15.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ALEX

Każdego dnia poznawałem Corinne coraz lepiej. Wiedziałem już, że lubiła kawę bez cukru, ale nie gardziła piankami do niej. Jeśli piła herbatę to tylko owocową. W firmie zjawiała się zawsze dwie minuty przed czasem. Nigdy wcześniej, nigdy póżniej. Narzekała na dress code, ale codziennie przychodziła nienagannie ubrana. Nie miałem się, więc do czego przyczepić, chociaż nawet nie chciałem. Śliczna z niej dziewczyna, ale cały czas starałem się trzymać ją na dystans. Czasami kiepsko mi szło. Nadal pamiętałem, jak było z Chloe i nie chciałem powtórki.

– Zrobiłam coś źle? - Corinne zerknęła na mnie.

Chyba zauważyła, że jej się przyglądałem. Siedzieliśmy w sali konferencyjnej od rana, żeby zakończyć wstępne plany rozgospodarowania galerii Harissona. Nie przeszkadzała mi również praca po godzinach w ostatnich dniach. Jak dobrze pójdzie, oddamy projekt przed czasem, a przynajmniej będzie gotowy, bo zastanawiałem się jeszcze czy dobrą decyzją będzie pokazanie klientowi, że mogliśmy wykonać swoją robotę szybciej. Mógłby to wykorzystać w przyszłości, a my mielibyśmy problem.

– Nie. - Uśmiechnąłem się. – Myślę, że koniec pracy na dziś.

– Mówiłeś, że mamy mało czasu. - Zmarszczyła brwi.

Tylko dlatego, że nie lubiłem bezczynności, a przez zlecenie Harrisona nie miałem innych zajęć. Wolałem brać mniej projektów, żeby nasz najważniejszy klient był zadowolony. Właśnie dlatego mogliśmy sobie pozwolić na przerwę. Miałem tylko nadzieję, że Corinne nie wykorzysta sytuacji i nie postanowi ociągać się z dalszą pracą. Chociaż wiedziałem już, że dziewczyna była ambitna.

– Przesadziłem.

– Ok. To do jutra. - Zaczęła się zbierać do wyjścia.

Nie o to mi chodziło. Chciałem pobyć z nią jeszcze trochę, ale nie w biurze. Liczyłem, że da zaprosić się na obiad. Mielibyśmy okazję porozmawiać. Zamierzałem poznać Corinne lepiej. Wiedziałem, że to sprawi, że nie będę jej umiał dłużej trzymać na dystans, ale chyba liczyłem, że powie coś, co mnie do niej zniechęci. Może miała jakieś problemy, skoro wyjechała od rodziców do obcego miasta. Może narobiła im wstydu i nie chcieli jej znać.

– Masz może ochotę coś zjeść? – spytałem, gdy była już przy drzwiach.

– W sumie chętnie – uśmiechnęła się – ale pozwól mi zdjąć te szpilki.

– Nie mam z tym problemu.

– Świetnie. W aucie mam trampki. Skoczę po nie i możemy iść, gdzie zechcesz.

Corinne przyjeżdżała do pracy samochodem, mimo że mieszkała niedaleko i mogłaby przejść się dwie ulice, jak robiła to na początku. Jednak doszła do wniosku, że męczące było zamawianie taksówki za każdym razem, gdy musiała jechać na drugi koniec miasta na spotkanie z klientem. Dlatego właśnie każdego dnia jej Kia Sorento zajmowało miejsce na parkingu podziemnym obok mojego Astona Martina db9. Kupiłem go na złość Richardowi. Sam nie miałem wielkich wymagań, jeśli chodziło o samochód, ale wiedziałem, że on marzył o tym aucie. Przynajmniej miałem jakąś satysfakcje, że tym razem to brat mi czegoś zazdrościł.

Zabrałem Corinne do lokalu naprzeciwko WhiteStudio z chińskim jedzeniem. Miałem nadzieję, że nie miała nic przeciwko. Na co dzień jednak wybierałem kuchnię włoską i wolałby zabrać tam swoją współpracownicę, ale nie byłem pewny czy miała ochotę gdzieś ze mną jechać. Moja ulubiona restauracja znajdowała się niedaleko domu moich rodziców. Nieważne, że musiałem przejechać połowę miasta, żeby coś zjeść, ale było warto. Corinne kiedyś się o tym przekona.

– Jak znalazłaś naszą firmę? - Spojrzałem na nią, gdy skończyliśmy składać zamówienie.

Odkąd dowiedziałem się, że dziewczyna pochodziła z Nowego Jorku, zastanawiało mnie, co skłoniło ją do złożenia dokumentów akurat w WhiteStudio. W mieście było kilka innych firm, w których mogła pracować. Rzadko zdarzało się, żeby na nasze oferty odpowiadał ktoś spoza granic. Ludziom nie opłacało się to, bo musieliby się przeprowadzić, a nie gwarantowaliśmy mieszkania służbowego ani dodatkowych pieniędzy z tytułu przeprowadzki.

– Przez przypadek. - Uśmiechnęła się. – Mam sporo znajomych, którzy podróżują.

Akurat. Gdyby tak było, nie spędzałaby wieczorów sama w mieszkaniu. Z tego, co wspomniała któregoś dnia Katie, dziewczyna nie miała w tym mieście znajomych ani nikogo, kto ją odwiedzał. Wiedziałem również o jej nieudanej randce, po której zadzwoniła do mnie. Wydawało mi się, że nikt z Nowego Jorku nie wiedział nawet o WhiteStudio. Moja firma nie była znana na świecie. Była rozpoznawalna tylko w Nowej Zelandii.

– Kłamiesz. - Zaśmiałem się.

– Może trochę.

– To jak? - Przyglądałem jej się dokładnie.

Liczyłem, że opowie mi szczerze o tym, co sprawiło, że zdecydowała się odpowiedzieć na ogłoszenie. Zresztą od samego początku wydawała się zadowolona z pracy w WhiteStudio. Była po kursie dekoratorskim i dobrych studiach w Nowym Jorku. Nie byłem pewny, jakimi kryteriami dział HR wybierał odpowiedniego pracownika, ale cieszyłem się, że trafiłem na Corinne. Obawiałem się, że przez ponad rok będę musiał współpracować z kimś, kogo nie polubię. Jednak Aiden zapewnił mnie, że będę zadowolony. I byłem. Nawet bardzo.

– Nie odpuścisz, co?

– Nie.

– Wiesz już, że musiałam wyjechać, więc zaczęłam szukać pracy poza Nowym Jorkiem. Wasze ogłoszenie było na jakiejś popularnej stronie.

Podejrzewałem, że łatwo było je znaleźć. Tym bardziej że moje siostry zadbały o odpowiednią reklamę. Cieszyłem się, że koleżanki Lea nie kandydowały, bo byłbym wściekły, gdyby okazało się, że któraś z nich przeszła rekrutację pomyślnie. Kumpele mojej młodszej siostry denerwowały mnie od zawsze. Nie lubiłem, gdy za mną łaziły, licząc, że je rozdziewiczę. Jedna z nich powiedziała mi to wprost, a mnie zatkało. Miała wtedy piętnaście lat, a ja nie wykazywałem nią zainteresowania. Jednak wcale jej to nie zniechęciło. Po prostu chciała mieć swój pierwszy seks za sobą, a super byłoby stracić dziewictwo z kimś takim jak ja. Wariatka.

– Zależało nam, żeby znaleźć kogoś szybko.

– Oto jestem. - Zaśmiała się.

– Czemu musiałaś wyjechać?

Wcześniej o to nie pytałam, bo nie chciała rozmawiać o tym. Zrozumiałem, że nie był to temat do rozmowy z szefem. Poza tym wtedy jeszcze nie wiedziała, czy mogła mi zaufać. Jednak wydawało mi się, że nie musiała nic przede mną ukrywać. Mógłbym jej jakoś pomóc, gdyby potrzebowała. Dlatego postanowiłem spróbować jeszcze raz. Może tym razem dowiem się czegoś więcej.

– Czemu cię to interesuje? - Spojrzała na mnie.

Bo miałem nadzieję, że nie miała żadnych kłopotów. Nie wiedziałem, czemu pomyślałem, że mogłaby wdać się w jakieś podejrzane interesy. Z tego, co już udało mi się dowiedzieć wcześniej, Corinne pochodziła z dobrej rodziny, więc nie rozumiałem, jaki miała powód, żeby wyjechać z rodzinnego miasta. Nie mogło chodzić o ambicje. I dlaczego wybrała akurat Auckland?

– Nie czułam się tam bezpiecznie – odpowiedziała po dłuższej chwili.

– Coś ci grozi?

Chciałbym jej jakoś pomóc. Nie wiedziałem, co mógłbym zrobić, ale nie chciałem, żeby została z problemem sama. Przejmowałem się losem Corinne, bo zaczynała coś dla mnie znaczyć. Nie była zwykłym pracownikiem w mojej firmie. W porównaniu do innych spędzała ze mną prawie całe dnie. I nie mogłem udawać, że obawiałem się, że mogła ściągnąć na mnie kłopoty.

– Nie wiem. - Pokręciła głową. – Nie. Tutaj na pewno nie.

Niewiele rozumiałem. Czyli wyjechała, żeby ludzie, którzy jej zagrażali, nie mogli jej znaleźć? Skąd miała pewność, że tutaj była bezpieczna? Będę musiał później dowiedzieć się czegoś więcej o jej rodzicach. Sprawdzę w dokumentach, czym się zajmowali, bo być może to przez nich córce groziło niebezpieczeństwo. Możliwe, że to ich pomysł, żeby wyjechała, bo nie byli w stanie jej chronić.

– Nie powiesz nic więcej?

– Rodzice zawsze mnie przed czymś chronili. - Przymknęła na chwilę powieki. – Pewnie przesadzali i ten strach mi się udzielił. Właśnie, dlatego wolałam wyjechać.

– Rozumiem.

– Długo jesteś sam?

Nie spodziewałem się tego pytania. Chyba nie chciałem rozmawiać na ten temat. Obawiałem się, że Corinne będzie próbowała wyciągnąć ode mnie, dlaczego rozpadł się mój związek. Nie chciałem opowiadać o tym nikomu. Zresztą podejrzewałem, że ktoś w firmie już wspomniał na ten temat. Wiedziałem, że nie da się tego ukryć. Tym bardziej że Chloe zabierając swoje rzeczy z WhiteStudio, nie wyglądała na zadowoloną, a miała zagrzać tam miejsce na stałe.

– Co?

– Ja powiedziałam ci o sobie. Chcę czegoś w zamian. Tak, żebym poczuła się trochę lepiej. - Uśmiechnęła się.

– Myślałem, że wiesz.

– Niby skąd? Wspomniałeś coś, ale to było kilka tygodni temu.

– Chloe z nami pracowała, zanim cię zatrudniliśmy.

– I co z nią? - Wyglądała, jakby nic o tym nie wiedziała. Może rzeczywiście tak było.

– Zdradziła mnie.

– Przykro mi.

– Mnie już nie. Przynajmniej mogłem przekonać się, jaka była naprawdę. Nie zależało jej na mnie.

A szkoda, bo byłem w stanie zrobić dla niej wszystko. No poza rezygnacją z pracy, ale to by jej nie uszczęśliwiło. Zaczęłaby marudzić i narzekać na brak pieniędzy, przez co nie zabierałbym jej na egzotyczne wakacje. Ta dziewczyna lubiła chwalić się luksusowym życiem w Internecie. Czas najwyższy, żeby sama na nie zarobiła albo znalazła naiwniaka, któremu nie będzie przeszkadzało, że go zdradzała. Chloe nie potrafiła długo dochować wierności. Przekonałem się o tym dwa razy.

– Przed wyjazdem przespałam się ze swoim przyjacielem i żałuję tego do dziś.

Wow. Nie spodziewałem się takiego wyznania. Widocznie dzisiaj był wieczór zwierzeń. Nie podejrzewałem jej o to, że była w stanie iść do łóżka z kimś, kogo nie kochała. Widocznie łączyło ich coś więcej niż przyjaźń. Chłopak miał szczęście, że zaszedł tak daleko. Ciekawe, co się stało, że Corinne żałowała. Czyżby nie umiał sprawić jej przyjemności? Musiałem przyznać, że bardzo mnie to zainteresowało.

– Było źle? - Spojrzałem na nią rozbawiony.

– Byłam pijana i nic do niego nie czułam. - Zawstydzona zakryła twarz w dłoniach.

– A on cię wykorzystał?

– Nie – westchnęła. – Zakochał się.

Odrzucenie musiało boleć. Miał chłopak pecha, ale powinien docenić to, że w ogóle udało mu się zaciągnąć przyjaciółkę do łóżka. Niewielu miało taką okazję. Jednak miałem wrażenie, że seks zniszczył ich przyjaźń. Corinne pewnie właśnie tego żałowała. Nie chciało mi się wierzyć, że nie zauważyła, że chłopak był w niej zakochany.

– Wcale mu się nie dziwię. - Patrzyłem na nią.

– Tak? - Uniosła brew. – A to niby czemu?

– Nie da się ukryć, że jesteś śliczna.

Szczególnie w seksowych kieckach, które zakładała pod żakiet, licząc, chyba że nie zauważę, jak podkreślały jej seksowne ciało. Nie potrafiłem odciągnąć od niej wzroku i czasami bardzo mnie rozpraszała, wypinając się nad projektem. Musiałem się wtedy bardzo kontrolować. Jednak nie mogłem ją za to winić, bo nie zdawała sobie sprawy z tego, jak na mnie działała.

– Czy ty mnie podrywasz?

– A jeśli tak to, co?

Nie zamierzałem się dłużej kontrolować. Najwyżej będę żałować.

– Słabo ci idzie.

– Może wypadłem z wprawy. - Wzruszyłem ramionami.

– Miałeś swoją szansę kilka tygodni temu. - Zabrała torebkę i wstała, gotowa do wyjścia.

Nie mogłem pozwolić jej uciec. Nie sądziłem, że będzie zła, że ją odrzuciłem. Nie zrobiłem tego, dlatego że mi się nie podobała. Obawiałem się, że romans źle wpłynie na naszą wspólną pracę. Ona o tym nie wiedziała, ale ja już to przerabiałem. Jednak zamierzałem spróbować z Corinne. Powinienem ją tylko uprzedzić, że to ona miała więcej do stracenia.

– Uciekasz?

– Nie. - Zostawiła mnie przy stoliku i opuściła lokal.

Cholera! Szybko wyciągnąłem z portfela banknoty, rzucając je na stół i wybiegłem z restauracji. Liczyłem na to, że dogonię Mckenzie, zanim dojdzie do swojego samochodu. Nie spędzę tej nocy sam i ona też nie. Udowodnię jej, jak bardzo mi się podobała.

– Corinne! - Dogoniłem ją, gdy wsiadała do auta.

– Słucham? - Spojrzała na mnie.

Nie zamierzałem się powstrzymywać i ją pocałowałem. Musiałem. Była zdezorientowana, ale po chwili rozchyliła usta, pozwalając mi pogłębić pocałunek. Potrzebowałem tego, ale wątpiłem, żeby jeden pocałunek mi wystarczył. Miałem nadzieję, że Corinne pozwoli mi wrócić z nią do mieszkania, bo zwariuję. Zaspokojenie się samemu dzisiaj nie wystarczy, żeby zaspokoić moje pragnienie. Potrzebowałem jej.

– Nadal słabo mi idzie? – wyszeptałem, odgarniając jej włosy z czoła.

– Tak, bo to nic nie znaczy. - Unikała mojego wzroku.

– Może dla ciebie. - Odsunąłem się od niej, czekając na reakcję.

Cokolwiek zdecyduje, byłem gotowy.

– Co mam zrobić? – spytała cicho.

– Zaproś mnie do siebie. - Przybliżyłem się do niej. – Jeśli chcesz.

Nie zastanawiała się długo, chociaż przez chwilę wydawało mi się, że gdyby odmówiła, byłoby lepiej. Jednak tej nocy żadne z nas nie zamierzało zastanawiać się nad konsekwencjami. Oboje byliśmy trzeźwi, więc nie będziemy mogli jutro zgonić winy na alkohol. I dobrze, bo chciałem zapamiętać seks z Corinne. Zamierzałem sprawić, żeby nie żałowała swojej decyzji.

Nie spędziłem dużo czasu na rozglądaniu się po sypialni dziewczyny. Wolałem skupić wzrok na niej, gdy pozbywała się ubrań. Podobał mi się pokaz, który dla mnie przygotowała. Zapewne nie taki miała plan, ale zamierzałem poczekać, aż stanie przede mną naga. Chciałem zobaczyć ją całą.

– Zamierzasz się tylko gapić? - Rzuciła we mnie stanikiem, który przed chwilą zdjęła.

– Oczywiście, że nie. - Zbliżyłem się do niej, ale odsunęła się, czym mnie zaskoczyła. – O co chodzi?

Myślałem, że chciała, żebym zaczął działać. Chyba się nie rozmyśliła. Nie, tylko nie teraz.

– Zdejmuj ubrania. - Uśmiechnęła się.

Odetchnąłem z ulgą i posłusznie zrobiłem to, co chciała. Patrzyłem zadowolony, jak zarumieniła się chwilę po tym, jak uwolniłem penisa ze swoich bokserek. Spodziewałem się takiej reakcji. Podejrzewałem, że Corinne nie miała okazji na poznanie wielu facetów, a przynajmniej niezobaczenie ich nago.

– Zaskoczona? - Uniosłem brew.

– Trochę.

– Pomóc ci? - Wskazałem na jej majtki, które nadal miała na sobie. Powinny leżeć na podłodze razem z moimi rzeczami.

– Tak.

Pchnąłem Corinne lekko na łóżko i zdjąłem z niej bieliznę, zadowolony zerkając na jej gładkie łono. Ta dziewczyna z każdą chwilą zaskakiwała mnie coraz bardziej. Dobrze, że nie była dziewicą. Nie musiałem być delikatny. Nie byłem pewny, czy potrafiłbym się hamować, a dziewczyny wolałaby zapamiętać dobrze swój pierwszy raz. Na szczęście mieliśmy to za sobą.

– Wolisz niewydepilowane? – spytała, gdy się nie ruszyłem.

– Nie. - Potrząsnąłem głową, dotykając jej delikatnie, na co cichutko jęknęła. – Jest idealnie.

Nachyliłem się nad dziewczyną, przyglądając się jej. Była pode mną naga i gotowa. Aż dziwne, że znalazłem w sobie tyle siły, żeby upewnić się, że naprawdę chciała uprawiać ze mną seks. Byłbym rozczarowany, gdyby się rozmyśliła, ale uszanowałbym jej decyzję. Miała prawo zmienić zdanie w każdej chwili, mimo że byłoby to dla mnie bolesne.

– Biorę tabletki, jeśli o to chodzi. - Objęła mnie za szyję. – Jestem czysta.

Nawet przez chwilę nie pomyślałem o tym, że mogłaby mnie zarazić. Ufałem jej. Dobrze, że wspomniała o antykoncepcji. Bez prezerwatywy na pewno będzie nam lepiej, chociaż miałem je w portfelu. Zawsze byłem przygotowany. Nigdy nie byłem pewien, czy nie dojdzie do takiej sytuacji, jak dzisiaj.

– Nie o to... – dotknąłem jej policzka, przymykając powieki. – Nie wierzę, że chcesz to zrobić.

– Czemu? - Zmarszczyła brwi.

Powinienem się zamknąć i zacząć ją bzykać, bo gadałem głupoty. Nie chciałem, żeby się rozmyśliła, a moje zachowanie mogło sprawić, że to zrobi. Mój fiut już stał gotowy do działania.

– Nie wiem. - Ustawiłem się przed jej wejściem. – Po prostu... Corinne, zwariowałem. - Zaśmiałem się, opierając czoło na jej ramieniu.

– To świetnie. - Przyciągnęła mnie bliżej. – Zrób coś.

Nie musiała mnie o to prosić. Wszedłem w nią delikatnie, unosząc głowę, żeby spojrzeć na jej twarz. Wyglądała na rozluźnioną, gdy zacząłem się w niej poruszać. To będzie długa noc, bo nie zamierzałem wyjść z niej po jednym razie. Tyle nie wystarczyło mi, żeby nacieszyć się Corinne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro