Rozdział 47

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

+18!!!

Powoli wracał do świata żywych. Ten sen zrobił mu mętlik w głowie. 

Mimo wszystko, dobrze było poczuć własne ciało. Chłopak zamruczał cicho i wtulił się w rozgrzany materac, okryty miękkim prześcieradłem. Odwrócił się na bok i nieco skulił się. Było mu ciepło i wygodnie. Nie ma nic lepszego niż ciepłe, duże łóżko i świadomość, że nie musisz nigdzie wstawać.

Po chwili pozycja zrobiła się niewygodna, więc z cichym westchnięciem odwrócił się na drugi bok.

Leżał tak dłuższą chwilę, gdy nagle poczuł na policzku lekki podmuch powietrza. Zignorował to i leżał tak dalej nie otwierając oczu.

Nagle czyjaś dłoń delikatnie przejechała mu po włosach.
- Jezu, Aru, daj spać... - Jęknął i zwinął się w kłębek pod kołdrą. Osoba wyciągnęła go spod jego miękkiej osłony i ponownie położyła na łóżku. Krystian warknął cicho.
- Jesteś cholernie słodki gdy udajesz groźnego. - Zachichotał drugi głos. Chłopak zamarł.

Powoli otworzył oczy i ku swojemu przerażeniu zobaczył, że leży w łóżku z blondynem.
- Słodki jesteś jak śpisz. - Szepnął i delikatnie się oblizał. Nagle Artur zerwał się i usiadł na chłopaku. Złapał go za ręce i przyszpilił do łóżka. Młodszy starał się wyrwać, ale niestety odgórnie był skazany na porażkę. Jego oprawca był większy i silniejszy, a do tego on sam był jeszcze nieco zamroczony snem.

Mężczyzna pochylił się i musnął jego usta swoimi.
- Dalej smakujesz tam samo słodko jak za pierwszym razem. - Zamruczał zadowolony.

Ulokował się między jego nogami i niby niechcący otarł się o chłopaka. Łzy zapiekły go pod powiekami gdy zrozumiał, co się wydarzy. Blondyn zaczął całować go po twarzy, a chłopak nadal próbował mu się wyrwać.
Dopiero po paru chwilach zorientował się, że to działa na jego oprawcę jak płachta na byka.

Blondyn mocno złapał jego nadgarstki, aż młodszy syknął z bólu.
- Durna dziwka. - Warknął, wlepiając swoje błyszczące oczy prosto w czekoladowe tęczówki. - Będziesz wreszcie grzeczny? - Spytał. - Chcę się pobawić. Miałem ciężki dzień, więc z łaski swojej nie wkurwiaj mnie. - Warknął i jednym, płynnym ruchem przerzucił chłopaka na brzuch.
- Nie... - Szepnął młodszy, gdy poczuł chłód powietrza na swojej skórze. - Nie! Nie! NIE! - Zaczął krzyczeć i się wyrywać. Zamknął się gdy tylko poczuł uderzenie w głowę.
- Sam tego chciałeś. - Warknął sucho blondyn. - Pobawię się tak jak ja lubię. - Uśmiechnął się kącikiem ust. - Nie licz na przyjemną noc. - Szepnął jeszcze i pochylił się, żeby móc skubnąć tą smaczną skórę na szyi chłopaka.
Młodszy odruchowo odgiął głowę w tył. Blondyn szarpnął go, po czym zdjął pasek i wymierzył mu parę uderzeń w tyłek.
- Spokój ma być. - Warknął. - Chyba, że lubisz klapsy. Bardzo chętnie przełożę takiego Szczeniaka przez kolano. ...Wiesz co? Chyba tak zrobię. - Mruknął po chwili namysłu. Zdjął chłopakowi dolną część stroju. Zostawił mu tylko bieliznę, a następnie ułożył go sobie na kolanach. 
Chłopak czuł, jak jego krocze co chwilę ociera się o udo jego oprawcy.
- Ręce na plecy. - Rozkazał blondyn. Młodszy zamknął oczy i przełknął ślinę. ,,Będzie bolało...", pomyślał. 
Artur w tym czasie zdjął pasek. Dłoń dzierżącą narzędzie położył chłopakowi na krzyżu i chwilę siedział tak nieruchomo.
- Zastanawiam się czy zlać cię paskiem, czy ręką. - Wymruczał mu do ucha. - Pasek zostawia ładne ślady, wiesz? Chociaż jest trochę trudniejszy do używania... Przydałby się jakiś krótszy, ale też skórzany... Lubię skórzane narzędzia do bicia. - Szepnął. - Kurde, aż sam się napaliłem... A dobra, zleję cię najpierw pasem, a potem ręką. - Rzucił w końcu.

Zdjął mu bokserki i położył swoją dłoń na jego plecach, żeby dodatkowo go przytrzymać.
- Wygodnie ci? - Spytał i delikatnie przesunął paskiem po jego pośladkach.
Chłopak milczał, więc Artur po chwili złapał go za włosy i pociągnął jego głowę w górę.
- Wygodnie ci? Odpowiadaj. - Rozkazał.
- T-tak. - Jęknął młodszy.
- Tak, sir. - Poprawił go blondyn. - Może być też Master lub Panie... Lubię jak mój uległy nazywa mnie swoim panem. - Westchnął i na chwilę zamilkł. - Nie ma nic przyjemniejszego na świecie niż świadomość, że masz pięknego kociaka, który zrobi dla ciebie wszystko. Który będzie na każde twoje skinienie. I którego będziesz mógł zlać, a on będzie się z tego cieszył. - Wraz z ostatnim zdaniem uniósł dłoń i wymierzył szybkie, mocne uderzenie. Chłopak wierzgnął i krzyknął cicho.
- Cii... - Szepnął blondyn. Dłoń znów wylądowała na plecach, które raz po raz delikatnie gładziła. - Grzeczny Szczeniak... To twój pierwszy raz, więc dam ci 5 uderzeń pasem i 5 ręką. A jak ładnie je wytrzymasz to dostaniesz nagrodę. - Obiecał i wymierzył drugie uderzenie.

- Grzeczny kociak. - Zamruczał i odłożył pasek. Nadal powoli gładził jego plecy, a drugą dłoń umieścił na jego pośladkach, które powoli masował.
- J-ja już nie chcę. - Wyjąkał chłopak.
- Jeszcze ręką, kochanie. Dasz radę. To miłe uczucie... - Blondyn złożył pojedynczy pocałunek na jego miękkich włosach, po czym zaczął wymierzać uderzenia.

- Już nie! Już nie! - Krzyczał chłopak, z każdym uderzeniem rzucając się lekko.  
- Już, szyy... Już koniec. - Zamruczał blondyn. - Grzeczny Szczeniak. Bardzo ładnie wytrzymałeś sesję. - Mruknął. Wyjął coś z kieszeni. Chłopak słyszał tylko otwieranie jakiegoś pojemnika. Pisnął cicho, gdy poczuł na pośladkach zimną substancję.
- Ojej, zimne? - Spytał słodkim głosem. - Mój dzielny Szczeniaczek wytrzyma, tak? 

Chłopak nie odezwał się, więc blondyn wsmarował maść w jego zaczerwienioną skórę, a potem położył jego ciało na łóżku obok siebie, a głowę na swoim udzie. Chłopak leżał plecami do niego. Krystian bał się ruszyć. Drgnął lekko gdy poczuł delikatne gładzenie po głowie.
- Wybacz, że cię wystraszyłem. - Zaczął blondyn. - Byłem zły, bo Olgierd ciągle o tobie gada. Nie zrozum mnie źle, jesteś ślicznym i cudnym Szczeniaczkiem, ale on non stop się o ciebie martwi. Myślę, że gdyby mógł to już dawno by się do ciebie wprowadził... Nie rozumiem tego... Po co on chce się tobą zajmować, jeśli masz mnie? ...Przepraszam, że tak cię ostatnio zostawiam... - Westchnął cicho. - Obiecuję, że będę częściej. Dam ci trochę na przyzwyczajenie się, a potem się do mnie wprowadzisz. Mam duży dom na przedmieściach, z dużym ogródkiem. Spodoba ci się tam. Jest pięknie... O każdej porze roku...

***

Dobra, to jest TRZECIA wersja tego rozdziału. Poszłam w niej w ZUPEŁNIE inną stronę niż przy poprzednich wersjach, ale wydaje mi się, że wyszło to lepiej.

Dajcie znać co myślicie.

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro