Rozdział III

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po patrolu postanowiłam zawrócić Axa w kierunku Smoczego Sanktuarium. Poklepałam smoka, co gad od razu zrozumiał i skierował się w kierunku domu. Kiedy byliśmy w połowie drogi, we mnie i Axa została wystrzelona sieć. Nocna furia zaczęła spadać z rykiem i uderzyła w pokład łodzi.
-Mamy nocną furię! Brawo chłopcy! - usłyszałam głos, który dość dobrze znałam... Ever... - No i jeźdźca - dodał z lekkim jadem w głosie patrząc na mnie.
Ever był wysokim, o długich, czarnucj włosach chłopakiem miał jasnej cerze i szarych oczach. Pod prawym okiem miał wytatuowany czarny tatuaż, który wyglądał jak przebijany mieczem smok. Ubrany był w zbroję ze smoczej skóry i łusek koloru szaro-złotawego. Był dobrze, wręcz masywnie zbudowany. Miał na oko z jakieś dwadzieścia ileś lat.
-Cześć Evereś - powiedziałam złoślwie.
Łowca nic nie powiedział tylko zaczął się zbliżać do mnie i Axa. Próbowałam sięgnąć po nożyk, żeby przeciąć liny sieci.
-Nie próbuj jeźdźczynio - pstryknął palcami, a inni łowcy szybko podbiegli.
Związali szybko pysk Axowi, zrobili to dość mocno, widząc to po reakcji mojego smoka, a mnie odciągnęli i związli ręce za plecami. Nocna furia zaczęła się szarpać i wyrywać, kiedy łowcy zaczęli ciągnąć ją do klatki.
-Zostawcie go! - krzyknęłam wyrywając się - Puszczajcie mnie! - spróbowałam wyrwać swoje ręce łowcom.
-Uspokuj się! - warknął jeden z trzymających mnie łowców i ściskając moją rękę na co syknęłam.
Łowcy wepchnęli mojego smoka do klatki i zatrzasnęli ją za nim. Ax spojrzał w moim kierunku przerażony.
-Zamknijcie ją w jakieś klatce - wydał polecenie Ever, a łowcy wrzucili mnie do klatki znajdującej się dość daleko od nocnej furii, po czym zamknęli drzwi.
-Wypuśćcie mnie! - krzyknęłam głośniej - Ax... - patrzyłam w stronę swojego smoka, który leżał związany na dnie klatki.
W pewnym momencie usłyszałam kroki, które się do mnie zbliżały powoli. Spojrzałam w ich kierunku, a widząc bruneta prychnęłam mrużąc lekko oczy.
-Nie myślałem że złapiemy tak dobrego smoczego jeźdźca z taką łatwością - powiedział złośliwe - Spodziewałem się, że będziesz trudniejszym łupem, ty i twój rzadki smok jesteście bardzo cenni, dla pewnego mężczyzny, pewnie go znasz - uśmiechnął się wrednie - Drago Krwawdoń.
Spięłam się... Przecież... On nie współpracował z nim...
-Z pewnością zapłaci sporą sumkę za waszą dwójkę - położył rękę na kratach - Chłopcy, kierunek forteca Drago! - krzyknął odchodząc od mojej klatki.
W pewnym momencie zauważyłam, że przyglądał mi się niski chłopak o białych, długich włosach. Nie widziałam jego oczu, ale widziałam, że przez lewe przechodzi mu blizna, która wyglądała jakby została zadana przez smoka. Chłopak powoli i niepewnie zaczął do mnie podchodzić, a po chwili stanął przed klatką. Mogłam teraz zobaczyć, że jego oczy mają barwę rubinów, takich pięknych, czerwonych rubinów.
Wpatrywał się we mnie jak by nad czymś zastanawiając, po czym usiadł po turecku przed klatką, wciąż się we mnie wpatrując.
Nie powiem, to dziwne uczucie, kiedy tak ktoś bez przerwy się w ciebie wpatruje.
Po chwili chłopak odezwał się:
-Jak zmusiłaś żeby ta bestia pozwoliła ci się dosiąść? - zapytał wskazując na Axa - Przecież jesteś takim chucherkiem... - mruknął.
-Ja... Nie zmusiłam go... Zaprzyjaźniłam się z nim... - powiedziałam dość niepewnie, nie rozumiejąc czemu białowłosy wypowiadał się tak o Axie... Niby łowcy nie trawią smoków... Ale nigdy nie nazywali ich bestiami...
-Tch... Nie kłam, nie można przyjaźnić się z tymi paskudnymi gadzinami - prychnął - To zrobił mi jeden ze smoków...
-Oh... - zrozumiałam, czemu chłopak się tak zachowywał - Ale... Nie wszystkie smoki takie są... Tamten mógł się po prostu bronić... Albo...
-Nie. Wszystkie smoki są takie same. Wszytskie są krwiożerczymi bestiami, które tylko zabijają, więc pytam jeszcze raz: Jak zmusiłaś go do posłuszeństwa? - warknął zniecierpliwiony.
-Mówię, że się zaprzyjaźniliśmy... Jeśli mi nie wierzysz... To uwolnij mnie i Axa, pokażemy ci - powiedziałam mając nadzieję, że chłopak to zrobi.
-Tch. Myślisz że dam się oszukać? Jak was uwolnię, to ta twoja paskudna nocna furia mnie zabije, a jak nie, to Ever to zrobi - prychnął - Mogę wyglądać na głupiego, ale nie jestem! - warknął wstając i odchodząc.
Na Thora... Jeśli nie uda mi się wymknąć... To Ax i ja... Zostaniemy dostarczeni Drago... Dopiero teraz zaczęło do mnie to docierać. Otworzyłam szeroko oczy usiłując uwolnić swoje ręce.
W pewnym momencie na klatce wylądował siwy straszliwiec straszliwy. Takie umaszczenie smoka widziałam jedynie... W Sanktuarium! Może... Ten młody smok jakoś powidomi Valkę? I przyprowadzi ją tu?
Cicho wygwizdałam melodyjkę, którą nuciłam smokowi ze Smoczego Sanktuarium, mając nadzieję, że ten zareaguje. Kiedy smok uniósł wyżej łebek, a po chwili wyryczał melodyjkę, odetchnęłam z ulgą. Czyli to ten mały smoczek...
-Hej, hej, maleńki, tutaj - zaczęłam nawoływać cichi smoka, a kiedy ten wsadził łebek między kraty i na mnie spojrzał powiedziałam - Valka, leć po nią i ją przyprowadź - po powiedzeniu tego gwizdnęłam cicho, a straszliwiec straszliwy odbił się od metalu i ruszył na północ, w kierunku Sankturium.
Spojrzałam kontem oka w kierunku klatki, w której przebywał mój smok. Przed nią stał ten białowłosy i patrzył na niego z zadumą... Mogłam to wywnioskować z jego postawy, ponieważ jego spojrzenia nie mogłam zauważyć...
Smoczku... Błagam.. Żebyś zdążył przelecieć z Valką...

____________________________________
Dzisiaj rozdział taki średni, bo ledwo ponad 800 słowek, mam pomysł co się może wydarzyć, ale nie stety było by to aż za dużo na jeden rozdział, więc pojawi się to w kolejnym :³

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro