(Sam pov)
- Jak twoja kusza?
- M-myślę że działa... A t-twój m-miecz...?
- Ostrzejszy niż kebab w tureckiej knajpie. Reszta chyba też... AŁ!
- Ah?!? - spojrzałam na Segoe. - C-co się s-stało?
Pokazał mi swoją rękę. Z palca leciała mu krew.
- Skaleczyłem się nożem Ariala... On to wie jak zajmować się nimi.
- Um... Uh... - złapałam jego rękę. - P-powinnam się tym...?
- Będzie dobrze, to mała rana. Chociaż... Masz jakiś plaster?
- Mhm... - wyjęłam z mojej torby paczkę plastrów i podałam mu. - J-jaki chcesz...?
- Obojętnie.
Podałam mu różowy plasterek w motylki. Segoe popatrzył na mnie dziwnie, ale wziął go i nakleił sobie na palec. Um... Pytałam, więc... nie patrz tak na mnie teraz... Proszę...
Nagle zadzwonił mój telefon. Wzięłam go i odebrałam.
- H-hej, Tahoma...!
- Hej Sam! Jak robota?
- U-um... Chyba... Chyba s-skończyliśmy...!
- To dobrze. Słuchaj, mamy prośbę. Możecie spytać dyrektora czy da nam jutro wolne? Myślę że i tak nie damy rady się skupić na zajęciach, plus im szybciej to zrobimy tym lepiej.
- M-możemy... chyba... J-jak Karta...?
- Jest postęp, ale powiemy wam później, dobra?
- O-okej...!
- To na razie!
Tahoma się rozłączyła. Powiedziałam Segoe, o co nas poprosiła.
- W sumie dobry pomysł. Skoro to ważne, powinien się zgodzić... - przyznał.
- T-to... um...
- Ta, możemy pójść nawet teraz, powinien być jeszcze w szkole. Gotowa?
Kiwnęłam głową.
- To ruszajmy!
*
W tym samym czasie...
(Ar̢i p̕o̵v͜)̸
- Więc... macie tekst...? - zapytała Ines.
- Um, tak... - Arial wyjął swój telefon, wyświetlił na nim napisaną Kartę i podał jej. Stanąłem obok, by spojrzeć na to, co napisał.
-͞ ͘Ła͜a̕a̶aaa͏a͘ł, ̢to ͏wcale҉ ni̧e ̷b͏rzm͡i ja̷k͜ k̢ul͝t͢.
- Ari... Skoro ci to przeszkadza, czemu sam nie napiszesz jednej?
- Bo i t͟a͡k ̕mi n͠i͞e̸ pòz̨ẁol̕ićie, a͠ ̷na̕we̛t ͞j͏èś̴li̛ ̴je͞d̀nak͠, ͘t̕o b͘ę̵d̷zie̛c̨íe ͢się ćz̴ęp͏iać, po cz̨ym͠ ͟į tak n̛a͜p͜iszeci̕e͞ ̛po̴ swojem̕u͠? - spojrzałem na niego.
Westchnął.
- Coś w tym jest.
- Skończyliście? - Tahoma spojrzała na niego, po czym na Ines. - Dasz radę z tym?
- Powinnam - podłączyła telefon jakimś dziwnym kablem. - Zrobienie samego programu będzie proste. Gorzej z wyborem sposobu rozpowszechnienia wiadomości. Łatwo było włamać się do szkolnej sieci, ale w tym przypadku nie jest to możliwe.
- No tak... - Spirit podrapała się po głowie. - Ale... jakaś opcja jest... Co nie?
- Jest. Mam pewien pomysł, ale...
- Ale?
Ines odwróciła się na swoim fotelu w naszą stronę. Musiałem przyznać, sposób, w jaki to zrobiła, był nawet cool.
- Nie będę z tym delikatna: to nielegalne. Gdyby ktoś nas złapał, zdecydowanie trafimy do więzienia, nawet jako nieletni.
- I tak już ukradliśmy auto, gorzej być nie może.
- TAHOMA! - Arial spojrzał na nią, przestraszony. Pizda.
- Spokojnie, wiem już o tym. Powinniście lepiej zabezpieczyć swój chat.
Zaśmiałem się.
- Ḱtoś ͘t͢u͞ ̀was p̶odg͞l͠ąd̴a͘~
- Wracając do tematu... Twój pomysł, Ines? - zapytał Vision.
- Cyberprzestrzenny System Komunikacji Policyjnej, CSKP.
-͜ ͠Ej̴,̶ nie ҉je̕stęm͞ w t̸e͟ma̧c̢ie͝.͠ Co ̨to͘?̸
- Nie wiesz, Ari? - Arial spojrzał na mnie.
-̷ Pr͠z̕ep̀ras̸z̡am̴ ̶kur̶w͡a,̛ c̸ơ j́a͠,̛ mam ̛w͜szys̀t̷k͢o ͏wìedzíe͘ć?
- Pamiętacie komunikaty, które czasem słychać na mieście? Te o sytuacjach kryzysowych i tak dalej? - na całe szczęście Vision był na tyle normalny by po prostu to wyjaśnić. - To właśnie CSKP. Wszystkie głośniki nadają komunikaty dźwiękowe, a bilboardy i ekrany wyświetlają pozostałe informacje.
- Zaraz, czyli... używamy systemu policyjnego? O cholera - widziałem jak Spirit się cofa.
- Z tym jednak jest problem. Jest to tak skomplikowany system że nie da się do niego włamać. Da się do niego dostać tylko manualnie...
- Czyli ktoś stamtąd musi wysłać wiadomość - dokończył Vision.
- ...
- Przepraszam. Chciałabym doradzić coś innego, ale...
- Nie przepraszaj, Ines. Skończ pracę, ja przekonam ojca by nam pomógł.
- Zaraz, co? - Spirit aż wstała. - Przecież... on może mieć przez to kłopoty.
- Ale jeśli tego nie zrobimy, Feyes zwyczajnie go zabije - Vision spojrzał na nią. - On potrafi sobie poradzić, wierzę że go nie złapią.
Dziewczyna odwróciła wzrok. On westchnął.
- Wybacz Spirit.
- Nie... masz rację... Zróbmy tak. Ines?
- Jasne - zaczęła pisać na nowo. - Dam wam pendrive. Wasz tata musi go tylko podpiąć. Kopiowanie zacznie się samo i zajmie 10 sekund. Potem niech wyrzuci go, on ulegnie samozniszczeniu pół minuty od wyciągnięcia.
- Rozumiem.
- To dobrze- Oh - Ines błyskawicznie schowała program i ponownie wyświetliła jakąś grę. - Tata idzie. Ani słowa, on o niczym nie wie.
Huh, ktoś tu ukrywa sekrecik~
Wtedy ktoś zapukał do drzwi.
- Otwarte - powiedziała.
Do pokoju wszedł jej stary. Miał w rękach tacę i kilka kubków.
- Zrobiłem wam coś do picia - powiedział.
- Wezmę to! - Tahoma wstała i wzięła tacę. - Dziękujemy!
- Nie ma problemu. Co porabiacie? - zapytał.
- Patrzymy jak Ines gra.
- To nie przeszkadzam. Jakbyście czegoś potrzebowali, mówcie, jestem na dole - zaśmiał się i wyszedł.
Ines natychmiast wróciła do pisania, pozostali w tym czasie wzięli coś do picia. Widziałem jak Arial chwyta kubek z gorącą czekoladą.
- K̢urw͢a, wygl̷ąd̷a d̕o̵b͘rze͜.
- I tak pachnie...
- . ̀. ͜.
- Jeśli Ari chce się napić, mogę poprosić tatę by mu dorobił też.
- Uh, nie trzeba. Mogę mu oddać kontrolę na moment i dać mu nieco mojej. Znaczy, jak chce.
-̴ ͝Si̧ę̷ ̢py̸t̸a͏s͝z? ͝J̨a̛s̵n͝e͜ ͡że c͠hcę!
- Tylko odłożę... Nie chcę go upuścić.
- ̵No ͠ra̶cz̡ej͏, s̛z̷koda̶ by͢ s̸ię̕ z͟m̨ar͞no͞w̧ała.
Gdy Arial odstawił czekoladę na ziemię, przejąłem nad nim kontrolę. Opierał się nieco, ale... poszło łatwiej niż zawsze. Chyba w końcu przestaje ze mną walczyć... I dobrze, to było męczące w chuj.
Sięgnąłem po kubek i powąchałem zawartość.
-̢ ͟Ł͝ał..̸. T̢o͘ p͜ac̵hn̨ie taaa̢aa͟ak̶ ͞d͟obrz̴e.̸.͟.
- Hej Ari.
Uniosłem wzrok. Ines patrzyła na mnie. Co ciekawe, wyglądała jakby kompletnie nie bała się mnie. Heh... musi być dużo twardsza niż zakładałem.
-͝ ̢.̷.͏.hej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro