Poniedziałek, 1 grudnia 2039
(Spirit pov)
- Okej, czyli jest bardziej agresywny niż zwykle? Ta, brzmi jak problem - napiłam się nieco wody. Siedzieliśmy z całą grupą na ławce na zewnątrz, w końcu była przerwa, a musieliśmy się spotkać.
- Nom... Co myślicie? Może to być coś w Metaverse? - spytała Tahoma.
- Może tak, może nie... Szczerze mówiąc, trudno stwierdzić jednoznacznie - odparł mój brat. - Mimo to jestem jednak za tym, by to sprawdzić. Czy Angelo wie, że Ivo nas poprosił o to?
- Nie - Arial pokręcił głową. - Prosiłem by nic nie mówił.
- Ta... Skoro stał się taki overprotective, mógłby zrobić coś głupiego gdyby wiedział. Choć szczerze mówiąc jeśli widzi teraz zagrożenie gdziekolwiek, pewnie spodziewa się go i z naszej strony - dodała Tahoma.
- To prawda... Tak czy inaczej, uznajmy to za znak że nie ma potrzeby żadnego ostrzeżenia, musimy to po prostu zrobić. Co sądzicie, powinniśmy się zabrać za to czy jeszcze poczekać?
- Pojęcia nie mam, Vision - Segoe wzruszył ramionami.
- Poczekajmy może jeszcze jeden dzień - zaproponował Arial. - Chcę do wieczora wiedzieć od Ivo, czy to nadal ma miejsce... Jeśli tak, zajmijmy się tym jutro lub pojutrze.
- To ustalone.
- M-mhm... To j-ja spytam Tima, czy c-coś jeszcze znajdzie, skoro... n-no wiecie... idziemy t-tam - dodała Sam.
- Dobry pomysł! To... która godzina? Uh, jeszcze kilka minut i mam zajęcia literackie - jęknęła Tahoma. - Nienawidzę. Już wolałabym matmę.
- Nic mi nawet nie mów, my mamy kartkówkę z cyberfizyki... - westchnęłam. - Po co to komu, i tak nikogo nie obchodzi jakie rodzaje kinezy generują jakie rodzaje siły czy co...
- Spirit, skończ narzekać. Oboje wiemy że to ważne by cokolwiek umieć.
- Przecież ty wiesz wszystko za mnie, braciszku!
- Ale pamiętaj że nie zawsze będę mógł ci pomagać. Kiedyś musisz sama sobie radzić z nauką.
- Ugh...
- Um... V-Vision ma rację... N-niektóre rzeczy trzeba umieć s-samemu...
- Sam, ty też?! - spojrzałam na nią.
- Na to wygląda. Jesteś przegłosowana 6 do 1 - mruknął Arial.
- Jak sze- Nie pierdol że Ari też tak myśli!
- Hej, um... Spirit? Nie przeszkadzam?
- Oh! - odwróciłam się. - Nie, no co ty... Co jest?
- Um... Spirit, zamierzasz nas przedstawić czy...? Tak jakby nadal tu jesteśmy.
- A, sory! - spojrzałam na Tahomę. - To moi znajomi, Arial, Tahoma, Segoe i Sam. Mojego brata już znasz. A to Melody, moja współlokatorka!
- Hej! - przywitała się. - Miło was poznać.
『 Imię: Melody Weber
Wiek: 18 lat 』
Z Melody znałam się odkąd ja i brat wprowadziliśmy się do akademika. Jest starsza ode mnie o rok, więc rzadko się widujemy, zwłaszcza że ma pełno swoich zajęć. W weekendy wraca do domu, gdzie podobno bawi się w nagrywanie filmów, a po lekcjach chodzi na zajęcia jakiejś grupy tanecznej.
- Nam też jest miło... Tak przy okazji, chciałaś coś od Spirit?
- Mhm! Zostawiłaś w pokoju telefon - nagle wyjęła go z torby.
- OH - wzięłam go do ręki. - Dzięki... Szczerze nawet nie zauważyłam że go nie mam. I Vis, błagam, odpuść sobie - dodałam, bo już wiedziałam że mój brat ma ochotę coś powiedzieć na ten temat. No nie moja wina że zapomniałam, tak?
- Nie ma problemu. A, Arial? Ty jesteś tym... no wiesz... od drugiej osobowości, nie?
- Uh... tak?
- Słuchaj, nie słyszałeś tego ode mnie, ale słyszałam jak grupa jakichś chłopaków chce na następnej lekcji wylać na ciebie wiadro farby by sprowokować Ari'ego i wrzucić to na TikToka... Tak więc ten...
- Oh, okej... Dzięki. Będziemy uważać.
- Okej. Dobra, muszę lecieć. Na razie, Spirit!
- Na razie! - pożegnałam ją.
- W-wygląda na miłą... - powiedziała Sam, gdy Melody odeszła.
- Co nie? Aż trudno uwierzyć że kumpluje się z Seleną.
- Serio? - zdziwił się Segoe.
- Nom. Podobno znały się już w gimnazjum, choć później podobno się słabiej dogadywały przez to jaka Selena się zrobiła później... Ale Melody jest bardzo miła i jak Selena... no wiecie... to pogadałyśmy nieco, napiłyśmy herbaty i tak dalej...
- Cóż, czasem znajomości tak wyglądają. Ale z tego co wiem, ostatnio stosunki między nimi się poprawiły - zauważył mój brat.
- To spoko... Miło wiedzieć że nasza interwencja pomogła w czymś jeszcze.
Wtedy usłyszeliśmy dzwonek.
- O kurwa! Sory, musimy lecieć!
- To co, do zobaczenia później?
- Mhm! Nara!
*
(Ar̢i p̕o̵v͜)̸
-͟ Ưu͟ưuu͡uug͠h,͟ ͟j̀a͟kby co͡ ͢t̛ó na̛da͡l ͡m̧i ̶si͘ę ̀nu҉d̴z͠i - jęknąłem.
Widziałem jak Arial wzdycha. Chciał coś powiedzieć, ale się hamował, bo byliśmy na jego zajęciach. Wszyscy malowali coś, więc co za tym idzie, było bardzo cicho i w cholerę nudno.
- ̴Serio̵, ̶cz͘y̸ t͏o ̕ser͘i̴o zaw̸s͏ze͞ ͠t̨ak̴ ̴w̴yglą̢da?̡ M͜a͝l̸u̕j̡e͟cie̢ p̕rz̨e̸z͟ dwi̴ȩ g͠odz̕in̸y, ͜ni͏k͘t n͟i͘c̕ n͢i͡è ́ga̡da, i̵ ̨t̷o ̢t̷yle҉? ̛To w̷ ́ch͝o̴l̨er͜ę n͝u̕d͝ņe..͡.͝
- Ari, przestań - szepnął.
- ͢M҉o̸ż͘e̡s͠z ǵł͜ośni͟ej́?͠ ͝H͡u͟j̴a s̷ł́ysz͠ę ̷t҉uta̴j, ̕a̵ j̧es͠te̵m d̢o͠s̡ł͜own͝ie҉ ̸w͞ ͝two̷jej̀ ͜głow̢ie.̢
W tym momencie Arial warknął. Żyłem w nim od tak dawna, a chyba po raz pierwszy widziałem, jak wydaje z siebie taki odgłos.
- Już nawet podczas malowania nie mogę mieć przerwy od ciebie? Musisz cały czas narzekać?
-̷ J̕A̛ ͘P͢I͜E͡R͞ḐO̡LĘ͟,̢ ̨m͘am ͏c̕h̵yba ͏p͝ŗawo͝ ͘bỳḉ ̸niezàd̴o̡w͡olo͞n҉y! T͏o ̢j͡ą ͜jeste̶ḿ ty̢m̴,̛ ͠kt̨ó͘r̴y ͘w̷ièc̸z̴nie̛ zajmu͜je͞ m͟iȩjs͞ce ͘pasa҉żera i p͏r̸zejmuj͏e̸ kontr͟ol͜ę kiȩdy ty͘ ͏łas̷k͏áwi̕e͜ ̕mi̧ ́podas̀z̷ k͝ie̡ro͘wnic͞ę! Moż̀e i ̀mo҉g҉ę r̸obić ̧cz̷a͠sami͠ n̨a c͢o m͢a͝m̢ ̶oc͟h́o͟ţę͝,҉ ̀a͞le ͟pr̛z͘ez ҉r͘esztę cz҉a͠s͜u ́um̧ieram̕ z̸ nu͢dó͏ẃ!͜
- Wybacz, ale ja mam swoje życie... Mam rzeczy do roboty, plus i tak nie jesteś w stanie kontrolować mnie zbyt długo. Wymyśl więc coś.
-͡ ̸Ņib̛y ͜c͢ǫ?!?́ Tu̡ ͜dos͞ło̸wn͢ie͝ n͡ìc ni͘e̢ ͞m͘a, ̧to prak̡ty̛c͝zn̨ie̵ ̨jak ̴s͜i͠edz̢èni̴e w͠ po͟k̨oj͠u̡ ̶be̷z̀ m̛e͜blí! - w tym momencie nagle coś mi przyszło do głowy. - Chw̴i͡la.͏.̛.͘
- ?
- ̡T̢a͏ ̷p͏r͜zest͜rz͟e̶ń̀ ̨w͠ któ͘ŕej c҉z͘a̸s͏em̷ ̨pr̵z͝ębýw̕am̵y ̵o̴b̕oje̢.̨.̛. Tǫ ̵t̡a͏k̵ j͞ak̢by j̢e̡st̨ ẁ ͞p͞odświ҉a͝dom͏o̕ści̕, n̷ie̛? ̶M͠y̴śl͟i̧s̸z͘ ż́e j͝e̵śl̕i҉ wys̶t̕arc͞za̧j̵ąc̢o się ̷w̕ ̡t͜o̷ ̶wł͘o͞ż͞y en͞er͠g͢ii͢, można͠ by̢ t̢ym̀ ͞m͟a̡n͏ip͢u͟l̴ować̛?̨
- Nie wiem... Musiałbym spytać ojca.
-͝ Níe̸ ̛py̕ta̡j,̀ s͡pr̷a͜wdz͡ę ̕to̡. O̧de̢zwę̷ s͡i͝ę͟ p͏ó̴źnie͢j.
W tym momencie się wycofałem i spojrzałem na ciemną, pustą przestrzeń.
-͘ No d̵ǫb̀rá, ̕éḱs̵pery̴men̷t ͝c̶za͢s҉ zac̸ząć͢.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro