Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stałem pod domem Erena od dziesięciu minut. W papierowej torbie stygły ciepłe bułeczki z piekarni, po które zajechałem, kiedy dowiedziałem się, że mój chłopiec zaspał. Chciało mi się śmiać, nie miałem pojęcia dlaczego, ale ta sytuacja zwyczajnie mnie bawiła. Jaeger był słodki, z dnia na dzień coraz bardziej uzależniałem się od niego. Jedyną irytującą rzeczą w jego spóźnialstwie było to, że bardzo chciałem go już zobaczyć. Byłem niecierpliwy i w zasadzie to była moja wina, ale to wciąż Eren się spóźniał. 

Nagle drzwi od jego domu się otworzyły, a ze środka wyskoczył zasapany Eren. Znów miał kurtkę w ręku, jego buty były rozwiązane. Miał na sobie czarne, dopasowane spodnie i równie dopasowaną koszulkę na długi rękaw tego samego koloru. Złoty wisiorek na jego szyi w kształcie klucza bujał się, przez to że tak szybko do mnie biegł. W drugiej dłoni trzymał butelkę ze smoothie. Jego włosy były trochę rozczochrane, a na jego policzkach widniał delikatny rumieniec. Serce zabiło mi mocniej na jego widok. W końcu zobaczyłem mojego pięknego bachora z samego rana, dzięki czemu ten dzień już był tym jednym z najlepszych. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Wyglądał pięknie, a jego ubranie ładnie kontrastowało z białym śniegiem. W dodatku jego seksowna sylwetka była podkreślona przez przylegające ciuchy. Nawet jego sutki odznaczały się na ciemnym materiale, które prawdopodobnie stanęły od zimna. Był tak cholernie śliczny, że zrobiło mi się ciepło, a w mojej głowie pojawiła się kolejna myśl, wynikająca z mojego braku cierpliwości - kiedy w końcu go pocałuję. 

Eren szybko znalazł się obok mojego auta. Otworzył drzwi i niemalże wskoczył do środka, zamykając je za sobą. Rzucił swoją torbę, razem z kurtką w swoje nogi, a smoothie odstawił na stojak na napoje przy sprzęgle. Nic nie powiedział tylko rzucił się na mnie. Objął mnie za szyję, praktycznie na mnie wchodząc i wtulił się w moje ramię.

- Levi... - powiedział cicho. - Przepraszam za spóźnienie.

- Oi, bachorze... Musimy naprawdę dużo przerobić na tych praktykach. - objąłem go w pasie i przymknąłem oczy. Poczułem ulgę i przyjemne ciepło przez jego dotyk. Byłem spokojniejszy dzięki jego obecności. Serce biło mi, jak głupie. Nie chciałem już nigdy go puszczać.

- Jesteś zły?

- Wiesz, że nie potrafiłbym się na ciebie złościć. Raz spóźniłem się godzinę, a Smith nawet nie ogarnął. Nie martw się.

- Okej. - burknął, jak dziecko i podniósł głowę, aby spojrzeć mi w oczy. - A tak w ogóle to... Dzień dobry, Levi. Stęskniłem się za tobą. - zaśmiał się i potarł nasze nosy o siebie.

- Dzień dobry... - zamruczałem i pocałowałem czule jego usta, przymykając przy tym oczy. - Mam dla ciebie śniadanie. - sięgnąłem ręką po torbę z bułkami i postawiłem ją na jego kolanach.

Eren odsunął się ode mnie i spojrzał na nią, uśmiechając się zaraz do mnie czule. - Dlatego tak tu pachnie bułeczkami...

- Myślałeś, że to ja?

- Może... Jesteś wszystkim co najlepsze. - znów pocałował moje usta i potarł nasze nosy o siebie. - Dziękuję. Jesteś taki kochany. - powiedział cicho i uśmiechnął się szeroko.

- To dopiero przedsmak tego co cię ze mną czeka. - pogladziłem jego policzek dłonią i pocałowałem delikatnie czubek jego drobnego noska. - Zapinaj pasy i jedziemy. - dodałem, niechętnie odsuwając się od niego.

- Dzisiaj będziesz mnie czegoś uczyć? - zapytał i wykonał moje polecenie. Otworzył torebkę z bułkami i wyciągnął jedną. Ugryzł kawałek wlepiając we mnie wzrok. - Jakie pyszne...

- Jeżeli będzie robota... A jeżeli nie to zajmiemy się sobą. - odpaliłem auto i wjechałem na ulicę. Złapałem Erena za udo, bo nie potrafiłem powstrzymać się przed dotykaniem jego seksownego ciała. Tęsknota powoli odchodziła, a jej miejsce zaczęło zajmować pożądanie.

Jaeger wydawał się być zadowolony. Odniosłem wrażenie, że mocniej rozchylił swoje nogi, aby moja dłoń mogła swobodniej poruszać się po jego udzie.

- Ślicznie wyglądasz, Eren. - powiedziałem nagle, zatrzymując się na światłach. Spojrzałem na niego i pogłaskałem jego kolano okrężnym ruchem.

- Dziękuję... Choć ubrałem się na szybko. Nie zdążyłem nawet ułożyć włosów. - zaśmiał się i wsunął do ust ostatnią część bułki, szybko ją przeżuwając.

- To nie zmienia tego faktu.

- Ty też wyglądasz bardzo przystojnie. - musnął mój policzek i zaraz po tym wrócił do jedzenia bułeczek, które dla niego kupiłem.

- Cieszę się, że ci się podobam.

- Podobasz? To mało powiedziane. Szaleję za tobą, staruchu. - zaśmiał się.

- Nie jestem stary. To ty jesteś młody.

- Oczywiście, mój staruchu. - znów pocałował mnie w policzek, tyle że tym razem dłużej. Zaśmiał się w moją skórę i dopiero wtedy ode mnie odsunął. - A tak poza tym to... Muszę ci o czymś powiedzieć, ale dopiero kiedy dojedziemy, bo nie wiem jak zareagujesz. - jego głos stał się nagle bardzo niepewny. - To trochę komiczne, ale... Nie wiem, czy nie zrobi się z tego poważniejsza sprawa.

- Możesz mówić. Jestem spokojnym człowiekiem. No chyba, że chodzi o okularnice. Ona doprowadza mnie do szału, szczególnie podczas ciąży. - zatrzymałem się w długim korku, który wydawał się idealna okazją do rozmowy. - Więc o co chodzi? - spojrzałem na Erena, a moja dłoń powędrowała w te intymne części jego uda.

Mój chłopiec lekko się uśmiechnął, ale spuścił wzrok w dół. Zagryzł wargę, po czym spojrzał mi głęboko w oczy. Jego policzki stały się lekko rumiane, a sam on cały się spiął.

- Ej, bachorze... Co jest? - zapytałem spokojnie i złapałem go za policzek, delikatnie go gładząc.

- Levi... - jego głos zabrzmiał śmiertelnie poważnie. - Moi rodzice widzieli nas wczoraj na masce.

Uniosłem wysoko brwi, bo nie do końca rozumiałem dlaczego Eren tak bardzo się tym przejął. Zwyczajnie na niego patrzyłem, oczekując wyjaśnień, bo to niewiele mi mówiło.

- I?

- I mój tata nie chce, abym się z tobą spotykał.

- A mama?

- Mama powiedziała, że wyglądasz jak mafioza, ale że kiedyś sama chciała mieć takiego faceta i pewnie mam to po niej, dlatego mnie rozumie.

- Faktycznie to jest komiczna sytuacja w chuj.

- Prawda? - zaśmiał się słodko. - Ale mimo to... Wiesz mam urodziny dopiero w marcu. Tak naprawdę tata jeszcze te trzy miesiące ma nade mną kontrolę. Potem będę całkowicie pełnoletni i będę mógł robić co tylko chcę. - powiedział dumny z siebie i musnął moje wargi. - Zielone... - dodał, a ja szybko odsunąłem się do niego, aby wrócić do prowadzenia auta.

- Eren, jeżeli będzie trzeba to z nim pogadam. Nie martw się. Pewnie trzęsie portkami, bo dorosły facet będzie mu ruchać syna w dupę i chce cię chronić. Jeżeli mnie pozna, to zmieni zdanie.

- Czyli przyjdziesz do nas na kolację w piątek i poznasz się z moimi rodzicami? - zapytał, właściwie niepotrzebnie, bo zrobiłbym wszystko co by tylko chciał. - A potem pojedziemy do ciebie i... Zajmiemy się sobą. - dodał zmysłowym tonem, jeżdżąc dłonią po moim bicepsie.

- To dobry pomysł. Ale musimy skłamać w jednej kwestii.

- Jakiej?

- W tej, ile czasu się znamy.





---

Krótki, ale udało mi się napisać <3
Mam nadzieję, że się podobaaaa <3333

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro