Niedokończona sprawa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Scaramouche Pov

Caryco, mam cię dość. Czemu mi to robisz?

Miałem w planach z dziewczyną po tym jak wyzdrowieje wrócić do Snezhnayi, ale dostałem list, że mamy wolne i możemy tu zostać. Zaraz kogoś uduszę.

Kątem oka zobaczyłem, że blondyna wstaje z łóżka. O nie nie nie.

- Ej! Odpoczywaj! - rozkazałem jej.

- Przecież lepiej się czuję i mogę wstać. Proszę cię...

- Dobra, ale jak zemdlejesz to wracasz tu gnić. - mam wrażenie, że stałem się nadopiekuńczy. Normalnie taki nie jestem, ale dla niej mogę taki być.

~~~~~~~~~~~~

- Sio wracasz tam! - warknęła brunetka podnosząc blondynkę.

- Uspokój się, mówi, że czuje się lepiej. Nie zabraniajmy jej odetchnąć świeżym powietrzem. - zatrzymałem tą żywą kobietę.

- Skoro tak mówisz. - odpuściła. - To co chcesz porobić mała? Słyszałam, że jeszcze zostajecie tu. - ona ma podwójne uszy, że skądś się o tym dowiedziała?

- A co zaproponuje nam przewodnik? - zapytała z żartem w głosie.

- Otóż pokaże wam jedno zajebiste miejsce!

~~~~~~~~~~~~

Byliśmy w jakiejś dużej bibliotece. I to ma być jakąś atrakcją? W chuj książek.

- Wygląda interesująco. - Adele już się wciągnęła i wzięła z półki jakąś losową książkę. No w sumie dla niej może być atrakcją.

- Racja. Tu jest tyle rzeczy, że nie przeczytasz chyba przez całe swoje życie. - brunetka poczochrała ją po głowie. Dobra, to nic złego, chyba. - Właśnie w rękach masz historię o Archonie naszym. - zajrzała do książki.

Dziewczyna zaczęła czytać. Cóż, wolę nie przeszkadzać jej. Może też coś wezmę.

~~~~~~~~~~~~~~

Wciągnęła mnie historia o jakiś kurduplach. Aranary czy jakoś tak. Obrazki przedstawiające je były urocze.

Adele też skończyła czytać. Podeszła do półki by odłożyć. Nagle pojawił się jakiś mężczyzna koło niej. Jakiś wysoki, dobrze zbudowany, cały zielony. Obserwowałem ich. Jak coś się odwali to z nim pogadam.

Nie trwało to długo, dziewczyna odeszła od niego. Też szybko odłożyłem książkę na półkę. Po tym od razu dołączyłem do niej. Narazie wstrzymałem się od pytań.

- Mogliście jeszcze zostać. Mamy cały dzień! - czekała przy wejściu Dehya. - No cóż, chodźmy dalej!

Bez odzewu podążaliśmy za naszym prywatnym przewodnikiem. Zaprowadziła nas do jakiegoś podziemnego targu. Na środku była jakaś scena.

- Tu jak widzicie jest duża scena. Tańczy tam moja przyjaciółka, Nilou. Dzisiaj niestety nie będzie występować. - opisała.

Przerwał jakiś hałas za nami. Odwróciłem się widząc jednego z pustynnych ludzi. Znowu oni?!

- Ty! - krzyknął i swoim mieczem wskazał w naszą stronę. - Myślałaś, że łatwo uciekniesz ode mnie?

Spojrzałem się na moją dziewczynę. Zaczęła się trząść. W jej oczach był strach zarazem zdenerwowanie.

Ludzie uciekli gdzieś, została tylko nasza czwórka. Dehya i ja przygotowaliśmy swoje bronie. Jeśli on jej coś wtedy zrobił, nie daruję mu.

Mężczyzna szarżował w naszą stronę. Nie pozwolę mu dotknąć jej.

Coś mnie rozkojarzyło. Poczułem jakąś energię. Taka przyjazna... Okazało się, że to sprawka Adele.
Odsunąłem się od niej jak wokół niej zaczęły latać kawałki lodu. Jak ona to robi?

Szarżujący mężczyzna stanął. Jego nogi były pokryte lodem. Dziewczyna podeszła do niego. Czemu on już zaczął się bać?

Ścisnęła ręką jego szyję. Przybliżyła się do jego ucha i coś wyszeptała. Kawałki lodu latające połączyły się tworząc lodowy miecz, które wzięła do ręki. Przyłożyła to do jego szyji.

Mężczyzna wydostał się i zaczął uciekać przeklinając przy okazji. Moc i jej energia zniknęła. Złapała się po chwili za głowę.

- Mała? Wszystko okej? - spytała niebieskooka.

Usłyszałem jej cichy płacz. Od razu zareagowałem, podbiegłem i złapałem ją za ramiona.

- Najlepiej wracajmy. - oznajmiła kobieta.

~~~~~~~~~~~~~~~

Dehya zostawiła mnie i blondynkę samych. Dziewczyna piła coś na uspokojenie.

Kusiło mnie spytać, ale co jeśli nie ma ochoty odpowiadać? Cholera, co lepsze?

- Widzę, że chcesz wiedzieć... - spokojnie rzekła.

- Coś on ci zrobił?

Nastała cisza. Słychać było tylko nasz oddech. Patrząc w jej twarz, wiedziałem, że zastanawia się nad tym co powiedzieć.
Znowu stała się tajemnicza.

- Tak. - wreszcie odpowiedziała. Ścisnęła kubek w rękach i znów zaczęła się trząść.

- Proszę, powiedz. Chcę ci pomóc.

Westchnęła i znów myślała jak dobrać słowa.

- Chciałabym usunąć ten dotyk z siebie. Oddech też. - powiedziała bez emocjonalnie. 

Zdziwiły mnie te słowa. Szybko poukładałem sobie. Czemu mi tego nie powiedziała wcześniej?

- Gdzie on cię dotykał?

- Scara, słuchaj, było minęło. Zaraz mi przejdzie. Naprawdę– zmieniła temat.

- Gdzie? - przerwałem jej. Spoglądając na mnie miała lęk. Nie dziwię się. - Wszystko w szczegółach.

 
Adele Pov

Nie wiem co on zamierza. Chyba zrobiłam błąd, że o tym powiedziałam, ale obiecałam mu by mówić o wszystkim.

- Zaczął od nóg. Wtedy pociągnął mnie do siebie... - starałam się przypomnieć o tej sytuacji. Naprawdę wolę o tym nie myśleć...

Podszedł do mnie i zaczął mnie dotykać po nogach. Chciałam odsunąć się od niego, ale nie pozwolił mi. Co on zamierza?

- Gdzie jeszcze? - szepnął dalej masując mnie po nogach.

- Później brzuch... - szepnęłam.

Chłopak przeniósł mnie na pobliskie łóżko i pochylił się nade mną. Taka sama sytuacja, ale zamiast mężczyzny był Scaramouche. Dotknął później mojego brzucha. Zesztywniałam. Do czego to wszystko zmierza?

- Dalej. - rozkazał.

- Był blisko mojej szyi... - powiedziałam ciszej. Chłopak ściągnął kapelusz odkładając gdzieś obok i pochylił się w stronę mojej szyi. Zamknęłam oczy ze strachu. Niech przestanie...

- Kochanie, pozwól mi. Wiesz, że cię nie skrzywdzę. - szepnął mi do ucha. Po chwili moich przemyśleń dałam znak mu. Zgodziłam się.

Poczułam jego oddech. Zaczęłam się delikatnie trząść. Po chwili zaczął mnie całować.

- Scara...

- Wytrzymaj. Zaraz ci wyjaśnię.

Kontynuował swoją czynność. Próbowałam się skupić, lecz to co robił było przyjemne... Aż znów poczułam jak robi mi się gorąco na twarzy.

- Gdzieś jeszcze? - oderwał się skupiając wzrok na mnie.

- Kiedy próbowałam się bronić złapał mnie za nadgarstki...

- O tak? - złapał mnie właśnie za nadgarstki i usadowił moje ręce nad głowę. Potwierdziłam. - Jeszcze coś było?

- Tylko te czynności powtarzał... - ta pozycja mnie zawstydza. Dalej nie potrafię domyślić się jego intencji.

- Skup się tylko na mnie. - powiedział swoim uwodzicielskim głosem.

Wrócił do całowania mnie po szyi i dotykał w tych samych miejscach co wcześniej. Przymknęłam oczy czując każdy detal jego dotyku. Zrobiło mi się bardziej ciepło...

Nie zwracałam uwagi jak długo to robił. Przestał puszczając moje ręce.

- Masz zapamiętać mój i tylko mój dotyk. - warknął przybliżając się do mojej twarzy. - Zrozumiano?

- Tak. - jednak o to mu chodziło. Starał się bym nie myślała o tamtej sytuacji. - Dziękuję...

- Nie chcę byś cierpiała. - pocałował mnie w czoło. - Nikt nie ma prawa cię dotykać. Jesteś tylko i wyłącznie moja.

Słysząc ostatnie jego słowa, serce mi szybciej biło. To naprawdę niesamowite uczucie. Być kochanym, ważnym dla kogoś i z wzajemnością.

- Oczywiście, że jestem tylko i wyłącznie twoja. - przytuliłam go do siebie. On jest idealny...

~~~~~~~~~~~~~~~~~

WIEM ŻE WAS TYM ROZDZIAŁEM ZANUDZIŁAM. AŻ SAMA POCZUŁAM JAKIEŚ ZMĘCZENIE.

NA DZISIAJ TO OSTATNI ROZDZIAŁ. JAK PRZEŻYJE JUTRO TO SIĘ ZOBACZY!

DO KIEDYŚ KOCHAM WAS DOBRANOC.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro