(Sam pov)
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić... Tahoma nie dzwoniła przez naprawdę długi czas, więc nie wiedziałam co się dzieje z ich strony.
Nie żebym wiedziała co się dzieje u mnie... Krótko po tym, jak się rozstaliśmy, dyrekcja odesłała wszystkich do akademika, żebyśmy nie przeszkadzali policji w dochodzeniu... Nie miałam więc wyjścia, wróciłam do siebie i starałam się czymś zająć myśli.
- Eh... N-nic z tego - westchnęłam i odłożyłam książkę. Nie mogłam się skupić, nie ważne jak bardzo próbowałam. Nie mam dziś siły na podstawy genetyki... Ani na nic w sumie...
Wyszłam z pokoju i poszłam do części jadalnej, by zrobić sobie herbatę. Stałam przy czajniku, czekając aż woda się zagotuje, gdy usłyszałam jak do pokoju wchodzi grupa dziewczyn...
- O. M. G. Słyszałyście że tego typa od wuefu zgarnęła policja? Ostroooo~
- Ta, to przecież, no, koOOOOompletny odjazd... Normalnie, ta, żenada, że taki koleś u nas był...
Aż skrzywiłam się na dźwięk ich głosów. Ał... Ten akcent... Ale... nie mogłam nie przyznać że mówiły o czymś ciekawym... Postanowiłam nie poddawać się i słuchać dalej, udając przy tym że robię coś innego...
- No właśnie! Jeez, dobrze że nie muszę ćwiczyć, bo jakbym z nim miała to OMG... Cringe do kwadratu.
- Ta... Ale dlaczego dyra też zabrali... Like... nie wystarczyłoby że przesłuchali go w szkole?
- Megan, jasna cholera, to ty nie słyszałaś? Ziom podobno wszystko wiedział...! Ostro, nie?
- Że jak? Nie. Gadaj.
Eh?
- No mówię! Dyro specjalnie to ukrywał, kto wie czemu... OMG, takiej jazdy to dawno nie widziałam, aż normalnie muszę zajarać. Idziecie ze mną?
- DUH, no rAczej... Jazda Courtney, idziemy się nawalić!
W końcu wyszły z kuchni, i dobrze bo moje uszy były na granicy wytrzymałości. Mimo to...
- ...huh... D-dyrektor... o wszystkim w-wiedział... i... ukrywał t-to...? - szepnęłam, zalewając herbatę wodą. Wow... jak tylko Tahoma się odezwie, MUSZĘ IM TO PRZEKAZAĆ!
Byłam tak podekscytowana tym, że się czegoś w końcu dowiedziałam, że praktycznie wybiegłam z pomieszczenia...
...o mało nie wpadając na chłopaka po drugiej stronie drzwi. Gdyby nie złapał w porę mojej ręki, zawartość mojego kubka wylądowałaby na nim.
- P-przepraszam...! N-nie patrzyłam gdzie- HUH?!? T-TIM?!?
- Niespodzianka! Heh, miałem być dopiero w poniedziałek, ale udało mi się wpaść już dzisiaj! - uśmiechnął się. - To jak, dużo mnie ominęło przez ten miesiąc, Sammy?
Tim był moim najlepszym przyjacielem, razem z Tahomą no i jej braćmi. Nasi rodzice byli bardzo bliskimi znajomymi, więc na okrągło się widywaliśmy. Zawsze gdy potrzebowałam kogoś, komu można się wyżalić lub poprosić o pomoc, w pierwszej kolejności zawsze kierowałam się do niego. Był starszy ode mnie tylko o miesiąc, ale czułam się przy nim bezpiecznie jak przy nikim innym.
『 Imię: Timothy Fischbach
Wiek: 17 lat 』
- Ł-łał! Um... W-wybacz... N-nie spodziewałam się...! - nie mogłam wydusić z siebie słowa.
- Spokojnie Sammy, wiem że tak bez zapowiedzi, ale tak wyszło - zaśmiał się. - Nie martw się, jestem tu i nie musisz się niczym przejmować!
Heh... jego energia jest zaraźliwa. Dosłownie, pomyślałam, uśmiechając się. No cóż... To cały Tim. Takiego go lubię.
- Chciałabym by t-tak było... Eh, o-ostatni czas b-był... n-nienajlepszy.
- Oh? - Tim przechylił głowę i odgarnął grzywkę na bok. - Coś się stało?
- M-można tak to ująć... - usiadłam razem z nim na kanapie i opowiedziałam mu o wszystkim, co ostatnio się stało - sprawą z Makamim, przemocą w szkole i Arialem... Pominęłam oczywiście wszystko związane z Pałacami. Wolałam w to nie mieszać Tima, i tak sprawy były wystarczająco poplątane...
- Oh... kiepsko... - przyznał gdy skończyłam. - I nadal nic nie wiesz...?
- N-nie... - westchnęłam. - Minęły j-już prawie d-dwie godziny i n-nadal nic n-nie wiem...
- Hej... Będzie dobrze - w tym momencie Tim przysunął się bliżej i objął mnie. - Wyjdzie z tego, Sam.
Wtuliłam się w niego. Hm... jego koszulka ładnie pachnie... Czy to... herbatniczki...? Ciekawe jak on to robi że jego ubrania pachną w taki sposób... Jakiś tajemniczy sposób prania czy...?
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Gdy chwyciłam go do ręki...
- T-Tahoma dzwoni! - aż krzyknęłam i natychmiast odebrałam. - T-Tahoma?!? C-co się dzieje?!
- Hej... Na razie nic... Arial jest nieprzytomny ale jest w stabilnej kondycji... Tak więc nic mu nie będzie.
- To... d-dobrze... - odetchnęłam z ulgą. - N-niech to... Gdyby wtedy... gdybym s-się nie potknęła, m-może...
- Hej... Sam, to nie twoja wina. Stało się... nic z tym nie zrobimy już. Nawet gdyby... i tak nie masz gwarancji że to by się nie stało.
- W-wiem... ale i t-tak...
- Sam... naprawdę, nie wiń się za to. Najważniejsze że nic mu nie będzie, nie?
- M-mhm...
- No właśnie... Aha, ja i Seg nie wrócimy na noc do akademika... Zostaniemy u rodziców, bo jak Arial się obudzi to łatwiej do niego dotrzemy razem. Nie wiem czy tylko dziś czy jeszcze trochę dłużej... Tak tylko mówię.
- O-okej... rozumiem. Um... j-jak się obudzi... p-przekażcie że życzę mu p-powrotu do zdrowia...!
- Haha... Zdecydowanie. Dobra, muszę kończyć, bo telefon mi już pada... Pogadamy później?
- Mhm...! N-na pewno... M-mam kilka rzeczy do p-powiedzenia wam potem...
- W takim razie odezwę się jak telefon podładuję. Narka!
- N-na razie! - pożegnałam ją i rozłączyłam się.
- I co? - zapytał Tim.
- Nic mu nie będzie... Zajęli się nim - odetchnęłam z ulgą.
- Mówiłem że wyjdzie z tego! Nie martw się... Dojdzie do siebie.
Uśmiechnęłam się.
- M-masz rację, Tim... D-dzięki.
*
(??? pov)
- ...do aresztowania doszło około 8:45 rano. Policja zatrzymała dwie osoby: jedną z nich jest nauczyciel wychowania fizycznego, Nue Makami, podejrzany o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad uczniami. Drugą z nich jest podejrzany o współudział i ukrywanie dowodów dyrektor...
Siedziałem razem z rodziną przy stole, jedząc obiad i słuchając wiadomości w telewizji. Ta sprawa miała miejsce w Cyberprzestrzennej Akademii Mocy... Szkole, w której ja i moja siostra zaczynamy zajęcia w poniedziałek za tydzień. Hm.
- Ostro... Kto by pomyślał że tam taki szajs się odwalał, nie? - spytała, patrząc się w ekran.
- . . . - nasz ojciec nie odpowiedział, zamyślony. Widziałem po jego minie że interesuje go ten temat. - Jesteście pewni że nadal chcecie się tam przenieść?
- Mhm...! Przecież jak pozbyli się tamtych, sprawy tam wrócą do normy, nie? - moja siostra zaczęła wpychać w siebie makaron z sosem.
- Być może... Choć nie byłbym tego taki pewien - powiedział to w momencie, gdy na ekranie pojawiła się Karta Ostrzegawcza, którą podobno otrzymał nauczyciel dzień przed aresztowaniem. - Wiele rzeczy jest niewiadomych w tej sprawie...
- Damy sobie radę! Co nie, braciszku?
- Mhm - mruknąłem.
- No dobrze... - westchnął. - Ale jakby coś się działo, mówcie. I... upewnijcie się że wasze motory działają przed wyjazdem.
- Eh... Będę tęsknić - westchnęła siostra, po czym odwróciła się w stronę naszego psa. - Ty też, Adidas?
WOOF!
- Właśnie... Do końca tygodnia naprawię jego obrożę - postanowiłem. - Jutro przyjdą części, więc powinienem skończyć za dwa dni.
- To ja w międzyczasie pozałatwiam sprawy u trenera i...
Nagle urwała. Spojrzałem na nią i zdałem sobie sprawę że patrzy na ekran.
- ...przenosimy się w okolice miasta Soulfield, gdzie miało miejsce kolejne zdarzenie drogowe. Samochód osobowy został całkowicie zdemolowany, a kierowca w stanie ciężkim trafił do szpitala. Policja ustaliła że to kolejne dzieło okrytego złą sławą kierowcy-maniaka...
Szybko zmieniłem kanał na jakiś program o rozprawach sądowych. Nie dlatego, że mnie to bardziej interesowało...
Po prostu nie chciałem, by moja siostra znowu musiała to przeżywać. Tak jak i my...
O tym nigdy nie zapomnimy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro