vii . inwigilacja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zdążyłem zapomnieć o sprawie z pamiętnikiem, a ona znowu zaatakowała.

Dzień po nieszczęsnej randce robiłem wszystko by unikać Illany. Z Lily też starałem się nie rozmawiać co było trudniejsze mając razem zajęcia, ale przy niej zawsze kręcił się James. Z nim mój sekret był bezpieczny.

Skończyliśmy lekcje dość wcześnie, poszedłem więc do biblioteki z dziennikiem opisać dokładnie zdarzenia z poprzedniego dnia. Nie miałem siły nawet myśleć o tym tamtego wieczoru. Usiadłem w spokojnym zaciszu między regałami i otworzyłem pustą stronę. Zapisałem datę, przyjrzałem się nawet ostatnim zapiskom i wszystko się zgadzało. Wtedy zjawił się Syriusz przerywając moją czynność.

- Tu jesteś- wydyszał.

- Szukałeś mnie?

- Tak, Ilana ze mną rozmawiała, to właściwie ona cię szuka. Z tego co James mówił nie poszło wam wczoraj za dobrze- skrzywił się.

Podskoczyło mi ciśnienie, ale skoro nie krzyczał o moim zadurzeniu to znaczy, że o nim nie wiedział.

- Tak, mówiłem wam, że nie jest dla mnie.

- Opowiesz mi co się stało? Normalnie bym nie pytał, ale... wyglądała na dość zakłopotaną i nie powiem, jestem trochę ciekawy- uśmiechnął się łobuzersko, tak jak zawsze to robił i pokazał rząd białych zębów.

Kochałem ten widok. Mógłbym patrzeć na niego do śmierci.

- Po prostu nie było o czym rozmawiać, głównie słuchaliśmy Jamesa i Lily. Chociaż zagadała mnie o mugolskie książki, miałem coś jej przynieść. Nie wiem czy to dalej aktualne.

- To był pretekst- machnął ręką.- Poprosiła cię o to bo wiedziała, że się zgodzisz i poświęcisz jej uwagę. Bo to lubisz.

- Myślisz? Nawet nie przyszło mi to do głowy, była przekonująca.

- Jasne- przeciągnął samogłoski.- W każdym razie pamiętasz ten wiersz, który mi czytałeś? Znalazłem go w książce do mugoloznawstwa. Przeczytałem cały i... jest naprawdę ładny. Dzięki, że mi go pokazałeś- powiedział niezręcznie będąc nieprzyzwyczajony do takiego zachowania.

Nie powstrzymał się jednak przed włożeniem rąk do kieszeni i oparciem się nonszalancko o regał.

- Nie ma za co- rozpromieniłem się bo nie sądziłem, że mówił wtedy do końca poważnie.

Czyjś cień mignął mi kątem oka i wychyliłem się by sylwetka Syriusza nie zasłaniała mi widoku.

- To twój brat- szepnąłem poznając tą burzę czarnych loków, taką jaką miał Syriusz, z tym że dużo bardziej opanowaną.

Regulus wydawał się ułożony, zawsze chodził w idealnie wyprasowanych koszulach i wypolerowanych butach, Syriusz był tego kompletnym przeciwieństwem, a jednak byli w gruncie rzeczy całkiem do siebie podobni. Czarne włosy, zimne oczy, smukłe palce, nawet głos mieli podobny, choć Syriusz głównie krzyczał, Regulus zaś trzymał się na uboczu.

- To ja idę- rzucił nerwowo dostrzegając go.

- Co? Dlaczego, to twój brat.

- Nie jest... za dobrze w domu. Nie chcę z nim teraz rozmawiać- był bardzo nerwowy, rozglądał się jakby ktoś przyłapał go na czymś złym. Nie zachowywał się tak, nawet przy Regulusie.

Posmutniałem, bo zawsze byłem jedynakiem i brakowało mi kogoś w moim wieku z kim mógłbym się wychować, czy na kimś polegać. Przez brak przyjaciół w dzieciństwie było to zawsze moim marzeniem. Syriusz to miał, kochał swojego brata, ale przez własnych rodziców musiał poróżnić się z nim tak bardzo...

Westchnąłem, a on odszedł posyłając mi na odchodne piękny uśmiech.
Gdy tylko zniknął Regulus pojawił się obok mojego stolika. Zignorowałem go z myślą, że szuka jakiejś książki, ale on wpatrywał się wprost w moje dłonie.

- Mogę ci w czymś pomóc?

Uniosłem wzrok napotykając na chłodne spojrzenie chłopaka.

- Wiem o twoim sekrecie.

- Słucham?

Słowa te uderzyły mnie jak szklana kula Trelawney na trzecim roku, gdy upadła mi na stopę. Jeśli wiedział o tym, że jestem wilkołakiem to miałem poważne problemy. Ślizgoni nienawidzili istot takich jak ja, gardzili nimi. Jeśli Black powie coś swoim rodzicom, to ci zrobią wszystko by wydalić mnie ze szkoły.

- Widziałem i wiem. I moim rodzicom się to nie spodoba, chociaż to już pewnie wiesz.

- Czy ktoś... ktoś jeszcze wie?

Przytaknął bezemocjonalnie.

- Severus Snape.

Lepiej nie mogli się dobrać.

- A czy...

- Snape nic nie powie, jestem tego pewny. I ja też nie.

Odetchnąłem z ulgą gdy tylko to powiedział. Na pewno to zauważył, bo miałem wrażenie, że przez moment się uśmiechnął.

- Nie ciesz się tak. Sekrety mają to do siebie, że lubią się wydawać. Robię to dla Syriusza, nie ciebie.

- Jasne- odparłem bo nawet się tego spodziewałem. Nie byłem dla nim nikim istotnym by obchodziło go moje szczęście.

- Pilnuj się bardziej. Ty i mój brat.

Musiał wiedzieć nas przy ostatniej pełni. Jestem pewny, że tak. W końcu wracaliśmy nad ranem z lasu, mógł widzieć jak się przemieniam. Wiedziałem, że było to ryzykowne i miałem rację.

- Syriusz nic do tego nie ma! To o mnie się rozgrywa.

- Nie wyglądało na to- zjechali mnie wzrokiem od góry do dołu.- Nie chcę krzywdy Syriusza i nic nie powiem, ale powtórzę, uważajcie- niemal przeliterował ostatnie słowo mówiąc je powoli i uważnie.

Odszedł bez pożegnania skinając jedynie głową. I gdy myślałem, że to koniec problemów i zostanę w końcu sam pojawiła się Ilana. Naprawdę miałem ochotę wyjść, ale zagrodziła mi drogę uśmiechając się zalotnie.

- Hej- miała przyjemny głos.- Chciałam przeprosić za wczoraj.

- Nie masz za co- skłamałem udając, że nie wiem o eliksirze.- To nie twoja wina, że poczułem się źle.

- Może w takim razie przejdziemy się jutro tam jeszcze raz? Sami tym razem?

Westchnąłem zmęczony tym tematem i całą jej osobą. 

- Lana, słuchaj- chciałem brzmieć jak najbardziej delikatnie.- Jesteś super osobą i naprawdę to doceniam, ale nie czuję się gotowy na związek. To nie twoja wina, może w innych okolicznościach i czasie by wyszło, ale... Nie mogę dać ci nadziei, to nie jest w porządku wobec ciebie.

Uśmiechnąłem się nawet pokrzepiająco, ale ona wbiła we mnie zimny wzrok i odeszła bez pożegnania.

Przysięgam, że nie chciałem jej urazić.

Zmęczony i przytłoczony tym wszystkim postanowiłem wrócić do dormitorium. Nie zapisałem w dzienniku ani słowa, nie przeczytałem nawet książki, nie zrobiłem nic bo ciągle ktoś musiał na mnie wpadać. Idąc przed środek biblioteki dostrzegłem jeszcze Severusa, ale po tym co powiedział Black, nie miałem ochoty nawet patrzeć w jego kierunku.

Doszedłem szybkim krokiem do wyjścia i...

Ósma.

Godzina ósma, ominąłem kolację. Niemożliwe, nie siedziałem tu tak długo. Owszem, czas potrafi niekiedy szybko mijać, ale to znaczna przesada. Odwróciłem się na pięcie patrząc na całą bibliotekę. Faktycznie za oknami było całkiem ciemno, ale przecież kiedy przyszedłem była zaledwie czwarta. Cztery godziny miałbym siedzieć wpatrzony bezczynnie w dziennik?

Nagle zrobiło mi się gorąco, a wszystko zawirowalo i musiałem przytrzymać się framugi by nie upaść. Kilka uczniów ominęło mnie w wejściu, a ja nie mogłem nawet zebrać się w garść.

Ktoś znowu usunął mi pamięć. Kilka godzin po prostu z niej wypadło, jak brakujące puzzle. Ktoś mieszał mi w głowie, bo jestem pewny, absolutnie przekonany, że nie mogłem siedzieć tu tyle czasu nie pisząc ani słowa, czy nie otwierając książki.

Regulus, Ilana i Snape. Tylko te osoby przyszły mi na myśl. Tylko oni spotkali się tu ze mną i każde z nich miało do mnie poniekąd sprawę. Ktoś z nich musiał żałować odbytej rozmowy i tak po prostu ją wymazał.
Rozejrzałem się dokładniej by w rogach pomieszczenia wyłapać jeszcze kilka znajomych twarzy. Lily czytała coś przy pojedynczej świecy, ale ją też mogłem wykreślić. Nie zrobiłaby tego.

Jeszcze Syriusz rzecz jasna, a on wiedział jak nienawidzę i boję się zabaw z pamięcią.

Zrobiło mi się niedobrze. Wybiegłem z biblioteki nie mogąc dłużej w niej oddychać, a chłodne powietrze korytarza od razu mnie ocuciło.

James.

Muszę porozmawiać z Potterem. Rzuciłem się do biegu wiedząc, że będzie pewnie jeszcze w szatni po treningu. Zawsze późno wracał jeśli jakiś akurat się trafił. Wbiegłem do dusznej szatni, siedziało tam jeszcze kilku zawodników, Syriusza na pewno nie było bo nienawidził tu siedzieć. Nie chciałem z nim o tym rozmawiać bo na pewno wziąłby mnie z panikarza. Ufałem mu, ale samo to, że ukrywałem przed nim wszystkie uczucia sprawiało, że nie chciałem zaczynać i tego tematu. James natomiast wiedział o mojej tajemnicy.

Dostrzegł mnie gdy prawie wpadłem na jego rzeczy zostawione przy przejściu.

- Lupin? Wszystko w porządku?

- Musimy porozmawiać- pociągnąłem go za rękę z dala od reszty drużyny.

Wyglądał na mocno zdziwionego, ja natomiast czułem, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi.

- Ktoś miesza mi w pamięci.

- Co?

- Ktoś usuwa mi pamięć- wydyszałem.

- Zaraz, chwila, stop- uspokoił mnie.- Mów, ale powoli.

Oparłem się o ścianę by nie zemdleć i odchrząknąłem.

- Już drugi raz ktoś pozbawił mnie pamięci. Nie wiem kto i dlaczego, nie mam pojęcia o co chodzi, ale nie podoba mi się to.

- Masz pewność, że tak jest?

- Nie mówiłbym ci tego gdybym nie miał!- Szturchnąłem go łokciem w brzuch.- Myślałem, że to jednorazowe, ale nie. Za pierwszym razem znalazłem moją własną notatkę w dzienniku, moim pismem, kompletnie nie pamiętając żebym ją pisał. W dodatku była urwana i na pewno zawierać miała ważną informację, bo pismo było chaotyczne.

Zamyślił się i co mnie zaskoczyło, zabrał swoje rzeczy, pożegnał znajomych i wskazał na wyjście.

- Myślałem, że powiesz mi, że panikuję.

- Bo panikujesz, ale skoro mówisz, że to ważne, to może faktycznie coś w tym jest.

- Dzięki- odparłem idąc.

- A ten drugi raz? Skąd wiedziałeś drugi raz?

- Dzisiaj w bibliotece. Pamiętam, że poszedłem tam poczytać, w ostateczności nic nie wyszło, bo przyczepił się Regulus i Ilana. Rozmawiali ze mną... może dwadzieścia minut łącznie? Po wszystkim miałem dość więc chciałem wrócić i... okazało się, że jest noc! I siedziałem tam cztery godziny. Ktoś musiał wymazać mi z pamięci spory kawał czasu.

- I jesteś pewny, że...

- James- zatrzymałem się i spojrzałem mu prosto w oczy.- Jestem pewny, że tak jest.

*

Dwa rozdziały dziennie? Zdecydowanie za bardzo was rozpieszczam.

Kocham każdego kto zostawia po sobie ślad 💜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro