46.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ALEX


Postanowiłem zajrzeć do Sofii. Od jej powrotu niewiele rozmawialiśmy. Skupiła się na pogodzeniu z moim bratem. Wolałem się do tego nie mieszać. Potrzebowali sobie wszystko wyjaśnić, a powrót May do domu oznaczał, że wszystko było dobrze. Dobrze, że zabrałem bratanicę do siebie na jakiś czas, żeby nie musiała brać udziału w ich kłótni. Lepiej, żeby nie dowiedziała się, o co kłócili się jej rodzice. Bałem się, że znienawidzi przez to nie tylko Richarda, ale też mnie. Przecież to przez moją narzeczoną zdradził żonę. Powinienem czuć się winny, ale też byłem wściekły na brata. Zranił mnie.

– Hej.

Miałem szczęście, że Richard był nadal w pracy a May w szkole. Nie chciałem, żeby uczestniczyli w naszej rozmowie. Chciałem, żeby przyjaciółka powiedziała mi szczerze, co zdecydowała. Będę ją wspierać w każdej decyzji, ale nie mogłem pozwolić jej zostawić męża. Bywał dupkiem, ale kochał swoją rodzinę. Wierzyłem, że nie popełni kolejnego błędu, który mógłby zniszczyć jego rodzinę na zawsze. Powinien o tym pamiętać.

– Cześć.

– Jak się czujesz? - Spojrzałem na nią.

– Dobrze.

– Rozmawialiście?

Byłem zły na brata, ale widziałem, że cierpiał po wyjeździe żony. W firmie nawet się do mnie nie odzywał. Może to i lepiej. Próbowałem z nim rozmawiać, ale do niego nic nie docierało. Wkurzało mnie, że nie znalazł chwili, żeby zajrzeć do May. Dziewczynka potrzebowała w tym wszystkim trochę normalności. Na szczęście, gdy przyjechała Sofia, od razu zabrała córkę do domu. Nie miałem nic przeciwko, żeby została u mnie na dużej, ale bratanica nie miała już ochoty na moje towarzystwo. Wolała wrócić do siebie. Mimo wszystko Richard zasłużył na drugą szansę. Wierzyłem, że bardzo kochał swoją żonę i żałował tego, co zrobił. Powinien bardzo się starać, żeby Sofia mu wybaczyła.

– Rozmawialiśmy.

– I jak?

– Staramy się, żeby May nie odczuła, że coś jest nie tak. Muszę się nad tym zastanowić.

Czyli jeszcze nie zdecydowała, czy zostanie z Richardem. Powinna. Nie tylko ze względu na córkę, a dlatego że go kochała. Przez kilkanaście lat obserwowałem, jaka była szczęśliwa z moim bratem. W którymś momencie doszedłem nawet do wniosku, że nigdy nie miałaby tego ze mną. Właśnie dlatego odpuściłem. Wolałem mieć w niej przyjaciółkę niż zrezygnować na dobre.

– Rozumiem.

– Możesz powiedzieć mi szczerze, że to był tylko pocałunek? - Spojrzała na
mnie. – Że nie doszłoby do niczego więcej, nawet gdybyś się tam nie pojawił.

Mogłem pomóc bratu, mimo że nie miałem pewności co do jego wierności. Sam wiele razy zastanawiałem się, czy był na tyle silny, żeby odepchnąć od siebie Chloe, gdyby chciała czegoś więcej. Łudziłem się, że by jej na to nie pozwolił. Musiałem, bo inaczej znienawidziłbym go tak bardzo, że nie mógłbym przebywać z nim w tym samym pomieszczeniu. Nie mógłbym przyjeżdżać do Sofii ani May.

– Tak. Nigdy bym cię nie okłamał.

– Zrobiłeś to – odpowiedziała z wyrzutem.

Jasne, ale powinna zrozumieć, że byłem rozdarty pomiędzy nią a bratem. To chyba oczywiste, że stanąłem po stornie rodziny. Zapewne zrobiłaby to samo, gdyby miała rodzeństwo. Nie wiedziałem tylko, czy Richard był w stanie kiedyś chronić mnie. Oby pamiętał, że poświęciłem swoją przyjaźń, żeby mógł pogodzić się z żoną. Tak samo, jak nie musiałem rozmawiać z nią teraz o nim. Mogłem unikać tego tematu, pozwalając, żeby sama zdecydowała, czy chciała wybaczyć mężowi.

– Chodziło o mojego brata.

– Rozumiem. - Pokiwała głową. – Właśnie dlatego nie potrafię ci uwierzyć.

– Sofia – złapałem ją za ramiona – bywa dupkiem, ale nie takim. Byłem na niego o to wściekły. Chciałem, żeby od razu ci to powiedział. Może, gdyby się wtedy przyznał, zrozumiałabyś, że to dla niego nic nie znaczyło.

– Ale ukrywał to z jakiegoś powodu.

– Bał się.

– Mnie?

Też. Pewnie spodziewał się, że Chloe zacznie mieszać. Ciekawe czy się z nim kontaktowała. Pewnie tak. Wiedziałem jaką suką potrafiła być, gdy chciała coś osiągnąć. Często wykorzystywała to w pracy. Tak samo, jak swój wygląd. Wiedziała, że podobała się facetom, dlatego podczas spotkań z klientami pozwalała sobie na niewinny flirt. Po naszym rozstaniu dotarło do mnie, że mogło chodzić nie tylko o niewinny flirt. Wolałem nie dopytywać, ile razy pieprzyła się z klientami za zlecenia.

– Że Chloe zacznie go szantażować. Ta suka jest zdolna do wszystkiego. Nie zdziwiłbym, gdyby tego spróbowała.

– Myślałam, że dobrze ją znasz.

– Ja też.

Chciałem spędzić z nią resztę życia. Na początku naszego związku taka nie była, ale z każdym rokiem pragnęła więcej. Nie zadowalały ją wyjazdy za miasto, dlatego każde wakacje spędzaliśmy w egzotycznych miejscach, żeby miała się czym chwalić na Instagramie. Później było już tylko gorzej. Nie wystarczało jej bycie adorowaną przez jednego faceta, więc zaczęła mnie zdradzać. Nie spodziewałbym się tego po niej i dopóki bym jej nie przyłapał, nie uwierzyłby, że była w stanie to zrobić.

– Czemu jej wtedy wybaczyłeś?

Sam się nad tym zastanawiałem. Może dlatego, że przez chwilę uznałem jej pocałunek z moim bratem za żart. Udawałem, że nic się nie stało. Do momentu aż zastałem ją w domu w ramionach obcego faceta. To było dla mnie za wiele. Musiałem wykurzyć ją ze swojego życia. Jeśli kiedyś ją kochałem, to po tamtym numerze nie czułem już nic prócz nienawiści i chęci pozbycia się jej z domu.

– Bo ją kochałem i myślałem, że zasłużyła na drugą szansę.

– Przeliczyłeś się.

– Tak. - Westchnąłem.

– Co, jeśli Richard zrobi to kolejny raz?

Nie. Na pewno nie. Dostał nauczkę. Będzie miał się na baczności, bo doskonale wiedział, że Sofia będzie nieufna. Poza tym byłem przekonany, że nie chciał kolejny raz ryzykować rozpadem swojego małżeństwa dla chwili przyjemności. Jego żonie niczego nie brakowało i szkoda, że na chwilę o tym zapomniał. Miał ogromne szczęście, że Sofia nadal go chciała.

– On nie jest nią.

– Wybaczenie jednej zdrady sprawi, że dam przyzwolenie na kolejną.

– Ale nie dając mu szansy, nie ma możliwości się poprawić. - Patrzyłem na nią.

– Rani mnie to.

– Wiem. - Przytuliłem ją. – Chciałbym ci to ułatwić.

Nie wiedziałem, co mógłbym powiedzieć, żeby cierpiała mniej. Po rozstaniu z Chloe nie chciałem rozmawiać z nikim. Tylko Aiden wydawał się dobrym towarzystwem, bo nienawidził jej od zawsze. Myślałem, że to przez jego problemy z ludźmi, ale on był uprzedzony do mojej narzeczonej. Kazał mi na nią uważać, ale zlekceważyłem jego rady. A szkoda. Jednak nie namawiał mnie, żebym jej wybaczył tak, jak robiłem teraz ja.

– Chcę mu wybaczyć. - Mówiła, wtulona we mnie. – Naprawdę.

– Sofia, nie ma w tym nic złego. Kochasz go.

– Przepraszam, że cię obwiniłam. - Spojrzała na mnie. – Byłam zła. Przyjaźnimy się, a w tamtej chwili dostałam cios od obu najbliższych mi osób.

Było mi wstyd. Nie chciałem jej zranić. Gdybym mógł cofnąć czas, od razu powiedziałbym jej o wybryku męża. Tak samo, jak nie pozwoliłbym Richardowi tego ukrywać. Nie rozumiałem, czemu wcześniej uznałem to za dobry pomysł. Przecież Sofia i tak by się dowiedziała, a im dłużej zwlekaliśmy, tym gorzej dla ich małżeństwa. Daliśmy również Chloe kartę przetargową, którą zamierzała wykorzystać. Niestety już nie mogła pogrywać z moim bratem. Nic nie osiągnie, a straciła szansę na dalszy rozwój w branży. Nie chciałem jej zaszkodzić po naszym rozstaniu, ale zmieniłem zdanie. Musiałem pokazać jej, że nie wygrała.

– Nie chciałem, żebyś dowiedziała się w taki sposób. Miał ci sam to powiedzieć. Rozmawiałem z nim wiele razy.

Tyle że do mojego brata nic nie docierało. Nie uważałem, że zrobił dobrze, dlatego kazałem mu się przyznać żonie. Przyszedłem do nich, bo miałem dość ukrywania jego zdrady przez Sofią. Chciałem dać mu szansę na przyznanie się. Nie spodziewałem się, że kobieta usłyszy naszą kłótnię. Nie powinna w taki sposób dowiedzieć się o niewierności męża. Tyle, że gdyby nie przypadek Richard dalej by ją okłamywał, co wkurzałoby mnie coraz bardziej. Nie chciałem, żeby oszukiwał żonę.

– Nie wracajmy do tego. - Uśmiechnęła się lekko.

– Dobrze.

– Zajrzyj do May. Stęskniła się za tobą.

Poważnie? Wydawało mi się, że szybko się nie zobaczymy. Moja bratanica nie była zbyt kontaktowa podczas pobytu u mnie w domu. Starałem się, żeby czuła się jak u siebie. Corinne wymyślała dla nas zajęcia, byleby tylko zadowolić nastolatkę. Niestety May czasami bywała uparta. Nie zamierzała udawać, że wszystko było dobrze. Cierpiała i rozumiałem to, ale nie mogłem się wtrącać w małżeństwo jej rodziców. Nie, gdy mój brat nie chciał pomocy z mojej strony. Musieliśmy czekać.

– Myślałem, że miała mnie dość. - Zaśmiałem się.

– Nie. Po prostu była smutna.

– Starałem się razem z Corinne czymś ją zająć, ale ciągle chciała, żebym porozmawiał z Richardem, a do niego nic nie docierało.

– Przepraszał ją trzy dni.

Młoda na pewno pokazała ojcu swoje niezadowolenie, ale nie spodziewałem się, że aż tak. Mój brat pewnie musiał się bardzo wysilić, żeby przeprosić córkę. Bardzo mu tak dobrze. Byłem ciekawy, czym przekupił May, bo na pewno nie odpuściła, zanim czegoś jej nie obiecał. Zastanawiałem się, co wymyślił, a byłem pewien, że był gotowy zrobić wszystko, żeby mu wybaczyła. Trzeba było przyznać, że córka umiała go omotać, Sofii czasami też się zadrżało nadużyć jego dobroci.

– Co jej obiecał?

– Samochód, gdy zda prawko.

Łatwo poszło. Spodziewałem się czegoś bardziej szalonego. Przecież i tak dostałaby auto po zdaniu prawa jazdy. Podejrzewałem, że May zaszaleje. Będzie mogła sobie wybrać samochód, który chciała. Jej ojciec będzie musiał pogodzić się z tym, że najprawdopodobniej córka będzie jeździć lepszą furą niż on. Już nie mogłem się tego doczekać. Oczywiście wątpiłem, żeby Sofia na to pozwoliła.

– Oczywiście nie byle jaki?

– Najdroższy, jaki wybierze. - Zaśmiała się.

– Pozwolisz na to? - Uniosłem brew.

– Oczywiście, że nie.

Richard musiał wiedzieć, że odmówienie córce będzie bolesne. Jednak podejrzewałem, że dyskusja z żoną nawet nie wchodziła w grę. Powinien o tym pomyśleć, zanim zgodził się na propozycję May. Młoda mu nie odpuści. Już zaczynałem mu współczuć, ale nie na tyle, żeby pomóc, gdyby poprosił mnie, żebym przekonał Sofię do zakupu najdroższego samochodu dla ich córki. Musiał poradzić sobie sam.

– Będzie miał przechlapane.

– To jego problem. - Wzruszyła ramionami.

Oczywiście nie wymigałem się od spotkania z May. Chyba nawet nie chciałem. Mogłem przekonać się, że bratanica naprawdę była zadowolona z powrotu do domu, w co nie wątpiłem, ale też, że się za mną stęskniła. Czasami chciałbym móc poświęcić jej więcej czasu. Mieszkaliśmy w tym samym mieście, a widywaliśmy się raz w miesiącu albo czasami i rzadziej. Przecież nie było problemu, żebym odwiedzał rodzinę brata częściej albo żeby wpaść do nich z Corinne.

– Wujek! - Bratanica podbiegła do mnie zadowolona. Takiego powitania się nie spodziewałem. – Ale fajnie cię widzieć.

– Ciebie też. - Uśmiechnąłem się. – Nie sprawiasz problemów?

– A sprawiałam? - Spojrzała na mnie zaskoczona.

Ani razu tak nie pomyślałem. May to mądra dziewczynka. Znała swoje obowiązki i nie wymigiwała się od nauki. Czasami czułem się głupio, gdy każdego dnia sprawdzałem, czy odrobiła lekcje. Musiałem to robić, bo nie chciałem podpaść jej mamie, że czegoś nie dopilnowałem. Nie przeszkadzało mi, że May czasami była cicha albo oschła w stosunku do mnie. Rozumiałem ją. Nie miałem nawet najmniejszego powodu, żeby narzekać na jej zachowanie.

– Jasne, że nie.

– Co u Corinne? - Uśmiechnęła się. – Kiedy nas odwiedzicie?

Nie sądziłem, żeby to był dobry pomysł. Niepewnie spojrzałem na Sofię. Zapewne nie miała ochoty na obiad w rodzinnym gronie. Pewnie próbowałaby udawać, że między nią a mężem wszystko było już dobrze, chociaż nie musiała. Oboje z Corinne wiedzieliśmy jaka była prawda. Poza tym chyba na razie lepiej będzie, jeśli będziemy spotykać się sami z Sofią i May. Tyle że obawiałem się, że brat zacznie mieć o to do mnie pretensje. Jeśli chciał ze mną pogadać, wiedział, gdzie mnie znaleźć.

– Może za jakiś czas – odpowiedziała.

– Tak – pokiwałem głową – mamy trochę pracy.

– A jak po imprezie u Harrisona? - Kontynuowała. – Corinne, wyglądała ślicznie.

To prawda. Dziewczyny odwaliły kawał dobrej roboty, przygotowując McKenzie na otwarcie galerii. Byłem dumny, mając ją u swojego boku. Przedstawiłem ją najważniejszym ludziom z branży, żeby wiedzieli, że mieli przed sobą osobę godną polecenia. Liczyłem, że to kwestia czasu jak zaczniemy przyjmować zlecenia od kumpli Harrisona. Miałem nadzieję na coś dużego. Potrzebowaliśmy więcej rozgłosu.

– Tak.

– Tylko tyle? Spodziewałam się czegoś więcej. - Westchnęła.

Niby co miałem jej powiedzieć? Przecież nie zdradzę bratanicy, że moja dziewczyna tamtej nocy podobała mi się tak bardzo, że starałem się, żeby jak najszybciej wyjść z imprezy, żeby zaciągnąć ją do łóżka. Pragnąłem jej, odkąd wyszła do mnie wystrojona. Ledwo powstrzymywałem się, żeby nie przelecieć jej jeszcze przed wyjściem. Na szczęście mieliśmy całą noc, żeby to nadrobić.

– Bardzo mi się podobała. - Uśmiechnąłem się.

Po powrocie do domu zastałem Corinne śpiącą na kanapie. Pewnie znowu zasnęła, oglądając telewizję. Uprzedziłem ją, że wrócę nieco później. Nie chciałem jej obudzić. Ostatnio miałem wrażenie, że za dużo pracowała, chociaż nikt nie wymagał od niej, żeby się śpieszyła. Wszystkie zlecenia wykonywała na czas, a nawet wcześniej. Nie rozumiałem, co się działo, że wolała skupić się bardziej na pracy niż na sobie.

– Hej. - Usiadłem obok i nachyliłem się, żeby ją pocałować, gdy otworzyła oczy.

– Jesteś. - Spojrzała na mnie zaspana.

Wyglądała na zmęczoną. Powinna położyć się do łóżka. Nie miałbym nic przeciwko, gdybym tam ją zastał. Nie oczekiwałem, że będzie czekać, aż wrócę.

– Zaniosę cię do łóżka. - Pocałowałem ją w czoło.

– Gdzie byłeś?

Nie wspomniałem wcześniej, że zajrzę do bratowej, tylko że wrócę później. Powinienem powiedzieć Corinne od razu. Tyle że chyba nie chciałem, żeby pojechała tam ze mną. Musiałem sam porozmawiać z Sofią i dowiedzieć się, co postanowiła. Przy mojej dziewczynie na pewno nie chciałaby rozmawiać o swoim małżeństwie.

– U Sofii.

– I co u niej? - Usiadła, wtulając się we mnie. – Widziałeś się z May?

Zaskoczyło mnie, że od razu polubiła moją bratanicę. Nie spodziewałem się tego. Nie musiała się zmuszać do spędzania czas w gronie mojej rodzinny, a mimo wszystko starała się ich polubić. Z May chyba było najłatwiej. Bratanica mnie lubiła, więc akceptowała prawie wszystko, co ze mną związane. Pewnie uznała, że dzięki zakolegowaniu się z Corinne będziemy się częściej widywać albo wpadnie jeszcze do WhiteStudio. Nie miałem nic przeciwko.

– Widzieliśmy się tylko chwilę, ale głównie rozmawiałem z Sofią. Chyba pogodziła się z moim bratem.

– Jesteś zły z tego powodu?

Nie. Zastanawiałem się, czy dobrze zrobiłem, zapewniając bratową, że mogła zaufać Richardowi, mimo że nie byłem tego pewny. Nie wiedziałem, co by zaszło między nim a Chloe, gdybym ich nie przyłapał. Nie byłem naiwny. Wiedziałem, do czego była zdolna Chloe. Jednak Sofia nie musiała o tym wiedzieć. Tak będzie lepiej dla niej i jej małżeństwa.

– Nie. - Pokręciłem głową. – Dobrze, że się dogadali.

May potrzebowała normalnej rodziny. W tym wszystkim chodziło o jej dobro. Nie chciałem, żeby przechodziła przez rozwód rodziców jak Corinne. Ona była dorosła, a mimo to przeżyła ich rozstanie. Do tego była zła na matkę za zdradę. Nie chciałem, żeby moja bratanica darzyła ojca takimi samymi uczuciami. Najważniejsze, że starał się naprawić swój błąd. Musiał jeszcze udowodnić Sofii, że mogła mu ponownie zaufać, a to nie będzie proste.

– Ich córka na pewno jest zadowolona. - Uśmiechnęła się.

– Tak.

– To dobrze.

– A my chyba możemy położyć się już spać. Co ty na to? - Patrzyłem na nią.

– Na pewno chcesz iść spać. - Zarzuciła mi ręce na szyję i wdrapała się na moje kolana.

– Rozważam to.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro