[21]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

rozdział dla wszystkich miłośników young jily

" Leave me alone! "

Lily o dziewiątej z rana, miała na sobie  czarne skarpetki do kolan, krótkie luźne spodenki, czarny stanik oraz rozpinaną bluzę, by nie chodzić aż tak odsłonięta po domu, nawet jeśli tkwiła w nim aktualnie sama.

Rękawem, który uporczywie ściskała w swojej pięści, otarła swoje opuchnięte od płaczu oczy. Był to jeden z tych dni, w których zabierze wszystko co potrzebne do życia i zamknie się w pokoju, a wychodzić jedynie będzie by uzupełnić zapasy bądź do łazienki. Wykrzywiła twarz, poprawiając dłonią swe włosy, które z niewiadomych powodów ułożyły się, aczkolwiek Evans nie narzekała.

— I guess that's love. I can't pretend. I can't pretend. — zanuciła cicho, wyjmując kubek, by zrobić herbatę.

Podskoczyła, kiedy usłyszała pukanie do drzwi.

Nim podeszła i zajrzała przez małą dziurkę, zapięła bluzę oraz założyła kaptur, by widać było tylko jej połowę włosów. Stanęła delikatnie na placach - choć nie musiała, robiła to z automatu, jakby miała jeszcze dwanaście lat - i wstrzymała oddech, kiedy zobaczyła znaną jej osobę.

— Zostaw mnie samą! — powiedziała głośno. — Spadaj, Potter.

Oparła czoło o drzwi, wciągając nosem.

— Dlaczego tutaj jesteś? Nie mam humoru.

— Zostawiłaś bluzę u Remusa.

— Remus mógł mi ją przynieść. — zauważyła.

— Chciałem ciebie zobaczyć i stwierdzić przy okazji czy twój dom nadaje się do spotkania. — odparł, absolutnie improwizując z tą drugą częścią.

Gdyby nie to jak rudowłosa tragicznie wyglądała, otworzyłaby drzwi, ale bała się, że przerazi nastolatka.

— Jutro możesz przyjść i stwierdzić. — powiedziała ponuro.

— Mogłabyś otworzyć drzwi? — zignorował jej słowa.

— Wyglądam okropnie, oszczędzę ci utraty wzroku.

— Daj spokój, Evans, mojego wzroku już nic nie pogorszy. Zarzucę ci ciekawostką, że za każdym razem gdy ciebie widzę to wyostrza mi się pole widzenia, bo i tak patrzę w jeden punkt, ciebie.

Zielonooka westchnęła cicho, nie mogąc skontrolować tego, że mimowolnie uśmiechnęła się, zaciskając mocniej pięści.

Wzięła głęboki oddech, prostując się. Otworzyła pewnie drzwi i mogła teraz zauważyła chłopaka w całej okazałości. Jedno było pewne - wyglądał lepiej od niej.

— Wyglądasz... niecodziennie, ale to dodaje tobie uroku. — powiedział James.

Nieważne jak daleko by popadł w zaślepienie przez rudowłosą, sam posiadał oczy i pomimo swego zakochania, widział, że ta nie wygląda najlepiej. Ale jego główny motyw zmienił się i teraz za punkt postawił sobie rozweselenie dziewczyny.

— Taa... — burknęła. — Dziękuję. — odebrała od niego swoją rzecz. — Idź do salonu czy coś, zaraz przyjdę i ciebie oprowadzę po moim małym domu. — weszła do swojego pokoju, zamykając drzwi.

A przynajmniej myślała, że to zrobiła.

James zrobił to co powiedział i wszedł do środka, zdejmując uprzednio buty, by nie ubrudzić mieszkania swej ukochanej, bo miałby tragiczną opinię jako gość. Rozejrzał się zaciekawiony, wzrok dłużej utkwił w zdjęciach, które nie ruszały się, więc domyślił się, że to mugolskie. Na jednym dostrzegł swą ukochaną w wersji ośmioletniej, gdy ta przytulała się z jakąś brunetką.

Jej siostra.

Odwrócił głowę, kiedy usłyszał jakieś huknięcie i przekleństwo dziewczyny. Zrobił kilka kroków w przód, by zajrzeć i spytać się o jej stan, ale rozszerzył oczy, zabrakło mu oddechu, a coś w jego brzuchu się ścisnęło.

Drzwi były delikatnie uchylone, ale na tyle, by Potter mógł dostrzec dziewczynę w spodenkach i czarnym staniku, stojącej do niego bokiem i szukającej w szafie jakiegoś okrycia.

Zamrugał kilkukrotnie, karcąc się za to co robi i wycofał się z miejsca, w którym stał, choć był pewien, że widok, który dostrzegł, zapadnie w jego pamięci.

Zachowujesz się jak jakiś zdesperowany chłopak, uspokój się. To normalny widok, w końcu to oczywiste, że kobiety noszą bieliznę, a ty wyolbrzymiasz sprawę. Inna sprawa by była, gdyby stała tam naga... ale jest ubrana, więc wspaniale. Opanuj hormony, wpuściła ciebie do swojego domu, nie zniszcz tego. Ma zepsuty humor, więc trzeba ją rozbawić. Na dodatek jest sama w domu, będzie chciała odciąć się od całej ludzkości, ale jej w tym przeszkodzisz. Nie zniszcz tego, nie zniszcz tego...

Nawet nie dostrzegł momentu, w którym rudowłosa wyszła z pokoju z wielką bluzą i udała się do kuchni, by dokończyć to co zaczęła.

— Jam- Potter. — poprawiła się szybko, nie dowierzając w to jak się zachowuje. — Salon widzisz, kuchnia jest tak jakby z nim połączona. Mój pokój jest na wprost kuchni, więc wygrałam życie. Po prawej pokój Tuni, a po lewej sypialnia moich rodziców. A koło rodziców jest łazienka, nic szczególnego, najważniejsze rzeczy. Mamy szczęście, że chociaż ogródek duży, tam spędzam najwięcej czasu, omijając oczywiście swój pokój, bo to moje cztery ściany, moja norka. — mówiła. — Żaden wypasiony dom, ale ważne, że sąsiedzi nie wiercą jak u mojej ciotki.

— Wiercą? — zdziwił się James. — Dlaczego sąsiedzi twojej ciotki mieliby wiercić się na krześle?

No tak, czarodziej czystej krwi. — pomyślała. — Nieważne.

Kobiety. — westchnął w myślach. — A raczej moja kobieta. Kwestia czasu.

Dziewczyna bez słowa usiadła na jednym końcu kanapy, a chłopak na drugim. Spojrzeli na siebie, Okularnik uśmiechnął się lekko, a ruda przewróciła oczami.

Nagle chwyciła cukierka leżącego na stoliku i rzuciła go w stronę Jamesa, chcąc by ten go zjadł, aczkolwiek nie spodziewała się, że trafi wprost w jego nos.

Nie potrafiła się powstrzymać i parsknęła śmiechem, uśmiechając się, jednocześnie oplatając się mocniej bluzą, by poczuć większe ciepło.

— T-Twoja m-m-mina. — powiedziała między przerwami, jej policzki bolały od uśmiechu.

— Zamknij się. — burknął rozbawiony Rogacz, odkładając cukierka. — No co? — spojrzał z wyczekiwaniem na dziewczynę, która przyglądała mu się dziwnie.

— Jesteś inny... nie wiem, po prostu... nie jesteś sobą. — wytłumaczyła, pesząc się, że została nakryta.

— Jestem aż tak zły? — spytał.

— Nie wiem... ja na przykład nie mogłabym być przy tobie sobą. — zażartowała.

James złapał pierwszą lepszą poduszkę i rzucił w jej stronę, a ta odbiła się od głowy dziewczyny, lądując gdzieś za kanapą.

— Na Merlina, czuję okropny ból rozprowadzający się po moim ciele. — powiedziała poważnie, tym samym rozbawiając ich jeszcze bardziej.

_________________

soft jily

— padfoot będzie miał koło 30 rozdziałów [ tak blisko do końca  ]

— 1 listopada wpadnie ' Among Us ' o godzinie 20:00 [ rozdziały codziennie, ponieważ książka będzie miała koło 20 rozdziałów, należy się w nią wczuć, więc nie mogłabym rzadziej wstawiać rozdziałów ]

— w środę również będzie deal, ale tym razem podwyższam stawkę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro