Rozdział 58

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Podjechali pod mieszkanie Krystiana. Chłopak bał się poruszyć do końca drogi. Wyskoczył z samochodu i szybko wyciągnął z niego swoje rzeczy.
- D-dzięki za podwózkę. - Mruknął i już miał się oddalić, gdy blondyn złapał go za rękę i pociągnął w swoją stronę. Ich twarze dzieliło parę centymetrów.
- Pomogę ci. - Zaoferował. Coś w nim mówiło chłopakowi, żeby lepiej się zgodził. Dla własnego dobra.
- O-okej. - Szepnął.

Szybko odłożył swoje rzeczy, ale gdy chciał pożegnać swojego nieproszonego gościa, ten przycisnął go do ściany.
- Może byś mi podziękował za pomoc z tamtym konfidentem, hm? - Zagaił z lekkim uśmieszkiem.
- Z-z kim? - Spytał chłopak.
- Z Olgierdem. - Przypomniał.
- No tak... - Mruknął. - Dzięki za pomoc z nim. - Dodał. Blondyn roześmiał się.
- Wiesz, myślałem o czymś... Innym... - Wymruczał jeżdżąc palcami po jego ramieniu.
- Na przykład? - Zaskoczony chłopak uniósł brew.
- Na przykład o drinku... - Szepnął i oblizał usta. - Pojechalibyśmy do jakiegoś fajnego baru, napili czegoś dobrego... - Zaczął wymieniać, coraz bardziej się do niego zbliżając.
- J-jak wrócisz potem do domu? - Spytał chłopak, nieco wciskając się w ścianę.
- ...kurde, faktycznie... Nie pomyślałem o tym. - Mruknął i na chwilę zerknął w bok jakby się nad czymś zastanawiał. - To może pójdziemy do mnie, hm? - Zagaił. - Bo widzę, że marnie u ciebie z drinkami. - Dodał z uśmieszkiem. Chłopak spuścił głowę.
- Nie jestem w nastroju na picie, wiesz- - Zaczął się bronić.
- Ale jesteś grzecznym chłopcem i się zgodzisz... Prawda? - Spytał. Jego głos zrobił się ostrzejszy.
- J-ja nie jestem ,,chłopcem"! - Pisnął zarumieniony. Blondyn roześmiał się cicho.
- Nie jesteś? To może spróbujemy tak. - Mruknął. Złapał go za ubranie i zaprowadził na kanapę. Usiadł na niej, a chłopaka zmusił do klęku. - Jesteś grzecznym psem i się zgodzisz... Tak? - Spytał unosząc brew. Młodszy zaczął drżeć. Bał się tej pozycji. Kojarzyła mu się tylko z jednym...-

- Czekam na odpowiedź, piesku. - Blondyn wyciągnął dłoń i władczo położył ją na jego głowie.
- T-tak. - Zadrżał wypowiadając to słowo. Czuł, że gdyby się nie zgodził facet zrobiłby mu coś jeszcze gorszego.
- Grzeczny pies. - Zacmokał Artur i pogłaskał go po głowie. - Chodź. - Rzucił. Chłopak wstał, lecz wtedy poczuł, że coś ciągnie go na podłogę. - Jak chodzą psy? - Spytał blondyn. - Nazywanie psem działa, więc może też zachowasz się jak piesek, co? - Zagaił i wskazał podłogę. Chłopak przełknął ślinę.
- P-proszę, ja nie chcę tak chodzić po bloku... - Szepnął.
- Nie po bloku mówisz... - Powtórzył blondyn udając zamyślenie. - Zaraz coś na to zaradzimy. - Uśmiechnięty klasnął w dłonie. - Zapraszam. - Rzucił wskazując dłonią drzwi.
- A-ale muszę dostarczyć papiery na komendę i- - Zaczął się rzucać.
- Dobrze. - Artur wyraźnie się zdenerwował. - Więc jutro, po dostarczeniu tych cholernych papierów przyjdziesz do mnie do domu. I będziesz grzecznym psem. Jasne? - Warknął.
-T-tak-! - Odparł wystraszony młodszy.
- No! - Poparł go Artur. - A spróbuj nie przyjść... - Syknął wlepiając wzrok w jego oczy. Popchnął go na ścianę. Chłopak pisnął, gdy mężczyzna przejechał nosem po jego policzku.
Blondyn wyszedł, a młodszy zjechał plecami po ścianie i usiadł na podłodze próbując uspokoić głośno bijące serce.

<><><>

 Olgierd usiadł przy biurku. Miał dosyć. Warknął wkurzony.
- Znajdę tego, kto cię tak zmienił i rozerwę go na strzępy. - Warknął przez zęby do ich wspólnego zdjęcia, które trzymał na biurku. Z ogniem w oczach wstał i już miał wychodzić gdy zorientował się, że nie ma pojęcia co powinien zrobić.

Zreflektował się szybko i potruchtał do pokoju informatyków.
- Cześć! - Sapnął szybko.
- Cześć. - Odparła kobieta przy biurku. - Słyszałam, że Krycha odszedł. - Dodała ponuro.
- Nawet mi nie mów. - Syknął. - Pewnie będę musiał robić z Zielińskim. - Rzucił cicho.
- Nie cieszysz się? - Zdziwiła się. - Podobno to spoko koleś. - Olo tylko się uśmiechnął.
- Ten "spoko koleś" nastawiał Krystiana przeciwko nam, rozumiesz? - Spytał wkurzony. Żaneta zmarszczyła brwi. - No tak! Krycha upiera się, że Artur ma rację. Dwa razy to powtórzył i stale się tego trzyma, więc coś musi być na rzeczy! A ten szmaciarz stale koło niego skacze, więc nawet nie mogę pogadać z nim sam na sam! Jak Krystian się pakował to Artur próbował mi wmówić, że chłopak sam szuka sobie wrogów. - Warknął. - I co ja mam z tym zrobić? Jestem pewien, że Zieliński maczał palce w tym, co przydarzyło się Krystianowi ale nie mam pojęcia jak go z tym powiązać. Poza tym, naprawdę myślisz, że Szwarc i Zarębski przyjęliby na komendę gościa, który ma jakieś lewe interesy? Proszę cię. - Prychnął.
- Ja bym poszła z tym do Zarębskiego. - Podsunęła.
- Nie da rady. - Westchnął. - Nie mamy żadnych dowodów. Nawet tych podejrzeń nie jesteśmy w 100% pewni...

- Wiem! - Rzucił nagle i wyprostował się jak struna. - Pamiętasz to nagranie, które dostaliśmy z okolic tamtej uliczki? - Spytał. - Wydrukuj mi zdjęcia twarzy tych drani i jak dasz radę to spróbuj znaleźć kto to jest. - Poprosił. - Mam plan. - Dodał i uśmiechnął się tajemniczo.
- No dobrze, panie detektywie. - Kobieta puściła mu oczko i od razu zabrała się do pracy.

---

- Chodź, mam wszystko. - Uśmiechnęła się po dłuższej chwili. - Nie widać twarzy większości mężczyzn, bo mają maski i kaptury, ale udało mi się znaleźć trzech. - Mruknęła jakby nie była wystarczająco usatysfakcjonowana.
- To i tak dużo, dzięki. - Odparł podekscytowany.
- Ten gość to Adrian Zielony, ksywka ,,Zielo". Mamy go w bazie. Zamieszany w napady z bronią w ręku, drobne kradzieże. Rok temu wyszedł z więzienia. - Olgierd skinął głową oglądając stopklatki. - Ten to Maciej Jurzyński, pseudonim ,,Jura". Podobnie jak pierwszy, napady i drobne kradzieże, ale tutaj mamy jeszcze podejrzenie o wymuszenia. Ostatni wpis datowany na 3 miesiące temu, potem zapadł się pod ziemię. - Olo znów spojrzał na twarz mężczyzny. - I trzeci, Kamil Młodowski, ksywka ,,Młody"... A to dziwne... - Zaczęła nagle cicho.
- Co dziwne? - Dopytał podekscytowany policjant.
- Nic na niego nie ma, a jest w naszej bazie... - Mruknęła i chwilę pogrzebała w komputerze. - O! Mam! - Oznajmiła zadowolona. - Coś się zacięło. - Dodała z lekkim, rozbawionym uśmieszkiem.
- To dawaj.
- Młodowski ma podejrzenie o jedno porwanie, dwa wymuszenia, do tego tradycyjnie napady i drobne kradzieże. - Przeczytała. 
- Dzięki, naprawdę, wiszę ci przysługę. - Obiecał.
- Czekaj! Co ty chcesz zrobić z tymi informacjami? - Dopytała.

***

Tak się rozpędziłam w pisaniu planów naszego kochanego Ola, że nie zauważyłam kiedy napisałam cały rozdział XD

Możecie podzielić się swoimi pomysłami ^^

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro