(🐑.)────rozdział trzydziesty ósmy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

───────•••───────

Kiedy Szyszkowa Kita wbiegła na niedawne pole bitwy, zastała móstwo śladów świeżej krwi oraz kilka martwych ciał. Oczywiście spodziewała się zastać taką scenerię, ale pomimo to ogarnęło ją przerażenie na widok tego. W obozie Klanu Silnego Wiatru panował istny chaos kiedy kolejna grupa kotów zaatakowała, ale kotce wydawało się, że niektórzy się tego spodziewali.

Wzięła głęboki wdech i wydech i już miała się wycofać kiedy nagle usłyszała wściekły syk, a zaraz po tym tajemniczy kot przygniótł ją łapą do ziemi. Jednak nie był on zbyt silny, a bursztynooka natychmiast uwolniła się z uścisku, podnosząc się z ziemi. Kiedy spojrzała na postać, która ją zaatakowała dostrzegła kotkę niewiele młodszą od niej, która wyglądała na wyjątkowo przerażoną. Prawdopdobnie została zaskoczona następnym atakiem. Wojowniczka nie miała ochoty jej atakować, ale w innym wypadku skończy martwa. Takie życie dzikich kotów. Zabij albo zostaniesz zabitym.

Skoczyła na swoją przeciwniczkę, przygniatając ją z łatwością do ziemi i wbijając powoli pazury w jej łapy. Następnie pociągnęła nimi w dół, wprawiając młodą kotkę w okropny ból. Tak jak sie domyślała, zaraz kiedy ją puściła ta uciekła w popłochu w stronę jednego z legowisk. Poszło łatwiej niż myślała. Westchnęła zrozpaczona kiedy przed jej oczami ponownie pojawił się obraz poturbowanego Ukrytego Korzenia. Ktokolwiek doprowadził go do takiego stanu był potworem.

Wtedy kotka obróciła się w bok, a niedaleko dojrzała samego Rudzikową Gwiazdę, który był męczony przez jakiegoś kocura. Widziała jak przeciwnik wbijał pazury w skórę jej przywódcy po czym powolnie jeździł nimi w dół, robiąc głębokie rany. Dodatkowo, rudy kocur zaciskał jedno z oczu przez, które przechodziła rana ciągnąca się aż do końca pyska. Była pewna, że musiał być w okropnej agonii, a następne ciosy zbliżały go do stracenia życia, ale pomimo to nic nie zrobiła.

Nie czuła nic patrząc na to jak rudofutry był powolnie uśmiercany. Nie chciała go uratować. Wręcz przeciwnie, podobał jej się widok klęski błękitnookiego i nie mogła się doczekać aż będzie cierpieć więcej. Jej nienawiść do niego była zbyt wielka jak na tak młodą wojowniczkę. Jednak najgorszym było, że nie wiedziała o wszystkich czynach jakich się dopuścił. W tym powolne doprowadzanie jej ojca do popełnienia samobójstwa.

Zacznijmy od tego, że kotce było wmawiane coś zupełnie innego! Nikt nigdy nie wspominał, że poprzedni przywódca popełnił samobójstwo. Ba! Praktycznie nikt o tym nie wiedział oprócz Odymionego Snu, Zakrwawionego Pędu i Rudzikowej Gwiazdy. Pierwsza kotka nie żyła, a pozostała dwójka nie była zbyt skora do dzielenia się szczegółami związanymi z Gronostajową Gwiazdą. Było zupełnie tak, jakby owy kocur był zakazanym tematem w klanie Porywistej Rzeki.

Na początku Ukryty Korzeń i Grzybowa Noga starali się dowiedzieć czegoś o swoim ojcu, ale ich zapał minął tak szybko jak się pojawił. Poddali się zaraz po tym jak doszki do wniosku, że nikt nie chciał o nim rozmawiać. Zaś Szyszkowa Kita wiedziała tylko tyle co każdy inny klanowicz. Gronostajowa Gwiazda został zrzucony z klifu przez Rudzikową Gwiazdę. Taka była ogólnie przyjęta śmierć dawnego przywódcy. Oczywiście było to kłamstwem, ale mało kto był tego świadomy.

Wracając do bitwy. Szyszkowa Kita po raz pierwszy doświadczyła jak przywódca stracił życie, ale niezbyt się tym przejęła. Gdyby był to ktoś inny, owszem, zastanowiła by się nad pomocą, ale błękitnooki mógłby ginąć przed nią niezliczoną ilość razy, a ona nadal by mu nie pomogła. Poza tym, wątpiła aby miała choć cień szansy z kocurem, który go zabił. Nie chciała zginąć. Pod żadnym pozorem. Musiała się trzymać życia jak najdłużej mogła, nieważne ile klanowiczy musiałaby poświęcić.

Musiała żyć. Bez względu na wszystko, musiała przeżyć.

───────•••───────

[601 słów]

rozdzial krótki i niestety nie jestem zbytnio z niego zadowolona oof
w kazdym razie, za sześć rozdziałów koniec tego tomu! jak się z tym czujecie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro