Rozdział 156

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lucyfer odsłonił zęby.
- Proszę. - Rzucił w tym czasie Zarębski. Ich napiętą chwilę przerwały szybkie kroki. Antek dopadł Amelki, złapał ją za ręce i zrobił szybkie kółko.
- Chodź! Nigdy nie zgadniesz co ci powiem! - Rzucił uradowany, po czym pociągnął ją za sobą, kompletnie ignorując napiętą atmosferę. Krystian zacieśnił uścisk wokół ciałka swojego synka. Nie ufał tym ludziom. Dlaczego przyprowadzili ich do jego domu? Do domu jego partnera, jego dzieci? 
- Proszę. - Powtórzył Zarębski. Chłopak westchnął.
- Zgoda. - Powiedział, chłodnym wzrokiem taksując stojącą w progu dwójkę. - Chodź. - Mruknął i zaprowadził go do kuchni. Aru szedł tuż za nimi, a goście umościli się na kanapach w salonie.

- CO. ONI. TU. ROBIĄ. - Warknął Krystian, rozwścieczonym wzrokiem wpatrując się w swojego szefa. Piotr westchnął.
- Krystian... - Zaczął, gdy chłopak brutalnie wszedł mu w słowo.
- CO. ONI. TU. ROBIĄ. - Powtórzył wściekły, ściskając drobne ciałko swojego synka.
- Zaczęli rozpowiadać jakieś idiotyczne plotki o tobie. Uderzały w ciebie, ale też w nas. W policję. Musieliśmy coś zrobić. Pomyśleliśmy, że jedynym rozwiązaniem jest pokazanie im, że są w błędzie. Żadne rozmowy nie przynosiły rezultatu. Żadne kary, żadne grożenie... Nic... - Mężczyzna uniósł na nich swoje jasne oczy. - Naprawdę nie chcesz wiedzieć co o was mówili. - Szepnął jeszcze.
- I w swojej wspaniałomyślności uznaliście, że najlepszym wyjściem będzie przytarganie ich tutaj?! - Warknął Aru, kręcąc głową na boki.
- Nie mieliśmy wyboru. - Powiedział błagalnie.
- Zgoda. - Warknął Krystian. - Mogą zostać ale jeśli podniosą rękę na dzieciaki, osobiście ich stąd wyrzucę. - Obiecał.
- Nic nie zrobią. Przysięgam. - Wymruczał mężczyzna. Aru i Krystian wypuścili długie, przeciągłe westchnięcie. 
- Wracajmy do salonu. - Mruknął młodszy.
- Skoczę po Filipa i rozłożymy wam to bolognese. - Uśmiechnął się lekko i złożył delikatny pocałunek na ustach policjanta.

Krystian wszedł do salonu z Adasiem na rękach i stanął zaskoczony. Sebastian stał pośrodku pomieszczenia, otoczony przez grupkę zachwyconych dzieci.
- Wreszcie jesteś! - Rzucił w kierunku bruneta. W jego głosie wybrzmiał lekki wyrzut.
- WUJEK KRYSTIAN! - Wrzasnęły zachwycone dzieciaki i w momencie rzuciły się na policjanta. W ostatniej chwili Krystian dopadł blondyna i włożył mu chłopca w ramiona. Sekundę później został prawie powalony przez armię dzieci, która koniecznie chciała się z nim pobawić.
- Dajcie spokój wujkowi. - Rzucił Janek, upominając między innymi swojego syna, który wspinał się policjantowi na plecy.
- Jasiu, nie takie rzeczy się robiło. - Zaśmiał się chłopak, biorąc malca na barana.
- Ja też chcę! - Rozległy się wesołe okrzyki.
- Aru! - Zawołał Krystian.
- Co się dzieje? Pomóc ci? - Spytał jego mężczyzna.
- Co ty na to gdybyśmy przenieśli się na górę? - Zaproponował. - Tam gdzie jest ten kącik dla dzieciaków? Mogłyby się wyszaleć. 
- Wiesz, że to całkiem dobry pomysł? - Spytał. - Dzieciaki, pokazać wam jedno fajne miejsce? - Zapytał. Gromadka spojrzała na niego ewidentnie zaciekawiona.

W końcu udało im się namówić maluchy do podążenia za biznesmenem. Krystian usiadł na kanapie i oparł głowę o zagłówek. Wziął głęboki oddech.
- Żyjesz? - Spytał Sebastian.
- Żyję. - Odparł chłopak i wziął na kolana swoje maleństwo. Chłopiec uśmiechnął się do niego szczęśliwy, że siedzi na kolanach u swojego tatusia.
- Gdzie poszły nasze dzieciaki? - Spytała Natalia.
- Ami z Antkiem siedzą pewnie u niej w pokoju, a cała ta armia poszła na drugie piętro. Tam jest taka duża sala pełna zabawek, materacy i innych takich, więc będziemy mieli chwilę spokoju. Jeśli chcecie mieć ich na oku możemy się tam przenieść. Wymieścimy się. - Uśmiechnął się do gości i spojrzał w dół, bo Adaś zaczął bawić się jego koszulką. - A tobie przydałaby się kolacja. - Rzucił do chłopca. - Przygotuję mu coś na szybko i pójdziemy. - Postanowił. Porwał malucha i zniknął w przejściu do kuchni.

---

Wrócił po kilku minutach dzierżąc nakarmionego synka.
- Moglibyście wziąć te rzeczy? - Poprosił. - Mam trochę zajęte ręce. - Dodał przepraszająco.
- Jasne, Dzieciaku. - Rzucił Olo. - Prowadź. - Dodał, łapiąc w ręce miski z przekąskami.

Wspięli się po schodach prowadzących na pierwsze piętro, a potem podążyli korytarzem za policjantem. Weszli po kręconych schodach i zatrzymali się na chwilę, żeby nacieszyć oczy widokiem. 
- Wow. - Skomentował Adam.
- Wiem. - Zaśmiał się Krystian. Odsunęli się od schodów, a policjant zamknął bramkę na nie, żeby nikt przypadkiem z nich nie spadł. Ruszyli na drugą stronę pomieszczenia, która przypominała ich salon na parterze. Kilka kanap z dużym, białym stołem i telewizorem na przeciwko. Rozłożyli miski z przekąskami na blacie. Krystian postawił chłopca na podłodze.
- Chodź, znajdziemy ci coś do zabawy. - Rzucił do dziecka. Maluch potuptał za nim.

---

Aru wyszedł na piętro dzierżąc w dłoni tacę z talerzami.
- To to twoje słynne spaghetti? - Zapytał Szwarc, kładąc przed sobą talerz z makaronem.
- Najlepsze bolognese jakie w życiu jadłam. - Skomentowała Natalia i od razu wbiła widelec w makaron. Policjanci podążyli za jej przykładem i już po chwili wszyscy zapychali sobie usta potrawą. Nawet dwójka podrabianych policjantów z zapałem wcinała podane im danie.
- A ja myślałem, że Krystian umie gotować. - Mruknął Olo, oddając pusty talerz. Chłopak, który stał obok kanapy parsknął śmiechem.
- Zaczekaj na wielki finał. - Powiedział tajemniczo. - Szybko odwołasz swoje słowa. - Dodał jeszcze.
- Krystian? - Zagaił Aru. - Co ty robisz? - Spytał. Policjant stał jakieś dwa metry od nich i raz po raz podnosił swoje ręce.
- Nie wiem. - Odparł szczerze chłopak. - Ważne jest to, że jemu się podoba. - Mruknął z uśmiechem, wskazując głową swojego synka, który naśladował swojego tatusia, a potem rechotał zachwycony, gdy policjant po raz kolejny podniósł, a potem opuścił ramiona. - Jeszcze ręce poćwiczę... Same plusy. - Wzruszył ramionami. Aru zachichotał i zgarnął go do uścisku, i szybkiego pocałunku. 

Para umościła się na kanapie. Chłopak tradycyjnie wtulił się w swojego partnera. Oparł się o jego ramię i wcisnął twarz w jego szyję. Mężczyzna owinął jego talię swoim ciepłym ramieniem. Biznesmen włączył telewizor na jakiś film. Korzystając z tego, że ich goście byli zajęci filmem i jedzeniem, Aru nachylił się do ucha policjanta i delikatnie przygryzł jego płatek. Chłopak drgnął i przygryzł wargi.
- Chcę cię wykochać... - Szepnął prosto w jego rumiane uszko. - Wykochać i czuć, że jesteś mój. Że nikt nie ma prawa cię tknąć. - Dodał i przejechał językiem po tym specjalnym miejscu za jego uchem. Chłopak zdusił westchnięcie.

***

Do przeczytania,
- HareHeart 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro