Rozdział 309

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Reszta dnia minęła im całkiem spokojnie. Neo okazała się być miłą, uśmiechniętą brunetką o ciemnych oczach. Miała na sobie przewiewne, jasne ubranie które tylko podkreślało jej ciemną karnację. Dziewczynkom jednak w ogóle to nie przeszkadzało, bo we dwójkę tarzały się po trawie w ogrodzie. Brunet westchnął wiedząc, że on też będzie musiał uporać się z plamami po trawie na ulubionej koszulce swojego dziecka.

W ogrodzie spędzili cały dzień, wstępując do domu tylko na szybki obiad. Około godziny 17 mama Neo przyjechała ją odebrać. Krystianowi udało się chwilą z nią porozmawiać w czasie gdy dziewczynki żegnały się ze sobą. Nazywała się Amera i wraz z rodziną przeprowadziła się do Polski parę miesięcy temu. Mówiła, że przyjechali z Republiki Południowej Afryki i jak na razie są zachwyceni swoim nowym domem, nie licząc paru wrogich spojrzeń czy komentarzy od mniej inteligentnych jednostek. W trakcie rozmowy policjant miał dziwne wrażenie, że coś nie pasuje mu w kobiecie, która przed nim stała. Przez cały czas dziwnie mu się przyglądała. Nagle zrobiła minę jak gdyby coś do niej dotarło.
- To o panu tak ostatnio głośno! - Rzuciła nagle. - Nie mogłam sobie przypomnieć skąd pana kojarzę. - Zaśmiała się cicho. - Uratował pan te dzieciaki, prawda? - Spytała. Krystian uśmiechnął się zmieszany.
- Tak, ale nie lubię o tym rozmawiać. - Zaznaczył.
- Oczywiście, rozumiem. - Odparła taktownie.
- Zaraz, skąd w ogóle pani wie, jak wyglądam? - Spytał nagle. - Przecież nigdzie w artykule nie widniało moje zdjęcie. - Zauważył.
- Tak, ale artykuł napisał Sebastian Górski, którego zdjęcie widnieje zaraz obok tytułu artykułu i wygląda jak pana kopia, więc zakładam, że są panowie braćmi, czyli to odhacza nam nazwisko, a do tego w artykule użyto pana pełnego imienia. Dodajemy dwa do dwóch i mamy pełny profil. - Uśmiechnęła się promiennie. Krystian nie był w stanie pohamować zaskoczenia malującego się na jego twarzy.
- Oh, wow. Jest pani detektywem czy coś w tym stylu? - Zapytał szczerze zdumiony.
- Zdecydowanie coś w tym stylu. - Roześmiała się w chwili, gdy Neo podbiegła do niej gotowa do wyjścia. - Gotowa? - Zapytała kobieta. - Idź załóż buty. - Poleciła jeszcze. - Może przyjechalibyście z małą i pana chłopakiem do nas w odwiedziny? - Spytała.
- Oh, naprawdę chciałbym ale nie mogę. Jak pani widzi jeszcze nie jestem w stanie chodzić o własnych siłach. - Mruknął wskazując na wózek.
- Przepraszam, nie pomyślałam o tym. - Rzuciła skruszona.
- Nie, nie. To nawet miła odmiana, bo mój facet opiekuje się mną jak trzecim dzieckiem. - Zaśmiał się cicho, a ona mu zawtórowała.
- Mamo, idziesz?! - Zawołała Neo.
- Już! - Odparła kobieta i nagle momentalnie spoważniała. Usiadła na niewielkim siedzisku koło policjanta i zajrzała mu w oczy. - Proszę przekazać bratu, żeby na przyszłość ktoś kilka razy przepisał jego artykuł zanim poda go do publikacji. - Zniżyła głos praktycznie do szeptu.
- Co ma pani na myśli? - Spytał nagle zaintrygowany.
- Z tekstu bardzo łatwo było wywnioskować, że pana brat był wściekły pisząc artykuł, więc można dojść do konkluzji, że albo ten temat jest dla niego bardzo wrażliwy, albo osoba, o której jest tekst jest bardzo ważna dla autora. A myślę, że z pana pracą nie chce pan ryzykować rozpoznania. W dodatku pana brat jest jednym z lepszych dziennikarzy, co czyni i z niego, i z pana bardzo apetyczne kąski, jeśli wie pan co mam na myśli. Proszę na siebie uważać. Ludzie nie lubią takich jak pan, bo za bardzo przeszkadzają im w interesach. - Dodała i rzucając mu szybkie "do zobaczenia" udała się w stronę drzwi, cicho je za sobą zamykając. Policjant przed dłuższą chwilę wpatrywał się w drzwi, całkowicie zszokowany.

Wpatrywał się w drzwi bez ruchu, gdy nagle te otworzyły się, a on podskoczył na wózku.
- Czekałeś na mnie? - Zagaił z uśmiechem Aron skopując buty pod ścianę. Podszedł do niego, kucnął obok i wpił się w jego usta. - Cześć, kochanie. - Zamruczał i podarował mu jeszcze jednego całusa. - Jak minął ci dzień? - Zagaił zdejmując zegarek i odkładając go na szafkę.
- Okay. - Odmruknął w końcu policjant. - Co ty robisz tu tak wcześnie? - Spytał cicho.
- Udało mi się porozkładać w czasie część rzeczy, więc od teraz powinienem trochę wcześniej wracać. - Uśmiechnął się.
- Poważnie? - Zapytał zachwycony. Tak bardzo ucieszyła go ta wiadomość, że na chwilę zdołał zapomnieć o poznanej wcześniej kobiecie.
- Poważnie. - Aru zbliżył się do niego i tchnął w jego szyję swoim gorącym oddechem. Ciało młodszego zareagowało od razu, natychmiast pokrywając się gęsią skórką. Chłopak odruchowo odgiął głowę, a Aron nagrodził go pomrukiem aprobaty.
- Grzeczny chłopiec. - Szepnął do jego ucha zaczepnie je przygryzając.
- Aru, nie tu. - Miauknął cicho młodszy kładąc dłonie na jego torsie, żeby nieco przystopować jego zapędy.
- To chodź. - Szepnął zniecierpliwiony.
- Nie możesz poczekać do kolacji? - Spytał młodszy.
- Nie. - Odparł ten już idąc z nim w stronę ich tymczasowej sypialni.

---

Weszli do swojej tymczasowej sypialni. Aru wziął chłopaka na ręce i delikatnie odłożył go na łóżko, nogą odsuwając jego wózek. Pochylił się nad nim składając lekki pocałunek na jego ustach. Ułożył przedramiona po obu stronach jego głowy.
- Mam na ciebie straszną ochotę. - Mruknął cicho. - Mogę? - Spytał szeptem, uważnie wpatrując się w jego ciemne oczy.
- Tak. - Odszepnął policjant. Brunet uśmiechnął się do niego i zbliżył się o kolejne centymetry, żeby w końcu przejechać językiem po jego dolnej wardze, wysyłając mu nieme zaproszenie. Młodszy od razu uległ i pozwolił swojej drugiej połówce wtargnąć do swoich ust, gdy nagle o czymś sobie przypomniał. - Czekaj! - Pisnął i usiadł. Gwałtowność tego czynu sprawiła, że Aron odskoczył od niego zaskoczony.
- Coś nie tak? Coś cię boli? - Zaniepokoił się i odruchowo wyciągnął dłoń, żeby go dotknąć. 
- Czy mógłbyś sprawdzić, czy na pewno zamknęliśmy drzwi? - Poprosił nieśmiało. Aru zamrugał zaskoczony.
- Okay. - Odparł jednak po chwili i podniósł się. Upewnił się, że nikt im nie przeszkodzi i odwrócił się w stronę łóżka, do swojego partnera. Krystian zdążył podnieść się i teraz siedział wyczekująco się w niego wpatrując.
- Trochę zepsułeś moment, ale jestem zdania, że może uda się nam go jeszcze naprawić. - Uśmiechnął się starszy powoli się do niego zbliżając.

***

Macie trochę naughty, bo dawno nie było, a ja też chcę się pobawić pisząc te scenki.

Do przeczytania,
- HareHeart






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro