Trening

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Scaramouche Pov

Tak bardzo się nudziłem na tej misji. Na szczęście idiota złapany i zaraz zrobię mu siniaki. Gdy zobaczyłem dziewczynę wychodzącą z domku muchomora, bo tak mi jakoś przypominał głupio, razem z wiedźmą, coś dziwnego było.

- Hej, całkiem dobrze się spisałaś. - swoim wrednym głosem pogratulowałem jej. Nie dostałem odpowiedzi. Coś musiało się stać hm?

~~~~~~~~~~~~~~

Wreszcie wróciliśmy. Zdrajcę zamknęli za kratkami, a Signora odprowadzała młodą pod jej pokój. Śledziłem je.

Chwilę ze sobą rozmawiały, później kobieta odeszła. Moja okazja, by do niej wejść.

Kulturalnie zapukałem do niej. Za drzwiami usłyszałem jej zgodę na wejście.

- Już myślałem, że wiedźma nie odejdzie. Co wy papużki nierozłączki?

Nie odezwała się, tylko siedziała przy biurku i coś tam pisała. Delikatnie zajrzałem i to był jej pamiętnik z tego co zauważyłem. Od razu się odsunąłem.

- Jakoś brak w tobie energii. Co się stało? Chodzi o tą misję?

Ścisnęła długopis. Jednak zdarzyło się coś przykrego.

- Wykastruję go jeśli trzeba.

Od razu prychnęła śmiechem. No i to ja rozumiem.

- Jeśli chcesz możesz zostać na tyle długo ile chcesz.

Usiadłem na jej łóżku i rozejrzałem się po pokoju. Tak ozdobiła, że miałem wrażenie, jakbym był na plaży. Interesująco.

- Pytaj, bo czuję, że kusi cię to. - a to dobrą intuicję ma.

- Co ukrywasz? Kiedy tam wychodziłaś widziałem, że czegoś się bałaś.

Nastała cisza. Po niej dziewczyna odwróciła się do mnie patrząc w moje oczy.

- Odczuwałam takie wtedy Déjà vu.

- Chcesz opowiedzieć?

- Też muszę wiedzieć! - aż wyważyła drzwi wiedźma.

- To ty za drzwiami byłaś!? - aż się przestraszyłem. Pierwszy raz.

- Widziałam ciebie jak wchodziłeś. Wracając, Adel, opowiedz. - zamknęła drzwi i usiadła obok mnie.

- Teraz to dla mnie stresująco... - zakryła twarz ręką. - Miałam kogoś.. Ten ktoś był inny, przeciwieństwo tego co na początku pokazywał...

Teraz nie było śmiesznie. Cholera, przez tego chuja boisz się każdego?

- Czy on... - błagam kobieto, nie pytaj.

- Na szczęście nie. Udało mi się uciec od niego.

- Czemu nie powiedziałaś o tym swojej rodzinie? - kolejne pytanie zadała.

- Kiedy dowiedziałam się jaki on jest, już ich nie było... Przez niego zostałam w sumie sama.

Chwila moment... Skoro tak mówisz to on...

- Co za pojeb... - warknąłem. Teraz jej zachowanie ma sens.

- Cóż, w sumie cieszę się, że komuś wreszcie o tym powiedziałam. - westchnęła spokojnie.

- Oj Adele, chodź do mnie. - rozłożyła ręce blondynka. Młoda przybliżyła się została obdarowana przytulasem.

Nie, żeby mi zależało, ale ten chuj powinien zostać ukarany, za to jak ją potraktował. Ale nie mogę jej zmusić by zdradziła jego imię, miejsce zamieszkania i inne dane.
Nagle wpadłem na pomysł.

- Crystall, chodźmy. Ty możesz na potowarzyszyć wiedźmo.

- Dokąd? - spytała zielonooka.

- Dowiesz się na miejscu.

~~~~~~~~~~~~~~

- Mniej więcej rozumiesz jak korzystać z wizji. - zacząłem. - Powinnaś mieć broń. Według mnie pasuje do ciebie Catalyst. Po normalnemu magiczna książka. Jak narazie pożyczam tobie jakieś brzydkie gówno.

Dałem jej brązową wyglądającą na starą książkę.

- Dajesz kurduplu!!! - kibicowała niedźwiedzica siedząc na ławce.

- Jak się z niej korzysta?

- Musisz się skupić i chcieć ją mieć. - szybko jej poszło, bo książka od razu zaczęła lewitować.

- W sumie też tak zrobię ze swoją. - wyczarowałem swoją broń wyglądającą na dzwonek. - Nie tylko władam deluzją elektro, też wizją anemo, czyli wiatr.

- Jakie fajne...

- Zgadzam się. Teraz spójrz, tam jest lalka, która się przydaje do treningów. Za demonstruję tobie jak ja robię.

Zacząłem latać i atakować po swojemu w tą lalkę wiatrem.

- Dobrze, teraz wymyśl jak po swojemu możesz atakować.

Dziewczyna zaczęła ręką dyrygować stworzonymi soplami które raz spadały z góry, raz z ziemi wyrastały.
Poruszała się wtedy z elegancją.

- Bardzo interesująco... Szybko się wczułaś. Gratuluję. Teraz szansa na wygraną twoją wzrosła o tysiąc procent.
Jak tam z deluzją?

- Nie sprawdzałam..

- To sprawdzimy. Pamiętasz co o niej mówiono?

- Pamiętam.

- To pokaż czy dasz radę. - stanąłem gdzieś dalej od niej. Teraz błagam by czegoś głupiego nie odwaliła.

- Siemka! Co porabiacie!? - nosz kurwa rudy! Albo...

- Jego atakuj tym razem. - zaproponowałem dziewczynie.

- Wreszcie mogę z nią się zmierzyć!!! - jaki radosny bachor.
Rudy przygotował swoją wodną broń.

- Aby na pewno? Podobno -

- Nie pierdol tylko mu zajeb!

Chwilę trwało zanim dziewczyna wydobyła moc deluzji. Dziewczyna była cała pokryta wodą po czym rozpłynęła się.

- Ej, nie tak powinno wyglądać.. - trochę rozglądałem się zaniepokojony.

- Aha, zniknęła. - bachor opuścił broń.

Nagle za nim pojawiła się wodnista postać. Jednak okazało się, że to dziewczyna wyłączając moc deluzji i uderzyła go płaskim lodem.
Od razu zaśmiałem się. Już ją uwielbiam.

- Co to było?! - rudy złapał się za miejsce w którym oberwał. Dziewczyna usiadła na ziemi.

- Nigdy więcej takiego czegoś nie zrobię... - będąc blisko niej usłyszałem to.

- Zgadzam się. Ale to nie znaczy, że to nie jest zły pomysł. Następnym razem uważaj.

- To było zajebiste! - krzyknęła kobieta za mną.

Pomogłem dziewczynie wstać.

- Za jebnięcie go u mnie byś miała sześć z plusem. - pochwaliłem ją głaszcząc po jej głowie.

- Jeszcze będę się domagał rewanżu. - oj bachor się fochnął.

I tak oto cały dzień Crystall trenowała, a bardziej walczyła z rudym idiotą, a ja jedyne co patrzyłem na jej postępy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro