Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziesiątki zimnych dłoni przycisnęły go do wilgotnego materaca, na którym leżał.
- Kurwa, wypieprz go porządnie, to może będzie spokojniejszy. - Podsunął jakiś facet.
- W sumie... - Zaczął brunet. - Dobra, macie rację. - Uniósł dłonie w geście poddania się. - Chodź tu, koteczku... - Zarechotał lodowatym głosem. Krycha zapragnął umrzeć. Chłopak znowu spróbował się wyrwać, lecz grupa od razu docisnęła go do materaca. Usłyszał dziwny strzał, a następnie poczuł coś na plecach. Zawył z bólu. Lekko odwrócił głowę i zobaczył tego cholernego niebieskookiego faceta, z paskiem w dłoni.

Poczuł, jak coś gorącego spływa mu po plecach. Uświadomił sobie, że odczuwa uporczywe szczypanie w jednym miejscu. Krew. Sprzączka paska rozcięła mu skórę w miejscu, gdzie padło uderzenie.
- Jak się nie uspokoisz, to pożyczę drugi pasek i zrobię ci z niego ładną obróżkę ze smyczą. - Zarechotał. Krycha poczuł, jak ktoś siada mu na udach i zaczyna go obmacywać. Policjant poczuł złość.
- Kurwa, łapy przy sobie! - Krzyknął wściekły i szybko przewrócił się na bok, zrzucając z siebie zboczeńca. Znowu zawył, kiedy poczuł kolejne uderzenie pasa na plecach, tym razem bliżej karku. Klamerka znowu rozcięła mu skórę. Poczuł, jak po ramieniu spływa mu stróżka krwi. 

Blondyn klęknął obok niego. Krystian poczuł jego oddech na swoim policzku. 
- Ile razy można ci tłumaczyć, że masz się ładnie poddawać i się nie wyrywać? - Spytał cicho, spokojnym głosem. - Podobno mądry z ciebie chłopczyk. - Wyszeptał mu do ucha, a następnie je polizał. Krycha pisnął cicho, a po chwili usłyszał śmiech swojego oprawcy. - Mieli rację, że jesteś uroczy. - Dodał i pogłaskał go po głowie. - Spokojnie, owieczko, nie zrobimy ci zbyt dużej krzywdy. - Uśmiechnął się, a jego oczy zalśniły złowrogo. Krycha odruchowo mocniej wcisnął się w materac, na którym leżał. - Naprawdę słodki z ciebie koteczek, ale miałem zamiar się dzisiaj pobawić. - Puścił mu oczko. - Chociaż może kiedyś zamieszkasz ze mną i będziesz mi służyć jako mój osobisty niewolnik. - Zamyślił się. - Byłoby cudnie, mieć taką śliczną, delikatną owieczkę. 

Krystian poczuł, jak jego oddech gwałtownie przyśpiesza. Kurwa, na kogo on trawił?! Gwałciciela? Mordercę? Może jakiegoś chorego zboczeńca? A może handlarza niewolnikami? 
Cholera, każda z opcji była gorsza od poprzedniej. Policjant przełknął ślinę. To zdecydowanie nie wyglądało dobrze. Odetchnął drżąco, a potem sam zatrząsł się, gdy poczuł, jak kolejny jegomość siada na nim i z radością go obmacuje, podczas gdy reszta przytrzymuje mu ręce, i nogi, żeby się nie ruszył. 

Tak bardzo chciał, żeby już skończyli! To było takie obrzydliwe! Czuł się tak brudny, jakby całe swoje życie spędził w burdelu, choć nawet w żadnym nie był! Owszem, czasami w ramach śledztwa musieli podjechać do tego lub innego miejsca, lecz sam zawsze od nich stronił. Były dla niego delikatnie rzecz ujmując... Odpychające.

Tak się zamyślił, że na chwilę przeniósł się w zupełnie inny świat. Pozbawiony ciemnej uliczki, wilgotnego materaca oraz zgrai napalonych na niego facetów. 
Na jego nieszczęście niebieskooki blondyn szybko przywrócił mu świadomość. Złożył pasek na pół, po czym wymierzył mu trzy, szybkie uderzenia w plecy. Krycha wygiął się i zawył z bólu. 
- Vlad miał rację, że słodko krzyczysz. - Zarechotał blondyn i ułożył dłonie na jego biodrach. Krycha zamknął oczy. Czuł się tak cholernie brudny... Dopiero po chwili dotarło do niego, co powiedział oprawca. ,,Vlad, Vlad, Vlad...", powtarzał w głowie, licząc na to, że gdy go już wypuszczą, lub uda mu się uciec, będzie miał chociaż jedną rzecz do rozpoczęcia śledztwa. Oczywiście, że planował władować ich wszystkich za kraty. I oczywiście, że planował zrobić to sam. Wiedział, że nie powinien, ale nie może sobie pozwolić na takie... Coś. Przecież od zawsze uchodził za najbardziej agresywnego i najniebezpieczniejszego policjanta na komendzie! Nawet teraz widział przed oczami swojego szefa, który przekazuje mu skargi pod jego adresem. Oczywiście, nigdy nie podniósł ręki na nikogo z pracy. Po prostu podejrzani czasami za bardzo się rzucali.
Znowu krzyknął z bólu, gdy poczuł kolejną serię szybkich uderzeń na plecach. Krew spłynęła mu na boki. Przynajmniej było mu trochę cieplej.
- Nie licz na to, że zapamiętasz cokolwiek z tej nocy. - Usłyszał cichy szept przy uchu. - Tak cię wypieprzymy, że sam będziesz przychodził po więcej. - Niebieskooki zarechotał cicho. Użył takiego głosu, że Krystianowi włosy na karku stanęły dęba ze strachu. Przełknął ślinę. 

Blondyn zdjął dłonie z jego bioder, po czym przeniósł je na plecy. Przejechał po nich opuszkami palców i wydał z siebie cichy, zadowolony pomruk. 
Odruchowo odgiął głowę do tyłu, gdy poczuł na karku ciepły język swojego oprawcy. Facet tylko docisnął jego głowę do materaca, a potem delikatnie wbił zęby w jego skórę na szyi. Znowu zamruczał, zadowolony.
- Chłopaki, piękna owieczka nam się trafiła. - Westchnął zachwycony. - Od teraz będziesz mój, kotku. Tylko mój i nikogo innego. - Zamruczał mu do ucha. 

Po chwili facet przesunął się. Uklęknął za nim. Delikatnie podniósł mu biodra i składając pojedyncze pocałunki na jego jasnej skórze, zaczął powoli rozpinać mu spodnie. Krystian poczuł falę paniki, która uniemożliwiła mu oddychanie. 
- Nie! Nie! Nie! NIE! - Miauczał przerażony, ledwo łapiąc oddech ze strachu. 
- Oj, moje biedactwo... - Blondyn zacmokał zmartwiony. - Fakt, lubrykantu nie wzięliśmy, ale za to myślę, że twoje gardełko świetnie się sprawdzi jako nawilżacz, więc nie powinno cię aż tak boleć. - Krystian zapłakał na te słowa. Łzy zebrały się w jego oczach. Stracił nadzieję na to, że uda mu się im uciec. 
- Zostaw! NIE! - Pisnął, gdy mężczyzna zaczął powoli pozbawiać go spodni. Szarpnął się w bok, ale zaraz dostał trzy, mocne baty na plecy. Znowu zawył. 
- Kotku, spokojnie. Poboli tylko krótką chwilę, a potem będzie już przyjemnie. - Szepnął mu do ucha, po czym znowu je polizał. Krystian zastanawiał się, czy facet zdaje sobie sprawę z tego, że przez jego teksy i zachowanie chłopak powoli odczuwa skutki ciągłego stresu. Ledwo łapał oddech w płuca, łzy rozmazywały mu obraz przed oczami, myśli pędziły tak szybko, że nie był w stanie ich zatrzymać, a serce niemalże uciekało mu z piersi. Głowa niemiłosiernie go bolała. A rany po pasie dodatkowo szczypały. Przynajmniej był tak rozgrzany od emocji, że policjant czuł się, jakby był sierpień, a nie listopad. 

***

Druga wersja drugiego rozdział XD

Naprawdę, te poprawione wersje są o niebo lepsze.

Co myślicie?

Do przeczytania,
- HareHeart   

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro