Rozdział 22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chłopak chwilę wahał się, lecz potem pochylił się i pocałował bruneta w policzek.
- Dziękuję za wspaniały tydzień. - Szepnął, a gdy ten odwrócił głowę w jego stronę, dał mu jeszcze szybkiego całusa w usta.
- Dziękuję za wspaniały tydzień, Kotku. - Starszy puścił mu oczko, a potem przyciągnął do siebie i mocno przytulił.
- Zadzwonię. - Rzucił chłopak i wysiadł. Brunet odmachał mu, a młodszy wszedł do budynku i westchnął. Oczy od razu mu się zaszkliły.

Wszedł do mieszkania i westchnął. 
- Wyjaśnisz mi łaskawie, gdzie ty byłeś przez cały jebany tydzień?! - Warknął wściekły Olgierd, a chłopak niemalże podskoczył ze strachu. Nie miał ochoty na kłótnie. Zerknął tylko na swojego kolegę z pracy, po czym poszedł do swojego pokoju. A raczej chciał. - Płaczesz? - Spytał zmartwiony policjant, gdy zauważył przeszklone oczy przyjaciela. - Co się stało? - Dopytał. Wstał i stanął na przeciwko chłopaka. Ten spuścił głowę.
- Jutro wracam do pracy. - Mruknął cicho. Za wszelką cenę starał się nie rozpłakać.
- Krycha... Co się dzieje? - Zapytał ponownie starszy. 
- Jutro wracam do pracy... - Powtórzył nieco ciszej. Ta myśl paradoksalnie podnosiła go na duchu, bo istniała duża szansa na to, że wreszcie zajmie czymś głowę. 
- Krystian, wiem. - Rzucił Olgierd. - Ale co się z tobą dzieje? Gdzie byłeś przez ten tydzień? Wyłączony telefon, puste mieszkanie... Rozpłynąłeś się w powietrzu. Gdzie ty tak znikasz? - Zadał kolejne pytania. Chłopak jeszcze bardziej spuścił głowę.
- Jutro wracam do pracy... - Mruknął ledwie słyszalnie i wyminął przyjaciela. Marzył tylko o ciepłym, wygodnym łóżku.
- Hej, Krycha! - Rzucił za nim starszy i ponownie stanął między nim a drzwiami do jego sypialni. - Gdzie ty byłeś przez ten tydzień? - Spytał.
- Jutro ci powiem. - Burknął chłopak. Po raz kolejny spróbował wyminąć przyjaciela, ale mu to nie wyszło.
- Do jasnej cholery, wytłumacz mi, co się z tobą dzieje?! - Warknął już zdenerwowany Olgierd.
- Proszę cię, idź i daj mi spokój. Jutro zobaczymy się w robocie. - Westchnął chłopak. Sprawiał wrażenie, jakby już miał wszystkiego dość.
- A właśnie, że nie pójdę. - Warknął starszy. - Jak mi się z tego wszystkiego nie wytłumaczysz, to z przyjemnością poproszę Szwarca, żeby o tym z tobą pogadał. I zaznaczę, że Zarębski ma o tym nie wiedzieć, bo o ile on może i by ci uwierzył, tak Szwarc będzie grzebał tak długo i zaciekle, aż dokopie się do prawdy. - Oznajmił poważnie. - A jeśli znajdzie coś, co mu się nie spodoba, to wykopie cię na zbity pysk i nawet Zarębski ci nie pomoże.
- Kurwa, czy ty naprawdę myślisz, że na świecie istnieje tylko praca policjanta? - Spytał sfrustrowany chłopak. - Nie ta to inna. Niech mnie zwalniają, mam to gdzieś. - Warknął, a potem spojrzał na przyjaciela. - Wyjdziesz stąd wreszcie? - Zapytał. - Chcę się ogarnąć. - Dodał. Facet zacisnął usta w wąską linię, ale skinął głową i poszedł do salonu. Chłopak już porządnie wkurzony poszedł za nim.
- Jak tak bardzo chcesz ze mną mieszkać, to trzeba po prostu powiedzieć. - Warknął. 
- O co ci znowu chodzi, co? - Spytał również zły Olgierd.
- O co?! MOŻE O TO, ŻE BEZ PRZERWY TU JESTEŚ! MAM JUŻ TEGO DOSYĆ! CO BY SIĘ NIE DZIAŁO, NON STOP CIĘ TU WIDZĘ! Jak nie masz własnego mieszkania, to pomogę ci coś znaleźć, ale wynieś się stąd wreszcie i DAJ MI ŻYĆ! - Ryknął wściekły.

- Myślę, że rozmowa ze Szwarcem dobrze ci zrobi. - Stwierdził Olgierd po dłuższej chwili ciszy.
- Wyjdź stąd wreszcie. - Wysyczał chłopak. - Daj mi żyć. Odwal się wreszcie ode mnie. Co cię obchodzi gdzie jestem? Weź znajdź sobie dziewczynę i żyj swoim życiem, a mi daj święty spokój. - Poprosił.

- Zgoda. - Westchnął Olgierd. Miał nadzieję, że jak chłopak wróci do pracy, to wróci też jego dawne ,,ja". - To do jutra. - Mruknął jeszcze. Drugi nawet nie zareagował. Sprawdził tylko, czy drzwi do jego mieszkania są dokładnie zamknięte, a potem wziął szybki prysznic i wszedł do swojej sypialni. Wyjął bluzę bruneta, którą od niego dostał i założył na siebie, czując jego kojący zapach.

Położył się i opatulił kołdrą. Wyobraził sobie swojego Bohatera, który gładzi go po plecach, a drugą ręką bawi się pilotem do TV. Widzieli się zaledwie dzisiaj, a chłopak już cholernie za nim tęsknił.
Przytulił się do miękkiego materiału i ziewnął cicho. Mocniej wtulił się w kołdrę.

Mimo to nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok i dopiero po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że brakuje mu jego ulubionej przytulanki. Brunet pewnie już spał... Chłopak nie chciał zawracać mu głowy, choć tak bardzo mu go brakowało. 
Może powinien rzucić tą pracę i zamieszkać z brunetem? Zerwać kontakt ze wszystkimi osobami z dotychczasowego otoczenia i zacząć zupełnie nowe życie.

Jego rodzice i tak mieli go gdzieś. Ojciec zostawił go, gdy ten był jeszcze mały. Zniknął z dnia na dzień i wrócił po 15 latach, żeby "naprawiać" rodzinne więzi. Matki to on nie widział... Też będzie parę lat. Nawet nie pamiętał, czy się o coś nie pokłócili... To w sumie byłoby dość prawdopodobne. Od małego wychowywała go ulica. Zapomniał, że istnieje coś takiego jak ,,ciepło rodzinne" czy ,,troska rodziców". Musiał radzić sobie sam, bo był jedynakiem. A w szkole też nie było łatwo.

I teraz jeszcze ten gwałt. Jakby miał mało problemów na głowie. Warknął i ponownie zmienił pozycję, w której leżał. Potrzebował znaleźć sobie coś do zapomnienia. Od razu w jego głowie pojawiło się słowo ,,Praca.". Tak, to był zdecydowanie dobry pomysł. Zajmie głowę, z czasem zapomni o tym gwałcie i będzie żył sobie szczęśliwie, od czasu do czasu odwiedzając bruneta i Lucyfera. Piesek bardzo dobrze zaaklimatyzował się w nowym domu. Pokochał ogromny ogród wokół willi, basen i niewielki lasek na końcu działki.

Fajnie, że chociaż jeden z nich miał się z czego cieszyć. Chłopak czasami żałował, że w ogóle go uratowali. Co prawda miało to swoje plusy, bo w końcu poznał bruneta i czarnego psiaka, ale cała reszta była zdecydowanym minusem. Wszystko zwalało mu się na głowę. Tego było po prostu za dużo. Ziewnął cicho i przeciągnął się w łóżku. Nastawił sobie jeszcze budzik, gdy usłyszał powiadomienie. 

Zerknął na wyświetlacz i od razu się uśmiechnął.

Aron:
Dobranoc, Kotku.

:Ja
Dobranoc <3

Z uśmiechem odłożył telefon i szczelniej owijając się bluzą wreszcie zasnął.

***

W następnym rozdziale Kotek wraca do pracy.

Co myślicie?

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro