Rozdział 44: Test umiejętności

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Ar̢i p̕o̵v͜)̸

- Witajcie ponownie w Aksamitnym Pokoju - przywitał nas ten długonosy kutas.

- Yo͠ - mruknąłem. - W̛p̡adl̡iś̛m͡y̴ ̀n͏a ob̕i͢ec̕a̡ny t͏est cz̵y̛ ̷co̡ś̢.͟

- Rozumiem - odparła ta laska. - Uprzedzam, że nie będę się hamować. Zrobię wszystko, by w pełni poznać wasze możliwości. Jesteście na to gotowi?

- Chyba...

- "C̶h̸yb̷a͢"? ̛Kųrwa,̀ mi̕ej ͟mo̸ż̴e ̧t͟rochę͡ ͞p͠ew̕n̡oś̴ci̕ ͠siéb͝i͞ę, c̢o? T̸o͟ ͠k͡ob̛iet͢a,̷ nie҉ ṕr̨z̕eg͠in̛a͏j͞.͞

- Ari, lepiej to odwołaj... - mruknął Arial. 

Pokręciłem głową.

- Od͡w͢oł͟am to̸ ja̴ḱ ͝się̷ ͏o̡k͏a̷ż̵e że şerio͡ je҉st̡ ͏ta͟ka mo҉c͟n̷a.̢

- W takim razie zrobię wszystko by udowodnić na co mnie stać. Jeśli jesteście gotowi, chodźcie za mną - Constance ruszyła ze swojego miejsca i poszła na dół schodami. Zaraz...

- Ơd͜ k̵iedy ́t҉u̢ k͟ur̨w̢a są͜ s̛c͟ho͞dy?!?̛

- To naprawdę twój największy problem? Jesteśmy w pokoju, który nawet nie wiemy czy istnieje czy nie. Choć technicznie rzecz biorąc to wieża.

- Eh͝. D̶o͞bra͞,̸ ҉rus͡z tyłek.

Poszliśmy schodami w dół wieży. No nie powiem, schodów tam było sporo, ale ostatecznie doszliśmy do jakiegoś pokoju. Wyglądał jak ciemna, pusta sala ze słabymi, niebieskimi lampami, a tam czekała już na nas ta laska.

Gdy tylko stanęliśmy naprzeciwko niej, nasze stroje zmieniły się w kombinezony które nosiliśmy w Pałacach. Arial miał jeszcze do tego swoją maskę.

- W takim razie zaczynamy test. Nie musicie się powstrzymywać, wbrew pozorom potrafię wiele znieść.

- Jas͘- ͘Ķi҉ȩd͏y̨ t͏ego̵ ̕tu̡ ̀p͠ŗzy͡wia͏ło͟?͢!? - koło nas siedział ten z długim nochalem. - Nawet ̸j́e͏go̡ ̸biur͘k͜o̴ ̷tu jes̀t̸!

- Nie zwracajcie na mnie uwagi - powiedział. - Będę obserwować całość z boku. Potraktujcie to jako... część rozwoju waszych potencjałów.

- Um... To... zaczynamy?

- O ̸t͟ák.͢.̛.͏ ̡S̸ea̵r͟u̕s, P͘SI̵O͟!

Jebnąłem w laskę moim atakiem. Uderzył w nią, ale miałem wrażenie że ledwo ją drasnął. Huh... nie no, spokojnie dam sobie z nią radę!

- Arseus, EIHA! - Arial zaraz po mnie sam zaatakował. Mimo to miałem wrażenie że jego atak zrobił jej jeszcze mniej.

- K̶urwa͜,̨ ̶ser͢io?͠!̕? T̴y̸l͘ko̷ ̨tyle? T͞o t͜yl̛kơ ͢j̷e̡b̵a͝na͟ ̀lask̴a̛!

- Uprzedzam. Jeśli będziecie traktować test lekceważąco, będziecie tego żałować.

- O, ̛se͞r̕i͞o?̴ ̛Dawaj,̕ poka͜ż͢!

- Ari, błagam...

- Skoro tak bardzo tego chcesz Ari... Pokażę ci co umiem. WAGE WAR - nagle zaatakowała nas jakąś falą. Ariala to nie trafiło, mnie za to...

- GH! - poczułem zawroty głowy. Ta kurwa... co ona sobie...?! ZAJEBIĘ JĄ... ZAJE̴BI̵Ę͞ ͜JĄ!!͠!

*

(Arial pov)

- Ari, co ty-

- Z̛AJ̡EB̕IĘ T̴Ą SZMA̛T̀Ę̸!!! ̴KI͟RADOL̕A̷O͡N͏!̀!̨!

Ari zachowywał się jakby całkowicie stracił panowanie... Cokolwiek zrobił atak Constance, sprawił że wściekł się na tyle że nie słuchał co mówię. Nie żeby to było coś nowego, ale... to było inne niż normalnie.

Co gorsze, użył swojego specjalnego ataku... Ataku który pochłania niemal całą jego energię. Constance uniknęła go, ale nie to teraz było ważne... Ja wiem że Ari działa raczej... agresywnie, słyszałem to od reszty... Cholera, nic dziwnego że tak szybko traci przytomność gdy mnie kontroluje! Jeśli coś takiego wydarzy się podczas prawdziwej walki, obaj będziemy mieć kłopoty!

- Ari, przestań! Czy ty naprawdę dajesz się sprowokować? - próbowałem go przywrócić do porządku, ale... wiadomo chyba co to dało.

- C҉h̛cȩsz͠ j͜es͞zcz̀e͜ ͞r҉aź?͟!͞? ̷Pro͠s͝zę ̕ku̵r̕wa bar͘d̕z̶o̢! ̶K̡I̡R̀A͞DO͟L͘A̷ON͠!!̡!͞ - krzyknął, atakując po raz kolejny. I tym razem uniknęła jego ataku. - P͞r̴z͝e͡st̛a̢ń ̴s͟i͘ę r͟u͝szać̷! ̴Źar͡az͞ ͡ci͠ę...̶ ̵z̡-za͝ra͟z.͘.̛.̸

W tym momencie upadł na ziemię. Nie był w stanie się podnieść - całkowicie wyczerpał limit energii. Wiedziałem... Niech to.

- To była twoja taktyka? - spojrzałem na Constance. - Chciałaś zobaczyć jaki jego atak jest najsilniejszy i przetestować przy tym jego wytrzymałość?

- Między innymi - odparła. - Niestety mój atak nie zadziałał na ciebie, co mnie martwi. Sądząc po tym, jaki masz charakter, sam nie dasz się sprowokować jak on, a bez tego nie zbadam twoich limitów... Wygląda na to że muszę to zrobić w inny sposób.

- Z-zaraz, co planujesz? - cofnąłem się.

- Będę na ciebie naciskać tak długo, aż w końcu się złamiesz. BUFULA! - nagle strzeliła we mnie lodowym pociskiem. W samą porę odskoczyłem w bok.

O matko, niedobrze...!

- H-hej, ja nie-

- To część testu. Dopóki jeden z nas nie wygra, nie zakończymy go. AGI!

- GH! - mimo że zrobiłem unik, płomień uderzył w moje ramię. Niech to... ja nie wiem co robić...! Wcześniejszy atak nic jej nie zrobił... Cholera...

- Wybacz Arial, lecz bierność nie pomaga twojej sytuacji. Musisz się bronić albo test zakończy się bardzo szybko... Z niekorzystnym dla ciebie rezultatem. KOUGA!

AaaaaaaaaaAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! CO ROBIĆ, CO ROBIĆ, CO ROBIĆ?!? Jeśli jej atak mnie uderzy, po mnie!

- Arseus, jeśli możesz coś zrobić, to zrób to! ZRÓB COKOLWIEK!!! - zamknąłem oczy, kompletnie panikując. - PSYCHOSIS REVERB!!!

Sam nie wiem skąd to się wzięło, ale... czułem że to jedyna moja opcja, choć nie miałem pojęcia co robię. Nagle Arseus uderzył w pocisk światła, który leciał w moją stronę, a ten odbił się i zaczął lecieć w kierunku Constance, i to z taką prędkością, że nie była w stanie go uniknąć.

- Aaaah! - krzyknęła, odlatując do tyłu. Uderzyła w ziemię tak mocno, że dopiero po chwili była w stanie próbować wstać. - Ugh... gh...

- O cholera... - wydusiłem. Co do... mam nadzieję że... że nic jej nie będzie... Cokolwiek to było, musiało... gh... - Przepraszam, ja...

- Co... huh... - gdy Constance wstała, zauważyłem że jej ciało otoczone było przez jakąś ciemną aurę. Spojrzała na swoje dłonie, jakby próbowała zrozumieć co się stało. - Dziwne... czuję się... jakbym była silniejsza niż zwykle... Jakim cudem, przecież... sprawił to twój atak. Ja... muszę... muszę zaatakować! - nagle krzyknęła i nasłała na mnie lodowe pociski.

Szykowałem się już do uniku... ale te nagle wykonały wokół mnie pętlę i... wróciły w jej stronę?! Co do...? Co się dzieje?

Constance równie była zaskoczona tym. Choć początkowo udało się jej uniknąć ich, te znowu odwróciły się i uderzyły ją w plecy. Upadła na ziemię, z szokiem wypisanym na twarzy.

- T-ten atak... Cokolwiek to jest... manipuluje przeciwnikiem... - wydusiła. - N-nigdy... nie widziałam czegoś podobnego...

- C-Constance...! O matko... P-przepraszam, ja nie chciałem...! - byłem w szoku. Gdy w grę wchodziła walka z kimś, kogo znam i kogo szanuję... bałem się krzywdzić taką osobę. Zawsze... bałem się sprawiać ból innym, a teraz... teraz znowu to czułem. Znowu czułem, że przeze mnie inni...

- Myślę że czas zakończyć ten test - wstała i spojrzała na mnie. Stała stabilnie, ale... wiedziałem że mocno ją zraniłem... - Jestem pod wrażeniem tego, co wasza dwójka umie. Co prawda wymaga to wiele pracy, ale... jeśli dobrze to rozwiniecie, dzięki temu wybrniecie z każdej sytuacji. Powinieneś być z siebie zadowolony, Arial. Ari też, choć sądząc po tym że nadal się nie podniósł zbyt szybko nie dojdzie do siebie.

Spojrzałem na niego. No tak...

- Um... on... tak ma... Zaraz, ale... co z tobą? - spytałem.

- Jestem kimś istniejącym między światem rzeczywistym a snem, nie musisz się martwić o mój stan. Nie jestem w stanie umrzeć w taki sposób jak wy ludzie. I, jak mówiłam wcześniej, potrafię wiele znieść. Nie przejmuj się.

- Na... pewno...?

- Na pewno. Teraz jednak czas zakończyć to spotkanie, prawda mistrzu?

- O tak... - odparł Igor. - Daliście mi wiele do myślenia... Wróćcie do swojego świata i odpocznijcie. My tym czasem ustalimy, jak najlepiej rozwinąć wasz potencjał. A do tego czasu... żegnajcie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro