31.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Alex przed chwilą pojawił się w moim gabinecie, żeby przejrzeć dokumenty. Zapewne chciał sprawdzić, czy wyrobię się ze wszystkim na czas. Nie musiał się martwić. Miałam pod kontrolą cały projekt. W następnym tygodniu czekało nas ostatnie spotkanie z Harrisonem. Miałam nadzieję, że nie będzie robił żadnych problemów. White nie pozwolił mi się spotkać z nim samej, więc był niezadowolony.

– Masz ochotę na spacer? - Szef spojrzał na mnie, gdy podpisywałam ostatnią stronę zlecenia.

Właśnie kończyłam uzupełnianie dokumentacji związanej z projektem dla Harrisona, którą do końca dnia musiałam dostarczyć Aidenowi. Miałam nadzieję, że nasz klient naprawdę był zadowolony. Zrobiłam wszystko zgodnie z jego uwagami, chociaż nie do wszystkich pomysłów byłam przekonana. Wolałam jednak nie przesadzać i dyskretnie sugerowałam swoje zmiany. Niektóre udało mi się przepchnąć inne nie.

– Jasne. - Uśmiechnęłam się, zerkając na Alexa.

Chętnie się gdzieś przejdę i oderwę od myśli o pracy. Odkąd tata przyjechał do Auckland, więcej czasu spędzałam w jego towarzystwie. Ze swoim facetem widywałam się wieczorami i czasami zostawałam u niego na noc. Brakowało mi naszych kolacji na mieście. Miałam nadzieję, że za kilka tygodni do nich wrócimy. Poza tym zamierzałam jeszcze oficjalnie zapoznać Alexa ze swoim tatą. Nie wiedziałam, czemu tyle z tym zwlekałam. Chciałam, żeby White sam zaproponował, kiedy miał czas.

– Długo pracujesz w branży?

Często wypytywałam o coś Alexa. Chciałam go lepiej poznać. Zazwyczaj starałam się nie wypytywać o pracę, bo nie lubił o niej gadać po godzinach. Wiedziałam już, że za jakiś czas on i jego rodzeństwo odziedziczą firmę po ojcu, ale chciałam dowiedzieć się, czy od zawsze o tym marzył. Może miał inne plany na swoją przyszłość, ale rodzice nalegali, żeby podjął pracę w WhiteStudio. Nie wszystkie dzieci chciały iść w ślady swoich rodziców. Byłam na to najlepszym przykładem. Nie chciałam mieć nic wspólnego z sądem i reprezentowaniem przestępców. Czasami wątpiłam, czy mama została prawnikiem po to, żeby bronić ludzi, którzy zostali oskarżeni niesłusznie. Obserwowałam, jak przez kilka lat stawała po stronie bandytów, byle tylko mieć pieniądze na wygodne życie. To ją zgubiło. Obawiałam się, że to głównie przez nią nie mogłam czuć się bezpiecznie.

– Mam wrażenie, że od zawsze. - Uśmiechnął się. – Siedziałem w firmie jako dzieciak.

– Rozumiem cię. Też czasami pomagałam mamie w kancelarii.

Gdy byłam młodsza, siedziałam tam i układałam jej dokumenty. Miałam okazję zobaczyć, jak mama pracowała i przeczytać pozwy, które przygotowywała. Zdarzało mi się również umówić jej kilku klientów. Wtedy uważałam swoją pomoc za zabawę. Później zastępowałam sekretarkę mamy, ale nigdy nie chciałam zostać prawnikiem. Nie, gdy dowiedziałam się, że w tej pracy będę zmuszona reprezentować również przestępców.

– Co robi?

– Jest prawniczką.

Myślałam, że już to wiedział. Przecież miał wgląd do moich akt osobowych, które zgromadzono w kadrach podczas mojego procesu rekrutacyjnego. Wydawało mi się, że White z ciekawości sprawdzi, z jakiej rodziny pochodziłam. Na pewno zrobił to w momencie, gdy wspomniałam mu po raz pierwszy o niebezpieczeństwie, które groziło mi w Nowym Jorku. Zapewne chciał się dowiedzieć dlaczego. Niestety w moich dokumentach nie znajdzie nic ciekawego. Gdybym wiedziała coś więcej, podzieliłabym się tymi informacjami z Alexem. Nie chciałam nic przed nim ukrywać.

– To wiem. - Zaśmiał się. – Zastanawiam się, co sprawiło, że nie chciałaś z nią pracować? – Przyglądał mi się dokładnie.

Przez jej szemrane interesy, w które wciągnęła mojego ojca i ludzi, którzy byli dla mnie zagrożeniem. Nie chciałam mieć z tym nic wspólnego. Jednak na razie nie zamierzałam mówić o tym Alexowi. Tutaj nic mi nie groziło. Nie chciałam, żeby zaczął się o mnie martwić albo odciął się ode mnie, bo stwarzałam zagrożenie dla jego rodziny oraz firmy. Miałam nadzieję, że nie. Nie chciałam narażać rodziny White. Odsunęłabym się od nich, gdyby okazało się, że coś mogło im grozić przeze mnie.

– Po prostu. - Wzruszyłam ramionami.

– Musi być jakiś powód.

– Poznałam tę pracę i uznałam, że to nie dla mnie.

– Uznajmy, że ci wierzę. - Uśmiechnął się lekko. – Dlaczego wyjechałaś z Nowego Jorku? Tam też miałaś dużo perspektyw.

Owszem, ale nie mogłam zostać. Nie, gdy wiedziałam, że cały czas musiałabym się oglądać za siebie i zastanawiać, czy ktoś mnie śledził. Zwariowałabym. Musiałam się wyprowadzić, ale nie żałowałam. Dzięki przyjazdowi tutaj poznałam Alexa. Zaczęłam samodzielne życie, przed czym wcześniej rodzice mnie chronili. Może i nie miałam tutaj wielu znajomych, ale przecież w Nowym Jorku poza Ashley i Parkerem nie miałam nikogo.

– Nie wiem. - Uśmiechnęłam się. – Tak było łatwiej.

– Wyjechać? - Uniósł brew.

Oczywiście. Nie musiałam się o nic martwić. Ukończyłam studia i musiałam zacząć coś robić. Szukając pracy i tak byłabym zmuszona wyprowadzić się z rodzinnego domu. Nie chciałabym dojeżdżać ani mieszkać z rodzicami przez całe życie, mimo że w posiadłości na co dzień żadne z nas sobie nie przeszkadzało. Tyle że myślałam o założeniu rodziny, a żeby to zrobić, musiałam poznać faceta. Jak miałam to zrobić, będąc ciągle pilnowana? Po mojej wyprowadzce z domu może niewiele by się zmieniło, ale miałabym złudne uczucie wolności. W Auckland naprawdę czułam się wolna. Podobało mi się tutaj nie tylko ze względu na White.

– Zostawić wszystko za sobą. - Patrzyłam przed siebie.

– Nie wiem, co cię do tego zmusiło, bo przeżyłem kilka przykrych rzeczy, ale nigdy nie chciałem stąd wyjechać. Nadal nie chcę. To wina twoich rodziców, prawda? Że nie możesz się czuć u nich bezpiecznie.

Nie musiał. W Auckland miał przyjaciół, rodzinę, która cały czas chciała być z nim w kontakcie. Nie chodziło tylko o rozmowy przez telefon. Pani White chciała, żeby syn odwiedzał ją najczęściej jak to możliwe. Byłam pewna, że ona i jej mąż nigdy nie zrobiliby nic, co mogłoby zagrażać w jakimś stopniu ich dzieciom. Uczciwie zadbali o pieniądze, które pomogły zapewnić Alexowi i jego rodzeństwu dobry start w dorosłość. Sprawili, że dzieci zachciały prowadzić rodzinny biznes z ojcem. Moim rodzicom nigdy na tym nie zależało. Ciągle chodziło im o pomnażanie swojego majątku. Nawet kosztem życia ich córki.

– Wiesz, że tak.

– Owszem, ale nadal tego nie rozumiem.

– Ja też nie. Rodzice niewiele mówią mi na ten temat.

– Może powinienem porozmawiać z twoim tatą? - Uśmiechnął się. – Jestem twoim facetem, więc powinienem zapewnić ci bezpieczeństwo, a jak mam to zrobić, skoro nie wiem, co ci grozi? Myślisz, że są jakiś szanse?

Nieźle kombinował. Miałam nadzieję, że to przekona mojego ojca. Sama nie umiałam wyciągnąć z niego nic. Bałam się, że nigdy nie poznam całej prawdy na temat swojej rodziny. Nawet nie miałam kogo zapytać o problemy rodziców. Najprawdopodobniej zabiorą wszystkie swoje tajemnice do grobu, a ja cały czas będę się bała. Może rzeczywiście ojciec będzie chciał powiedzieć Alexowi, co mi groziło. Tyle że najpierw musiał upewnić się, że White się nie przestraszy i mnie nie zostawi. Jeśli zrobiłby to tylko po to, żeby zapewnić bezpieczeństwo sobie i swojej rodzinie, nie miałabym mu tego za złe. Sama bym go zostawiła.

– Byłoby super, gdyby ci się to udało.

– Umów nas na spotkanie. Do, kiedy zostanie w Auckland?

Nie wiedziałam. Jednak tacie wcale nie śpieszyło się do powrotu. I dobrze. Czułam się lepiej z myślą, że był na wyciągnięcie ręki. Poza tym, po co miał wracać? Poza pracą nic na niego nie czekało. Gdyby chciał się oderwać od dawnego życia, mógłby się przeprowadzić bliżej mnie. Na pewno nie miałby problemu z przeniesieniem w pracy. Tyle że pewnie jeszcze nie chciał na dobre odciąć się od żony. Miałam nadzieję, że nie liczył na to, że jeszcze będą razem.

– Zapytam. - Uśmiechnęłam się. – Opowiedz mi coś więcej o swojej rodzinie.

Rodzina Alexa wydawała się szczęśliwa. Wszyscy cały czas byli ze sobą w kontakcie. Nawet siostry, które obecnie przebywały w innych miastach. Podejrzewałam, że to tylko kwestia czasu, kiedy wrócą i zajmą stanowiska w firmie taty. Miałam nadzieję, że się polubimy, gdy zaczniemy razem pracować. Nie ukrywałam, że kiedyś chciałabym być częścią rodziny White, ale to dlatego, że związek z Alexem traktowałam bardzo poważnie. Miałam nadzieję, że on też. Na razie tak czułam.

– Tatę poznałaś, Richarda i jego żonę też... – przerwałam mu.

– Przyjaźnicie się od dawna?

Mój facet miał bardzo dobry kontakt z Sofią. Przez chwilę byłam o nią zazdrosna. Jednak, gdy dowiedziałam się, że była żoną jego brata, trochę mi ulżyło. Przecież Alex nie zarywałby do swojej bratowej. Na pewno nie. Zastanawiało mnie, więc jak długo się znali. Poznał ją, gdy dowiedział się o jej związku z Richardem czy wcześniej? A może on zaaranżował ich spotkanie?

– Mam wrażenie, że od zawsze. - Zaśmiał się. – Nie mogę uwierzyć, że wyszła za Richarda.

– A to dlaczego?

Zaciekawiło mnie, czemu tak uważał. Jego brat był bardzo zadowolony w towarzystwie swojej żony. Poza tym mieli świetną córkę, która uwielbiała swojego ojca. Czyżby Alex czegoś mu zazdrościł? Miałam nadzieję, że nie. Jemu też niczego nie brakowało. Poza własną rodziną, ale na to miał jeszcze czas. Był młodym facetem, który zapewne wcześniej niewiele myślał o małżeństwie i dzieciach. Gdyby było inaczej, już dawno miałby żonę. Na brak powodzenia u kobiet nie mógł narzekać.

– Wydawało mi się, że do niej nie pasuje, ale zgrane z nich małżeństwo. Mimo wszystko życzyłem im jak najlepiej i nadal im kibicuję.

Bałam się zapytać, czy łączyło go z Sofią coś więcej. Polubiłam tę kobietę i nie chciałabym czuć do niej nienawiści tylko dlatego, że Alex kiedyś ją kochał. Chociaż nie upewniając się o tym, też nie czułam się lepiej. Wolałam jednak żyć w nieświadomości. Nie miałam kompleksów i wolałabym nie porównywać się do innej kobiety, która podobała się Alexowi. Wmawiałam sobie, że gdyby nic do mnie nie czuł, nie pakowałby się w ten związek. Nie był facetem, który lubił zabawiać się kobietami.

– Mają super córkę.

Gdy zobaczyłam May po raz pierwszy, zastanawiałam się, kim była. Dopiero sekretarka uświadomiła mi, że młoda była córką Richarda. Nigdy bym tego nie odgarnęła. Nie dlatego, że w ogóle nie była do niego podobna, po dłuższej chwili dostrzegało się podobieństwo, ale dlatego, że nie spodziewałam się, że miał jedenastoletnią córkę. Prędzej obstawiałabym, że został ojcem niedawno. Byłam zaskoczona, ale to nie sprawiło, że zamierzałam pozwolić, żeby dziewczynka się nudziła, zanim wujek znajdzie jej w jakieś zajęcie.

– Tak, Maya to świetna dziewczyna. - Uśmiechnął się.

– Nie myślałeś wcześniej o własnym dziecku? - Spojrzałam na niego.

Zastanawiałam się, czy planował z Chloe przyszłość i czy w swoich planach zaszli tak daleko, że zaczęli rozmawiać o dzieciach. W porównaniu do White nie miałam faceta, z którym mogłabym planować cokolwiek. Starałam się nie myśleć o przyszłości, ale jak każda kobieta marzyłam o cudownym facecie, który da mi poczucie bezpieczeństwa i sprawi, że każdego dnia będę czuła się kochana. W tym wszystkim myślałam również o dzieciach. Nie wyobrażałam sobie bez nich rodziny. Alex miał trójkę rodzeństwa, więc obstawiałam, że myślał o dzieciach w swoim życiu.

– Myślałem i cieszę się, że nie udało mi się sprowadzić go na świat, bo inaczej utknąłbym z Chloe.

– Nie musiałbyś z nią być tylko ze względu na dziecko.

Nie wyobrażałam sobie czegoś takiego. Skoro rodzice nic do siebie nie czyli nie musieli ze sobą być. Dziecku byłoby lepiej, gdyby się rozstali i podzielili opieką nad nim. Wiedziałam, że wielu byłych partnerów wykorzystywało swoje dzieci do szantażu w wojnie przeciwko sobie, przez co krzywdzili te maluchy. Jednak byli odpowiedni ludzie, którzy potrafili pomóc takim rodzicom. Alex na pewno byłby dobrym ojcem, nawet jeśli nie zostałby z matką swojego dziecka.

– Nie, ale ta dziewczyna wyciągnęłaby ze mnie całą kasę. - Patrzył na mnie. – Rozumiesz, że z tego powodu lepiej byłoby z nią zostać?

Nie rozumiałam. Chloe nie miałaby prawa wołać od niego kasy, tylko, dlatego że mieli dziecko. Oboje rodzice byli odpowiedzialni za jego utrzymanie. Niestety doskonale wiedziałam, jak wyglądały takie sprawy. Ojcowie mieli niewielkie szanse na to, żeby dziecko zostało z nimi. Jednak Alex mógłby wtedy zadbać o swoje kontakty z dzieckiem. Jego matka nie mogłaby mu ich ograniczyć. Może rzeczywiście lepiej, że White nie był w takiej sytuacji. Mógłby zmarnować sobie życie, a tak miał jeszcze szansę na normalną i szczęśliwą rodzinę.

– I męczyłbyś się z nią?

– Tak. - Westchnął. – Wiem, że to głupie. Właśnie dlatego cieszę się, że zdradziła mnie przed ślubem.

– Mielicie już datę?

– Nie. Głównie dlatego, że już raz wywinęła mi podobny numer.

Nie rozumiałam. Skoro Alex wiedział, że dziewczyna nie była mu wierna wcześniej, czemu zdecydował się dać jej drugą szansę? Liczył, że się zmieni? Widocznie bardzo ją kochał, skoro był w stanie wybaczyć jej cokolwiek. Czuł się podwójnie zraniony, gdy go zdradziła. Nie rozumiałam takich kobiet ani facetów, którzy dużo częściej robili dokładnie to samo.

– I wybaczyłeś jej? - Zdziwiłam się.

– Tak i to był błąd. Byłem zakochany.

Na pewno. Przecież układał z tą dziewczyną swoją przyszłość. Nie potrafiłam zrozumieć, czego brakowało jej przy Alexie, który był w stanie dać jej wszystko. Był dobrym kochankiem, a na brak kasy narzekać nie mogła. Jeśli na to patrzyła. Nie chciałabym poznać tamtej kobiety. Nie lubiłam jej za samo, to jak potraktowała White. Lepiej, żebyśmy nie miały okazji się spotkać.

– Wiesz, że to nie twoja wina? - Patrzyłam na niego.

– To, czego jej brakowało? Miała wszystko.

Nie umiałam mu odpowiedzieć na to pytanie. Może dlatego, że nie rozumiałam takiego zachowania. Jeśli w związku coś się psuło, to najlepiej było o tym porozmawiać albo po prostu się rozejść, zamiast się ranić. Niestety niektóre kobiety nie potrafiły docenić tego, co miały. Tak samo było z moją mamą. Szukała wrażeń w ramionach innego faceta, zamiast skupić się na swoim mężu. Skoro się nie dogadywali, mogli pomyśleć o rozwodzie wcześniej. Wtedy tata czułby się mniej skrzywdzony.

– Nie wiem.

– Przepraszam. - Objął mnie ramieniem. – Nie powinniśmy o tym gadać. Nie żałuję, że się tak stało. Po prostu żal mi straconych lat, bo mogłem mieć już własną rodzinę, a nie patrzeć cały czas na szczęście brata.

Czyli zazdrościł Richardowi? Trochę ulżyło mi, że nie chodziło o jego żonę, a o myśl o własnej rodzinie. White nie musiał się martwić. Miał jeszcze czas na ustatkowanie się. Byłam przekonana, że nie będzie żałował, jeśli z decyzją o założeniu rodziny poczeka na mnie. Nie byłam na to gotowa w najbliższym czasie, ale chciałam mieć męża i dzieci. Najpierw zamierzałam przekonać się, że do siebie pasowaliśmy. Znałam Alexa zbyt krótko, żeby pójść za nim w ciemno. Poza tym wydawało mi się, że on o mnie myślał tak samo.

– Masz jeszcze trochę czasu.

– Myślisz, że trafiłem w końcu na odpowiednią kobietę? - Spojrzał na mnie rozbawiony. – Na taką, dla której ważna okaże się rodzina, a nie inni faceci?

Jeśli chodziło o mnie to tak. Chciałam w przyszłości zostać matką. Wystarczyłoby mi nawet jedno dziecko, byle tylko okazało się, że mój facet sprawi, że wychowamy je razem. Alex byłby w stanie zapewnić naszemu maluchowi dobre życie. Chciałabym tak samo, jak moi rodzice zadbać o przyszłość swojego dziecka. Tyle że w porównaniu do nich nie zrobię nic, żeby ktokolwiek zagrażał mojej rodzinie.

– A nie masz takiej u boku? - Uśmiechnęłam się.

– Mam ogromną nadzieję, że tak. - Pocałował mnie.

Cieszyłam się, że mogliśmy poważnie porozmawiać, ale nie czuć przy tym żadnej presji. Przy Alexie mogłam być sobą. Nie musiałam nic udawać. Dzieliłam się z nim swoimi obawami, licząc, że jakoś uda mi się z nimi uporać. White sprawiał, że czułam się swobodnie. Czasami chyba aż za bardzo. Szczególnie w łóżku, ale na to akurat nie narzekał.

Alex odprowadził mnie do mieszkania, gdzie czekał na mnie ojciec. Obiecałam sobie, że jutro zaproszę go na obiad, podczas którego oficjalnie pozna mojego faceta. Czas najwyższy. Miałam nadzieję, że spotkanie przebiegnie spokojnie i mój facet dowie się o mnie czegoś więcej. Naiwnie liczyłam, że tata opowie mu o ludziach, przed którymi musiał mnie chronić.

– Porozmawiaj z tatą – powiedział, gdy staliśmy przed moją kamienicą.

– Dobrze. - Uśmiechnęłam się. – Dam ci znać.

– Będę u Aidena.

Zapewne znowu urządzą sobie męski wieczór. Tym bardziej że za kilka dni przyjedzie Lea, a przyjaciel mojego faceta nie będzie miał wtedy czasu dla nikogo. Za każdym razem odcinał się, gdy przyjeżdżała jego dziewczyna. Widocznie bardzo za nią tęsknił.

– Nie szalej. - Zaśmiałam się.

– Zmykaj już.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro