Rozdział 19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chłopak stopniowo się uspokajał, aż w końcu odwrócił twarz w stronę miasta, nadal tuląc się do przyjaciela.

Piękny widok i wspaniała osoba obok... Czego chcieć więcej?

- Już lepiej? - Spytał czule Aron. Chłopak uśmiechnął się i ostatni raz mocno do niego przytulił, a po chwili lekko pokiwał głową. Poczuł palce, które przejechały po jego włosach i zamruczał na przyjemne uczucie.

Po chwili ponownie usiedli przy stole. 
- Nie śpiesz się. - Aron uśmiechnął się do niego czule. Chłopak poczuł ciepło na policzkach i spuścił lekko głowę.

Obaj wybrali dania i złożyli zamówienie, a kelner przyniósł im wina. Chłopak machnął ręką na znak, że nie pije, a wtedy i starszy odmówił alkoholu.
- Nie będę cię wystawiał. - Wyjaśnił widząc zdziwioną minę młodszego. Puścił mu oczko i przykrył swoją dłonią tę należącą do drugiego. - Nawet jeśli chodzi o zwykły napój. - Zaśmiał się cicho. Chłopak uśmiechnął się do niego.

- To może porozmawiamy na jakiś miły temat? - Zasugerował starszy. - Co lubisz? - Zadał pierwsze pytanie, jakie przyszło mu do głowy.
- Nie ma we mnie nic ciekawego... - Mruknął chłopak. - Za to chętnie dowiem się, co ty lubisz. - Dodał z większym entuzjazmem. Mężczyzna zaśmiał się cicho.
- Co ja lubię...? - Powtórzył. - Ciebie. - Rzucił pierwszą rzecz, jaka przyszła mu do głowy. Chłopak zarumienił się po końcówki uszu, a drugi zaśmiał się. - A poza tobą uwielbiam muzykę, lubię grać i śpiewać. Lubię uprawiać sport, lubię się ruszać... Lubię zwierzęta, książki i dobre filmy... Lubię poznawać nowych ludzi, choć czasami nie mam ochoty z nikim rozmawiać i chcę po prostu zamknąć się w swoich czterech ścianach. - Chłopak słuchał wyraźnie zainteresowany.
- Właśnie opisałeś to, co lubię ja. - Zaśmiał się. - Może poza śpiewaniem. - Dodał ciszej.
- Tak? Czyli będziemy mieli o czym rozmawiać. - Odparował z uśmiechem drugi.

Właśnie wtedy dotarły ich zamówienia.
Krystian miał spaghetti z sałatką, a Aron jakąś pieczeń.
- Mmm... - Zamruczał z przyjemności, gdy spróbował dania.
- Smakuje? - Zaśmiał się cicho brunet. Chłopak pokiwał głową z policzkami wypchanymi sałatką. - Wyglądasz jak chomik. - Starszy ponownie zaczął się śmiać. Było to jednak spowodowane rozczuleniem.
Młodszy przełknął to, co miał w ustach i uśmiechnął się lekko, a potem spuścił głowę.
- Pięknie tu. - Westchnął z zachwytem, przy okazji zmieniając temat. 
- Wiem. - Starszy uśmiechnął się do niego. - Sam uwielbiam tą restaurację. - Dodał jeszcze. - A tak zmieniając nieco temat... - Zaczął, przybierając poważniejszy wyraz twarzy. - Jak tam twoje zdrowie? - Spytał.
- Dużo lepiej. - Młodszy uśmiechnął się do niego. - Większość dnia po prostu śpię, ale leki naprawdę mi pomogły. Twój przyjaciel ma łeb na karku. - Stwierdził.
- Przekażę mu. - Starszy uśmiechnął się do niego. - Masz ładny głos. - Rzucił z uśmiechem.
- Dziękuję. - Odparł cicho.

Zjedli w przyjemnej atmosferze, potem popatrzyli jeszcze na panoramę miasta, a potem wyszli na zewnątrz. Brunet podszedł do swojego samochodu i wyciągnął stamtąd tajemniczy plecak.
- Chodź, jest jeszcze jedno miejsce, które chcę ci pokazać. - Zaczął brunet i wyciągnął dłoń do chłopaka. Ten złapał ją i razem poszli zwiedzać miasto.

---

- Park? - Spytał chłopak zdziwiony. Sam często tu był. Nie rozumiał, co było takiego niezwykłego w tym miejscu.
- Powiedzmy. - Zaśmiał się starszy. - Chodź. - Pociągnął go lekko za rękę.

Po kilkunastu minutach doszli do bardziej zarośniętej części parku. Wszystko było tu takie... Dzikie...
- Co my tu robimy? - Spytał chłopak, lekko przysuwając się do przyjaciela.
- Nie bój się, ludzie nie lubią się tu zapuszczać. - Uspokoił go i delikatnie pogłaskał kciukiem jego dłoń.

Chłopak wydawał się być coraz bardziej wystraszony. Nie przepadał za ciemnymi, osamotnionymi miejscami.
Nagle, ku jego zdziwieniu, Aron pociągnął go w dół, żeby kucnął. Gdy tak uczynił, brunet rozsunął mu lekko gałęzie. Z uśmiechem wskazał mu głową, żeby zajrzał, a chłopak niepewnie spełnił jego prośbę i oniemiał. Przed nim znajdowała się wielka polana usiana kwiatami, z małą sadzawką pośrodku i strumyczkami, które zaopatrywały ją w wodę. Wokół stało mnóstwo zwierząt. Parę jeleni z młodymi, kilka sarenek, ze dwa dziki, kaczki, łabędzie, trochę innych zwierząt oraz mnóstwo motyli. Wyglądało to jak inny świat. Pozbawiony zimy, żyjący wiecznym latem i wieczną wiosną.

Brunet z uczuciem ciepła w sercu patrzył na zachwyconą twarz młodszego chłopaka.

- Chodź. - Szepnął jeszcze uśmiechnięty, a potem zagwizdał. Zwierzęta momentalnie spojrzały w ich stronę. Brunet wyszedł z krzaków, ciągnąc za sobą wystraszonego chłopaka, a potem pociągnął go, by usiadł na powalonym drzewku.
Brunet sięgnął do plecaka, a Krystian z przerażeniem obserwował, jak wielki jeleń ochoczo do nich podchodzi. Pisnął cicho, gdy zwierzę było już jakieś 3 metry od nich, a starszy zaśmiał się cicho i objął chłopaka. Wyjął coś z plecaka i wyciągnął w stronę zwierzęcia, a ten po chwili z radością schrupał kawałek jabłka, który dostał od bruneta.

Chłopak okrągłymi ze zdziwienia oczami obserwował zwierzę. Zauważył sarenkę, która podeszła do niego i swoimi czekoladowymi oczkami wpatrywała się w jego czekoladowe oczy. Aron włożył mu coś w dłonie, a Krystian pod chwili niepewnie wyciągnął dłoń i poczęstował małe zwierzątko kawałkiem owocu. 
Coraz więcej zwierząt do nich podchodziło, a chłopak coraz mniej się ich bał. Zauważył, że Aron gładzi jelenia po miękkiej sierści, a zwierzak wydaje się być z tego zadowolony. Zerknął na sarenkę, która nadal stała przed nim i ostrożnie ją pogłaskał. Zwierzątko przytuliło się do jego dłoni, a ten uśmiechnął się, zachwycony i ponowił głaskanie futerka.

---

Spędzili jakąś godzinę na głaskaniu i dokarmianiu zwierząt, a potem wyszli z polanki do parku. Znów szli za rękę, a chłopak wydawał się być zachwycony.
- A widziałeś tamtą małą kaczuszkę? - Spytał. Brunet tylko lekko się uśmiechnął i delikatnie ścisnął jego dłoń. - Była taka mała, że mógłbym zmieścić ze dwie takie na mojej ręce. - Gadał jak najęty, co tylko bardziej rozczulało bruneta.

Wreszcie doszli do samochodu. Starszy otworzył drzwi chłopakowi, a pusty już plecak rzucił na tylne siedzenie.
- Jak ci się podobało? - Spytał, gdy usiadł za kierownicą. 
- Było wspaniale! - Krzyknął zachwycony młodszy. Kierowca tylko szerzej się uśmiechnął.
- Czyli mogę cię jeszcze tam zabrać? - Zapytał.
- Jak mnie tam już nigdy nie zabierzesz, to się obrażę. - Oznajmił zupełnie poważnie chłopak, a Aron roześmiał się.
- Dobrze, dobrze, Kotku... - Zaczął. - Podrzucę cię do mieszkania, okej? - Spytał. Chłopak ewidentnie posmutniał.

***

Jeszcze trochę i będzie drama.

Co myślicie?

Do przeczytania,
- HareHeart

 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro