44.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po powrocie z Wellington czułam się dobrze. Mieliśmy z Alexem czas tylko dla siebie. Uprzedziłam tatę, że wyjechałam w towarzystwie swojego faceta i żeby się nie martwił. Uszanował to. Zadzwonił dopiero po tygodniu, żeby upewnić się, że nic mi nie było i zapewnić, że matka wróciła do Nowego Jorku. Bardzo mnie to ucieszyło. Nie miałam ochoty na kolejne spotkanie z nią. Przez kilka dni po powrocie do pracy nie myślałam o niczym innym niż swoje zlecenia.

Alex dzisiaj zamierzał zabrać mnie na kolację do swoich rodziców. Nie wiedziałam, czy to dobry pomysł, ale nie chciałam tego odwoływać. Stresowałam się spotkaniem z Państwem White, ponieważ miały być tam również jego siostry i brat z żoną. O ile nie miałam problemu z Sofia, to obawiałam się, jak odbierze mnie reszta rodziny. Nikt nie był w stanie mnie zapewnić, że ze wszystkimi się polubię i że oni polubią mnie.

– Gotowa? - Spojrzał na mnie, gdy pojawiłam się w salonie.

– Nie wiem – odpowiedziałam niepewnie.

Znałam Pana White, ponieważ pracował w WhiteStudio i uczestniczył w każdym spotkaniu w firmie. Musiał być na bieżąco ze wszystkimi sprawami w firmie, co ani trochę mnie nie dziwiło. Jednak nie wiedziałam, jak zareagował na wieść o moim związku ze swoim synem. Może wcale mu się to nie podobało. Chociaż do tej pory nikt nie powiedział mi nic złego na ten temat, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że ludzie gadali o tym, że spotykałam się z Alexem.

– Co się dzieje? - Stanął przede mną.

Zaczęłam mieć wątpliwości, czy to dobry pomysł. Mama Alexa lubiła jego poprzednią dziewczynę. Zapewne wolałabym, żeby wziął z nią ślub. Przecież byli już narzeczeństwem. Bałam się, że Pani White będzie do mnie wrogo nastawiona i na nic moje starania, żeby polubiła mnie chociaż trochę. Nie chciałam wykorzystać jej syna. Zakochałam się. Nie zamierzałam skrzywdzić Alexa.

– Boję się, że mnie nie polubią. - Spojrzałam na niego.

– Nie przejmuj się tym. - Pocałował
mnie. – Miła i ambitna z ciebie dziewczyna. Ładna i czuję się przy tobie dobrze.

– I to ma mnie uspokoić? - Uśmiechnęłam się lekko. – Nie chcę, żeby pomyśleli, że liczę na jakieś lepsze traktowanie w pracy.

Sama chciałam zapracować na swoje nazwisko. Ani trochę nie oczekiwałam, że Alex cały czas będzie mi pomagać. Na początku wielu rzeczy musiałam się nauczyć, a on chętnie dzielił się ze mną swoją wiedzą. Do tego świetnie potrafił mi wszystko wytłumaczyć. Większy powód do niezadowolenia rodzice White powinni mieć, gdy dowiedzą się, że w najbliższym czasie nie planowałam zakładać rodziny. Było mi dobrze tak jak teraz. Nie byłam jeszcze gotowa na bycie żoną, a co dopiero matką.

– Wcale nie musisz. Jesteś dobrym pracownikiem nawet beze mnie. - Zaśmiał się.

Pewnie tylko on tak myślał, bo spędzał ze mną najwięcej czasu i widział, jak się starałam. Jego tata mógł tylko domyślać się tego, jak mi szło. Pracownicy pewnie nie byli zadowoleni z tego, że kręciłam się przy szefie. Raczej ciężko byłoby mi go unikać, skoro razem pracowaliśmy nad projektem dla Harrisona. Spędzaliśmy nad nim całe dnie, a nasza relacja rozwinęła się sama.

– Może nie wszyscy tak myślą.

– Tata jest zadowolony z twojej pracy.

– Co, jeśli zapytają mnie o rodziców?

Nie chciałam opowiadać o ich rozwodzie. Nie było powodu, żeby ktokolwiek o tym wiedział, Państwo White pomyśleliby, że w mojej rodzinie coś było nie tak. Nie byliśmy idealni. Pewnie żadna rodzina nie była, ale to nie powód, żeby o swoich problemach opowiadać obcym ludziom. Poza tym zastanawiałam się, o co zapytają rodzice Alexa i że moje odpowiedzi im się nie spodobają. Pochodziłam z innego miasta, wychowywałam się w innym otoczeniu. Nawet nie chciałam wspominać o pracy rodziców.

– Nie musisz im nic opowiadać. Będzie miło. - Uśmiechnął się.

– Oby.

Młodsza siostra Alexa pojawiła się z Aidenem, dzięki czemu byłam trochę spokojniejsza. Chłopak może nie był za bardzo kontaktowy i za mną nie przepadał, ale przynajmniej nie będzie na siłę mnie zagadywać. Przynajmniej nic nie udawał. Obawiałam się jednak, że poprze Państwa White, gdy zaczną mnie krytykować. Nie chciałam przysparzać Alexowi problemów, zwłaszcza z rodziną.

– Miło mi cię w końcu poznać – odezwała się Pani White.

Wyglądała na miło nastawioną, ale mogła stwarzać tylko pozory. Do tej pory syn nas sobie nie przedstawił, a przecież mieszkaliśmy ze sobą od kilku tygodni. Rodzice powinni wiedzieć takie rzeczy. Chociaż nie miałam pewności, że Alex nie wspomniał nic rodzicom na ten temat. Przecież miał z nimi dobry kontakt. Wiedziałam, że Pani White często dzwoniła do Katie, bo nie mogła skontaktować się z synem. Nie wiedziałam, czy to, dlatego że jej unikał, czy ze względu na liczne spotkania z klientami. Nie chciałam myśleć, że to z mojego powodu.

– Mamo to Corinne.

– To już wiem. - Przyglądała mi się dokładnie. – Siadajcie. Może Aiden będzie mniej zestresowany.

– Wcale się nie denerwuję – odezwał się.

Poważnie stresował się wizytą u przyszłych teściów? Podejrzewałam, że bywał w ich domu wystarczająco często, żeby nie przejmować się tymi wizytami. Przez słowa kobiety poczułam się dziwie. Skoro Aiden się stresował, to może miał powód. Czyżby rodzina White nie akceptowała chłopaka córki? Przecież spotykali się od dawna. Tak wywnioskowałam z tego, co kiedyś wspomniał Alex.

Spotkanie u Państwa White rzeczywiście przebiegało w miłej atmosferze. Przez chwilę nawet przestałam myśleć o tym, że rodzice Alexa mogli mnie nie polubić. Nie dali mi tego odczuć podczas kolacji. Przez całe spotkanie głównie gadała Lea. Opowiadała o tym, co robiła podczas swojej nieobecności i dzieliła się śmiesznymi historyjkami z dzieciństwa z udziałem Alexa. Jeśli próbowała go zawstydzić, nie udało jej się to.

– Corinne, jesteś z Nowego Jorku, tak? - Spojrzała na mnie.

– Zgadza się.

– I nigdy wcześniej nie wyjeżdżałaś stamtąd?

– Lea, o co ci chodzi? - Alex spojrzał na nią.

Nie rozumiałam, czemu tak zareagował. Przecież nie powiedziała nic złego. Nie dziwiło mnie, że rodzinę White interesowało, skąd pochodziłam. Wolałam opowiedzieć o swoim rodzinnym mieście i niewielu miejscach, które zobaczyłam za dzieciaka. Odkąd poszłam na studia, nie ruszyłam się z Nowego Jorku. Jedynie wyjechałam tutaj. Na tym skończyły się moje podróże.

– O nic. Głupie pytanie. Nie musisz odpowiadać.

– Nie, żaden problem. - Uśmiechnęłam się. – Spędziłam całe życie w rodzinnym mieście.

– Co skłoniło cię do przeprowadzki? - spytała Pani White.

– Chciałam się usamodzielnić.

Nie zamierzałam wspominać o zagrożeniu, które sprowadzili na mnie rodzice. Gdyby nie ich podejrzane interesy nigdy nie musiałabym wyjeżdżać. Nie musiałabym się bać. Gdybym teraz o tym powiedziała, rodzina White pomyślałaby, że sprowadziłam niebezpieczeństwo na Alexa, a może nawet i na nich. Z tego, co wiedziałam, w Auckland nic mi nie groziło. Właśnie dlatego mogłam tutaj zamieszkać.

– Aż tak daleko? - Zaśmiała się Lea.

– Akurat trafiłam na ofertę pracy i uznałam to za dobry pomysł. - Wzruszyłam ramionami.

Gdyby nie to pewnie wyjechałabym gdzieś bliżej Nowego Jorku, ale wtedy pewnie cały czas zastanawiałabym się, czy ludzie od interesów rodziców mogliby mnie znaleźć. Poza stanami było to trudniejsze. Poza tym oferta pracy w WhiteStudio była bardzo korzystna. Nie miałam gwarancji, że zostanę w firmie po zakończeniu ważnego projektu, w którym miałam pomóc, ale chciałam zaryzykować. Moja praca mogła okazać się sukcesem i miałam szansę na rozwinięcie swojej kariery zawodowej.

– Corinne, dobrze sobie radzi, więc nie mamy czego żałować. - Uśmiechnął się Aiden.

Nie spodziewałam się, że akurat on stanie po mojej stronie. Nie musiał mnie bronić. Jednak miło było, że nie próbował wmawiać rodzinie Alexa, że byłam kiepskim pracownikiem. W sumie to on miał dużo do powiedzenia w czasie rekrutacji. Pewnie obawiał się, że szef mógłby mieć do niego pretensje o to, że mnie wybrali. Nie myślał teraz o tym, żeby mi pomóc, a żeby nikt nie pomyślał, że popełnił błąd.

– A skąd wiesz? Z tego, co wiem, nie pracujecie razem – spytała jego dziewczyna.

Chyba nie była zazdrosna? Nic nie łączyło mnie z Aidenem. Poza tym miałam wrażenie, że darzył mnie niechęcią, odkąd dowiedział się o moim związku ze swoim przyjacielem. Pewnie wolałby, żeby Alex spotykał się z kimś spoza firmy. Przecież już widział, jak zakończył się poprzedni związek White. Z jego wspólnej pracy z dziewczyną nie wyszło nic dobrego. Chloe widocznie poczuła się zbyt pewnie w firmie i pozwalała sobie na zbyt wiele. Do tego zdradziła swojego faceta, który był w niej zakochany.

– Ale czasami się widujemy. Poza tym spotyka się z twoim bratem. - Spojrzał na nią. – Ciężko byłoby się unikać przez cały czas.

– Akurat ty nie miałbyś z tym problemu. - Zaśmiała się.

– Nie przejmuj się nimi – powiedział cicho Alex, obejmując mnie ramieniem.

– Spróbuję.

– To dobrze.

Oczywiście Lea znalazła sposób, żeby pobyć ze mną sam na sam, czego się obawiałam. Nie wiedziałam, czy była zadowolona z mojego związku z Alexem, czy nie i koniecznie musiała mi to powiedzieć. Zabrała mnie na górę pod pretekstem pokazania pokoju brata. Wolałabym, żeby tego nie robiła. Nie chciałam naruszyć niczyjej prywatność, chociaż Alex nie mieszkał z rodzicami od dawna.

– Jak ci się podoba praca w WhiteStudio? - Spojrzała na mnie.

– Bardzo mi się podoba. - Uśmiechnęłam się. – Lubię swoją pracę i cieszę się, że mam szansę realizować się zawodowo.

– Alex wspominał, że jesteś ambitna.

– To coś złego?

– W żadnym wypadku. - Uśmiechnęła
się. – Miło byłoby, gdybym znalazła kolejną osobę, która przypilnuje mojego brata i Aidena.

Nie bardzo przejęłam się słowami Lea. Nie rozumiałam, o co jej chodziło. Czyżby żartowała? Nie czułam potrzeby kontrolowania Alexa. Ufałam mu. Nie dał mi żadnego powodu do zazdrości. Poza tym był zbyt zajętym dbaniem o rodzinny biznes niż oglądaniem za panienkami. Chyba że byłam naiwna, a Lea o wiele lepiej znała swojego brata. Pewnie właśnie dlatego uznała, że trzeba pilnować również Aidena.

– Po co? - Patrzyłam na nią.

– To faceci. - Usiadła na łóżku w pokoju brata. – Czasami trzeba mieć ich na oku. Ja niestety na razie nie mogę przyjeżdżać zbyt często. Nie chodzi mi o żadne kontrolowanie chłopaka. Po prostu chcę wiedzieć, gdy zachowuje się źle.

– Chcesz wiedzieć, czy cię zdradza? - Zmarszczyłam brwi.

– Nie. - Kręciła głową. – Aiden ma problemy z ludźmi. Panuje nad sobą, ale jeśli będzie w stosunku do ciebie niemiły, daj mi znać. Lepiej, żeby ktoś nim wtedy potrząsnął, bo później będzie gorzej. Nie chcę mierzyć się z konsekwencjami jego zachowania.

– Nie mam mu nic do zarzucenia.

Nie chciałam na niego skarżyć. Przecież nie zrobił mi nic złego. Po prostu powiedział mi, co myślał o związku swojego przyjaciela. Nie chciał, żeby kolejna kobieta zabawiła się Alexem. Szkoda tylko, że najpierw nie zamierzał mnie poznać. Przekonałby się wtedy, że nie miałam złych zamiarów. Pieniądze White nie robiły na mnie żadnego wrażenia.

– Ok, ale uważaj na niego. Zwróć mu uwagę bez problemu. I nie przejmuj się, cokolwiek gada. Przepraszam, że cię tym męczę.

– Nie ma problemu.

Gdy wróciłyśmy, Alex obserwował mnie uważnie. Pewnie zastanawiał się, co nagadała mi jego siostra. Nie musiał się martwić. Nie zdradziła mi żadnych jego sekretów ani nie pokazała kompromitujących zdjęć z dzieciństwa. A szkoda, bo mogłabym mi tym poprawić trochę humor. Jednak musiały mi wystarczyć zabawne historie, które opowiadał Alex, chyba tylko po to, żeby jego rodzina przestała wypytywać mnie o cokolwiek.

Dom Państwa White opuściliśmy w towarzystwie Aidena i Lea. Miałam nadzieję, że nie chcieli namówić nas na jakiś wspólny wypad na miasto albo wprosić się do nas. Nie miałam nic przeciwko spędzeniu z nimi czasu, ale dzisiaj byłam już nieco zmęczona. Moglibyśmy się umówić na inny dzień. Siostra Alexa wydawała się nie być do mnie wrogo nastawiona. Widocznie nie obchodziło ją, co na mój temat mówił jej chłopak. W porównaniu do niego chciała mnie poznać.

– Chyba cię polubili. - Aiden zerknął na mnie.

– Chyba tak.

Rodzice White nie dali mi odczuć, że byłam niemile widziana w ich domu. Nie musieli skakać z radości na mój widok. Wystarczyło, że mnie nie krytykowali i nie dali odczuć, że według nich byłam złą partnerką dla ich syna. Na pewno nie miałam zamiaru go skrzywdzić.

– Liczyłeś, że będzie inaczej? – spytał Alex. – Zaakceptowali cię, a to spory wysiłek.

– Twoja matka mnie kocha.

Jakoś nie wyglądał tak pewnie podczas wizyty w jej domu. Pani White oczywiście rozmawiała z Aidenem cały czas, ale nie odnosiłam wrażenia, żeby pałała do niego miłością. Po prostu akceptowała wybory swoich dzieci.

– Dziwnie okazuje tę miłość. - Zaśmiał się.

– Poczekaj, jak będziesz miał oddać córkę jakiemuś facetowi – wtrąciła Lea.

Na pewno będzie miał z tym problem. Każdy rodzic zastanawiał się, czy jego dziecko było szczęśliwe w swoim związku. Zazwyczaj rodzice z dystansem traktowali partnerów swoich dzieci, żeby później nie zarzucić sobie, że nie zauważyli czegoś niepokojącego. Dobrze, że to było jeszcze bardzo odległe. Niedługo będziemy obserwować, jak Richard odgania adoratorów córki.

– Jeśli będzie taki jak twój, to będę wściekły.

– Poważnie? Ty przeciwko mnie? Chyba zaprzyjaźnię się z Corinne. Co ty na to? - Spojrzał na mnie rozbawiony. – Zdradzę ci kilka rzeczy jak udobruchać teściową.

Nie wiedziałam, czy skorzystałabym na przyjaźni z Aidenem, czy straciła. Poza tym, dlaczego uznał, że będę potrzebowała od niego jakichkolwiek rad.

– A będę musiała?

– No jasne. To miła kobieta, ale zdystansowana.

– Aiden – jęknęła Lea – nie strasz jej.

Trzeba przyznać, że ta dwójka nie podchodziła zbyt poważnie do spraw rodzinnych. Może nie powinnam aż tak bardzo przejmować się tym czy rodzina Alexa mnie zaakceptuje. Najważniejsze, że on chciał spędzić ze mną życie.

– Właśnie.

– To nieprawda. - Dziewczyna spojrzała na mnie. – Nasza mama to miła kobieta. Zobaczysz.

– Ma rację. Żartowałem.

– Mam nadzieję, że zobaczymy się niedługo. - Lea przytuliła brata na pożegnanie.

– O ile oderwiesz się od tego dupka. - Zaśmiał się. – Trzymajcie się.

– Chyba nie było tak źle? – spytał White, gdy dotarliśmy do domu.

Jasne, że nie. Po poznaniu jego rodziców już nie miałam się czego obawiać. Jednak zastanawiały mnie słowa Lea na temat jej chłopaka.

– Co jest nie tak z Aidenem? - Patrzyłam na niego.

Może Alex powiedziałby mi coś, co sprawiłoby, że zrozumiałabym zachowanie jego przyjaciela.

– Ma problemy z ludźmi.

– A dokładniej?

– Nie lubi zawierać znajomości. W młodości miał problemy z panowaniem nad złością, przez co pakował się w kłopoty. - Spojrzał na mnie, gdy zajęłam miejsce u jego boku na kanapie. – Co powiedziała ci Lea?

Wiedziałam, że będzie ciekawy, czego mogłam dowiedzieć się od jego siostry. Mógł spać spokojnie. Nie powiedziała mi nic złego.

– Żebym na niego uważała.

– Jest niegroźny. - Uśmiechnął się. – Panuje nad sobą.

Co miały znaczyć jego słowa? Czyżby Aiden bywał agresywny w stosunku do ludzi w firmie? Do tej pory nie zauważyłam nic dziwnego w jego zachowaniu poza tym, że raczej wolał siedzieć sam w swoim gabinecie niż wyjść do reszty pracowników. Czy był w stanie uderzyć kobietę? Zaczynałam zastanawiać się, czy rzeczywiście nie byłoby lepiej, gdybym trzymała się od niego z daleka.

– Byłby w stanie mnie uderzyć?

– Nie. - Pokręcił głową. – W żadnym wypadku. Po prostu potrafi być niemiły w stosunku do kobiet.

– Dobrze.

– Mam nadzieję, że spędziłaś dzisiaj miło czas w towarzystwie mojej rodziny. - Pocałował mnie w czoło.

– Tak. - Uśmiechnęłam się.

– Aiden z Lea to wariaci, ale nie mieli nic złego na myśli.

– Twoja siostra była miła.

– Zdarza jej się – powiedział rozbawiony.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro