Rozdział 244

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- To on? - Spytał Krystian wlepiając oczy w twarz mężczyzny.
- Na to wygląda. - Odparła Żaneta. - Sprawdziłam go już w bazie, to Arkadiusz Hulicki, pseudonim Hula. Odsiedział wyrok za kradzież samochodów. Nie ma tu podanego adresu, ale spróbuję namierzyć wam jego numer. - Wymruczała i zabrała się za wystukiwanie czegoś na klawiaturze.
- To co, jedziemy? - Spytał Krystian. Bartek zmierzył go spojrzeniem. Chłopak zacisnął pięści. - Nie, nie dam się przekonać. - Warknął.
- Pierwszy i ostatni raz szyłem ci tą nogę. - Oznajmił. - Jak rozwalisz te szwy to albo będziesz musiał szukać sobie nowej pielęgniarki, albo pojedziesz do szpitala, żeby ci je znowu naprawili. - Mężczyzna skrzyżował ramiona na piersi. Chłopak zazgrzytał zębami.
- Krycha, on ma rację. - Wtrącił Olo. - Odpuść. - Dodał jeszcze.
- Odpuść?! - Powtórzył zszokowany chłopak. - Mam odpuścić porwanie mojej córki?! Zwariowałeś?! - Dodał zbliżając się do starszego.
- Nie o to mi chodziło. - Wtrącił szybko. - Odpuść wyjazdy w teren. Damy sobie radę. Znajdziemy małą. A ty nie będziesz ryzykował.
- I co? Mam siedzieć na dupie i wariować ze strachu o nią? - Zapytał.
- Możesz mi pomóc. - Zasugerowała cicho Żaneta. Krystian spiorunował ją wzrokiem.
- Widzisz? - Spytał Olo lekko się uśmiechając. - My z ekipą poszukamy Amelki, a ty oszczędzisz nogę. I jeszcze pomożesz. - Poklepał go lekko po ramieniu. Górski złapał jego rękę i pociągnął w dół tak, że mężczyzna schylił się i zrównał z nim. Zaskoczony Olo popatrzył w czarne ze złości oczy przyjaciela.
- Ona jest ważniejsza ode mnie. - Syknął. - Jeśli zginę ratując ją - trudno. Jest tego warta. - Oznajmił poważnie, ściskając nadgarstek przyjaciela. - Wcale nie muszę współpracować, żeby ją odzyskać.
- Krystian, ty sam nie dasz rady-
- Sprawdź mnie. - Syknął chłopak, brutalnie przerywając jego wypowiedź. - Odnajdę ją, choćby i całe CBP stanęło na głowie, żeby mnie powstrzymać. - Warknął jeszcze bardziej zaciskając palce. Olgierd lekko się skrzywił.
- My nie chcemy ci przeszkodzić, tylko ci pomóc. - Powiedział cicho.
- To pozwólcie mi jechać w teren. - Poprosił.
- Nie. - Wtrącił Bartek. - Nie będziesz mi ryzykował własnym zdrowiem. - Powiedział stanowczo. Chłopak puścił rękę przyjaciela i zbliżył się do drugiego mężczyzny.
- Przecież wy jadąc w teren też ryzykujecie. - Zauważył.
- Tak. Ale my, w przeciwieństwie do ciebie, jesteśmy w pełni sił.
- Myślisz, że ja nie jestem? - Sapnął chłopak. Bartek uniósł brew. Nagle rzucił się na chłopaka. Przycisnął go do ściany, uniósł nogę i nacisnął kolanem na jego ranę. Młodszy krzyknął z bólu. Bartek odsunął się, a Krystian osunął się na podłogę. Objął ranną nogę dłońmi i posłał Bartkowi wściekłe spojrzenie.
- Nadal uważasz, że jesteś w pełni sił? - Zapytał starszy, prowokująco rozkładając ramiona. Chłopak wstał oddychając szybko. Nieco się przygarbił. Bartek prychnął. - Proszę bardzo! Pokaż swoją pełnię sił! - Dodał kpiąco. Krycha ruszył na niego. Starszy odsunął się, a potem w momencie znalazł się za nim. Złapał jego rękę i wykręcił ją do tyłu, a drugą dłonią złapał go za kark i wykręcił jego głowę. Chłopak jęknął z bólu. Bartek posłał go na podłogę. Młodszy położył dłonie na wykładzinie i zaczął gramolić się na nogi.
- Dziecko... - Westchnął Bartek. - Popatrz na siebie. Od rana nerwy cię zżerają, nie masz nawet chwili, żeby odpocząć. Ciągle coś robisz, ciągle gdzieś gnasz. Martwisz się o małą i pewnie ciągle rozmyślasz co się z nią teraz dzieje. Jeszcze świadomość, że Arona przy tobie nie ma. To też cię pewnie wykańcza. - Zauważył. - Wszystko jest na twoich barkach. Tak się przynajmniej czujesz. Wszystko cię przytłacza, a ty nie masz jak odreagować. - Zrobił krótką przerwę. - Daj sobie pomóc. - Poprosił i wyciągnął dłoń w jego stronę. Chłopak wpatrywał się w nią przez chwilę szybko oddychając. A potem zacisnął usta i wstał ignorując propozycję pomocy. Bartek westchnął i pokręcił głową.
- Wyślij mi pinezkę z logowaniem telefonu tego gościa. - Rzucił jeszcze do Żanety i w milczeniu opuścił pomieszczenie. Zebrani wymienili spojrzenia.
- Czuję się jakbym mówił do ściany. - Westchnął Bartek i ścisnął palcami nasadę nosa.
- Wszyscy widzą, że on już nie daje rady. Wszyscy, poza nim. - Mruknął Olo.
- Ja na waszym miejscu poszłabym do Szwarca. Z nim nie ma kompromisów. - Zasugerowała kobieta. 
- A, bo ciebie przecież nie było na odprawie... - Mruknął nagle Olo. Jego koleżanka popatrzyła na niego zdziwiona. - Nie słyszałaś co się stało? - Zapytał. Informatyk zmarszczyła brwi. - Szwarc dowiedział się, że młody ma założone szwy na nogę. I wściekł się na niego. Powiedział, że to już nie jest jego sprawa i że ma wracać do domu. Krystian zapytał co zrobi, jak go nie posłucha. A szef mu na to, że go wywali. I wtedy ten osioł wziął broń i odznakę, wcisnął Szwarcowi w ręce i powiedział, żeby go wywalił. A potem jeszcze dodał, że odnajdzie małą z naszą pomocą albo bez niej i wyszedł trzaskając drzwiami. - Opowiedział.
- Woah... - Mruknęła Żaneta. - No, to naprawdę hardcore. - Wymamrotała. - A Zarębski? On jest dla Krychy jak ojciec. Może przemówi mu do rozsądku. - Podsunęła.
- Proszę cię! - Prychnął. - Jak nie słucha Szefa Wszystkich Szefów, to Zarębskiego też nie posłucha. - Mruknął. 
- Tak swoją drogą, to jak Zarębski przekonał go do udziału w odprawie? - Zapytał Bartek. - Kojarzę, że mu coś powiedział...
- Konkretnie to zagroził mu, że jeśli młody chce brać udział w sprawie to ma na niej być.
- Aaaa... No tak. To jest chyba jedyna groźba, która teraz na niego działa. - Westchnął Bartek. 
- Em, chłopaki- - Zagaiła Żaneta. - Co ja mam teraz zrobić? Krycha poprosił o logowanie telefonu. - Przypomniała.
- Wiesz co? Nie wysyłaj mu go. Wyślij go nam. - Rzucił Olo. 
- Zwariowałeś? On mnie zabije jak się dowie. - Sapnęła.
- Trzeba mu znaleźć jakieś zajęcie. - Podsunął Bartek. - Może pomógłby któremuś zespołowi? - Dodał.
- Nie. To musi być coś, co będzie robił sam. On jest jak bomba zegarowa. - Zauważył Olo. - WIEM! - Rzucił nagle. - Lista podejrzanych! Niech się nią zajmie. Będzie miał zajęcie. Lecę mu to podsunąć. - Powiedział i podszedł do drzwi.
- Uważaj na siebie! - Rzucił za nim Bartek.

***

Biedny Krystianek :<

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro