Rozdział 33: Miło spędzony czas

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Segoe pov)

- ...więc to... tyle, I guess - wzruszyłem ramionami, gdy opowiedzieliśmy o nas tamtej dwójce. Spirit i Vison słuchali z zainteresowaniem, czasem zadając różne pytania.

- Łoł, no to niezłe macie życie - stwierdziła Spririt, biorąc łyk napoju z puszki.

- A wy? Jak u was to wygląda? - spytała moja siostra.

- A no wiesz... Jesteśmy względnie normalni. No, poza tym że mój brat ma komputer kwantowy zamiast mózgu, a ja jestem terminatorem, tylko że jako człowiek. Serio, kopię dupska jak leci...!

- Odpuść sobie komentarz z komputerem kwantowym, siostro - westchnął Vision. - To nieprawda, mój mózg nie jest ani trochę tak wydajny jak on...

- NIE?!? Vision, w 3 klasie podstawówki był konkurs kto zapamięta liczbę pi do najdalszego miejsca po przecinku, ty powiedziałeś prawie pięćset i kazali ci przestać, bo nie nadążali ze sprawdzaniem. I JESZCZE ZAMIAST MÓWIĆ Z PAMIĘCI, LICZYŁEŚ PI NA BIEŻĄCO!!! NIKT Z NORMALNYM MÓZGIEM TAK NIE ROBI!!!

- Z-zaraz, liczyłeś pi z-z p-pamięci...? - spytała Sam, która ponownie jak my była w szoku. - Ł-łał...! To n-niesamowite...!

- Dla mnie to norma, mogę dotrzeć tym sposobem do bilionowego miejsca. Nic wielkiego. Nie oszukujmy się jednak, taka inteligencja czasem jest niebezpieczna... nawet dla mnie.

- A tak... Tamto... Ile miałeś lat? 14? - Spirit nagle spojrzała na jego lewe ramię. - Dalej masz bliznę...

- Bliznę? Po czym? - zainteresowałem się. - Znaczy, jeśli to nie jest wrażliwy temat...

Vision wtedy podwinął rękaw koszuli... Na jego ręce widoczna była szeroka blizna, obejmująca obwód niemal całego jego ramienia.

- Nie. Zazdrosny współuczestnik na konkursie wynalazków zaatakował mnie piłą łańcuchową. Mało brakowało, a podobnie jak tata skończyłbym ze sztuczną ręką. I tak nie obyło się bez wspomagaczy wewnętrznych... Mam w środku endoszkielet, bo bez niego nawet palców nie mogę zgiąć.

- Endoszkielet? ŁOŁ! Poważnie? Czy wykrywacz metalu piszczy jak go przykładasz? - spytałem.

- Nie. To specjalny, magiczny stop metalu, który nie posiada właściwości magnetycznych.

- Oh...

- Zresztą nie mówmy tylko o mnie... Moja siostra również miała niezłe przygody.

- Naprawdę? - spytał Arial.

- Ej, to nic... - Spirit zaśmiała się nerwowo. 

- Spirit, przypomnę ci że trenowałaś 10 różnych sztuk walki w tym samym czasie i we wszystkich masz czarne pasy. Nawet zastępowałaś już niektórych trenerów, bo byłaś lepsza niż oni.

- Zaraz, CO?!? - krzyknąłem.

- E tam - machnęła ręką. - Nie moja wina że mam ADHD.

- Nie masz ADHD, tylko mieszanka Determinacji i Magii w twojej duszy sprawiła że masz niewyczerpalną energię i nieważne co się dzieje, zawsze chcesz załatwiać problemy siłą. Nie muszę ci chyba przypominać jak pobiłaś jednego z trenerów MMA bo-

- ANI MI SIĘ WAŻ!!! - Spirit zatkała swojemu bratu usta dłonią. - To prywatna sprawa! Nikt inny nie musi wiedzieć!

Zaśmiałem się. Od razu widać że to rodzeństwo...

- Nieźle się dogadujecie - zauważyła moja siostra. - A właśnie... wiemy o... no wiecie... A wasz tata?

- On? Jest ZAJEBISTY. Co prawda nieco zacofany jeśli chodzi o memy i różne trendy, ale i tak go uwielbiam...! Plus jest policjantem, czego tu nie lubić?

- Jest policjantem? - spytał mój brat.

- Mhm! Pracuje w UTPD, no wiecie, policji w Undertale, skąd jesteśmy. Kopie tyłki jak leci...!

- Spirit, zdajesz sobie sprawę że praca w policji to głównie siedzenie przed biurkiem lub w samochodzie, nie? Bardzo rzadko policjanci biorą udział w takich akcjach...

- No i co. Ej, pokażę wam zdjęcie naszego psa!

- Spirit, nie zmieniaj tematu-

- O, patrzcie! To Adidas! - Spirit pokazała nam ekran telefonu, na którym było zdjęcie białego, puszystego psa. 

OMG, czy to samojed?!? Cholera jasna, chętnie bym się w niego wtulił, jest taki puszysty...! Szkoda tylko że mam poważną alergię... Dlaczego muszę być uczulony na wszystkie zwierzaki?!?

- Aw, so cute...! - skomentowała Tahoma.

- Uroczy...! - dodała Sam.

- Ma ładną sierść... Musicie bardzo o niego dbać - stwierdził Arial.

- I to jak! To chyba najładniejszy pies w Cyberprzestrzeni! - Spirit zabrała telefon. - No, a wy macie jakieś zwierzaki?

- J-ja nie... - odparła Sam. - M-miałam kota, ale odszedł 2 l-lata temu...

- My też nie... - westchnąłem. - Ja i mama jesteśmy uczuleni i nie możemy.

- Oh, to ssie.

- Ta... Ale trudno, takie życie...

- Mhm...

W tym momencie usłyszeliśmy, że ktoś włączył radio w pokoju obok. Usłyszeliśmy wiadomości, które były akurat nadawane:

"...minął ponad tydzień od wypadku na przedmieściach Soulfield, w którym ciężko ranny został kierowca samochodu osobowego. Poszkodowany do dziś nie odzyskał przytomności i pozostaje na oddziale intensywnej opieki medycznej. Mimo starań policji, sprawca nadal pozostaje na wolności. Jeśli ktoś ma informacje na temat jego miejsca pobytu, niech natychmiast powiadomi policję. Jego imię i fotografia znajdują się na stronie internetowej policji..."

- Znowu to... Te wypadki mają miejsce coraz częściej... - westchnęła Tahoma.

- . . . - Spirit nagle wstała od stołu. - Wybaczcie, ale muszę już iść... Dzięki za wspólny posiłek - zanim ja ani ktokolwiek inny zdążył powiedzieć coś, wyszła szybko z jadalni. Co więcej, jej całe zachowanie zmieniło się dokładnie o 180 stopni... Wyglądała na smutną...

- . . . - jej brat spuścił wzrok. Przez jego grzywkę trudno mi było zobaczyć jego emocje... O ile cokolwiek bym tam ujrzał.

- Co... co się stało? Wszystko z nią w porządku? - spytała Tahoma.

- To... czasem się zdarza... Jeśli pozwolicie, sprawdzę co u niej - również Vision wstał. - Miło było was lepiej poznać.

- Nam również - odparł Arial.

Vision kiwnął głową i również wyszedł z jadalni. Zostaliśmy w czwórkę przy stole, siedząc przy blacie w ciszy.

- . . . - milczeliśmy. Z jakiegoś powodu... czułem się niespokojnie.

- Słuchajcie... muszę wam coś powiedzieć - ciszę przerwała moja siostra.

- H-huh? O c-co chodzi Tahoma? - zapytała Sam, parząc na nią, podobnie jak my.

- Słuchajcie... Gdy pierwszy raz z nimi gadaliśmy, no wiecie, rano, miałam wrażenie że poczułam coś... No wiecie, moją mocą. Nie byłam tego pewna wtedy, ale... teraz znowu tak było.

Racja... Moja siostra ma 2 moce: jedna z nich to tworzenie silnych barier nie do przebicia, których zwykle używała by radzić sobie z Arim. Jednak nie o tej mocy mówiła... Chodziło jej o jej zdolność Rezonansu Emocjonalnego. Wiem że to brzmi idiotycznie, ale mówiąc prościej: Tahoma potrafi wyczuć i zobaczyć emocje innych ludzi, i to nie takie które widać na ich twarzy, tylko takie które ukrywają w głębi siebie. Znaczy, nie zawsze, w końcu dopiero się uczy, ale czasem potrafi zauważyć je.

- Serio? I...? - spytałem.

- To się aktywowało silniej przy tej wiadomości w radiu, ale oni czuli to przez cały czas... Obaj momentalnie bardzo mocno poczuli negatywne emocje: smutek, rozpacz... poczucie winy... I to na taką skalę że... że nie wiem jakim cudem są w stanie normalnie funkcjonować.

- Zaraz... Vision wspomniał że ich mama zginęła w wypadku... - zauważył mój brat. - A ta wiadomość mówiła o tym maniaku drogowym...

Popatrzyliśmy na siebie.

- Myślicie że to może być powiązane? - spytałem.

- Sprawdźmy... - Arial wyjął telefon. Przez chwilę czegoś szukał, po czym pokazał nam ekran. - Tak... Jest nawet podana lista których zabił lub okaleczył... I spójrzcie.

Nachyliliśmy się nad ekranem i spojrzeliśmy na zaznaczone przez niego nazwisko: Ann Crafter.

- T-to... T-to może być ich m-mama... - szepnęła Sam. - N-nazwisko pasuje...

- Dokładnie... Słuchajcie, dopiero wróciłem po przerwie, ale... gdy wrócimy do Metaverse, chcę się nim zająć. Nie może zginąć więcej ludzi.

Miał rację. Nie mogliśmy pozwolić, by ten gnojek kogoś jeszcze zranił.

- Jestem za - mruknąłem.

- Ja też - dodała Tahoma.

- I j-ja - Sam dołączyła do nas.

- W takim razie... Czas zacząć plany. To... jutro?

- Jutro.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro