#4 Spotkanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

sobota, 19 września
*Alyss*

Wysłałam gołębia pocztowego dwa dni temu. Trochę zajmie zanim dotrze do Norgate i wróci z odpowiedzią a ja już się niecierpliwie. Muszę się skupić na misji. Jednak mam bardzo złe przeczucia... Nie dają mi spokoju...

sobota, 19 września
*Halt*
Rozmyślałem nad naszym planem. Dotarliśmy już na miejsce. Krążą plotki, że w lesie krąży grupa ludzi którzy to niby "władają czarną magią" - sekta? Pfff... Bzdura. Jak to ludzie potrafią wyolbrzymiać. Zdecydowałem, że ja z Horace'm pójdziemy zbadać las. Przy okazji zajrzymy do Malcolma - może on coś wie więcej na ten temat. Will w przebraniu minstrela uda się do gospody i porozmawia z tamtejszymi mieszkańcami o tych wielce dziwnych zdarzeniach. Może kiedy pogra na tej swojej lutni i pobędzie w wesołym towarzystwie poprawi mu się humor. Przez całą drogę się o niego zamartwiałem. Na razie idę spać bo praktycznie całą noc nie spałem... Nazajutrz wkroczymy do akcji.

sobota, 19 września
*Will*
Tak jak pisało w liście, mam się spotkać z tymi ludźmi (jeżeli nimi są) tej nocy. Mam nadzieję, że wrócę żywy bo na drugi dzień mamy wykonać plan przedstawiony przez Halta. Czy się boję tego spotkania? Tak. Tylko debil by się nie bał. Moje przypuszczenia się sprawdziły. ONI chcą mnie...

sobota, 19 września
*Alyss*
Gołąb z listem do Will'a ma przylecieć na Zamek Araluen. Tam właśnie udaję się z misją. Mam cichą nadzieję, że kiedy tam dotrę, będzie już czekać odpowiedz. Ale zapewne się mylę.

noc - z soboty na niedzielę 20 września
*Horace*
Miałem koszmar. Rzadko je mam. Jak już to związane z żarciem... Dobra nieważne XD Obudziłem się w środku nocy cały mokry. Kiedy się trochę uspokoiłem, miałem zamiar kontynuować sen ale zobaczyłem ruch na dworze. Na ścianie mojego namiotu mignął znajomy cień. Wystraszyłem się - i to jak! Wyjrzałem zza wejścia mej "komnaty" i co ujrzałem? Willa! Nie skradał się. Szedł spokojnym krokiem w głąb lasu. To było szalone ale postanowiłem go śledzić. Po jakiego bata idzie w środku nocy do lasu?! Ten wpis piszę już po tym wszystkim. Nadal się trzęsę ale chcę to udokumentować bo bardzo możliwe, że rano zapomnę o ważnych szczegółach. A więc wracając... Nie jestem ekspertem od skradania się i do teraz jestem w szoku, że Will mnie nie zauważył! Nie spodziewał się, że ktokolwiek będzie szedł za nim. Trząsłem się jak galareta! Po 15 minutach dotarliśmy na miejsce a dokładniej koło jakiejś starej kanciapy. Schowałem się za drzewem i obserwowałem. Will się zatrzymał. Nerwowo się obracał - czekał na kogoś... Nie trwało to długo. Zza drzew wyłonili się yyy nie mam pojęcia czy można ich było nazwać ludźmi. Kurde... WYGLĄDALI JAK JAKAŚ JEBANA SEKTA! Czarne szaty, twarze zakryte jakimiś maskami w kształcie czaszki... W tamtej chwili miałem zamiar uciec ale zatrzymali mnie to, że nie mogę zostawić Willa. PO CO ON SIĘ Z NIMI SPOTYKA?! Jeden z nich - pewnie jakiś dowódca - ściągnął maskę i zaczął gadać lecz nic nie usłyszałem bo byłem za daleko. Will stał jak słup soli. Jedno jest pewne - sądząc po ruchach tego dziwaka oni mu grozili. CO ZE MNIE ZA TCHÓRZ. Usłyszałem za sobą szelest w krzakach no i chyba wiadomo co zrobiłem. Biegłem ile sił w nogach, dzięki temu po około 5 minutach znalazłem się w naszym obozie. To musiało być jakieś zwierzę z którymi jako rycerz miałem miliony razy styczność. Ale oczywiście musiałem uciec. Zostawiłem Willa z tymi psycholami! Pokonałem całą drogę boso i pewnie mi się coś wbiło w stopy ale mam to już gdzieś. Nic nie czuję oprócz nienawiści do siebie...

Witanko!
Uhuh... To się rozpisałam...

Coś się wreszcie zaczyna dziać no nie? XD
Pomyślałam, że z czasem zmienię "wpisy" na narrację pierwszoosobową gdyż będzie mi się lepiej pisało i może będzie bardziej zrozumiale 😏
Ale jeszcze zostanę trochę z tymi wpisami 🐙

Idę napisać jeszcze jakiegoś talksa i lecim odpoczywać !

Ciąg dalszy nastąpiii ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro