik przed nami. Wracając do mnie usiadł na tyle blisko, że moje ramię mimowolnie go oplotło. Po prostu go przytuliłem, a on wtulił się w moją klatkę piersiową i zamruczał, jak mały kot.

- Tak... Zdecydowanie tak. - oparłem brodę o czubek jego głowy i przymknąłem oczy, wdychając uzależniający zapach jego włosów. - Ale jest jeden problem.

- Jaki?

- Nie mam tak silnej woli, jak ty.

- A kto powiedział, że ja mam silną wolę?

- Widać to po tobie.

- Może... Ale jeżeli chodzi o pokusy... W dodatku te związane z tobą... To wcale jej nie mam.

- To znaczy, że jesteśmy w podobnej sytuacji.

- Takiej samej. - powiedział w mój tors, dotykając go przez materiał koszuli swoimi ustami. Poczułem przyjemny dreszcz, nasza rozmowa szła w zdecydowanie dobrym kierunku. Kurwa. Cholernie go teraz pragnąłem.

Wino dodało mi trochę odwagi. Przekręciłem się nieco w jego stronę i bardzo delikatnie ująłem jego twarz, trzymając go za policzek. Spojrzałem mu w oczy, były piękne jak cały on. Po prostu oszalałem na jego punkcie i czułem, że mógłbym wpatrywać się w niego godzinami.

- Jesteś śliczny, bachorze. - przeczesałem palcami jego włosy. On przygryzł wargę i spojrzał w dół, zawstydzając się przez moje słowa.

- Levi... Ty jesteś idealny. - położył dłoń na moim torsie i zjechał nią w dół na mój brzuch. - Cieszę się z tego co jest teraz. Nie muszę na nic czekać, ani niczego wspominać, bo teraz jest wspaniale... Dzięki tobie. - wyznał i spojrzał mi w oczy. Rozchylił swoje wargi, wyglądał tak delikatnie i kusząco, że nie mogłem oderwać od niego wzroku.

Moje spojrzenie stało się zdecydowanie zbyt zachłanne. Nie powinienem patrzeć w ten sposób na tego bachora, ale to on mnie prowokował. Nie mogłem powstrzymać się przed dotykaniem go. Mój kciuk przejechał po jego wilgotnych ustach, a moje ciało poczuło drżenie Erena. Czy to złe, że chciałem więcej? Nie miałem pojęcia. Może nie powinienem pożądać tak bezbronnego bachora. 

Jego szmaragdowy wzrok utkwił w moich oczach, on znieruchomiał, a jego oddech przyspieszył. Ja z kolei byłem wyjątkowo rozluźniony, po prostu przysuwałem się do niego coraz bardziej, a ten pierdolony czas dłużył się w nieskończoność, bo tak bardzo tego chciałem. Eren złapał mnie za biceps, sam nieco się do mnie przybliżył. To było cholernie słodkie, jak tak pewny siebie bachor może być tak bardzo zawstydzony. Nie wyobrażałem sobie, że na jego miejscu mógłby być ktokolwiek inny, w moim życiu był tylko on, mimo że nasza relacja była nieco zakazana. Najważniejsze było to, że Erenowi nie przeszkadzała nasza różnica wieku i zwyczajnie mnie chciał.

- T-to... T-to mój p-pierwszy raz, Levi... - wyszeptał, przymykając już swoje piękne oczy.

- Ze mną będziesz mieć kurewsko dużo swoich pierwszy razów, Eren... - powiedziałem dość ciepłym tonem, a on na chwilę się uśmiechnął.

- To głupie, ale... To seksowne kiedy przeklinasz. 

- To seksowne kiedy tak bardzo się zawstydzasz...

Atmosfera zdecydowanie zgęstniała. Zrobiło mi się gorąco, a policzki Erena nabrały rumieńców. On uniósł trochę swoją głowę, a ja odebrałem to jako sygnał i pozwolenie na dalsze działanie. Serce zabiło mi dwa razy mocniej, miałem wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Poczułem dziwnie miłe uczucie w brzuchu, te które pojawiało się za każdym razem po spotkaniu Erena. Polubiłem je, mimo że z natury romantykiem nie byłem.

Spojrzałem na niego jeszcze raz. Na jego oczy, nosek, policzki i w końcu usta. Był taki piękny, że zastanawiałem się, czym zasłużyłem sobie na jego względy. Nie byłem pewien, w prawdzie nawet nie miałem pojęcia dlaczego, ale nie rozwodziłem się dłużej nad tym, jakiego pieprzonego farta miałem w życiu. Nie mogłem już się powstrzymywać. Bardzo płynnym ruchem złączyłem nasze wargi. Fala przyjemności zalała moje ciało. Nadeszła kolejna, kiedy on westchnął i położył dłoń na moim policzku. Powoli poruszyłem ustami, tak delikatnie jakbym mógł go skrzywdzić każdym ruchem. Ja też zamknąłem oczy i zacząłem wykonywać powolne ruchy. Eren dość niezdarnie je odwzajemniał, ciągle gubił rytm, ale ja zawsze zatrzymywałem się i czekałem na niego, aż odpocznie tę krótką chwilę i zacznie kontynuować tę nieziemską pieszczotę. 

Moje spodnie zrobiły się za ciasne. Zwyczajnie mi stanął. Eren tak bardzo mnie podniecał. Całowanie z nim było najprzyjemniejszą rzeczą jaką czułem i jeszcze fakt, że to ze mną przeżywał to po raz pierwszy pobudzał mnie, aż za bardzo. 

Odsunęliśmy się od siebie powoli, a on od razu się uśmiechnął. Oparłem nasze czoła o siebie i w bardzo spragniony sposób przejechałem dłonią po jego plecach. Nagle oddalił się ode mnie, a ja spojrzałem na niego niezrozumiale. Odwrócił się do mnie tyłem i bardzo zwinnie usiadł mi na kolanach bokiem do mnie. Od razu go przytuliłem, obejmując go za plecy, a drugą dłoń ułożyłem na jego seksownym udzie. On położył głowę na moim torsie i mocno się we mnie wtulił.

- To było cudowne, Levi... - powiedział cicho. - Nie wiedziałem, że to takie przyjemne... - zagryzł wargę i uśmiechnął się.

- Czeka cię jeszcze dużo o wiele przyjemniejszych rzeczy ze mną, Eren. - powiedziałem do jego ucha i poczułem, jak drży.

Eren nieco odchylił głowę w tył i złapał mnie za kark. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Uśmiechnął się do mnie i uniósł się trochę, aby musnąć moje usta. Ja nie pozwoliłem mu się tak szybko odsunąć i pogłębiłem ten z początku krótki pocałunek, zamieniając go w zdecydowanie dłuższy. Skoro był w moich ramionach nie miałem zamiaru go puszczać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro