rozdział trzynasty: urodziny syriusza

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dzień dobry, najpiękniejsza osobo na świecie - mruknął Remus, składając delikatny pocałunek na czole swojego chłopaka. - Wszystkiego najlepszego.

Syriusz wydał z siebie pomruk i żeby schować uśmiech, wtulił twarz w szyję Lupina.

Black od samego rana czuł się dobrze. Miłość, jaką dostawał od swojego chłopaka była najlepszym prezentem urodzinowym, jaki mógł otrzymać.

Niestety jego nastrój został poddany próbie już podczas śniadania.

James, kiedy tylko skończył posiłek, wstał ze szklanką w ręką. Postukał o nią łyżeczką, chcąc zwrócić na siebie uwagę wszystkich wokół. 

- Halo, kochani! - zawołał, wciąż uderzając sztućcem o szkło. - Kochani, zajmę wam tylko chwilę!

Stół Gryffindoru ucichł jako pierwszy, a zaraz za nim zamilkli Puchoni, podatni na sugestię. Krukoni aferowali się jeszcze przez chwilę. Jeden uczeń upominał drugiego, żeby był już cicho, bo wszyscy chcieli wiedzieć, o co chodzi znanemu wszystkim Jamesowi Potterowi. Ostatecznie nawet Ślizgoni zaczęli rozmawiać ciszej, a niektórzy zerkali z ukrytą ciekawością na stojącego chłopaka.

- O nie - jęknął Syriusz, kuląc ramiona. Złowrogo spoglądał na siedzącego naprzeciw, obok Lily, chłopaka, ale nie miał odwagi, żeby kazać mu usiąść. Duma nie pozwalała mu odezwać się do przyjaciela.

- O nie - powtórzył za nim Remus, rozumiejąc, co właśnie się dzieje. - Potter - syknął cicho. - Potter, siadaj na dupę. 

James jednak kompletnie go zignorował.

- Moi drodzy - zaczął swoją przemowę donośnym głosem. - Dzisiaj jest trzeci listopada, a co za tym idzie, jak pewnie zdążyliście zauważyć przez poprzednie pięć lat, urodziny mojego najlepszego przyjaciela, Syriusza Oriona Blacka. 

- Zabiję go - sapnął Syriusz tak cicho, że tylko jego chłopak go usłyszał. - Zamorduję.

- Może wiecie, może nie - kontynuował Rogacz, widocznie zadowolony z siebie - ostatnio trochę się posprzeczaliśmy. Jest mi w związku z tym niezmiernie przykro.

Potem zrobił coś, przez co Lily niemal opluła się pitym właśnie sokiem dyniowym.

Chłopak odszedł od stołu, obszedł wszystkich, po czym stanął przed Syriuszem z przesadnie wielkim uśmiechem na ustach. Ukląkł przed przyjacielem, chwytając się za serce.

- James, masz swojego chłopaka, nie oświadczaj się mojemu - mruknął Lupin, przyglądając się tej scenie z mieszanymi uczuciami.

- Właśnie, pomylili ci się bracia - zaśmiała się cicho Lily, przez co Remus obdarzył ją wymownym spojrzeniem i krótkim uśmiechem.

- Och, zamknijcie się oboje - szepnął Rogacz, po czym całą swoją uwagę skierował ponownie na siedzącego przed nim Syriusza. - Jesteś moim najlepszym przyjacielem, moim światełkiem w tunelu i gwiazdką na niebie. Nawet dość dosłownie. Syriuszu Blacku, czy uczynisz mi ten zaszczyt i przyjemność i wybaczysz mi w końcu?

- Jeśli to ma znaczyć, że przestaniesz odstawiać taką szopkę, to tak, ale błagam, wstań już z kolan - jęknął jubilat, patrząc na przyjaciela błagalnie, jednak niewielki uśmiech wciąż igrał na jego twarzy. - Regulus mnie zabije za odbicie mu chłopaka, chyba tego nie chcesz?

- Ja będę pierwszy, zabiję Jamesa - zadeklarował Lunatyk.

Potter podniósł się, szczerząc wręcz nienaturalnie szeroko.

- Cudownie! - zawołał, po czym klasnął w dłonie. - Zaplanowałem nam genialny dzień. Och, moi drodzy? - zwrócił się do oglądającego ich tłumu. - Możecie wrócić do swoich zajęć, dziękuję za uwagę. No, Łapa - chłopak odchrząknął. - Wszystkiego najlepszego, przyjacielu. Chociaż wydaje mi się, że już to masz. - Powiedziawszy to, zerknął na Remusa i puścił mu oczko.

- Syriusz! - Chłopak zatrzymał się na dźwięk delikatnego, melodyjnego głosu. Odwrócił się i rozłożył ramiona, pozwalając Lily w nie wpaść. - Cieszę się, że udało mi się ciebie złapać. Sto lat, kochany. Jak się czujesz?

- Cóż, pogodziłem się z Jamesem, mój chłopak z samego rana obudził mnie pocałunkiem, a w dodatku ta trójka idiotów nie chce powiedzieć mi, co planują, więc wszystko po starem. Nie mogłoby być lepiej. Och, no i gratuluję związku, chociaż wiesz, że go nie popieram, cieszę się twoim szczęściem. W dodatku jestem oburzony, że nie powiedziałaś mi osobiście.

- Przepraszam słońce, obiecuję, że o wszystkim będę informowała cię na bieżąco - zaśmiała się, po czym cmoknęła przyjaciela w policzek. 

- Mam taką nadzieję, panno Evans.

- Obiecuję to panu, panie Black.

Oboje parsknęli śmiechem, a Lily musiała wytrzeć maleńkie łezki z dolnych powiek.

- Złapię cię później, dobrze? Obiecałam Sevowi, że zrobimy razem zadanie na eliksiry. Baw się dobrze, skarbie!

Syriusz pomachał dziewczynie, kiedy ta już biegła schodami do biblioteki. Ruszył dalej korytarzem. Jego przyjaciele i chłopak, a nawet jego młodszy brat, wszyscy nagle zniknęli i zabrali ze sobą Mapę Huncwotów oraz pelerynę Jamesa, Black był w związku z tym pewien, że coś planują, ale nawet nie próbował ich rozgryźć. Po prostu cieszył się tym dniem i pozwalał pozostałym czerpać radość ze sprawienia mu przyjemności.

Nastolatek usiadł wygodnie w fotelu w pokoju wspólnym i sięgnął po książkę do transmutacji. Profesor McGonagall nie zadała im mniej ze względu na jego urodziny, a on nie chciał opuścić się w jednym ze swoich ulubionych przedmiotów. Transmutacja zdawała się prosta dla kogoś, kto od kilku lat bez większego problemu potrafił zamienić się w psa, niemniej jednak wymagała czasu i trochę poświęcenia. 

Syriusz nawet nie zauważył, kiedy minęła mu godzina i oderwał się od nauki dopiero, kiedy stanął przed nim uśmiechnięty szeroko James.

- Idziemy - zarządził chłopak, wyjmując z rąk przyjaciela podręcznik. - Czym szybciej, tym lepiej. No chodź, nie mamy czasu! - ponaglał, już wychodząc na korytarz.

Syriusz nie rozumiał, gdzie tak mu się spieszy, ani dlaczego prowadzi go do posągu jednookiej wiedźmy, ani dlaczego Lily Evans czeka na nich przed nim z kolorową paczką w rękach, a przede wszystkim, dlaczego nie użyli peleryny Pottera.

- Szybko! - syknął Rogacz, patrząc na przyjaciół, opuszczających się do tunelu i jednocześnie śledząc uważnie Mapę Huncwotów. - Slughorm jest zaraz za rogiem, szybciej, błagam was.

Na szczęście udało mu się opuścić do tunelu, zanim profesor skręcił w opustoszały korytarz. Okularnik otarł czoło rękawem i odetchnął z ulgą. To było naprawdę stresujące, głównie przez to, że obawiał się, że ktoś odkryje to tajne przejście, a było ono jedno z najprostszych w użytku.

- Dlaczego nie mamy twojej peleryny? - zapytał Black, przemierzając tunel jako pierwszy. Było zbyt wąsko, żeby w trójkę szli obok siebie.

- Pożyczyłem ją komuś - odpowiedział bez namysłu.

- Niech zgadnę. Mojemu bratu?

- Do wyższych celów - bronił się James.

Droga nie dłużyła im się za bardzo, w końcu znali ją na pamięć, a Lily, rozbawiona ciętymi ripostami i bezpośrednimi komentarzami przyjaciół, nawet nie zwracała uwagi na mijający czas.

Szybko wymknęli się z Miodowego Królestwa, żeby przedostać się do Trzech Mioteł, jednak przed samym wejściem do pubu, Lily podała paczkę Jamesowi, a sama stanęła za Syriuszem i zasłoniła mu oczy, chociaż musiała przy tym stawać na palcach, bo Black zdecydowanie przewyższał ją wzrostem. 

Kiedy tylko przekroczyli próg, w uszach Łapy rozbrzmiał donośny okrzyk "Sto lat!", a uśmiech sam wpłynął na jego twarz. Evans odsunęła się, pozwalając chłopakowi rozejrzeć się wokół.

W knajpie było pusto, nie licząc kilku uczniów Hogwartu. Remus Lupin, Peter Pettigrew, Dorcas Meadowes, Marlene McKinnon, Mary McDonald i Regulus Black stali pod wielkim, rozwieszonym pod sufitem napisem "Wszystkiego najlepszego, Syriusz". Na jednym ze stołów stały kufle kremowego piwa, na innym leżały kolorowe paczki (Lily dorzyciła do nich swoją), a kolejny zapełniony był słodyczami z Miodowego Królestwa.

Syriusz nie mógł wymarzyć sobie lepszych urodzin.

+++

z którą z dziewczyn spikniemy Petera?

I'm sorry że tak późno, miałam pełno roboty. Btw jutro raczej nie będzie rozdziału, przepraszaaaaam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro