Rozdział 17 ️⚔️„Nie wiedziałem, że jesteś leworęczna."️⚔️

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie wiem, ile czasu zajęło mi bieganie po wielkiej wysepce, w poszukiwaniu Ender Man'ów, które się przede mną kryły. W książce Essen'a była wzmianka o nich. Doszłam więc do wniosku, że słudzy za pomocą teleportacji przenoszą się również do Świata. Wiedzą, jak tam się dostać.

Jednak z każdą chwilą miałam wrażenie, że nie chcą mi tego ujawnić. Nie chcą, bym się stąd uwolniła. A, że jestem ich Władcą, to mnie unikają, udają, że nie wiedzą iż mogłabym im zadać pytanie na temat tego. Dlaczego? Po co to wszystko?

Naprawdę chciałabym wiedzieć.

Warknęłam, zatrzymałam się w miejscu, po czym kopnęłam leżący sobie piasek. Poddaję się. Usiadłam pod jedną z wieżyczek, która była na przeciwko pomnika. Cały zapał ze mnie uleciał, jak i chęci. Jednak wiedziałam, że to tylko chwilowe.

Wszystkim moim czynnością dokonanym w okresie ostatniego kwadransu przyglądał się chłopak. Był bardzo bliski śmiechu. Chociaż jego twarz zakrywał częściowo kaptur bluzy, usta zasłaniała jego zaciśnięta pięść, a sam się pochylał - przez co jego miny nie było w ogóle widać - słychać było jak dusi w sobie ten śmiech, co mu wcale nie wychodziło. Chichotał. Jego echo można by usłyszeć w całym Endzie, co było dość przerażające.

Mimo to, zaczynałam go lubić.

- No i co cię tak bawi? - zapytałam z uśmiechem. Jego śmiech był bardzo zaraźliwy, dosłownie był w stanie przegonić moje negatywne emocje z przed kilku chwil, co siedziały we mnie przez pewien czas. Złość, rozczarowanie, niecierpliwość, żal. Teraz czułam wręcz *veselosta, który z każdą chwilą opanowywał mój umysł. Radość, ubaw dosłownie z niczego. A nawet jeśli, nie muszę mieć powodów do śmiania. Bo przecież, śmiech to zdrowie, jak pisał Essen w dziewiętnastym rozdziale.

- Ty! - wykrzyknął, podchodząc do mnie. Odsłonił usta, przez co w końcu mogłam zobaczyć jego wargi, wykrzywiające się w radosnym uśmiechu. I te złote zęby. Naprawdę nie wiem, skąd je wytrzasnął.

Kiedy podszedł do mnie wystarczająco blisko, dostrzegłam jego oczy, które jarzyły się czerwienią. Podał mi prawą, „pomocną dłoń", tą, co zakrywał dolną część twarzy.

Dostałam chwilowego przyćmienia mózgu. Powolnym ruchem swojej prawej ręki skierowałam ją w jego stronę, by ten mógł ją złapać. Było mi z tym ciężko, szczególnie gdy co chwilę uciekała w inne strony. Ten jednak złapał ją, i pociągnął momentalnie w swoją stronę z ogromną siłą. Gdyby nie to, że nie umiałam ustabilizować ręki byłoby okej. Zamiast tego z impetem poleciałam na niego, wydając z siebie cichy pisk.

Abdiel nie zdążył zrobić uniku, więc oboje runęliśmy na podłoże, a piasek opatulił nas oboje, przez co nie mogliśmy nic zobaczyć. Gdy jednak opadł na ziemię, oboje skrzyżowaliśmy ze sobą wzrok na kilka długich chwil, i... Wybuchnęliśmy donośnym śmiechem.

- Nie wiedziałem, że jesteś leworęczna. - wydukał przez śmiech, łapiąc się za brzuch. Jego głowa w końcu bezwładnie opadła na bok, a sam znów skrzyżywał ze mną ten rozweselony wzrok. - Nie chciałem.

- Jak widać, w jednej dłoni masz siłę, którą można porównać do stada koni. - również przestałam się śmiać, przekładając się na prawy bok. - Boję się, co możesz osiągnąć za pomocą dwóch.

- Dwa stada koni! - okrzyknął, wyrzucając obie ręce do góry. Znów wybuchnęliśmy donośnym śmiechem, słysząc echa naszych głosów.

I tym akcentem pora zakończyć ten rozdział :C <3 W końcu go napisałam xD

Zdjęcie w mediach należy do Koles99 - tak samo jak i sam rysunek naszych postaci, Entity_303'ego i Olfix. A co one przedstawiają, zarówno jak i w formie dorosłych ludzi? Tego dowiecie się...

...w następnych rozdziałach!!

*veselost - głupawka po Czesku

Szczęśliwego Nowego Roku
2020! <3 Życzy ~ _kSZak

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro