Lepsza przyszłość ?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Od tego strasznego wydarzenia minął miesiąc. Przez ten cały czas mieszkałam u Ayli i to nie dlatego, że tam przydzielił mnie kurator- bo tak było - ,ale dlatego, że sana chciałam tam mieszkać.

Dziś pierwszy raz od dawna będę szła do szkoły, ale nie taka sama jak parę tygodni temu : uśmiechnięta, miła, pomocna. Bo po tym wypadku wszystko się zmieniło, stałam się gburowata, twarda, oschła , w stosunku praktycznie do wszystkich.

Była 07:30 kiedy wstałam, Ayli już nie było, "Pewnie już wyszła"-pomyślałam. Weszłam do łazienki, wzięłam prysznic i zaczęłam się ubierać. Zdecydowałam się na czarny top z białym napisem "I hate", białe podarte spodnie i czarne buty z pumy. Zrobiłam jeszcze mocny już teraz makijaż i wyszłam do szkoły ,mając nadzieję, że wszyscy zapomnieli już o moim zdjęciu.

Gdy doszłam do szkoły od razu podbiegłam do mojej psiapsiuły, którą dostrzegam na schodach przed wejściem do placówki:

-Hej Aylia!-przywitałam się przyjaźnie się uśmiechając ,tylko w stosunku do niej byłam taka radosna.

-Hej Mari! Co tam?-odpowiedziała mi tym samym.

-Wszystko spoko. Tylko trochę się stresuję, że ktoś dalej będzie pamiętał o tym zdjęciu...-odpowiedziałam wpatrując się w ziemię.

-A ty nadal o tym!? Naprawdę myślisz, że ktoś to pamięta?! Przecież to było miesiąc temu.-odpowiedziała lekko podenerwowana. 

-Chyba masz racje. Powinnam przestać się tym przejmować.-powiedziałam lekko się uśmiechając.

-Brawo! Tylko tak dalej Marinette! -krzyknęła uradowana przyjaciółka.

Po chwili zadzwonił dzwonek oznajmiająć początek lekcji. Ruszyłam wraz z Aylią w stronę klasy. Na pierwszej lekcji miałam język francuski. Wchodząc do klasy i idąc na swoje miejsce spostrzegłam nową twarz. Był to zielonooki, dobrze zbudowany, blondyn, siedzący przede mną w ławce.

Po minucie do klasy weszła pani Bush, prosząc chłopaka na środek:

-Moi drodzy oto wasz nowy kolega, będzie z wami uczęszczał do klasy.-oznajmiła nauczycielka.

Chłopak tylko się uśmiechnął ujawniając swój olśnieniewający uśmiech, po którym poczułam dziwne łaskotanie w brzuchu."Co się ze mną dzieje?".Po chwili nauczycielka dodała:

-Proszę opowiedz nam coś o sobie? Jakieś zainteresowania, czy coś podobnego?- powiedziała siadając przy biurku, a on począł opowiadać.

-Nazywam się Adrien Agreste. Jestem synem tego sławnego producenta i projektanta Gabriela Agreste. Nigdy wcześniej nie chodziłem do szkoły, nie miałem przyjaciół i mam nadzieję, że tutaj ich zdobędę. Narazie znam tu tylko moją przyjaciółkę z dzieciństwa Chloe. Kocham grę na pianinie i śpiew. Mam mnóstwo zajęć dodatkowych takich jak na przykład szermierka....To chyba wszystko.-powiedział po czym usiadł na swoje miejsce.

Reszta lekcji minęła spokojnie. Nauczycielka tłumaczyła coś przy tablicy, a ja powracałam ciągle pamięcią do chwil, które spędziłam z rodzicami. Montalnie zrobiło mi się przykro i samotna łza słyną mi po policzku.

Na moje nieszczęście zauważyła to Aylia i zaczęła mnie wypytywać. Po skończonej dyskusji zauważyłam , że wpatrywały się we mnie te szmaragdowy oczy należące do blondyna siedzącego przedemną. Odruchowo się zaczerwieniłam, "Chwila od kiedy ja się czerwienie". Na moje szczęście zadzwonił dzwonek.

Perspektywa Adriena

Gdy tyko usiadłem do ławki nie mogłem oderwać oczu od granatowłosej dziewczyny z pięknymi fiołkoowymi oczyma. Była taka cudowna, z twarzy wydawała się miła i pomocna.

Postanowiłem, że na przerwie do niej zagadać. Gdy tak się w nią wpatrywałem zauważyłem, że uroniła łzę. Na co chyba jej przyjaciółka zaczęła się jej o coś wypytywać , niestety nie usłyszałszałem o co.

Po chwili granatowłosa się do mnie odwróciła przez co lekko się zarumieniła. Bardzo mnie to ucieszyło . Wyglądała tak słodko gdy się rumieniła. Nawet nie wiem jak się nazywa, ale chcę ją lepiej poznać. W tej chwili  niestety zadzwonił dzwonek.

NA PRZERWIE

Perspektywa Marinette 

Wyszłam z klasy udając się wraz z Aylia w stronę szafek. Gdy już tam dotarłyśmy moja kumpela moja kumpela oznajmiła, że udaje się do biblioteki w celu wypożyczenia ,,Pięćdziesięciu twarzy Grey'a", a ja zostałam włożyć książki. Ni z tąd , ni z owąd obok mnie pojawił się Adrien:

-Hej! Jestem Adrien siedzę przed tobą w ławce. Miło cię poznać.-powiedział czule ujmując moją dłoń i nią potrząsając, przez co lekko się zarumieniłam, ale musiałam pozostać przy swojej przysiędze "Nigdy już nie stracę nikogo bliskiego", więc postanowiłam trzymać się od niego dystans.

-Cześć! A ja jestem Marinett. Dla przyjaciół Mari. Mnie także miło.-powiedziałam wyrywać swoją rękę z jego uścisku przez co lekko się zdziwił.

-Mam propozycję.-odpowiedział po chwili ciszy ,drapiąc się po karku.

-Jaką?-spytałam chyba ze zbyt dużą ciekawością.

-Chciałbym cię lepiej poznać. Czy nie umuwiłabyś się ze mną na spotkanie w parku?-oznajmił cały prawie czerwony.

-Oczywiście! O której?-odpowiedziałam nadal sama nie wiedząc dlaczego twierdząco.

-Dzisiaj o 18 pasuje Ci godzina?-powiedział.

Kiwnełam potwierdzająco głową na co on odszedł machąc mi na do widzenia.

Po zamknięciu szafki ruszyłam do "domu" i zaczęłam się przygotowywać do  spotkania...

CDN.

--------------------------------------

Łał aż 657 słów, troszeczkę się rozpisałam. 

Jeśli wam się podobało to komentujcie i gwiaztkujcie.To bardzo pobudza do pisania.

Dzięki za przeczytanie.👍😄😘😙 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro