[09]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nudzę się, a ten rozdział jest fajny

Mam zamiar napisać imprezę w Potter Manor... to będzie ostro poj-

" Like Remus "

Syriusz nie myślał o tym dużo.

Był casanovą, posiadał dużo dziewczyn z każdego domu i nie mógł marudzić, że były nieurodziwe, ponieważ były bardzo. Sęk w tym, że większość mogła pochwalić się tym co ma na zewnątrz, a nie wewnątrz.

Próbował się poniekąd ustatkować, znaleźć tą jedyną, ale te kobiety wyglądające jak boginię, były tak szkaradne w duszy, że to szok.

Z ostatnią dziewczyną zerwał z pół roku temu, nie miał żadnej przyjemności, nie potrafili się ze sobą dogadać, jedynie ładnie ze sobą wyglądali, ale nic więcej.

Może i miała miękkie, lekko puszyste włosy, była szatynką o miodowych oczach, ale totalnie się różnili. No dobra, może nie aż tak, ale nie wpadała w jego ideał kobiety.

Lubił szatynki o miodowych oczach, ale ich włosy musiały być miłe w dotyku, ponieważ uwielbiał się nimi bawić, na przykład Remus miał takie. Lupin miał piękne miodowe oczy i nie wyobrażał sobie, aby jego potencjalna kobieta miałaby mieć inny kolor.

Zdecydowanie wolił, kiedy ta byłaby oczytana, miała dobre oceny, była tą... grzeczną połówką. Taki Remus, tylko że wersja żeńska.

Aby była na pozór cicha, ale kiedy jest pośród przyjaciół wyjawia swoją drugą stronę, która jednak potrafi i chce żartować, jak Remus.

Aby ubierała często bluzy z przydługim rękawem, ponieważ uważał to za urocze, a to robił na przykład Remus.

Aby uwielbiała pić z nim kakao o trzeciej nad ranem, jak Remus.

Aby potrafiła z nim wytrzymać i zaakceptowała jego sytuację, jak Remus.

Aby zrozumiała jak bardzo ma przerąbane w domu, Remus rozumie.

Aby wiedziała, że jest bardzo lojalnym przyjacielem, potrafi dochować każdego sekretu, czasem bywa odpowiedzialny, prywatnie jest mądrzejszy niż jakiego udaje publicznie. Chciał żeby ta zrozumiała, bo Remus rozumie.

On zaakceptował go. Na samiutkim początku, nie wyparł się go. Był Remus, on, James i Peter. Czwórka, która codziennie się wyzywa, ale mogli oddać za siebie życie.

Nie mógłby przetrwać żeńskiej wersji Jamesa, to za dużo, nie na jego nerwy. Wolał, aby to była żeńska wersja Remusa, ogólnie Remus Lupin.

Co?

Jego przyjaciel pasował wprost do jego ideału. Wygląd, charakter, może inna płeć, ale... czy to było aż tak ważne?

Syriusz znieruchomiał, a książka z jego dłoni wypadła, wydając z siebie huk, który przyciągnął ciekawskie spojrzenia Potterów. Jego myśli zamieniły się w huragan, nie zamierzający stanąć.

Remus Lupin.

Remus pieprzony Lupin.

— Co jest Łapo? — zapytał go James.

Black nie odpowiedział, ale biegiem udał się do swojego pokoju przeznaczonego dla niego.

— Dziwne. — mruknęła Euphemia. — Wyglądał, jakby uświadomił sobie coś, co było oczywiste dla innych.

— Może tak jest, pójdę lepiej do niego. — rzekł Okularnik, zaniepokojony zachowaniem przyjaciela.

Stanął przed zamkniętymi drzwiami, nie będąc pewien czy powinien zapukać, czy nie.

W sumie... jebać.

— Łapo! — zawołał, waląc w drzwi. — Żyjesz? Jeżeli tak zamrugaj, znaczy odpowiedz. — poprawił się.

— Tak. — doszła do niego odpowiedź, lecz zmarszczył brwi, ponieważ nie brzmiał to jak normalny głos Syriusza.

Otworzył drzwi i, dostrzegł przyjaciela, którego twarz wciśnięta była w poduszkę. Podszedł cicho, nie wiedząc co powiedzieć, ponieważ rzadko widział go w takim stanie. Zazwyczaj wiedział co mu dolega, lecz ostatnim czasem ten zamknął się lekko w sobie. Myślał, że to jakieś przejściowe, że dostał list od swojej rodzinki, ale teraz widząc przyjaciela, wiedział, że chodzi o coś innego.

— Co jest Łapo? — powtórzył pytanie, łagodniejszym już głosem, a ruchem różdżki zamknął drzwi.

Może i nie ma siedemnastu lat, ale na dom jest nałożona ogromna ilość zaklęć, plus ma na nazwisko Potter, plus jego rodzice są bardzo szanowanymi aurorami, plus jest dosyć bogaty, więc ludzie pilnujący namiaru, mają go totalnie gdzieś, jak i on ich.

Syriusz w odpowiedzi jedynie poruszył się, wciskając mocniej głowę, mrucząc coś niezrozumianego dla Jamesa.

— Nie słyszę. — uświadomił go Potter, tak też odwrócił się na plecy, wpatrując się w sufit.

— J-Ja. — jego głos delikatnie zadrżał, czym zainteresował się mocniej Okularnik. — Chyba lubię Remusa.

— Może być to dla ciebie zdziwieniem Łapo, ale ja go też lubię. — rzekł czekoladowooki, szczerząc się.

— Ale ja go chyba lubię, lubię.

James ucichł.

Owszem żartował z czarnowłosego, że zachowuje się jak homoseksualista, że ma takie i owakie zapędy, ale nie spodziewał się, że to wejdzie w rzeczywistość.

Jego przyjaciel jest zakochany z chłopaku, który również jest jego przyjacielem.

Syriusz jest prawdopodobnie zakochany w chłopaku, w Remusie.

Jak na rok, w którym żyją, większość osób szydzi z takich. Uważają, że to choroba, coś co nie powinno istnieć.

Tak też, co sądził James?

Sam nie wiedział.

Spowodowało mu to chwilowy mętlik w jego głowie, lecz tylko chwilowy, nie dłuższy, ponieważ uświadomił sobie ważną rzecz.

To wciąż był Syriusz.

Syriusz Black, czarna - dosłownie - owca swojej rodziny, jego najlepszy przyjaciel, najlepszy ścigający, kiedyś casanova wyrywający wszystkie dziewczyny, dziś zwykły chłopak zakochany w drugim chłopaku.

— James? — Potter uniósł głowę.

Syriusz był zaniepokojony ciszą swojego najlepszego przyjaciela, więc w jego głowie zaczęły powstawać najgorsze scenariusze.

Stracił przyjaciela?

— To okej, Łapo. — uspokoił go Okularnik, kładąc się obok niego. — Dla mnie to totalnie okej, ale nie wszyscy myślą tak jak ja. Lepiej żebyś się tym... — szukał odpowiedniego słowa. — Afiszował? — skarcił się za użycie tego słowa, przeklinając w myślach. — Chodzi mi oto, żeby wiedziało o tym raczej zaufane grono osób, może masz i fanów, ale jak i wrogów. Oni... oni mogliby to wykorzystać w złych celach.

— Wiem Rogaczu. — mruknął Syriusz. — Nie powiesz o tym nikomu? Sam nawet nie wiem kim dokładnie jestem, ale to co czuję do Remusa... to chyba tylko nie przyjaźń, to wiem.

— Masz moje słowo Pchlarzu, dopóki ty nie jesteś gotów, ja zamykam buzię na kłódkę.

Chłopcy za tkwili w ciszy, które nie była niezręczna. Każdy z nich musiał pomyśleć.

To stało się tak nagle, nie spodziewanie i, uderzyło tak mocno jak nic. Sam Black nie wiedział co miał zrobić, jego z jednych dotychczasowych celów jest dowiedzenie się czy jego grono zaufanych osób jest tolerancyjne.

— James. - wyszeptał. - Czemu to jest takie złe? Czemu wiele ludzi tego nie akceptuje?

— Widzisz Łapo, boimy się inności, tego, że ktoś odstaje od naszej przysłowiowej normalności i, chcąc to uciszyć, wyniszczyć, robimy i mówimy najgłupsze rzeczy.

— A twoi rodzice, myślisz że...

— Nie zmienią o tobie zdania Łapo. - rzekł z uśmiechem James. - Na świecie są gorsze rzeczy niż chłopak całujący innego chłopaka.

^^^^^^^

kolejne TRZY rozdziały — w środę [ 02.09.2020 o 20:00 ]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro