Rozdział 30

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdzialik dedykowany Gzibobraniw i Ciemuwa <33

Miłego czytania, Szczeniaki ^^

Chłopak nie wiedział, jak na to odpowiedzieć, więc tylko spuścił lekko głowę.

- Idziemy na śniadanko. - Zdecydował brunet i zniósł go na dół, po czym posadził przy stole w kuchni.
Młodszy był tak cholernie słodki, z tymi rumieńcami na policzkach i owinięty w jasny, miękki kocyk. Jak takie kochane maleństwo mogło być policjantem?
- Co mój maluszek chce zjeść? - Spytał przesłodzonym głosem. Uwielbiał to. A w zasadzie obaj to uwielbiali. Aron lubił zajmować się chłopakiem, a ten przepadał za tym poczuciem bezpieczeństwa i troskliwą opieką. 
- Zdam się na ciebie. - Stwierdził po chwili. 
- Jak sobie życzysz. - Brunet uśmiechnął się i poczochrał dłonią jego ciemne włosy. 

,,Może ten gwałt wcale nie był taki zły?", myślał, wlepiając swoje maślane oczka w plecy bruneta, który kręcił się przy piecu i coś nucił. 
Chłopak siedział przy stole, owinięty w miękki kocyk, z kubkiem ciepłej, owocowej herbatki w dłoniach, którą powoli sączył, delektując się słodkim smakiem. To było życie. Żadnych zmartwień czy obowiązków, tylko czysta miłość i radość. 

- Proszę, skarbie, smacznego. - Rzucił brunet, kładąc przed nim te swoje przepyszne gofry z owocami i śmietaną. Chłopak zamruczał i od razu wziął się za jedzenie.

- O której dzisiaj kończysz pracę? - Spytał chłopak, oblizując wargi ze słodkiej śmietanki.
- Jakoś koło 17, może później. - Mruknął brunet i wziął łyka kawy. Jego oczy lśniły jak dwie latarnie, a on sam nie spuszczał wzroku z młodszego.
Krystian zerknął na to, co miał Aron i lekko zmarszczył brwi.
- Dlaczego nie robisz mi kawy? - Spytał. 
- Ciągle zapominam, że masz pracę, maluszku. - Zaśmiał się starszy. - Jesteś taki słodki, że po prostu nie wierzę, że jesteś policjantem. - Dodał.
- Ty też jesteś słodki. - Stwierdził, tradycyjnie już rumieniąc się.
- Oj, nie przesadzaj. Nie widziałeś prawdziwej słodyczy. - Zaśmiał się. - I w sumie nie zobaczysz, bo wtedy śpisz. - Zachichotał.

- A ty? - Zagaił po chwili brunet. - O której kończysz? - Dopytał.
- Nie wiem. - Westchnął chłopak. - Wiesz, jak to wygląda... - Mruknął.
- Czemu mam wrażenie, że smuci cię ta praca? - Spytał, uważnie obserwując drugiego.
- Bo mój partner w pracy zauważył, że strasznie się zmieniłem i bardzo mnie męczy... W dodatku wyciąga mnie na jedzenie, a to jest ostatnie, co chcę robić. - Przyznał smutno. - Jeszcze dostaliśmy sprawę z gwałtem na jakiejś dziewczynie i czuję, że już nie wyrabiam psychicznie z tą sprawą... - Chłopak schował twarz w dłoni, opierając rękę o stół. - Strasznie nas cisną z tą sprawą, chociaż to już wina jednego z moich szefów, bo jest po prostu skurwielem. - Przyznał chłopak. - Mamy trzymać się procedur, jakby od tego nasze życie zależało, a równocześnie mamy działać jak trzy zastępy policjantów. - Westchnął. - Aru, ja po prostu mam dość... - Przyznał.

- Nie rozumiem, dlaczego po prostu nie powiesz, że cię zgwałcili? - Spytał brunet po chwili. Wiedział, że stąpa po cienkim lodzie, ale wiedział też, że to byłoby najlepsze wyjście. - Jestem pewien, że dostaniesz więcej wolnego. W dodatku profesjonalną pomoc. I na pewno nie będziesz miał spraw z gwałtem, przynajmniej przez jakiś czas. 
- Sam nie wiem... - Mruknął cicho chłopak. - Ja się po prostu wstydzę... Nie dość, że jestem policjantem, to jeszcze facetem... Każda sprawa o gwałt na mężczyźnie jaką mieliśmy zakrawała o zemstę, homofobię albo coś innego, a ja... Ja mam wrażenie, że jestem po prostu przypadkową ofiarą... - Przyznał, czując, jak jego oczka się szklą. - Ja naprawdę tego nie chciałem... - Schował twarz w dłoniach. Aron od razu wstał od stołu i szybko go obszedł. Klęknął przed chłopakiem i mocno go przytulił.
- Już dobrze, kochanie. - Szepnął w jego ciemne, miękkie włoski. - Już jest dobrze... Jesteś bezpieczny, mój mały... Nic się nie dzieje... Obronię cię, kotku... Wszystko się ułoży... - Szeptał mu, ciągle go przytulając.

Chłopak w końcu się uspokoił, a brunet odsunął się lekko.
- Już dobrze, szkrabie? - Spytał czule, przecierając mu mokre od łez policzki. Ten pokiwał głową. Faktycznie, było dobrze. Na razie.

- Dokończ gofry, maluszku, a ja podrzucę cię do mieszkania. - Zacmokał brunet i pogłaskał ciemne włoski. Chłopak kiwnął lekko głową, mimo tego smucąc się na przymusowy wyjazd od swojej drugiej połówki. - Główka do góry, malutki. Będzie dobrze. - Dodał rozczulony i smutny jednocześnie. Nie chciał, żeby jego maluszek był z dala od niego. 

---

Chłopak usiadł na ziemi i wyciągnął ręce, a już po chwili czarny pysk wtulał się w niego i lizał jego szyję. Krystian zachichotał,  a Aron uśmiechnął się, rozczulony. Usiadł za chłopakiem i przyciągnął go do siebie tak, że ten siedział wtulony w jego klatkę piersiową, pomiędzy jego nogami. Objął jego brzuch i pocałował delikatnie w kark. 

- Idziemy, kochanie? - Spytał brunet, wstając z podłogi. Wyciągnął dłoń do chłopaka, a ten mocno przytulił pieska, po czym złapał jego rękę. - Chodź, księżniczko. - Zamruczał i pocałował go w policzek. - Będzie dobrze. Tak, skarbie? - Spytał, a młodszy pokiwał niepewnie głową. Uśmiechnął się, gdy dostał w nią czułego buziaka.

---

Wsiedli do samochodu.
- Zapiąłeś pas? - Spytał kontrolnie brunet. 
- Tak. - Mruknął młodszy, patrząc za okno. Przygryzł wargę, gdy obraz przed jego oczami delikatnie się rozmazał.
- Kotku? - Zapytał starszy.
- Ja nie chcę tam wracać... - Wyszeptał prawie nie oddychając.
- Och, maluchu... - Westchnął zmartwiony brunet, po czym odpiął jego pas i posadził go sobie na kolanach. 

- Już dobrze? - Spytał po dłuższej chwili. Chłopak pokiwał głową, choć nadal był załamany. - Pamiętaj, kochanie, że możesz do mnie napisać albo zadzwonić. - Przypomniał mu, sadzając go na fotelu pasażera i dokładnie zapinając jego pas.
- P-pamiętam... - Wydusił chłopak.
- Na pewno wszystko dobrze? - Zapytał zmartwiony, czułym gestem gładząc udo swojego partnera.
- Przepraszam. - Wydusił ten w końcu, niedbałym gestem przecierając oczy.
- Słoneczko... - Zaczął brunet. - Za co ty mnie przepraszasz? - Spytał, patrząc w te smutne, sarnie oczka.
- N-nie wiem. - Wybuchnął nagle płaczem. Schował twarz w dłoniach i wtulił je w swoje kolana. 

Aron zamrugał, zdziwiony, ale potem ponownie odpiął jego pas i posadził go sobie na kolanach. Przytulił go mocno i zaczął delikatnie bujać, żeby szybciej się uspokoił.

***

Smutnawe trochę, bo miałam złą drugą połowę dzisiejszego dnia, ale okej.

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro