🌿 Rozdział Specjalny 🌿

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

🌿Windtrace🌿

Tu Narrator, jako iż event najlepszy ze wszystkich się pojawił znowu i się skończył niestety to napiszę o tym rozdział cnie? Miłego czytania!!!

Aether Pov

Szybko wróciłem z Polly do Mondstadt. Dziewczyna co chwilę się pytała o co chodzi, dlaczego wróciliśmy do miasta wiatru.

Ciągnąłem ją do miejsca gdzie planowałem się pojawić.
Na szczęście miejsce te nie zniknęło.

- Witaj, kojarzy mnie pan? - zagadałem do mężczyzny.

- Oczywiście! Wiem, że tobie nie muszę mówić zasad prawda? Ale nowa osóbka za tobą jest niezorientowana w tym. - z uśmiechem powiedział organizator zabawy.

- Wyjaśnię później. Możemy zacząć? - byłem zbyt pobudzony tym eventem, że nie przejmowałem się lekko przestraszoną przyjaciółką.

- No dobrze, dotknijcie mapy. - zaśmiał się Gygax z mojej reakcji.

Tak jak kazał tak zrobiliśmy. Przeniosło nas do lobby czekających. Było to szare pomieszczenie.

- To co to ma być za zabawa? - spytała się różowowłosa.

- Otóż to takie chowanego. - zacząłem. - Jest jeden szukający i trzech chowających. Też ta zabawa nazywa się "Łowca i uciekinierzy". Łowca szukając reszty może używać opcji namierzania ukrywających się i łapania. Tymczasem inni ukrywają się jako rzeczy. Jeśli jesteś aż tak energiczna to możesz biegać, uciekać albo gonić. - aż się rozgadałem.

- Rozumiem. - tylko tyle powiedziała.

- Ooo~ wy też dołączyliście do zabawy?

Zobaczyłem, że z nami są Kaeya, Diluc i Eulka z Klee. To można już w szóstkę?!

- Polly! - krzyknęła mała dziewczynka rzucając się na wspomnianą wcześniej osobę. - Będzie super zabawa!

- To jak długo będziemy się bawić? - spytała Eula.

- Powinniśmy gdzieś tyle razy ile jest osób. Czyli najwyższej sześć razy? - zastanowiłem się.

Usłyszeliśmy dzwoneczek znaczący, że zaraz gra się zacznie.
A każdy z nas miał nad sobą widoczny znaczek kim kto jest. Padło na Diluca, który jest łowcą.

- Super. Wreszcie zemszczę się za zabieranie alkoholu w mojej tawernie. - spojrzał z rozbawieniem na granatowowłosego. Na co ten zareagował śmiechem.

I z poczekalni w mgnieniu oka pojawiliśmy się przed winiarnią Diluca. W sumie mogłem dawno się domyślić.

Wszyscy gdzieś uciekli i ukryli się, tymczasem z Polly jeszcze staliśmy.

- Chodź ze mną. - pociągnąłem lekko za jej rękaw koszuli i pobiegłem w kojarzące dla mnie miejsce. Na szczęście złotooka za mną nadążała.

- Najlepsze miejsce to na drzewie albo na budynku. Mamy chwilę na ukrycie się. Dasz radę, wierzę w ciebie. Znikam. - rozbawiony zostawiłem zdezorientowaną dziewczynę.

Oczywiście wspiąłem się na budynek i stałem patrząc z góry na innych.

Polly Pov

Stałam za budynkiem jeszcze chwilę. Wspięłam się na drzewo zmieniając się na mały lampion. Siedziałam na czubku drzewa zasłonięta liściami. Uważam, że to najbardziej oczywiste miejsce.

Gra rozpoczęła się. Obserwowałam wokół czy jest gdzieś łowca.
Pojawił się przy krzesełkach czerwono włosy. Miał wysoko upięte włosy w kucyk. Czemu częściej tak nie chodzi?

Powiadomienie było, że w ciągu 30 sekund znaleziono Klee. A po chwili Eulę.

Po minucie pojawiła się jakaś zielona kula z nieba, która po sekundzie zniknęła. Czerwonooki miał kulkę w rękach i odblokował. Uruchomiła się opcja odkrycia każdego. Jako iż byłam blisko łowcy to od razu byłam jego celem i odkrył mnie.

Szybko z drzewa zaskoczyłam i uciekałam przed Diluciem.

On ma chyba opcje jako hunter, że szybko biega i prawie mnie dogonił.
Zaryzykuję.
Biegłam w jego stronę unikając jego dotyku. Udało się.

Jako iż miałam w grze jeszcze 20 sekund to tak jeszcze się bawiłam. I na szczęście wygrałam.

Zabawa się zakończyła i znów się pojawiliśmy w poczekalni.

- Byłem na dachu. Zabawnie wyglądała wasza gonitwa. - zaśmiał się blondyn.

- Zróbmy coś takiego. Ten kto jako łowca złapie nas najwięcej ten będzie miał możliwość życzenia. Jak narazie pan Diluc ma dwa punkty.

- No to jeszcze pięć razy! - skakała z radości mała blondynka.

Posiedzieliśmy jeszcze chwilę dopóki nie usłyszeliśmy znów dzwonka. Hunterem tym razem była Eula.

- No to wyniki po grze. - burknął Diluc.

Tym razem pojawiliśmy się w którymś lesie.
Dużo drzew więc jedyna opcja to albo nad ziemią, albo na ziemi.

Uciekłam na drugi koniec miejsca i wspięłam się kolejny raz na drzewo. Nie będę zmieniać się na jakąś rzecz.

- Co za zbieg okoliczności.

Obok mnie pojawił się Kaeya.
Żeby nie było, że błękitno włosa nas znajdzie w sekundę.

- Uroczo wyglądało jak uciekałaś on czerwonego ponuraka. - cicho się zaśmiał przybliżając się do mnie. - Ciekawe co zrobisz jak ja będę łowcą.

- No chyba to samo co wcześniej. - szepnęłam. Gra już się rozpoczęła i wolałam siedzieć cicho.

Jakimś cudem na drzewie pojawił się za mną i bez powodu mnie przytulił?

- Jak tam w mieście Geo? - spytał.

- Ciepła aura w mieście. - szybko i cicho odpowiedziałam.

Mruknął i nosem smyrał mnie po szyi. Nie rozumiem czemu tak się zachowuje. Czuję się niezręcznie już.

- Choć krótko się znamy... - szeptał, a w głosie miał smutek. - To naprawdę cię polubiłem. - po czym mocniej mnie przytulił.

Po chwili wokół nas była niebieska aura. To przez tą zieloną kulę!

Błękitno włosa nas zobaczyła na drzewie i wspięła się po naszym drzewie.

Szybko się wyrwałam z uścisku pirata i spadłam z drzewa zostawiając mężczyznę samego. Oczywiście został złapany.

Właśnie zrozumiałam, że zostałam sama, a zostało już 10 sekund. A te sekundy minęły szybko. Jako jedyna zostałam nie złapana.

Znów się pojawiliśmy w poczekalni.

- Co to było za molestowanie!? - wkurzona Eula podeszła do niebieskookiego.

- To nie było molestowanie tylko rozmowa. - uśmiechał się tylko.

Widząc to wszystko czuję się dziwnie. W sumie się nie sprzeciwiałam, lecz nie wiedziałam jak reagować. Przecież nie zrobił i tak złego?

Tak się zamyśliłam, że obudziła mnie mała czerwonooka tuląc mnie.

- Przestańcie się kłócić o Polly! Polly nie lubi jak ktoś krzyczy!

Dzięki niej uspokoiłam się. Wszyscy wzięli wdech i wypuścili równocześnie powietrze uspokajając się. Tymczasem blondyn tylko stał i złapał się za głowę.

Znów był ten sam dźwięk znaczący szykowanie się do zabawy. Tym razem łowcą była Klee, która zareagowała wesoło na ten fakt.

Pojawiliśmy się w Springvale, mała wioska niedaleko miasta wiatru.

Szybko analizowałam teren i wspięłam się na jakiś mały dom chowając się w kominie.
Trochę się zmęczyłam samą wspinaczką.

Przymknęłam oczy biorąc głęboko wdech, a kiedy otworzyłam był przede mną czerwonowłosy szybko zasłaniając mi usta. W sumie to dobrze, bo bym jakoś zareagowała przy tym odkryła moje miejsce kryjówki.

- Coś ci zrobił? - w oczach miał lekki gniew. Kiwnęłam głową zaprzeczając. - Na pewno? Mów. Eula mówiła, że cię dotknął.

- Tylko przytulił i rozmawialiśmy. - spokojnie i cicho odpowiedziałam.
Coś mi się wydawało, że mi nie wierzy, ale po sekundzie odpuścił.

- Pogadam z nim. - puścił mnie i wyskoczył z komina.

Dla mnie minęła prędzej minuta od tego momentu i wyszłam z komina.
Dam fory małej dziewczynce.

Złapała Eule i Aethera. Kiedy tylko się pokazałam od razu mnie zauważyła i biegła w moją stronę. Kiedy tylko mnie złapała zostało pięć sekund do końca.

Kolejny raz pojawiliśmy się w poczekalni. Radośnie skakała najmłodsza z nas.

- Dobra, to zostałem ja, Kaeya i Polly. - odezwał się blondyn. - Mówię wam, znajdę was w sekundę. - śmiał się mówiąc to.

Bez przedłużania zaczęliśmy, tym razem to byłam łowcą.

Byliśmy w nieodwiedzanym jeszcze przeze mnie miejscu. Spojrzałam na swoją mapę i okazało się, że to Qingce wioski.

Piękne jesienne barwy tej części świata. Normalnie bym wpatrywała się cały czas, ale gra już się rozpoczęła.

Stałam pomiędzy małymi budynkami. Rozejrzałam się po miejscu.

Korzystając z opcji jakie miałam użyłam namierzania. Pięć różnych kierunków. Od razu znalazłam Aehtera. Był na dachu, z którego kiedy uciekł zaczęłam go gonić. Długo mi zajęło złapanie blondyna przez co zostało mi mniej niż dwie minuty.

Później udało mi się podczas spadającej kuli złapać Kaeye i Eulę równocześnie. Miałam jeszcze chwilę i gdzieś nad rzeczką znalazłam czerwonowłosego.

Miałam 30 sekund znalezienia małej. Mam jeszcze do wykorzystania namierzanie.

W ostatniej chwili zdążyłam złapać Klee siedzącą na drzewie. Wow, ciężkie ma zajęcie łowca.

- Niezłą taktykę opracowałaś. - pogratulował mi bursztynowo oki w poczekalni. - Jak narazie ty prowadzisz.

- Tylko korzystałam z tego co miałam jako łowca. - rzekłam.

- Jeszcze dwa razy! - oznajmiła Klee.

Bez przeciągania. Tym razem był Aether. A kolejne miejsca to w Dragonspine.

Od razu był lekki grymas u innych. Ciężko było znaleźć miejsce z ogniem.

Wspięłam na wysoką stromą górkę. Zmieniłam się na drewnianą beczkę. Później poczułam złe skutki siedzenia w tym miejscu.

Czułam jakbym była soplem lodu. Niestety nie mogłam włączyć swojej mocy. Muszę wytrzymać. Jeszcze gdzieś półtora minuty.

Minęła chwila, a blondyn mnie znalazł, ale mnie nie dotknął.

- Pokażesz się? Wyłącz opcję krycia się.

Udało mi się wyłączyć swoimi już zimnymi dłońmi.

Zmartwiony szybko mnie dotknął, przez co uznano, że zostałam złapana. Wziął mnie na ręce i szybko ze mną poleciał do małego ogniska.

- Innej opcji nie było. W sumie jesteś pierwszą osobą, którą złapałem. - poczochrał mnie po głowie i poszedł szukać innych.

Ciepłej mi się zrobiło. Nim się obejrzałam to już gra się skończyła.

- Eh, coś mi nie wyszło. - zasmucił się ostatni hunter. - Ale nie zawsze musi się udać. A ten teren był serio ciężki.

- Jak się czujesz? Nie zamarzłaś? - tym razem zwrócił się do mnie.

Zanim odpowiedziałam to głośno kichnęłam. Z moich uszów brzmiało jakbym ryknęła bardziej. Przez to reszta aż podskoczyła.

- Nie. - zaśmiałam się aż. - To został tylko Kaeya. Prawda?

- Jak dam radę was wszystkich złapać, to liczy się u mnie i Polly czas. - pewnie stwierdził wspomniany.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bez powtarzania, zaczęła się ostatnia nasza rozgrywka. Znów byliśmy na terenie Winiarni pana Diluca.

Tym razem wspięłam się na dach budynku, a ze mną była Klee, bo jak to powiedziała, chciała też popatrzeć na wszystkich z góry. No w sumie idealna okazja, tym razem ona była wyższa od reszty.

Widziałyśmy jak łowca zaczął ganiać Eule i Diluca. Niestety nie udało mu się ich dogonić.

- Klee chyba pójdzie stąd, żeby Kaeya nas równocześnie nie złapał. - rzekła malutka i poleciała gdzieś tak, żeby ją nikt nie widział.

Tymczasem zauważyłam jak łowca był na dachu i zbliżał się do mnie. Szybko skoczyłam z budynku i poleciałam w krzaki chmielu i winogron. Po wylądowaniu włączyłam opcję niewidzialności. Dopiero zrozumiałam, że tak mogę.

Udało mi się schować pomiędzy beczkami za budynkiem. Miałam chwilę oddechu, bo się zasapałam.

- Tu się panienka ukryła.

Wiedziałam kto to był, lecz nie powinien być blisko mnie. Aż za bardzo.

Jego twarz była zbyt blisko mojej. Cały czas się zbliżała.
Znieruchomiałam kiedy pocałował mnie w czoło.

Co...?

No i tak zostałam złapana przez łowcę. Mówi się trudno.
Siedziałam tak do końca gry.

Nie musiałam czekać długo i od razu po pojawieniu się w poczekalni wyszłam.

Podziękowałam panu Gygax'owi za grę i poszłam usiąść gdzieś niedaleko, żeby nie mieli problemu z odnalezieniem mnie.

Już zaczynało zachodzić słońce. To my tak długo graliśmy? Cóż, chociaż nie było nudno. Cieszę się z tego dnia.

Tylko na chwilę usiadłam i z przymkniętymi oczami delektowałam się miłym powiewem wiatru, a już usłyszałam wołanie małej Klee.

Mała blondynka od razu jak mnie zauważyła podbiegła do ławki i usiadła obok mnie tuląc przy okazji.

- Znalazłam Polly!!!

Jej krzyk przyciągnął resztę. Choć nie widziałam, bo dalej miałam zamknięte oczy to jednak słyszałam kroki.

- Nie wolno budzić śpiącego. - słyszałam pierwszego Kaeye.

- Nie śpię, tylko medytuję. Jak wyniki? Kto wygrał? - szybko zmieniłam temat.

- Cóż, Ty oczywiście. - tym razem to był głos blondyna.

Znam zasady jakie były. Jednym okiem, którym otworzyłam spojrzałam na wszystkich i wszystko wokół mnie.

- Słońce zachodzi. Popatrzymy, póki mamy jeszcze chwilę?

Każdy bez słowa, oprócz Klee, zgodzili się na tą propozycję. Kiedy szybko wdrapaliśmy się na mur słońce wtedy było blisko horyzontu.

Podobno uspokaja ten widok. To fakt. Barwy wokół słońca były ciepłe i przyjemne dla oka. Lecz nie polecam bez mrugania na ten widok patrzeć.

Czas wtedy według mnie się zwolnił, a kiedy z takiego widoku zmienił się na granatowe niebo z wieloma punkcikami, rozeszliśmy się i podziękowałam im za grę.

A z Aetherem wróciliśmy do Liyue.

~~~~~~~~~~~~~~

Przed tym rozdziałem, dam zaległy, bo ciężko mi wtedy było wymyśleć. A później będzie rozdział o naszym teraźniejszym evencie.

Ave⭐

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro