Rozdział 210

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od pamiętnego spotkania minęły dwa tygodnie. Tak, dwa, cholernie długie i męczące tygodnie.

Aru zamruczał coś i uchylił oko. Jego chłopak wiercił się przez sen. Jego delikatnie przydługie kosmyki opadały na zamknięte oczy, a usta uchylały się i zamykały, jak gdyby właśnie coś mówiły. Podniósł się i oparł na łokciu, z miłością i rozczuleniem wpatrując w te piękną, bladą twarz, ozdobioną lekkim, ciemnym zarostem. Malinowe usta po raz kolejny rozchyliły się i uciekł z nich cichy, zadowolony pomruk. Brunet uśmiechnął się szeroko na ten przeuroczy dźwięk. Wyciągnął dłoń, złapał brzeg kołdry i przykrył nią swoje maleństwo po samą szyję. Właśnie w tej chwili Krystian otworzył swoje oczy. Aron mógł zobaczyć jak ciemne rzęsy powoli rozchylają się, jak źrenice nieco się zwężają, jak jego najpierw rozbiegany wzrok momentalnie koncentruje się na nim samym, a ciemne tęczówki rozbłyskują całą gamą emocji.
- Dzień dobry. - Zamruczał szczęśliwy i przycisnął swoje usta do nosa swojego kochanka.
- Hej. - Mruknął młodszy. Po jego ustach błąkał się uśmiech szeroki jak plasterek arbuza. - Wiesz, co dzisiaj za dzień? - Spytał i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Jak mógłbym zapomnieć? - Zapytał czule brunet. Przysunął się do niego. - Dzień, w którym twoja rączka wreszcie wyfrunie z tego białego więzienia. - Zachichotał z troską przejeżdżając palcami po brudnobiałym bandażu.
- Kiedy jedziemy? - Spytał od razu. Usiadł niecierpliwie i zdawałoby się, że jest gotów na momentalne wyskoczenie z łóżka. Po prawdzie, niewiele mijało się to z prawdą.
- Może byśmy coś najpierw zjedli? - Zasugerował starszy. - Trzeba nakarmić mojego małego, odważnego chłopczyka. - Zacmokał i podniósł się, a potem wziął chłopaka na ręce. Złożył czuły pocałunek na jego ciepłych ustach.
- Nie chcę jeść. - Zamarudził. - Chcę już to zdjąć. - Dodał smutno. Jego ciemne tęczówki rozbłysły smutnym blaskiem.
- Kociątko, zjesz coś i pojedziemy. Obiecuję. - Przyrzekł jego mężczyzna i nie czekając na odzew drugiego zniósł go na dół i posadził przy stole w kuchni.
- Ty zdajesz sobie sprawę, że ja mam gips na ręce, a nie na nodze? - Spytał młodszy.
- Zdaję. Ale kocham cię nosić. - Wyszczerzył się Aron i podszedł do lodówki, żeby wyjąć potrzebne składniki. Krystian cicho westchnął. Najchętniej od razu rzuciłby wszystko i pobiegł do najbliższego lekarza, żeby wreszcie zdjął mu to cholerstwo z ręki. 

Nawet nie zauważył gdy brunet położył tuż obok niego kubek ciepłej herbatki, a między nimi talerz pełen kanapek. 
- Kociątko, jak zjesz to pojedziemy. - Biznesmen wyrwał go z rozmyślań. Chłopak niechętnie złapał kromkę i zajął się jedzeniem.
- Kiedy twoi rodzice odwożą dzieci? - Spytał policjant.
- Umówiłem się z nimi, że zadzwonię do nich koło południa i jak wszystko będzie dobrze, to przywiozą ich tak pod wieczór. Akurat na weekend. - Uśmiechnął się szczęśliwy. - Mama mówiła, że Adaś znowu ma fazę noszenia na rękach, więc od razu poćwiczysz. - Zaśmiał się. Chłopak mu zawtórował.
- Muszę przedzwonić do Zarębskiego i spytać o powrót. - Wymruczał nagle. - A właśnie! - Rzucił nagle. - Trzeba będzie wreszcie przetestować tą twoją siłownię. - Mruknął i znacząco spojrzał na swojego mężczyznę.
- Dlaczego mi o tym mówisz? Przecież to też twój dom. - Chłopak uśmiechnął się do biznesmena.

- No, zjedzone? - Zagaił brunet, sprzątając po ich wspólnym posiłku. Młodszy pokiwał głową i zerwał się na równe nogi.
- Chodź! Potem posprzątamy! - Rzucił. Aru roześmiał się, ale finalnie złapał swojego chłopca za rękę i wraz z nim udał się po wszystkie potrzebne papierki.

---

- Wreszcie! - Zaśmiał się policjant wychodząc z dużego, jasnego budynku. Uniósł obie ręce w górę i uśmiechnął się szeroko. Aru objął go w talii i złożył szybki pocałunek na jego policzku.
- Jaki szczęśliwy maluch. - Zamruczał rozczulony. - Więc co chcemy robić w ramach świętowania? - Spytał z uśmiechem.
- Nie wiem jak ty, ale ja chcę porysować. - Ucieszył się chłopak.
- Wrócimy do domku, usiądziemy sobie gdzieś i będziesz mógł rysować choćby i do wieczora. - Obiecał biznesmen sięgając do klamki, by otworzyć samochód. Uchylił drzwi i zaczekał, aż jego druga połówka usiądzie na miejscu pasażera, a sam zamknął drzwi, obszedł samochód i usiadł za kierownicą.

---

Brunet zgasił silnik i odpiął pas. Uśmiechnął się i opuścił pojazd, po czym obszedł go, żeby otworzyć drzwi swojemu aniołkowi. Wyszczerzył się szeroko widząc drzemiące słoneczko z przeuroczym uśmiechem na ustach. Tradycyjnie wyjął telefon i zrobił mu parę zdjęć, a potem rozpiął go z pasów i wziął na ręce. Zamknął samochód i skierował się do ich domu.

Położył młodszego na kanapie i przykrył kocykiem, a sam poszedł po coś do picia.

---

Krystian otworzył oczy. Usiadł i przeciągnął się. Syknął cicho, gdy ręka dała się we znaki. Będzie musiał jeszcze trochę wytrzymać, ale potem znowu będzie wielkim i strasznym policjantem. 
Rozejrzał się chwilę, a potem sięgnął pod stolik kawowy. To właśnie tam ostatni raz widział tablet. Po dłuższej chwili udało mu się znaleźć urządzenie. Sięgnął po pilot, włączył telewizor, po czym usiadł wygodnie, przykrył swoje nogi kocem i ułożył na nich tablet. W dłoń złapał piórko. 

Chwilę przeszukiwał telewizję w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego programu, lecz w końcu uznał, że nic nie jest warte jego uwagi, więc włączył kanał z bajkami, poprawił się na kanapie i zajął się rysowaniem.
Nie był pewien co chce narysować, jednak jego dłoń sama zaczęła kreślić najpierw szkic, a potem lineart. Z uśmiechem otworzył paletę kolorów. Kolorowanie było jedną z jego ulubionych części. Mógł pobawić się w Stwórcę i zrobić co tylko przyszło mu do głowy.

Wybrał parę kolorów i zaczął kolorować w tle słysząc czyjeś kroki.

Nagle kanapa obok poruszyła się, a na stoliku pojawiły się dwa kubki napoju.
- Pięknie rysujesz, Kotku. - Aru uśmiechnął się zerkając na ekran urządzenia. Brunet oparł się o swojego mężczyznę i na chwilę się zatrzymał. Musiał jakoś to zacieniować. 
- A jakbyś tą wersję zacieniował na fioletowo, a tą na przykład na niebiesko? - Podsunął Aru.
- A wiesz, że to bardzo dobry pomysł? - Spytał chłopak i uczynił tak, jak poradził mu jego mężczyzna. Okazało się, że jego plan był naprawdę dobry, a rysunek wyszedł lepiej niż chłopak początkowo zakładał.
- A czy teraz zechcesz wypić ze mną herbatkę? - Zapytał czule brunet i cmoknął swojego partnera.
- Chyba należy ci się jakaś nagroda. - Zaśmiał się sięgając po kubek.

***

UDAŁO SIĘ XD

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro