Rozdział 299

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Aron zgasił światło i zamknął swój gabinet.
- Szef już kończy? - Spytała zaskoczona Alicja, zerkając na niego znad stosu dokumentów.
- Muszę coś załatwić. - Odparł wymijająco. - Ma pani te dokumenty do podpisania dla mnie? - Spytał.
- Tak, są w tej teczce. - Powiedziała i postukała palcem w biały karton.
- Dobrze. - Rzucił i zgarnął jej zawartość pod pachę. - Gdyby pani czegoś potrzebowała proszę zejść na dół, tam pani pomogą. - Dodał.
- Do recepcji? - Zapytała, na co ten skinął głową. - Dobrze, do zobaczenia.
- Na razie. - Rzucił i opuścił pomieszczenie. Wyjął telefon i idąc w kierunku windy wybrał numer jednego ze swoich ochroniarzy.
- Halo?
- Cześć, Młody. - Rzucił.
- O, witam prezesa. Czego trzeba? 
- Słuchaj, przyjąłem nową asystentkę, a muszę jechać odebrać Krystiana z rehabilitacji. Zerknij na nią czy nie kombinuje nic na boku, dobra? - Spytał i wszedł do windy.
- Coś konkretnie? 
- Wypytywała mnie czy mam żonę. - Przyznał rozbawiony. Mężczyzna w słuchawce gwizdnął przeciągle.
- Oj, grubo zaczyna.
- Uwierz, że moja odpowiedź była grubsza. - Rzucił i uśmiechnął się na to wspomnienie.
- Czy ja chcę wiedzieć? - Zapytał, a potem parsknął śmiechem gdy Aron wszystko mu opowiedział. - Ja nie mogę, ale jaja-! - Wykrztusił i roześmiał się jeszcze bardziej. Górski sam zaczął chichotać.
- Także przypilnuj, czy nic nie kombinuje.
- Dobra. Będziesz jeszcze w firmie? Mam mega passę i ogrywam wszystkich po kolei. Dobrze by było zmierzyć się z szefem wszystkich szefów. - Zaśmiał się.
- Nie da rady, rodzice przyjeżdżają. - Westchnął i wyszedł z budynku po drodze machając jeszcze Kamili.
- Dobrze, to powodzenia. I pozdrów od nas twojego gliniarza. - Rzucił z wyczuwalnym w głosie uśmiechem.
- Nas? - Powtórzył Aru.
- Ode mnie i chłopaków. - Wyjaśnił.
- A, no tak. Ile wygrywasz? - Spytał wsiadając do samochodu.
- 50:0. - Oznajmił z dumą ochroniarz. - 51:0. - Dodał po chwili ze śmiechem. Aron gwizdnął.
- To walcz dalej. - Rzucił ze śmiechem, pożegnał się i rozłączył. Odpalił silnik i wyjechał na ulicę.

---

Podjechał pod budynek o 11:03. Wszedł do środka i od razu zauważył swojego chłopaka. Tuż obok stał jego opiekun i coś mu zawzięcie tłumaczył.
- Już jestem. - Oznajmił podchodząc do nich. Krystian przytulił się do jego nóg. - Wszystko dobrze? - Spytał cicho, na co policjant mocniej się w niego wtulił.
- Przyznaję, trochę wymęczyłem twojego chłopaka. - Rzucił opiekun z przepraszającym uśmiechem. Zaczesał swoje blond włosy do tyłu. - Chciałem zobaczyć z czym jest największy problem i trochę przesadziłem z ćwiczeniami. - Przyznał. Aron zacisnął pięści. - Za to dzięki temu udało mi się ułożyć harmonogram na najbliższy miesiąc. Robisz bardzo duże postępy, jestem zdania, że możesz zacząć chodzić szybciej niż na początku zakładaliśmy. - Policjant uniósł na niego umęczony wzrok, a potem mocniej wtulił się w nogi partnera i zamknął oczy.
- Wracamy do domu... - Postanowił Aron i po pożegnaniu się z opiekunem ruszył ze swoim chłopakiem do samochodu. Pomógł mu wsiąść, a potem złożył jego wózek i usiadł za kierownicą. Dopiero wtedy zauważył, że chłopak trzyma swoją głowę nisko spuszczoną. Złapał go za brodę i skierował na siebie spojrzenie jego ciemnych, zaszklonych oczu.
- Co się stało? - Spytał miękko.
- Ja... nie wiedziałem, że to będzie tak bolało. - Wykrztusił chłopak znów opuszczając głowę.
- Och, Kotku... - Westchnął ciężko. Odsunął swój fotel i umieścił chłopaka na swoich kolanach. Młodszy szczelnie się do niego przykleił. Wziął parę głębokich oddechów, żeby się uspokoić. Aron poczuł jak mniejsze ciałko stopniowo coraz bardziej się rozluźnia.
- A sama sesja? Podobała ci się? Dobrze cię traktowali? - Spytał cicho, delikatnie gładząc jego plecy.
- Mhm... Było miło. I udało mi się umówić do tego kardiologa na przyszły tydzień. Miał terminy na wtorek, więc wziąłem godzinę 10:00, bo wtedy nie jest jeszcze aż tak gorąco. - Wyjaśnił.
- Jakim cudem udało ci się umówić do kardiologa kiedy miałeś mieć rehabilitację? - Spytał. Krystian popatrzył na niego swoimi sarnimi oczkami.
- Niektóre ćwiczenia polegają na tym, że po prostu siedzę lub leżę w określonej pozycji, więc miałem te kilka minut. A Felix powiedział, żebym skorzystał z okazji, bo mi terminy przepadną. - Rzucił.
- Kto to Felix? 
- To ten blondyn, który ma ze mną rehabilitację. - Mruknął Krystian. - Przedstawiał ci się dzisiaj...? - Podsunął.
- Aaaaa... - Rzucił nagle starszy.
- O czym tak zawzięcie rano myślałeś? - Spytał układając głowę w zagłębieniu jego szyi.
- Powiem ci jak przyjedziemy do domu. - Postanowił rozbawiony brunet, a potem podniósł go i przełożył na fotel pasażera. Policjant zapiął się naburmuszony, że nie może nadal kleić się do swojego chłopaka. Aron parsknął śmiechem.
- Już tak się stęskniłeś, Laleczko? - Szepnął.
- Mam tulaśny nastrój, - Odparł obrażony.
- A ja mam tulaśnego gliniarza. - Mruknął nachylając się do niego z uśmiechem. Chłopak mimowolnie oblał się rumieńcem. - Wrócimy do domku i obiecuję, że cię pomiziam. - Zarzekł się.
- Okay. - Odparł młodszy.

---

Weszli do domu, zdjęli buty i wspólnie udali się do salonu. Aron położył się na kanapie, a Krystian wstał z wózka i usiadł na nim okrakiem, a potem położył się na swojej drugiej połówce i westchnął zadowolony.
- Aha, masz pozdrowienia. - Wtrącił nagle Aru układając dłoń na jego miękkim policzku.
- Od? - Mruknął przymykając oczy na ciepło na swojej twarzy.
- Od ochroniarzy z mojej firmy. Powiedziałem, że jadę podrzucić cię do domu i kazali cię pozdrowić. - Rzucił. 
- Oni wiedzą, że ty... - Zaczął zerkając na niego.
- Że jestem gejem, że mam dwójkę dzieci, że mam pięknego, seksownego chłopaka policjanta, który jest bohaterem- - Krystian zatkał mu usta dłońmi. Aron przejechał językiem po jego skórze, wyzywająco wpatrując się w jego oczy. Policjant od razu odsunął ręce. - Wystarczy jedno twoje słowo, a będę lizał coś innego. - Szepnął konspiracyjnie z wesołymi ognikami w oczach. Krystian ukrył twarz w dłoniach i dodatkowo wcisnął głowę w jego tors.
- Chyba wrócę do szpitala. - Miauknął w materiał jego koszuli. Aron parsknął śmiechem. 
- Aż tak mnie nie chcesz, Laleczko? - Spytał i przyciągnął go ku sobie. Złożył pocałunek na jego włosach, potem na skroni, policzkach i wszędzie tam, gdzie mógł sięgnąć. Krystian w końcu zaczął chichotać.
- Zawsze cię chcę. - Odpowiedział z czułymi ognikami w oczach. Oplótł jego szyję ramionami i zamknął jego usta w pocałunku.

***

qwq

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro