TARCZA

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Morgana p.o.v
Leciliśmy w ciszy . Nikt niechcial zacząć rozmowy.  Co chwilę przyłapałam Lokiego jak się na mnie patrzyl. Zastanawiam się na czym rozmyśla i co go gnębi. Jakie pytania go nurtują .
Wylądowaliśmy na lotnisku koło siedziby Tarczy.  Ruszyliśmy za kapitanem który kierował nas do miejsca spotkania.  Nadal nikt Nie odważył się poruszyć jakiegokolwiek tematu żeby przerwać tą niezręczną ciszę . Gdy przechodzilismy przez korytarze wszyscy do okoła każdemu z nas się przypatrywali.  Było widać że nie wielu ludzi lubi x-men'ow.  Dlaczego?  Dla mnie rozszyfrowanie tego to proste. Ludzie boją się kogoś czy czegoś Co jest silniejsze od nich I Nie potrafią zrozumieć czy przyswoić.  Ale przecież mutanci to zwykli ludzie którzy urodzili się z dodatkową zdolnością. Jeśli ktoś się urodził z wrodzoną umiejętnością malowania pięknych obrazów to powinien nienawidzić kogoś kto ma wrodzoną umiejętność śpiewania.  Nie ,nie powinni.  Powinni na wzajem się szanować,  w ten świat byłby mniej popaprany .

Wchodzimy do sali obrad. Od razu zauważyłam mężczyznę w czarnym płaszczu z przepaską na oku. Ma również ciemną karnację.  Domyślam się że to jest ich dyrektor.
- Oznajmiam że misja z pomocą x-men'ow jest zakończona sukcesem - Steve jako pierwszy odważył się zacząć rozmowę. Fury zwrócił wzrok na niego
- Bardzo dobrze,  mam jeszcze parę spraw do was - w ten Profesor przyjechał na swym wózku.
-Profesosze - Scott kiwną głową do niego
- Cieszę się że wszystko poszło jak najlepiej i nikomu się nic nie stało - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Co jeszcze masz dla nas Fury,  chce już jechać do domu - z niecierpliwością powiedziak Stark
- Skoro Profesor X jest już tutaj, chciałbym cię poprosić o przysługę - Fury skierował swe słowa do Charles'a
- Zrobię co w mojej mocy - spojrzał na niego
- Otóż miesiąc temu zlapalismy zimowego żołnierza,  przyjaciela kapitana ameryki - wskazał ręka na steve'a
- Ale nie stety on nie może wydostać się z sidł Hydry,  Wanda próbowała się do jego głowy dostać ale nie może -  Wanda na te słowa spuściła głowę.  Położyłam jej na ramieniu rękę i uśmiechnęłam się do niej lekko żeby jej nie bylo smutno.
- Chcesz abym ja spróbował wydobyć go z tych sidł? - zapytał mimo że znał odpowiedź
- Tak - przytaknął Fury
- A więc zoprowac mnie do niego - Fury ruszył jako pierwszy a my za nimi. 

Znaleźliśmy się w pomieszczeniu w którym był widok na pokój przesłuchiwań . A w niej mężczyzna z brązowymi włosami do ramion i metalową ręką.  Jego twarz mówiła tylko jedno ' złość'.
Charles wyszedł do sali i się przypatrywal mu.  Podejrzewam że próbuje mu wejść do głowy. 

Loki p.o.v
Patrzyłem na tego staruszka z zaciekawieniem,  co zrobi i jak on działa. Przez parę chwil nic się nie działo. Nagle profesor się odwrócił i przyjechał do nas. 
- Stwierdzam że jego myśli są bardzo głęboko w jego głowie i nie chce ich wyciagnać na zewnątrz,  jest tak skupiony na tym aby nikt się do niego Nie dostał ,że zamknął się całkowicie.  - spodziewałem się od tego 'najlepszwgo" telepaty czegoś więcej
- Ale mam pomysł,  który może spowodować aby zrzucił swą barierę - popatrzył się na Furego
- Rób co musisz - powiedział to bez namiętnie
- Nightmare będę potrzebował abyś wpuściła do niego swój jad abym mógł wejść do jego głowy - oo to będzie przedstawienie, powstrzymałem się od uśmiechu
- Szybszy czy wolniejszy sposób? - Morgana spytała profesora ale Fury się odezwał
- Szybszy jeśli można,  Nie mamy zbyt wiele czasu - Morgana spojrzała się na profesora,  on tylko kiwną głową na tak, ze się zgadza .
Patrzylismy jak Morgana i Charles wchdzili do sali.  Nightmare ruszyła za Bucky'go . Nagle szybkim ruchem złapała go prawą ręką za głowę a jej oczy stały się czarne jak najciemniejsza noc.
Bucky zaczął krzyczeć z bólu.  Spojrzałem w stronę Kapitana któremu to się nie podobało i z całej siły ściskał ręce.
Morgana p.o.v
Uwielbiam ta adrenalinę jak komuś wpuszczam swój jad.
- Wystarczy....... Morgana wystarczy!! ..... Nightmare!!!! - i puściłam jego głowę . Wpuszczanie jadu jest uzależniajace , trudno przestać.  Widziałam po profesorze że naprawia umysł Becky'go.  A jego twarz stała się już lagodniesza.  Jakby ciężar z jego barków nagle spadł. 
Wyszliśmy z sali aby profesor nam wszystko wyjaśnił. 
- Udało mi się wytrzeć wspomnienia z Hydry i usunąć z niego słowa które,  włączają u niego zimowego żołnierza. Radzę panie Rogers aby z nim poprzebywac i wspominać z nim stare czasy - powiedzial z zadowolona miną ze mu się udało
- Dziękuję - wyciągnął rękę i ścisną ją z profesorem
- Kolejna sprawa,  z powodu tego że dr. Banner jeszcze nie czuję się najlepiej, profesor zgodził się aby X-men'i zamieszkali w Stark Tower - powiedział do nas wszystkich Fury
- Co!!!!!!!!- wszyscy krzyknęli

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro