Rozdział 289

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chłopak przytulił się do bruneta i zaczął delikatnie gładzić jego plecy.
Ten w końcu nieco się uspokoił. Odsunął się od policjanta i z cichym westchnieniem ponownie złączył ich usta.
- Kocham cię. - Powiedział cicho.
- Ja ciebie też. - Odmruknął Krystian i ułożył głowę na jego ramieniu, a potem zamknął oczy.
- Chcesz spać? - Spytał Aron. Nagle otworzył szerzej oczy i wyprostował się niczym struna. - O mój Boże, ja zapomniałem, że ty jesteś po śpiączce, i Sebastian mówił, że nie możesz na razie chodzić, Jezu, powinienem w ogóle brać cię na ręce-? Mam nadzieję, że nic ci nie zrobiłem- - Z ust starszego wylał się potok słów, który rozczulił policjanta. Młodszy uśmiechnął się lekko.
- Nic mi nie jest. - Zapewnił ciepło i znów pocałował bruneta.
- Na pewno? - Zapytał uważnie starszy.
- Tak. - Odparł czule chłopak. Nagle ich czułą chwilę przerwał brzuch młodszego. Chłopak lekko się zarumienił.
- Czemu mi nie mi mówisz, że jesteś głodny? - Zbulwersował się biznesmen.
- Bo nie mogłem się doczekać aż wrócę do domu, a potem zobaczyłem ciebie, i tak jakoś... - Wyjaśnił lakoniczne.
- Idziesz jeść. - Powiedział dosadnie Aron. Podniósł chłopaka i ruszył do kuchni.
- Kochanie, ty nie możesz bez przerwy mnie nosić. - Zaprotestował policjant.
- A właśnie, że mogę. - Zbuntował się Aron.

Posadził chłopaka przy stole.
- Na co masz ochotę? Zrobię ci co tylko zechcesz. - Obiecał stając przed nim.
- To może... To twoje bolognese? - Podsunął policjant już czując ślinę napływającą mu do ust.
- Już się robi. - Brunet uśmiechnął się ciepło i zabrał się za gotowanie.
- Aru...? - Zagaił młodszy.
- Hm?
- A zjesz ze mną? - Spytał cicho.
- Oczywiście, Kiciu. - Rozczulił się biznesmen.
Chłopak uśmiechnął się lekko, a potem ułożył ręce na blacie stołu i położył na nich głowę.
Zrobiło mu się zimno i wstał, żeby pójść po jakąś bluzę. Momentalnie zachwiał się i poleciał na podłogę z głuchym jęknięciem. Aron odwrócił się od pieca i widząc swojego chłopaka leżącego na podłodze od razu doskoczył do niego i klęknął obok.
- Cały jesteś? Nic cię nie boli? Co się stało? Źle się czujesz? - Pytał przejęty, pomagając mu gramolić się z podłogi. Podniósł go i posadził na krześle.
- Chciałem iść po jakąś bluzę... - Przyznał nieco zirytowany i zawstydzony. Starszy tylko cicho westchnął, a potem oddał mu swoją bluzę i wrócił do pieca, żeby zamieszać w garnkach. Odwrócił się w jego stronę i oparł pośladkami o blat. Chłopak w milczeniu spuścił głowę i opatulił się miękką, ciepłą bluzą. Przymknął z przyjemnością oczy.
- Wiem, co mi teraz powiesz. - Westchnął cierpiętniczo. - Że mam na siebie uważać, i tak dalej, i tak dalej. - Dodał. Brunet podszedł do niego, uklęknął na jedno kolano i złapał jego rękę w swoje dłonie.
- Bo cię kocham. Zależy mi na tobie. Chcę, żebyś był szczęśliwy i bezpieczny, wiesz? - Spytał i złożył delikatny pocałunek na wierzchu jego dłoni. Krystian westchnął cicho i położył rękę na jego włosach. Zaczął delikatnie przeczesywać je palcami. Z ust Arona uciekł cichy pomruk. Chłopak pochylił się i złożył czuły pocałunek na jego włosach.
- Tak w ogóle... Co u ciebie? - Spytał nagle starszy. Chłopak zaśmiał się cicho.
- Co-? - Spytał rozbawiony.
- Ogólnie pytam. - Wymruczał brunet i usiadł na podłodze. Położył policzek na jego udach, na co chłopak ułożył dłoń na jego szorstkim od zarostu policzku. - Jak się czujesz? Czy coś cię boli? ...tak po prostu... - Mruknął cicho.
- Nogi mnie bolą. - Przyznał w końcu młodszy. Aron zerknął na niego przelotnie. Chłopak wrócił do przeczesywania jego włosów palcami jednej dłoni. Kciuk drugiej kończyny gładził policzek starszego. - Boję się... - Powiedział nagle cicho.
- Czego? - Szepnął brunet.
- ...że już nigdy nie będę chodzić. - Wymruczał.
- Kotku-
- Nie chcę tego słuchać. - Wtrącił chłopak, stanowczo przerywając swojemu mężczyźnie. - Możemy po prostu zmienić temat? - Poprosił nagle uświadamiając sobie, że rozmowa na takie tematy bardzo psuje mu humor.
- Skarbie, ostatnie pytanie. - Obiecał brunet. - Kiedy masz rehabilitację? - Spytał. Chłopak westchnął. - Ostatnie. Obiecuję. - Podkreślił jeszcze.
- W poniedziałki, środy i piątki. - Wymruczał. - Na 10. 
- A gdzie? - Zapytał brunet. Krystian spojrzał na niego wymownie, ale w końcu westchnął i podał mu adres. - Tam? Przecież to jakaś rudera... - Wymruczał zniesmaczony biznesmen. 
- Aru, to jest świeżo wykupiony i wyremontowany budynek. - Mruknął policjant. - Na pewno dobrze się tam mną zajmą. - Rzucił. - A poza tym- - Zaczął i nagle urwał. - Czujesz to-? - Spytał zmieszany.
- Cholera-! - Warknął Aron i rzucił się do pieca. Zdjął patelnię z ognia i przełożył ją na inny palnik. Spojrzał na jej zawartość i ciężko westchnął. - No i tyle by było z naszego obiadu... - Westchnął starszy.
- Zamówimy chińskie? - Podsunął chłopak. Brunet spiorunował go wzrokiem.
- Ty masz mi jeść zdrowo. - Odparł poważnie starszy. - Nie ma opcji, że zaraz po wyjściu ze szpitala będę faszerował cię chemią. - Dodał surowo. Chłopak westchnął.
- Więc co chcesz teraz zrobić z tym makaronem? - Spytał.
- Zaraz coś wymyślę. Chcesz może tej twojej herbatki? - Podsunął i podszedł do lodówki.
- Możesz zrobić. - Odparł chłopak. Brunet nastawił wodę na herbatę i wszystko przygotował. Wyjął warzywa, kurczaka, pieczarki i jajka. - To dajesz do makaronu? - Spytał zaskoczony policjant.
- A czemu by nie? - Zagaił. Wyjął jeszcze inne składniki i zajął się mieszaniem ich w misce. Warzywa, grzyby i kurczaka pokroił i wrzucił na patelnię, a jajka wbił później na jej brzeg. Zaczekał, aż się zetną, a później wszystko wymieszał i wlał sos. Zaczekał, aż ten się zagęści i dodał makaron. W międzyczasie zrobił jeszcze chłopakowi jego ulubioną herbatę i podał mu ją pod nos.
- Dziękuję. - Mruknął policjant i objął ciepłą porcelanę dłońmi.
- Nie ma za co, skarbie. - Aron posłał mu uśmiech i wrócił do ich obiadu. Chłopak oblizał się na sam zapach. Starszy wyjął dwa talerze i nałożył na nie dwie, konkretne porcje, a potem przyozdobił jeszcze wszystko tartym serem. Podał chłopakowi jego talerz.
- Dziękuję. - Mruknął młodszy i od razu zabrał się za jedzenie. - Ale to dobre-! - Rzucił zdziwiony i jeszcze szybciej zaczął pochłaniać swoją porcję. Aron tylko lekko się uśmiechnął.

***

Boże, jak ja długo czekałem na ten ich zwyczajowy fluff- qwq

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro