Rozdział 33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dobiliście, więc macie

Nie wiedział, jak przetrwał te parę godzin, ale bardzo się z tego cieszył. 
- Dobra, idziemy? Zrobiliśmy chyba wszystko, co mogliśmy zrobić. - Mruknął Olo, przeciągając się.
- Ja się nie znam. - Artur uniósł dłonie i uśmiechnął się. 
Olgierd zerknął na Krystiana. Nie pytał go o nic, po prostu na niego patrzył. Na tą smutną, cholernie bladą twarz, na jego lekko roztrzepane włosy, na jego smutne, przygaszone oczy...
- Idziemy na piwo? - Spytał nagle. Niebieskooki od razu uśmiechnął się i skinął głową. Spojrzeli na chłopaka, który obracał telefon w dłoni, wyraźnie ignorując wszystko wokół.

- Zostawisz nas na chwilę? - Poprosił po chwili milczenia Olo.
- Jasne. - Mruknął Artur, po czym zgarnął swoją kurtkę i wyszedł.
Ten podszedł do chłopaka i kucnął na przeciwko, kładąc dłonie na jego kolana, żeby zwrócić jego uwagę.
- Krystian... - Zaczął. Chłopak drgnął, a potem uniósł swój zamglony wzrok. - Powiedz mi wreszcie, co się dzieje. - Poprosił. 
- Nie mogę... - Szepnął cicho młodszy. 
- Dlaczego nie możesz? - Jego przyjaciel starał się coś z niego wyciągnąć. Cokolwiek. 
- Ja... - Zaczął, lecz potem westchnął tylko. - Wracam do domu. Cześć... - Rzucił i wstał. A raczej chciał, bo Olo złapał go za ramiona i przytrzymał.
- Idziesz z nami na piwo i idziemy porozmawiać. - Jasne oczy zalśniły nieprzyjemnie. Krystian przyłożył dłoń do ust i zamknął oczy, a drugą rękę położył na piersi przyjaciela, odsuwając go od siebie. - Co jest? Niedobrze ci? - Spytał zmartwiony. 
Chłopak kiwnął głową, ale potem parę razy odetchnął głęboko, a następnie otworzył oczy.
- Pójdziemy pić kiedy indziej, obiecuję. - Mruknął. - To nie jest mój dzień. - Dodał cicho. Olgierd wyglądał tak, jakby coś cisnęło mu się na usta, lecz w końcu skinął lekko głową i lekko potarł jego kolano.
- Cholernie się o ciebie martwię. - Przyznał i westchnął.
- Wiem... Przepraszam... - Szepnął chłopak.
- Za co? - Spytał brunet, autentycznie zdziwiony.
- Za to, że tak się zmieniłem... - Wyszeptał jeszcze ciszej, spuszczając głowę.
- Nie masz za co przepraszać, rozumiesz? - Spytał poważnie. - Powiedz mi, co się wtedy stało. Tylko tyle chcę wiedzieć. - Powiedział szczerze, wpatrując się w oczy przyjaciela. A raczej próbując, gdyż ten trzymał głowę nisko spuszczoną.
- Puść... - Szepnął wilgotnym głosem. 
- Krycha... - Zaczął Olgierd smutno. 
- Chodźmy już... - Poprosił, nadal nisko trzymając głowę.
- Wiesz, że i tak się kiedyś tego dowiem, prawda? - Spytał brunet, wstając.
- Wiem. - Odparł chłopak, po czym zgarnął kurtkę i wyszedł. A raczej chciał, bo Olo doskoczył do niego i złapał go za ramię.
- Daj mi się chociaż odwieźć. - Poprosił, a młodszy niechętnie się zgodził.

---

Ku jego ogromnej uldze okazało się, że Arturowi coś wypadło i już go nie ma. Dla pewności jednak rozglądał się co jakiś czas, chcąc się upewnić, że jest bezpieczny.

Olgierd od dłuższego czasu patrzył, jak wystraszony chłopak niepewnie przesuwa oczami po tak dobrze znanym otoczeniu. ,,Co się z nim stało?", odbijało mu się w głowie. Jak na złość, nikt nie chciał mu dać odpowiedzi.

---

W ciszy wsiedli do samochodu, a potem podjechali do mieszkania chłopaka.
- Dzięki. - Mruknął.
- Może wpadnę do ciebie na chwilę, co? - Zasugerował Olo. Bardzo chciał to ukryć, ale jego głos wydał, jak bardzo chciał spędzić choć chwilę z przyjacielem. Chłopak chyba tego nie zauważył, bo chwilę się zastanowił.
- Olo, ja... - Zaczął, lecz potem urwał i westchnął. - Nie mam nastroju na spotkania towarzyskie. - Mruknął cicho. - Przepraszam... - Szepnął jeszcze cicho, po czym odwrócił się i szybkim krokiem odszedł.

Brunet patrzył za swoim przyjacielem w ciszy i z dziwnym smutkiem w sercu. To już nie był Krystian... To był jakiś zupełnie obcy, zupełnie... Inny, człowiek, który po prostu wyglądał tak samo, jak policjant.
- Dowiem się, co cię tak zmieniło, obiecuję. - Szepnął, wpatrując się w drzwi, w których zniknął młodszy. 

---

Krystian wszedł do swojego mieszkania i usiadł na kanapie, zrezygnowany. Miał dość. Ten dzień był okropny...

Usłyszał dźwięk wiadomości i przekonany, że to jego Aru od razu ją odczytał. Numer był nieznany, a zamiast wiadomości widniało zdjęcie...

Jagnięcia...

Owieczki...

Krystian rzucił telefon na kanapę, a sam pobiegł do toalety. Zwrócił całą zawartość żołądka, lecz to wcale mu nie pomogło. 
W pewnej chwili łzy zatańczyły mu w oczach, by potem strugami spłynąć po jego policzkach i skapnąć na białą porcelanę.

---

Ocknął się na podłodze w łazience. Gardło bolało go tak samo jak tego pamiętnej nocy. Zadrżał na samo wspomnienie tego bólu.
Ostrożnie się podniósł i wytarł usta, a potem umył zęby. Zerknął w lustro i westchnął, widząc jak bardzo zmizerniał.
Już nie był tym samym przystojnym i przebojowym policjantem co kiedyś. Teraz był Owieczką... Ofiarą gwałtu i człowiekiem rozpaczliwie potrzebującym swojego koła ratunkowego. Dla Krystiana takim kołem był Aru... Jego bohater...

Chętnie by do niego zadzwonił, ale jego gardło miało najwidoczniej inne plany. Westchnął i nalał sobie kubek chłodnej wody, a potem włączył telewizor i powoli zaczął sączyć napój. Przyniosło mu to lekką ulgę, więc gdy skończył pić położył się na kanapie z zamiarem zaśnięcia, co jednak przerwał dźwięk wiadomości.
Wystraszony chłopak sięgnął po telefon, a nieprzyjemne uczucie w żołądku powróciło. Choć Krystian wątpił, by miał jeszcze co zwracać.

Aron:
Krystian, kochanie, wszystko dobrze?

Uśmiechnął się z ulgą. Z jakiegoś dziwnego powodu przypomniał sobie o przezwisku dla bruneta i wykorzystując to, że ten teraz do niego napisał, postanowił spełnić groźbę.

Wysłał mu zrzut ekranu z podpisem ,,Aru <3". Do tego dopisał, że wszystko dobrze, jest już w domu i właśnie skończył pić wodę. Postanowił przemilczeć kwestię koszmarnego samopoczucia i wymiotów, by nie niepokoić ukochanego.

Aru <3:

Kotku, nawet nie wiesz, jak mi teraz ulżyło. Przez cały dzień chodziłem jak na szpilkach i pewnie dzwoniłbym w każdej wolnej chwili, gdyby nie to, że wiem, jak wygląda twoja praca.

Aru <3:

Proszę, nie strasz mnie tak więcej, Maluchu...

:Ja

Przepraszam, już nie będę...

Aru <3:

Nie przepraszaj, Skarbie ^^

Aru <3:

Spotkajmy się kiedyś, co? ;)

:Ja

Chętnie ^^

Aru <3:

Dobrze, to jeszcze się zgadamy.

Aru <3:

Pamiętaj, że jesteś ślicznym, mądrym i dzielnym chłopcem.
Dobranoc, Kotku <3

Chłopak zarumienił się czytając ostatnią wiadomość.

:Ja

Dobranoc, Aru <3.

Ziewnął cicho i wskoczył na szybko pod prysznic, a potem wrócił na kanapę. Jakoś... Wygodniej mu się na niej spało. 
Zwinął się w kłębek i opatulił bluzą, która służyła mu do spania. W dalszym ciągu pachniała brunetem, więc zaśnięcie było kwestią chwili.

***

Tęskniłam za pisaniem tej książki <3

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro