Plan

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jacob

Szliśmy w stronę mieszkania Ivy, po krótkiej wizycie u Leigh.

- Chcę już poznać tego Nicka - oświadczyła blondynka.

- Ja też, ale pozwólmy Leigh to zaproponować. Nie narzucajmy się - doradziłem dziewczynie.

- Ale oni spotykają się już od przeszło miesiąca. Ja już dłużej nie wytrzymam - odrzekła Ivy.

Nie odpowiedziałem od razu, uśmiechając się sam do siebie.

- Czy tobie się podoba Nick? Bo  odnoszę wrażenie, że tak - Z trudem powstrzymywałem śmiech.

- Nie żartuj sobie, Jake. Nie zamieniłabym cię na nikogo innego. Nawet na najprzystojnieszego mężczyznę na świecie - przytuliła mnie szmaragdowooka.

- To nie było moje pytanie... - Nie mogłem już wytrzymać.

Jednak, gdy zauważyłem karcące spojrzenie blondynki, uspokoiłem się.

- Chwila. To nie ja jestem dla ciebie najprzystojniejszym mężczyzną na świecie?

Blondynka przewróciła oczami i pogłaskała mnie po ramieniu.

- Och, Jake, co ja z tobą mam - westchnęła i ruszyła dalej.

Po chwili byliśmy już na miejscu. Odczułem specyficzny, unoszący się w całym mieszkaniu, zapach różnorodnych kwiatów.

Jednakże tym razem, wiedziałem, już dlaczego tak było. Mama mojej dziewczyny pracowała w kwiaciarni, uwielbiała ten zawód. Od zawsze kobieta kochała kwiaty i wszystko, co z nimi związane. Znała się na nich, jak mało kto. Roślinność to był jej konik.

To tłumaczyło specyficzne imiona blondynki i jej siostry.

- Jak zawsze? - spytała dziewczyna, wchodząc do kuchni.

- Tak.

Posiadaliśmy specyficzny rytuał, zarówno, gdy byliśmy u Ivy, jak i gdy przebywaliśmy w moim domu.

W tamtej chwili blondynce chodziło o to, że ta przygotowywała gorące napoje, a ja zajmowałem się rozkładaniem i wygodnym pościeleniem kanapy w jej pokoju.

- Dobra. Rozpoczynamy zebranie. Zacznijmy od propozycji. Gdzie zabieramy Leigh? - rzekła Ivy, stawiając kubki z napojami na swoim biurku.

Zastanowiłem się przez chwilę, by przypomnieć sobie wszystkie swoje poprzednie pomysły na świętowanie urodzin przyjaciółki, które miały się odbyć za zaledwie trzy dni.

- Proponuję kino, restaurację, wesołe miasteczko, kręgle - odpowiedziałem.

W skupieniu czekałem, aż dziewczyna przeanalizuje moje słowa.

- Nie mogę się skupić w tym ubraniu - rzekła Ivy chwilę po tym, gdy wymieniłem poszczególne miejsca. - Ja tam nie wiem, jak w szkole wytrzymuję.

Wtedy blondynka wstała i otworzyła szafę z ubraniami, a następnie ubrała zamiast swoich ulubionych, jasnych "szerszych jeansów", spodnie dresowe. Ja w tamtej chwili odwróciłem wzrok. Nie chciałem, żeby szmaragdowooka poczuła się niekomfortowo.

- Jackie, jesteśmy parą. Przecież możesz na mnie patrzeć - zwróciła się do mnie dziewczyna uśmiechając się, jednakże jej oczy ukazywały zupełnie inną emocję.

- Cenię twoją prywatność. To, że jesteśmy parą nie daje mi prawa do naruszania jej.

Blondynka w tamtej chwili wręcz rzuciła się na mnie. Uściskała mnie naprawdę mocno. Jakby bała się, że gdzieś jej ucieknę. W pewnym momencie rozluźniła się i oparła delikatnie swoją głowę o moją klatkę piersiową. Pogłaskałem ją po niej.

- Masz może coś dla mnie? Jednak to była prawda. O wiele wygodniej jest w odzieży zupełnie innego rodzaju - spojrzałem na nią z uśmiechem.

- Jasne, że mam - odrzekła i ponownie otworzyła szafę, wyciągając z niej tym razem moje (wcześniej zostawione tam) szare spodnie dresowe. - Nie tylko je tutaj przechowuję.

Ja też miałem kilka rzeczy dziewczyny w swoim domu. Z jednej strony dlatego, żeby posiadać cokolwiek na czarną godzinę, a z drugiej, ponieważ blondynka dość często zostawiała je u mnie. Zwyczajnie zapominała ich stamtąd zabrać.

Szybko się przebrałem. Ivy wtedy także zasłoniła oczy. Chociaż nie przeszkadzałoby mi, gdyby jednak tego nie zrobiła.

Chwilę później położyliśmy się na łóżku gospodyni. Ja schowałem ręce za głowę, a szmaragdowooka umieściła głowę ponownie w okolicach mojej klatki piersiowej.

Szybko jednak wyswobodziłem dłoń i zacząłem delikatnie gładzić plecy Ivy.

Nim się obejrzałem, zasnąłem. Zresztą nie tylko ja. Blondynkę także zmorzył sen. Obudziłem się po jakiejś godzinie, szybciej od swojej towarzyszki, słysząc ciche pochrapywanie. Nie pierwszy raz tak się zdarzyło. Wzajemna obecność, działała na nas niezwykle uspokajająco.

A co do pochrapywań mojej dziewczyny...

Ich także nie słyszałem po raz pierwszy. Za każdym razem to się zdarzało. Jednak nigdy nie wyjawiłem tego Ivy, by ta nie zaprzątała sobie głowy, takimi głupotami.

Minęło kilka chwil, aż blondynka obudziła się.

- Długo? - spytała od razu po przebudzeniu.

- Godzinka z hakiem - odparłem, bawiąc się jej włosami.

- Nie pobiliśmy rekordu - spojrzała na mnie zaspana z rozbawieniem.

Po paru sekundach wstaliśmy i zaczęliśmy się przeciągać. Później chwyciłem telefon, by sprawdzić czy nie przegapiłem jakiegoś powiadomienia. 

Okazało się, że tak.

Na jednym z portali społecznościowych dodała mnie nowa osoba.

Był to Nicholas.

- Nick do mnie napisał - oświadczyłem Ivy.

- Co takiego? Dlaczego? - spytała zdziwiona. Rozumiałem jej reakcję, sam miałem podobną.

- Chodzi mu o urodziny Leigh - odparłem. - Mówi, że chciałby urządzić z tej okazji przyjęcie dla niej.

- To świetny pomysł! - ucieszyła się blondynka. - Tylko dlaczego napisał akurat do Ciebie? Bez obrazy, ale w takich sprawach to ja się specjalizuję.

Zaśmiałem się przez moment. Szmaragdowooka była niezwykle urokliwa. Jedyna w swoim rodzaju.

- Może chodzi o to, że dłużej się znamy - zastanawiałem się na głos.

Blondynka wzruszyła ramionami.

- A gdzie ma być ta impreza? - dopytywała.

- U Patricka. Ma bardzo duży dom i podobno sam lubi imprezować - wytłumaczyłem.

Ivy zaklaskała w dłonie z radości.

- To fantastycznie! Musisz mu odpisać, że to idealny pomysł i trzeba go zrealizować - uśmiechała się promiennie. - Tylko kiedy? Leigh ma urodziny w środę.

- Pisze, że w weekend. Rodzice Pata gdzieś wyjeżdżają.

- Wyobrażasz to sobie? Dwie szkoły na urodzinach naszej małej Leigh!

- Co by nie mówić jest większa od ciebie - zaśmiałem się i poprawiłem okulary.

- Jake! - dziewczyna udała oburzoną, ale gdy zacząłem ją łaskotać, szybko zmieniła nastawienie.

Wspólnie z blondynką zaczęliśmy pisać z Nicholasem. Zdołaliśmy ustalić kilka szczegółów. Później na tym samym portalu społecznościowym dodaliśmy Patricka. Mogliśmy się dzięki temu szybciej i łatwiej dogadać niż przez osobę trzecią.

- Teraz musimy obczaić profil Nicka - oświadczyła.

- W jakim celu?

- Chcę coś o nim wiedzieć. Leigh to moja przyjaciółka. Dbam o jej bezpieczeństwo - wytłumaczyła, chodź z niemałą trudnością.

- No dobrze...

- Wiesz co... - zacząłem, ponieważ miałem wrażenie, że odkryłem ciekawą rzecz.

- Tak?

- Chyba kojarzę skądś tę twarz - poprawiałem okulary, żeby bardziej się skupić.

- Twarz Nicka? Skąd?

- Wydaję mi się, że... Tak! Już wiem! - krzyknąłem w euforii. - Z pizzerii. Nick tam pracuje!

- O! To naprawdę interesujące. Widzisz, ile już o nim wiemy. A to tylko dzięki jednemu zdjęciu - zauważyła Ivy.

Pokiwałem głową w zamyśleniu.

Chwilę później zaczęliśmy przeglądać profil chłopaka i wyciągnęliśmy parę istotnych wniosków.

Nick nie posiadał wielu znajomych. Chociaż większość z nich to były dziewczyny w podobnym do niego wieku.

Czarnowłosy nie umieszczał także wielu zdjęć. Nawet, gdy "mieliśmy go w gronie znajomych" , udało nam się odkryć jedynie dwa zdjęcia. Jedno profilowe, za to drugie sprzed trzech lat.

Kolejną sprawą były komentarze pod jego (jak wcześniej wspomniałem jedynie dwoma) zdjęciami. Prawie wszystkie osoby, a więc dziewczyny, naprawdę gorliwie dzieliły się opinią na temat urody Nicholasa. Za to chłopak, był raczej oszczędny w słowach. Jakby nieszczególnie interesowała go takiego typu aprobata.

Gdyby właśnie tak było, nie dziwiłbym mu się. Ja również nie byłem szczególnie aktywny na tego typu aplikacjach. Miałem inne priorytety i sprawy na głowie. Jednakże nie negowałem zachowania tych, dla których było to istotne.

- Spójrz! Ma w znajomych chłopaka, który ma takie samo nazwisko! To chyba jego brat - Ivy podniosła głos wyraźnie uradowana.

- Orgon? Widzę, że ktoś przepada za Molierem - stwierdziłem. - To na pewno jego brat, bardzo podobny.

- Słucham?

- Orgon to jeden z głównych bohaterów Świętoszka, autorstwa Moliera - odparłem.

- Skąd to wiesz? - dociekała blondynka.

- Leigh lubiła mi czytać książki swego czasu, a że także przepadała za tym autorem... - mówiłem. - Zapamiętałem akurat to i parę innych rzeczy.

- Mądrala z ciebie - odparła Ivy i pocałowała mnie czule.

Szybko odwzajemniłem ten gest. Zajęło nam dłuższą chwilę, by powrócić do wcześniej zaczętego tematu.

- Czyli już wiemy na... Nie wiem ile dokładnie, ale jesteśmy prawie pewni, że Nick ma brata - stwierdziła szmaragdowooka. - Z oryginalnym imieniem. A twoja teoria o tym, że ma też siostrę?

- Jest wielce prawdopodobna - uśmiechnąłem się, licząc na to, że jednak ta się sprawdzi.

- Może niedługo się tego dowiemy - rzekła blondynka.

Pocałowałem dziewczynę w policzek i ugładziłem jej włosy. Później wpatrywałem się w nią z rozmarzeniem.

- Zagrasz mi coś? - spytałem, próbując robić " słodkie oczy".

- Dla ciebie zawsze - uśmiechnęła się i zmierzwiła moje włosy. - Ty jesteś muzycznym fetyszystom, a ja loczkowym.

Mówiła to, wydając z siebie cichy chichot.

- Idealnie się uzupełniamy - stwierdziłem.

Następnie nastała chwila ciszy. Ivy chwyciła gitarę, jednak nie zagrała na niej nic. Tylko "pogłaskała" delikatnie instrument i zaczęła patrzeć na drzwi.

- Jake, myślisz czasem o przyszłości? - zapytała i spojrzała mi prosto w oczy.

Zamyśliłem się przez chwilę.

- Oczywiście, nawet dość często.

- Wyobrażasz sobie siebie za kilkanaście lat?

- Tak, ale tylko w sferze zawodowej, nie w prywatnej - odparłem zgodnie z prawdą. - Kiedyś wyobrażałem sobie za dużo i niemiło się zaskoczyłem.

Ivy objęła mnie ramieniem i pocałowała w polik.

- A ty? - Tym razem to ja zapytałem dziewczynę.

- Coraz częściej. Chociaż jeszcze kilka miesięcy temu, w ogóle mnie to nie obchodziło. Teraz mam różne obawy - zwierzyła się. - Może nie powinnam tego mówić, mało kogo takie rzeczy obchodzą.

- Słońce, ale ja nie jestem pierwszym lepszym gościem z ulicy... Nie wiem, czy wiesz, ale jestem twoim chłopakiem - uśmiechnąłem się do niej najszerzej jak mogłem.

- Lubię to określenie, możesz mówić tak częściej - blondynka dała mi kuksańca w bok i oparła się głową o moje ramię. - A jeśli chodzi o te obawy... jesteśmy już prawie dorośli, a ja nie wiem, co chcę robić w życiu, kim chcę być.

Ja na szczęście wiem, co chcę robić.

- Wiek nie ma znaczenia. Każdy w innym tempie odnajduje swoją drogę. Ważne, żebyś robiła to, co lubisz i w czym jesteś niesamowita.

- Masz rację, tylko... Nie jest tak łatwo to połączyć.

- Prędzej czy później znajdziesz to coś - obdarowałem szmaragdowooką paroma buziakami. - Ja ci w tym pomogę.

Dziewczyna przytuliła się do mnie i rzekła:

- Niedługo coś Ci pokażę. Myślę, że będziesz zadowolony.

Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia.

Co to takiego? 

- Nie zdradzisz co to, prawda? - spytałem retorycznie.

Ivy pokiwała głową.

- Niespodzianka.

Kolejne chwile spędziliśmy równie przyjemnie. Aż nie zauważyłem, gdy powoli minął nam ustalony czas.

Przed wyjściem postanowiłem sprawdzić stronę internetową naszego miasta. Tam często pojawiały się ciekawe artykuły. W dodatku byłem dzięki temu na bieżąco. 

Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, gdy przeczytałem, że we wtorek miało mieć miejsce kino plenerowe. Idealnie po zajęciach Ivy.

Leigh od paru miesięcy o tym mówiła!

Szybko podzieliłem się tym z moją dziewczyną, która poparła ten pomysł. Mieliśmy już perfekcyjny plan na urodziny naszej przyjaciółki.

Impreza u Patricka, którą zaproponował Nick i wymarzone kino plenerowe.

Lepiej nie mogliśmy trafić. 

Jednak, gdy już żegnałem się z blondynką. Ponownie coś mnie (i nie tylko) zaskoczyło. Oboje z Ivy dostaliśmy pewną wiadomość od Leigh.

Głosiła ona:

Prawie pocałowałam Nicka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro