Rozdział 48: Przygotowania do kradzieży

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poniedziałek, 3 listopada 2039

(Sam pov)

- ...teraz waszym zadaniem będzie rozwiązanie tego zadania na podstawie przykładu z tablicy. Macie na to 15 minut.

Spojrzałam na zeszyt. Nie jestem w nastroju na to...

Nawet gdybym chciała, nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam o naszej wczorajszej rozmowie i planie... Wiem że ja też się zgodziłam, ale... coraz bardziej się tym denerwowałam.

Nagle poczułam jak telefon mi wibruje w kieszeni. Rozejrzałam się dyskretnie - inni zajmowali się zadaniem, a nauczyciel pracował na komputerze i nie zauważyłby, gdybym zaczęła robić coś na telefonie.

Wyjęłam go dyskretnie i odblokowałam pod biurkiem, drugą ręką udając że coś piszę w zeszycie.

ElectroMech: Dziś do odbioru mam sprzęt. Akcja może się odbyć jutro.

TahoTahoYassQueen: Serio? Dostałeś info?

ElectroMech: Tak, po lekcjach jadę na przedmieścia by go odebrać. Jeśli chcecie dołączyć, tu macie adres.

SegwayMaster420: Ej, to miejscówa Aidena! Mają tam takie rzeczy?

ElectroMech: Nie, tak po prostu do nich idę.

MadafokenFiraaah: Bro, chill out! Chowaj ten sarkazm.

ElectroMech: . . .

ArialBlack: Skoro tam idziesz... Wszyscy tam zajrzyjmy, dobra?

SepticPancaec: Mi pasuje.

SegwayMaster420: Mi też. I Arial, zmień ten nick, nie pasujesz do reszty.

ArialBlack: Nie mam pomysłów.

TahoTahoYassQueen: To niech Ari coś wymyśli :P

ArialBlack: Dziękuję, jeszcze mi konto zawieszą. 

ArialBlack: Chwila...

SepticPancaec: ?

ArialBlack zmienił swój nick na AnxietyAttack

AnxietyAttack: Lepiej?

ElectroMech: Tak. Dobrze oddaje twoją osobowość.

AnxietyAttack: W zasadzie Ari to wymyślił.

SegwayMaster420: Huh. Pogratuluj mu.

AnxietyAttack: K.

TahoTahoYassQueen: A skąd zamysł na imię?

ElectroMech: Zostawmy to na później. Trwają zajęcia.

SepticPancaec: Ah, tak!

MadafokenFiraaah: Spoko. To do później!

Schowałam telefon i wróciłam do zajęć.

*

Po zajęciach zebraliśmy się przed szkołą i pojechaliśmy autobusem w stronę lombardu rodziców Aidena. Po drodze rozmawialiśmy sobie na różne tematy.

- ...no i stąd ten pomysł. Pasuje do nas obu - pierwsza połowa do mnie, druga do Ari'ego. Plus oba są na "A" jak nasze imiona, więc...

- HUH. To ma faktycznie duży sens! - przyznała Spirit. - I naprawdę on to wymyślił?

- Tak.

- Okej... nie spodziewałem się tego. No wiesz, zwłaszcza po twoim komentarzu z banem - zaśmiał się jego brat. - Już miałem w myślach coś wulgarnego lub gorzej...

- Szczerze... Ja tak samo. Ale zostałem zaskoczony. Cóż... Ari chyba jest dojrzalszy niż mi się wydawało.

- Nie sądziłam że kiedyś usłyszę te słowa - zaśmiała się Tahoma. - Ale racja. Odkąd stworzyliście ten wasz kontrakt, jest... jakby to ująć... mniej dziecinny?

- D-dziecinny...? - spojrzałam na nią.

- W sensie, niech nie zrozumie mnie źle jeśli słucha, ale... Zawsze zachowywał się nieco jak dziecko, które ma bardzo rygorystycznych starych, a gdy ich nie ma, zrywa się ze smyczy i robi co tylko chce. A teraz... jakby dojrzał nieco. Ogarnął się trochę.

Zauważyłam jak Arial łapie się za głowę.

- Ari, odpuść... Gh... Przecież cię chwalą...

- A propos smyczy - mruknął Vision. - On chce tak na widoku, w autobusie?

- W-właśnie, um... trochę d-dużo tu l-ludzi...

- W-wiem... Ufff. Dzięki... Dobrze, sytuacja opanowana.

- Tak po prostu odpuścił? Wow, może jednak coś w tym jest siostra - Segoe spojrzał na Tahomę.

- Skończmy to. Za chwilę wysiadamy - Vision przerwał ich rozmowę.

*

(Spirit pov)

Wysiedliśmy z autobusu i zaczęliśmy iść w stronę lombardu.

- A tak właściwie jaki jest ten cały Aiden? - spytałam z ciekawości.

- Wkurzający.

- Dupek.

- Um... M-mogłoby b-być... lepiej...

- ŁAŁ. Aż tak? - uniosłam brew.

- Ma dwóch demonicznych starych, czego się spodziewałaś? - zapytał mnie Segoe.

- Zaraz, co? - widziałam jak mój brat odwraca się w jego stronę. - Czy to nie znaczy że jest niebezpieczny? Z tego co słyszałem, dzieci pełno-demonicznych par są nie do opanowania.

- Um... Aż tak źle nie jest, Vision - westchnęła Tahoma. - O dziwo jakoś panuje nad sobą. Co prawda zdarzają mu się odpały, ale niemal nigdy. I dobrze, nigdy nie chcę zobaczyć go w szale.

W tym momencie coś wywaliło drzwi lombardu. Aż podskoczyłam i złapałam mojego brata za ramię.

- Spirit... Nie tak mocno.

- Czy to jakiś facet?!? - Segoe spojrzał na drzwi. Fakt... Leżał na nich jakiś mężczyzna... Poważnie ranny. - Co się...

- Gh... C-czujecie... t-to...?

Nagle zdałam sobie z tego sprawę. To uczucie w powietrzu... Zupełnie jakby dobro całkowicie wyparowało. Czułam się sparaliżowana przez strach i uczucie bezsilności.

- C-co... co się dzieje...? - chciałam się oddalić... uciec... zniknąć stąd, ale... - N-nie mogę... oderwać nóg...

- Ja też... O nie, to znaczy że...

W tym momencie zauważyłam, jak ktoś wychodzi ze środka. Postać otoczona ciemną masą, ze świecącymi znakami na ramieniu. Nie wyglądał jak człowiek ani demon... Wyglądał jak czyste zło. Jego twarz była pusta i pokryta krwią, a jego oczy... nawet ich nie było, a pozostała po nich luka była źródłem ciemnej, lejącej się masy.

- Niedobrze... - przyznał Arial. - Wpadł w szał.

- Dzięki Tahoma... - jęknął Segoe. - Wykrakałaś...

- Przepraszam... przepraszam, ja nie... - widziałam jak hamuje łzy. Ona też jest na granicy...

- Niedobrze... - odezwał się Vis. - Zabije tamtego, a na tym się nie skończy... My możemy być następni.

N-następni?!?

- N-nie! Błagam...! - usłyszałam krzyki tego faceta.

-̀ ̛͢Pf͝͞.̶͝.͠.̸͘ ̵̡H̡̀AH҉A͟H̛A̕҉H̴̴͘A̴͢Ḩ̷̛A͟͠!̧͢͠!͘͝!̶͜͡ ̕T͡r̀͠źe͠b͝a̢̨͟ ̵był̢̀o̵ ̛́͠b̷̵̀y̶̡͢ḉ̵ u̧c̡͟͢z͘͝ci̴w҉y̢m͠ ̸- Aiden pochylił się nad nim. - ͜J̸҉è̸͠s͠t͘͟e͞ś͞ ͜҉͝abs̕͘ò́l͏u͘͟t̛҉n̴y̸̢͝m̢͟ ̀k̕re̕t̷̡͠yne̸̡͝m̢̛ ͢͝j̨e̛ś҉͝l̡͡i̛ ̕my̡͘ś͏l͟a̷͘ł̢̀͡é̷͝ś̡ ͢͞ż҉e̕͢ ̷͜͠ǹ̶͟as͢ ͘ơ̷͜s҉̢z͏u͢͠͠k͝͠a͟s̵͟z̸̛͜..̸̷.̸̧͏ ́̕͠Z̛ąb̵ij̷͟͡ę̀ ̢c̵͡͡i̡ę̵̢ ̴z͞a͜ ̕t͟͠ò́͢.͝ Z̶̨̧A̕B̧̀͢I̧͠͡J͝҉Ę̢̛!!͟͞!҉́͏

Wtedy złapał faceta za szyję. Jego ręka zaczęła świecić, zupełnie jakby przez jego żyły przepływało czyste światło. Mężczyzna krzyczał z bólu... Jego wrzaski były okropne... Ale z czasem zaczął słabnąć.

- C-czy on...? - usłyszałam głos Sam. Była przerażona... Podobnie jak my.

- Wysysa jego energię życiową by się wzmocnić... Gdy weźmie całą, zabije go - wydusił Arial. - I zdecydowanie będzie chciał więcej...

- T-to co mamy zrobić...? Nie możemy uciec... - słyszałam jak Segoe dyszy. Spojrzałam na nas wszystkich. Ma dość. Wszyscy mamy...

I wtedy... stało się coś, czego się nie spodziewałam. Arial zacisnął pięści i zamknął oczy... po czym z wysiłkiem zrobił krok w przód.

- C-co ty...?!? - spytałam, zaskoczona.

- M-mogę... się ruszyć... jakoś... - wydusił. - Chyba dlatego... że jestem częściowo... demonem... Nie martwcie się o mnie... - spojrzał na Aidena. - Zajmę się tym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro