VII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Danny's POV:

- Zauważyłem, że masz coś na twarzy i chciałem się przyjrzeć - Powiedziałem zmieszany.

- Z zamkniętymi oczami? - Maja skrzyżowała ręce na piersi, opierając dłonie na łokciach. Unosiła lekko brwi a warga drgała jej rytmicznie, poskręcane kosmyki umknęły jej zza uszu. Czułem, że nie ma już odwrotu, ale brnąłem dalej. Spodziewałem się, że zaraz wybiegnie drzwiami i jej noga nigdy już tu nie postanie. Musiałem improwizować. Nie powiem, że ten rudzielec sprawiał, że czasami czułem się inaczej. Lepiej. Ale nie teraz.

- Zmrużyłem tylko powieki...

- Słuchaj - Uniosła się lekko, po czym zrobiła pauzę, wprawiając mnie w wyczekujące osłupienie. Patrzyłem na nią z tępym wyrazem twarzy, opierając łokcie na kolanach - Cokolwiek chciałeś zrobić, nie dotykaj mnie. Nigdy mnie nie dotykaj, rozumiesz?

Przepięknie.

Maja's POV:

Unikając wzroku Danny'ego podałam mu rzeczy niechlujnie wrzucone do plecaka, które spakowałam w przeciągu ostatniej godziny. Dopiero kiedy stanął do mnie plecami aby załadować bagażnik, spojrzałam w jego stronę. Włożył tę samą ciemno zieloną bluzę co poprzednio, ale został w swoich spodenkach sięgających do kolan i szarych tenisówkach. Na głowę zaciągnął kaptur.
Dochodziła dziewiąta, mimo to, że wciąż było widno, włączono już latarnie rozstawione po obu stronach ulicy prowadzącej na Fams Street. Złoty napis głoszący "God" na plecach mężczyzny lekko błyszczał, odbijając światło lampy najbliżej nas.  Odwrócił się przodem do mnie, więc pierwszy raz od dziwnego incydentu popatrzyłam na jego twarz. Nie patrząc co robi wymacał dłonią klapę bagażnika i pociągnął ją w dół. Zamknął się z lekkim hukiem.

- Wsiadaj, mała.

Poczułam się dziwnie słysząc "mała" ale bez słowa obeszłam samochód i otworzyłam przednie drzwi od strony kierowcy. Dawniej często mnie tak nazywał, zamiast używać imienia. Dan szybko podbiegł do mnie i zabrał pudełka płyt ułożone stertą na siedzeniu. Weszłam do auta i zamknęłam drzwi, starając się za mocno nie trzasnąć.
Obserwowałam we wstecznym lusterku jak kładzie swoje płyty z tyłu, a następnie wsiadł do środka od strony kierowcy. Kątem oka patrzyłam jak wyciąga z kieszeni bluzy kluczyki i umieszcza je w stacyjce. Silnik odpalił.

- Pasy - Powiedział, a następnie wychylił się, otworzył drzwi po mojej stronie i zamknął je mocniej, niż zrobiłam to ja.

Odszukałam pas bezpieczeństwa i zapięłam go, po czym poprawiłam aby nie wchodził mi między piersi. Dan powoli wycofał, skręcił w prawo i po chwili znaleźliśmy się na drodze. Nie spieszyło mu się, ulica była pusta.

- Znalazłabyś mi w schowku mapę? Poprosił odwracając w moją stronę głowę - Albo czekaj.

Podał mi swój telefon i poprosił o włączenie GPS. Wpisałam odpowiednie dane, włączyłam lokalizację i oddałam mu urządzenie. Dan umieścił go na stojaczku przyklejonym do deski rozdzielczej. Obie dłonie obsypane tatuażami po same palce trzymał na kierownicy i patrzył na drogę nieruchomym wzrokiem, ze śmiertelnie poważną miną. Spojrzałam na jego prawe ucho, gdzie w płatku dostrzegłam małą dziurkę.

- Miałeś kolczyka? - Zdobyłam się na małą rozmowę.

Niezręczna cisza którą sama wytwarzałam zaczynała mnie już męczyć, a nawet nieco denerwować, dlatego postanowiłam nieco przełamać dzielącą nas barierę. Dan nieco się ożywił, odchylając się na oparcie siedzenia, po czym odwrócił w moją stronę i obdarzył mnie szczerym uśmiechem.

- Tak - Powiedział powoli, znów zerkając na drogę - Miałem w uchu i w języku mam wciąż.

Wystawił lekko język, a ja ujrzałam małą, srebrną kuleczkę. Przez podbrzusze przeszedł mnie dziwny dreszcz, przez co sama poczułam się jeszcze dziwniej. Próbując nie pokazywać, że coś jest nie tak, zapytałam ponownie.

- Dlaczego nie nosisz już w uchu?

- Bo dopiero jak przekułem dowiedziałem się, że kolczyk po prawej stronie jest uznawany za homoseksualny. A mnie tylko panie interesują. Była dziewczyna nalegała, żebym miał w prawym, bo jej się taki podobał. W prawym - Dodał z naciskiem.

- Ale kolczyk o niczym nie świadczy.

Przechylił lekko głowę, unosząc brwi i opuszczając na moment lekko kąciki ust.

- Czemu już nie jesteście razem? - Zapytałam nieco bezczelnie, ale zainteresowało mnie akurat to, a owijać w bawełnę nie chciałam.

GPS powiedział, aby Dan skręcił na pierwszym skrzyżowaniu w lewo.

- Bo była... - Zawahał się - Mendą była.

- Dlaczego?

- Maja - Westchnął - Nigdy nie mówiłem o tym nikomu i wolałbym żeby to było między mną, a nią. Rozumiesz?

Kiwnęłam powoli głową. Mężczyzna oparł łokieć o drzwi samochodu.

- Ale Tobie powiem - Dodał po chwili - Bo cholera, czemu nie.

- Słucham.

- No... Muszę od samego początku. Mogę Ci powiedzieć wszystko, od podstaw. Jeśli chcesz posłuchać trochę o mnie, oczywiście. Dobrze?

- Dobrze.

- No... Oddałem jej serce po próbnej maturze. Znaczy... Była ze mną w jednej klasie i zauroczyłem się, ale chodziła wtedy z takim Trevorem co grał w baseballa i wiedziałem, że przy nim jestem jakimś wypłoszem opijającym się energetykami po kątach i palącym papierosy w szkolnej toalecie. Poza tym, byłem z taką Brie. Miała fajne cyce.

Uśmiechnął się, obnażając zęby, po czym wyjął z kieszeni epapierosa, fioletowego vape pena. Zaciągnął się lekko, przytrzymując palec na przycisku, po czym wypuścił niewielką chmurkę w kierunku szyby. Podał mi go.

- Możesz spróbować, ostatnio częściej bawię się tym niż normalnymi fajkami. Wracając. Patrzyłem na cyce bo byłem gówniarzem masturbującym się do czasopism znalezionych w garażu ojca, leżały pod skrzynką z narzędziami. Miał ich tyle, że nie zauważał braku kilku egzemplarzy. Ukrywał je, bo gdyby matka to zobaczyła, oj.

Zaśmiałam się cicho. Nie użyłam jego vape pena, trzymałam go tylko w dłoni, zerkając to na mężczyznę, to na ulicę. Dan był dosyć atrakcyjny, do czego nie przywiązywałam zbyt dużej wagi wcześniej, jakoś nie bardzo interesował mnie jego wygląd. I miał ładne zęby, a zęby również przyciągają moją uwagę. Nie były ultra proste, wszystkie na dole miał krzywe, nachodzące lekko na siebie, ale na górze niemal równe. Jedynki minimalnie odznaczały się bardziej z przodu, ale nie było tego na pierwszy rzut oka widać. Można powiedzieć, podobał mi się, ale był o wiele starszy więc nawet nie myślałam o czymkolwiek. A sytuacja z dzisiaj bardzo mnie wystraszyła.

- I tak tkwiłem w uczuciu do matury. Brie nazwała mnie chujem, bo zamiast iść na jej urodziny poszedłem na ostatni mecz, gdzie Stephanie, właśnie ta dziewczyna kibicowała ubrana w żółty kostium z napisem "Stork Downtown" czyli nazwy szkoły. Patrzyłem na jej długie, szczuplutkie nogi i miałem ochotę wyjąć kuta... No, podniecałem się. Bardzo.

Było mega dziwnie, ale podobało mi się, że mówił otwarcie, bez żadnych komplikacji. Poczułam falę dziwnej zazdrości.

- Brie nie wiedziała, że podoba mi się inna - Dodał - Myślała, że mecz jest ważniejszy i powiedziała, że dlatego nigdy mi nie dała. Wiesz, bo dla niej byłem przegrywem. Nie będę się już raczej zagłębiał w sprawy seksu.

Kiwnęłam głową.

- Po meczu Trevor został obsypany przytulasami swoich fanek. Stephanie patrzyła jaki był szczęśliwy, chyba bardzo się wkurzyła. Zagadałem do niej i chciałem ją pocieszyć kiedy wyszła z budynku z wielką, sportową torbą. Czekałem tam na nią, oparty o maskę samochodu. W porównaniu z autem Trevora, mój to był raczej powóz do którego by tylko można było osła doczepić - Znów się uśmiechnął i lekko pokręcił głową - No i podwiozłem ją, pocałowałem i dostałem liścia. A potem napisała do Brie i dostałem nazajutrz kolejnego, z kopem w dupę i zerwaniem w pakiecie.

- I co dalej? - Zapytałam.

- Steph zadzwoniła do mnie tydzień później i umówiliśmy się na kawę. Przeprosiła mnie, wyznała, że nie jest już z Trevorem i zaproponowała związek. Nieco szmatowato, ale zignorowałem to i się zgodziłem. A co. Po tygodniu mnie rzuciła bo wróciła do Trevora.

- Ale z niej...

- Wiem. To nie koniec. Po ośmiu latach. Odezwała się, zapewniła, że już mnie nie zostawi. Ja od tamtego czasu nie byłem w związku bo zostawiła mi traumę i nie chciałem. Ale znów się zgodziłem. I tak kilka lat jej wyskoków w bok, awantur, innych ceregieli. Na początku anioł, potem zgubiła swoją aureolę. Zacząłem sprzedawać narkotyki żeby mieć pieniądze na jej zachcianki i sam zacząłem bardzo dużo palić trawy.

- Rozumiem. I jak to się skończyło?

- Powiedziałem jej, że już nie daję rady w tym związku. Rzuciła mnie za te słowa. A teraz chyba znów się zauroczyłem.

Ponownie uderzyła we mnie fala zazdrości. Co jest ze mną?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro