(UWAGA trochę drastyczne)
Ivo POV
Ojciec idę się przewietrzyć... będę za jakąś godzinę..- krzyknołem zakładając buty do biegania.
D͡ob́r͝a̡ jàk͢ by ͘çoś̡ się͜ ̀dz͝ìał̛o ̀t́o ͏d͢z͢w̴oń...- krzyknął z salonu.
Wyszedłem z domu i założyłem słuchawki i pobiegłem w stronę mojej szkoły. Biegiem spokojnym tempem aż spotkałem dobrze mi znaną osobę.
Arial szedł spokojnym krokiem szkicując w swoim szkicowniku.
Zdjąlem słuchawki I podszedłem do niego.
Hej Arial, co porabiasz o tej porze..?- Zapytałem z uśmiechem.
Hej Ivo... po prostu musiałem się odprężyć...- powiedział.
Szli razem koło parku który znajdował się koło szkoły do której chodzili.
Arial w pewnym miesięcznie zatrzymał.
Ivo... chodźmy gdzieś gdze nas nikt nie zobaczy...- powiedział Arial który co dziwne odezwał się pierwszy.
Umm Okey... Arial wszytko dobrze...?- zapytałem.
Czemu pytasz..?- odwrócił od de mnie wzrok.
Bo dziwnie się zachowujesz... - powiedziałam patrząc na niego.
Nic mi nie jest... idziesz?- zapytał.
Yhm..
Ruszyliśmy do naszej szkoły, Arial miał jakiś powód żeby gdzieś iść ale po co i dla czego.
Weszliśmy na dach szkoły.
Tutaj... - zaprowadził mnie gdze było dużo przestrzeni i na prawde super widok na całe miasto.
Woah... dla takiego widoku warto było tu przyjść.
Ni̷e̛ ͠p͘r͜zyśze̵dłem ͡tu d҉l͠a w͢ido͜k͘u̵..́.̛- odwrucilem się i przed de mną stał Arial nie zaraz Ari.
Po co mnie tu przyprowadziłeś Ari...- Zapytałem zaniepokojony.
A̕ j̵a̵k̶ myśli̷sz͝ ͏kret̛y̸ni͜e̶ d͢la̛ ̷wal̢ki͘ ì t̀e̡r͢a̵z n̵ic i ni͏e ͞mm̢i̴ę ̧ni͡e po̢w͢s͡tr͡źyma͡ że̛b̕y c͠ię ̶z͏ab̵ić҉... o̡s̴tat̴ņi ̀r̸a̡z̢ mn̷ie upo̕k͞o͘ży̕ł̢eś.̨ ͘T͢ER͞AZ͘ ͜C̢A̴Ł̧A ͏S̨ZKOŁA͘ W̴IE͜ ̕ŻE J̴EBA̧NY̡ ĮVÓ ͘S̡EP̡T̢I҉C͡E̡Y̛E̕ ̀M̨A̴ CZ҉EL̸N̛OŚĆ ͠M̴NI͞E ͠P͢O͜K̶ON͢AĆ̛ ̨ .
P̶r͜z҉ȩz͡ ͏cie̶bi̷e͝ c͝a͟łą̸ sz͏k͡oła ̧wł̧ąc͟z̵n͞i͡e ͠z ͞nau͡cz̵yci͞e̶l͏ami ͞m͟a͡j̛ą mnie͘ ͘z̢a̵ sł҉abe͏g҉o̧ , pr͞ze̴z ͞ciebi̕e.̡.̨.́- mometalnie Ari rzucił się na mnie z nożem. - W̨sz͘y̢scy tra̶kt̵u̷ją ̢mn͞i͠e j̶ak ͠b̵ym̶ ͢nig͘d̛y͘ ͘nie íst́níał!̛!!!͏
MYŚLISZ ŻE MI JEST ŁATWO?! Każdego dnia próbuje nie straci kontroli i nikgo nie zabić. KAŻDEGO DNIA WALCZĘ SAM ZE SOBĄ ŻEBY NIE ZRANIĆ TYCH NA KTORYCH MI ZALEŻY..!!!- krzyknęłam do niego próbując unikać jego szybkich ataków.
G̴łow͡n̴o ̸m̶n̶ie̕ t̢o obc̡h̶oḑz̢i͝!͢!͠ ͞- Ari wbił mi nóż w dłoń przez co krzyczałem.
ODBIŁO CI!??!- KRZYKNOŁEM PRZEZ ŁZY.
W tym momecie poczuł jak mój ogon zaczął płonąć zielonym płomieniem.
Tylk̀o spró͟b҉u͏j̶ ͜m̕ì ̵si̕ę̴ t͘u p̨r̢z͟em͢ie͘n̴íć suk͞o͡!!!- krzyknoł Ari wyciagajac nóż z mojej zakrwawionej dłoni.
Ari POV
.͘..͢. ̷Ar͟ì ̧s̸ko͠r͘o ́ch͟es̶z ͞w͢alczyć t̕o ҉p̧ro̶s̛z̀ę ͢b̵ard҉zo ͘ale̕ ҉n̶i̴e̢ b̡ę͡dę z̷ab͏i͡j̸ać̢.́.. - jego oczy zrobiły się czarne z których leciała czarną maź, zęby zrobiły się szpiczaste a ogon płonął na zielono.
Mometalnie Ivo ruszył na mnie z pięściami ale te ataki były tak łatwe do przewidzenia.
Tyĺk͢ò na ty̢l̕e c̶i͞ę̨ ͠s͟ta̸ć.҉?̀- powiedziałem z łatwością unikając jego ataków.
?!!
Mometalnie uderzyłem go z całej siły w twaz przec co udał na ziemi w tej pozycji z łatwością mogłem go dobić. Walnąłem go pięściami po całej twarzy przez co z jego ust leciała krew.
W͟alc͢z jeż͝e̛li͏ ̴ch͢es͘z ҉p̧rzeż́yć!!- wykorzystałem przykładajac mu nóż do gardła.
... Nie mam zamiaru walczyć....z moim przyjacielem...- spojrzał na mnie. Jego twaz była całą pobity i we krwi.
J̢A̧JA͟ ̀S̛E҉ ͜RO̧BISZ?̶!͏- spojrzałam na niego przyciskająć nóż mocniej do jego szyji.
W tym momecie nie zauważyłem jak kładzie mi swoją dłoń na ramieniu i ta zaczęła płonąć?!?
Wstałam gaszac ogień ze swojego raminia.
Kiedy to zgasiłem zauważyłem jak Ivo ledwo co się podnosi, chwyciła mocno swój nóż i ruszyłem na niego.
Z całej siły walnąłem go w jego klatke piersiową tak mocno że aż sam poczułem że łamie mu żebra.
Z jego ust poleciało dużo krwi przez co upadł na ziemię.
Mów̵ił̸em̷ ̸c̛i̕,͟ ̡j͝e҉st̛e̢ś̶ sła͏b̡y͢.̴.͡. ̡...- mometalnie poczułem jak leci mi krew z nosa. - K̶úrwa...͢.҉ ̀je͟s͢zcze ni̸é ̀sk̨o̵ń͝cz̛y͢ł̕e͢m !!!!
Arial POV
Obudziłem się na zimniej powierzchni otworzyłem oczy i złapałem się za głowę.
Teraz zauważyłem że moje ręce są całe we krwi i... czarnej mazi.
Obejrzałem się ale to co ujrzałem było....
IVO!!! -pobiegłem do niego.
O mój Boże, Ivo żyjesz...!!?- załapałam to za ramiona.
Ivo ledwo co na mnie spojrzał.
Siema Arial... odzyskalas przytomność... całe szczecie...- powiedział ledwo.
Ivo.... ja przepraszam.... - poczułem jak ciepła ciecz spływa mi po policzku.
Nie masz co przepraszać Arial... To nie twoja wina.... Tylko moja.... - powiedział .
Heh skurwiel połamał mi żebra... jednak mocny jest..- zaśmiał się.
Jak możesz żartować w takich sytuacjach...?- zapytałam.
Ivo się zaśmiał.
Odpocznijmy tu jeszcze bo na razie nie mam jak wstać.
...
Jak teraz wrzucisz do domu w takim stanie..?- zapytałam.
... Powiem że się wywaliłem...-- niby jak na noże..?-- to powiem że przebiegiem koło stoiska z nożami.
... ty to jest jak głupi jesteś.- powiedziałem
🤜🤛🤜🤛🤜🤛🤜🤛🤜🤛🤜🤛🤜🤛
Endergirl151 teraz twoja kolej.
Jak wam się podoba taki rozdział ?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro