Rozdział 37: Naprawa błędów

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Środa, 22 października 2039

(Vision pov)

- Spirit? - zapukałem do drzwi jej pokoju. - Mogę wejść?

- Huh? Tak, drzwi są otwarte!

Otworzyłem więc je i wszedłem do środka. Spirit skakała w miejscu na środku pokoju, ćwicząc ciosy bokserskie.

- Widzę że nie tracisz czasu - zauważyłem.

- Nudziło mi się jak cholera - powiedziała, nie przerywając treningu. - A uczyć mi się nie chciało, jakoś... nie byłam w nastroju.

- ...chodzi o to, co stało się przedwczoraj? - zapytałem.

Spirit momentalnie stanęła w miejscu. Miałem rację... Dalej ją to męczy.

- Wiedziałem... Jak się trzymasz?

Siostra spojrzała na mnie. Widziałem że ledwo daje radę.

- Jakoś...

Podszedłem bliżej i objąłem ją lekko. Wiedziałem że dla niej to było szczególnie trudne... Tak naprawdę dla całej naszej rodziny było to trudne. Minęły dwa lata od tamtego wypadku, a my dalej nie mogliśmy się pozbierać.

Spirit udaje że wszystko jest w porządku, ale tak naprawdę samo myślenie o tym wywołuje u niej atak paniki... Nasz ojciec z kolei spędza cały wolny czas w swoim pokoju, dosłownie wpatrując się w nicość. Nawet mi... Nawet mi jest ciężko, choć tego nie pokazuję. Nigdy nie umiałem okazywać emocji, więc... zawsze duszę je w sobie, przez co wyglądam jakby nic mnie nie obchodziło.

- Dobra... Możesz mnie puścić - powiedziała w końcu. - Już mi lepiej... Serio.

- Oczywiście - cofnąłem się. - Pójdę się czegoś napić.

- Idę z tobą! I tak miałam zrobić przerwę - zdjęła rękawiczki sportowe z rąk i rzuciła je na łóżko.

- No dobrze.

Wyszliśmy z jej pokoju i poszliśmy do kuchni. Akurat przechodziliśmy przez salon gdy...

- O cholera, to znowu ona... - jęknęła, gdy przed nami pokazała się Selena, ta dziewczyna która wcześniej ją potraktowała chamsko.

Natychmiast stanąłem przed siostrą, by tamta nie mogła do niej podejść.

- Czego chcesz - zapytałem. Byłem gotowy ją zaatakować elektrycznością gdyby miała znowu zrobić to samo...

...ale to, co zrobiła dalej, zaskoczyło nawet mnie.

- Chciałam przeprosić - wydusiła. Ona zachowywała się kompletnie inaczej, co było... dość niecodzienne. - Zachowałam się jak skończona kurwa... Nie powinnam była mówić takich rzeczy.

Spojrzałem na Spirit. Miała minę, która wyrażała dokładnie to samo co czułem - dezorientację i zaskoczenie.

- Y- D- Co? - przez chwilę nie mogła się pozbierać. - Ty... tak na serio?

- Tak... Gdybym była na twoim miejscu i ktoś by mnie potraktował jak ja ciebie... Nie wiem czy bym to zniosła. Nie liczę że mi wybaczysz, ale... przyjmij przynajmniej to - Selena nagle wyjęła zza pleców torbę sklepową i podała jej. - T-to w ramach przeprosin... Wiem że to nie pomoże, ale... 

- ...to nie jest żaden żart, nie? - Spirit nieufnie zajrzała do torby, po czym momentalnie zbladła. - ...!!! T- To- To jest-

- Co? - spytałem.

Wtedy siostra wyjęła coś ze środka i rozwinęła tą rzecz. Był to elegancki kombinezon jednoczęściowy, tak jaki noszą kobiety gdy chcą wyglądać elegancko, ale jednocześnie nie lubią spódnic czy sukien. I...

- Vis... To jest markowe ubranie, i to naprawdę luksusowej firmy... Nie pytaj ile coś takiego kosztuje - wydusiła. - Nasz tata przez dwa miesiące tyle nie zarabia...! Ja nie mogę... Nie mogę tego przyjąć...

- Nie, proszę... Zatrzymaj je - Selena zaczęła ją błagać. - Mam tylko nadzieję że rozmiar jest dobry. Zawsze mogę wymienić, mam Kartę Członkowską-

- T-to nie problem, będzie pasować... Ale nigdy nie miałam czegoś tak drogiego!

- Zaufaj mi proszę... To dobry materiał, wytrzyma naprawdę długo, plus nada się na każdą okazję. Błagam, powiedz że je przyjmiesz... Nie musisz nawet mi wybaczać, po prostu to weź!

No dobrze, TO jest bardzo dziwne, pomyślałem. Postanowiłem ją przeskanować nieco, bo ciekawiło mnie jej zachowanie. Dziwne... W jej umyśle nie ma żadnych śladów manipulacji ani hipnozy... A jej dusza nie zachowuje się jakby to były fałszywe przeprosiny. Ona naprawdę tego żałuje. Tylko... skąd nagle ta zmiana? Nie wykrywam nic dziwnego...

- Um... - Spirit patrzyła na prezent jakby próbowała przetworzyć sytuację. Po chwili spojrzała na Selenę. - W sumie jest w moim stylu... No dobrze, zatrzymam go, ale naprawdę nie musiałaś... No i... spoko, o ile, no wiesz... Nie będziesz już robić takich rzeczy.

- Mogę to obiecać. Już nigdy nie będę zachowywać się jak ostatnia szmata!

- No to... Przeprosiny przyjęte.

- Ufff, dziękuję! - Selena odetchnęła z ulgą. - Naprawdę, dziękuję... Obiecuję, poprawię się! Um, sorka ale muszę spadać... Muszę przeprosić wiele innych osób. Narka! - nagle odbiegła w stronę innych uczniów.

Popatrzyliśmy na siebie.

- Nie pytaj co właśnie zaszło, sam nie mam pojęcia - westchnąłem.

- Ja też... To dziwne, nie...? Znaczy, nie mówię że to źle, ale... to dość szybka zmiana zachowania.

- Tak... - powiedziałem, wracając myślami do wiadomości sprzed prawie dwóch tygodni. - Bardzo szybka.

*

(Sam pov)

- No i zajebiście! - widziałam jak Tahoma bierze łyk herbaty z kubka. - Czyli działa to tak samo, tylko znacznie prościej! Ja nie narzekam.

- Ta. Musimy kiedyś się tam rozejrzeć, bo to miejsce jest dzikie! No i... możemy tam słyszeć Ari'ego, więc tym bardziej coś jest na rzeczy! - dodał Segoe.

- Mhm... Sam się zastanawiam jak to możliwe... - mruknął Arial, myśląc intensywnie.

- Pomyślimy nad tym innym razem! A na razie cieszmy się że Selena się ogarnęła.

- O, hej Sam! Hej reszta! - nagle zauważyłam że w naszą stronę idzie Tim. Oh, racja... Tim miał spędzić wczoraj ze mną wieczór, ale po wyprawie do Mementos byłam zmęczona i zmieniłam plany...

- C-cześć Tim...! - przywitałam go. - C-co słychać? J-ja przepraszam z-za wczoraj, p-po prostu-

- Nie, spoko, nie musisz się tłumaczyć... - nagle pochylił się w naszą stronę. - Nie no, tak serio... Chcę byście mi coś powiedzieli. Czy to z Seleną... To wasza sprawka?

Popatrzyliśmy na siebie.

- Uh... Co? - spytał Segoe. - O czym ty mówisz?

- Hej, spoko, nikomu nie powiem, ale... - Tim oparł się o ścianę. - Słuchajcie, to nie może być zbieg okoliczności. Byliście zamieszani i w sprawę z Makamim, i w tą akcję z Seleną... A ich zachowanie zmieniło się w ten sam sposób, przy czym przy tamtym typie pojawiła się wzmianka o niejakich... "Łowcach Pragnień"? Stąd pytanko... - rozejrzał się dyskretnie. - To wy, co nie?

ZARAZ, CO?!? N-NIE MÓWCIE ŻE TIM... Przecież próbowaliśmy się z tym kryć... Więc jak...?

Nie miałam pojęcia co robić... Pozostali też, sądząc po ich minach.

- HA! Wiedziałem...! - uśmiechnął się. - Spoko, nikomu nie powiem, umiem dotrzymać tajemnicy. Ale chcę coś zaproponować...

- ...to znaczy? - zapytał Arial.

- Słuchajcie... Myślę że pełno ludzi jest w podobnych sytuacjach. No wiecie, mają poważne kłopoty, ale normalne metody ich nie rozwiążą... Po prostu chcę, byście mogli pomóc takim osobom. Ja mógłbym dyskretnie się rozglądać i mówić wam kto potrzebuje pomocy, a wy... no wiecie, robilibyście swoje. Cokolwiek robicie.

- Cóż... - Tahoma westchnęła. - I tak nie ma co tego ukrywać przed tobą, Timster... Plus mieliśmy taki zamiar... Jeśli jesteś pewien, to... okej, pod warunkiem że nie będziesz się narażał przy tym.

- Nie ma problemu. No to... - Tim spojrzał na mnie. - ...skoro to sobie wyjaśniliśmy, to czy jedna z członków gangu zechce spędzić dziś ze mną czas, o ile nie ma innych ludzi do ratowania?

- Oh, um... t-tak! T-to... co robimy? - spytałam. Poczułam ulgę, że Tim tak dobrze to przyjął.

- Idziemy na miasto! A co dalej, wymyślimy po drodze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro