Rozdział 76

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczy policjanta w momencie trysnęły łzami.
- Co jest-? - Spytał wystraszony Janek. Policjant podał mu list.

Mężczyzna przeczytał go, a potem z łzami i przerażeniem w oczach spojrzał na płaczącego policjanta. Olo nie mógł się uspokoić. Chłopak miałby nie żyć-? Przecież... tyle poświęcili... Żeby go znaleźć...
Spuścił głowę.
- Kurwa, nawet mi nie mów, że w to wierzysz! - Wybuchnął nagle technik. W jego oczach lśniła determinacja.
- Stary... To jest pismo Krystiana... Poznaję je... - Wydusił policjant.
- Wierzę, że Krycha dalej żyje. Czuję to! - Warknął. - Znajdziemy go. Musimy go znaleźć! - Rzucił. - Chodź, dajemy na komendę! - Złapał go za ramię i siłą pociągnął do samochodu.

---

Gdy pojawili się na komendzie, wszyscy momentalnie zebrali się w pokoju szefa. Chcieli usłyszeć dobre nowiny.

Olo wszedł do pomieszczenia, niosąc ze sobą tragiczne wieści w postaci niepozornej kartki papieru. Wyglądał koszmarnie. W chwilę postarzał się o kilkanaście lat.
Czuł, że wszyscy zebrani wlepiają w niego swoje spojrzenie. Ich twarze momentalnie nabierały przerażonego lub zszokowanego wyrazu.

Wysoka, chuda postać sunęła po miękkiej wykładzinie... Wprost do biurka szefa.
Olgierd bez słowa włożył mu kartkę w dłoń.

Szef uniósł brew, ale zaczął czytać. 

---

Mężczyzna schował twarz w dłoni i oparł łokieć o gładki blat. Podał kartkę dalej.

Szwarc był w szoku. Czytał ten cholerny list dobre 4 razy i nadal nie potrafił zrozumieć. Nie chciał czytać go na głos. Chłopak zasługiwał na trochę szacunku. Na to, żeby każdy z zebranych przeczytał go i rozprawił w swoim własnym wnętrzu...

---

Policjanci stali w ciszy. Opuszczali głowy, zamykali oczy, przygryzali wargi. Ściśnięte gardła uniemożliwiały wypowiedzenie choćby jednego słowa.

Olo usilnie starał się zachować twarz. Jego oczy skrzyły się od łez. Słyszał kilka dziewczęcych szlochów, ale naprawdę starał się, żeby się nie rozkleić. Oczywiście, chłopak zasługiwał na łzy, jednak... Mazur chciał zachować je dla siebie...
,,Krystian, dzieciaku...", pomyślał, na chwilę kierując swoje spojrzenie za okno. ,,Musisz żyć... Pewnie gdzieś tam jesteś i czekasz na nas..." - Westchnął. Nagle uderzyła w niego pewna myśl.
- Pamiętacie jak mówiliście, że ten pieprzony Szef mógł wziąć Krystiana do siebie? - Zaczął nagle cicho. - Co jeśli ten list ma nas zmylić? - Spytał i nieco uniósł swoje spojrzenie. Natrafił na zaskoczone twarze swoich przyjaciół.
- Sprawdzimy to. - Zaoferował poważnie Kuba. Natalia pokiwała głową. 

Mimo tego, po minach ich współpracowników można było wywnioskować, że niespecjalnie wierzą w taką wersję wydarzeń. Mimo pracy w policji... mimo tylu szkoleń, tylu rozwiązanych spraw... Czasem nie da się nie ulec emocjom.

---

- Idźcie do domów. - Westchnął Zarębski. Jego głos był drżący i wilgotny. - Myślę, że nic już z nas dzisiaj nie będzie... - Dodał i spuścił głowę.
- Ja spróbuję podzwonić i czegoś się dowiedzieć... - Westchnął Szwarc, po czym wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Olo skinął ponuro głową, po czym wyszedł z pomieszczenia.

Wyszedł na niewielki taras. Niebo było ciemne, zachmurzone. Nawet śnieg zrobił się bardziej szary.
Policjant usiadł na ziemi, opierając się plecami o ścianę obok wejścia. Westchnął cicho. Jego oczy znowu zrobiły się wilgotne. Przygryzł wargę. Nie chciał się rozklejać...

Wyjął telefon i przedzwonił do wszystkich informatorów po kolei. Wściekł się, gdy żaden nie potrafił powiedzieć, gdzie znajduje się jego kolega.

Najchętniej sam objechałby całe miasto. Sprawdziłby każde pieprzone miejsce, żeby tylko go znaleźć.

- Tu jesteś... - Westchnął Kuba. - Idziemy na piwo? - Spytał ponuro. - Muszę się schlać. - Policjant skinął tylko głową. Wstał i westchnął.

---

Weszli do baru i podeszli do lady. Brunetka z wprawą podała im kufle pełne złocistego płynu, a oni z cichym westchnięciem poszli poszukać jakiegoś odosobnionego miejsca.

Usiedli i w ciszy zaczęli sączyć browary.
- Mam nadzieję, że nic mu nie jest... - Westchnął nagle Olo.
- Znajdziemy go. - Obiecał drugi policjant. - Musimy... - Dodał i pociągnął solidny łyk.
- Oddałbym wszystko, żebyśmy go znaleźli... - Ciągnął dalej. - Żebym mógł po prostu przycisnąć go do siebie i powiedzieć, że już nikt go nie dotknie... - Zrobił krótką przerwę. - Gdybym wtedy wiedział, przez co przechodził... 
- Olo, nie mogłeś wiedzieć. - Wtrącił cicho policjant.
- Spieprzyłem... Zjebałem po całości... - Schował twarz w dłoni. - Mogłem rozegrać to inaczej... Lepiej, kurwa! - Warknął.
- Olo... - Westchnął Kuba. Policjant zwiesił głowę. - Zaufaj mi... Znajdziemy go... - Przekonywał. - Poślemy go do szpitala, a potem na terapię... Będzie dobrze... Musi być...
- Nie wiem, stary. - Westchnął. - Mam dosyć... Chciałbym po prostu pójść spać z tą świadomością, że go znaleźliśmy... Że leży w szpitalu, żywy i bezpieczny... Że nikt go nie gwałci ani nie zostawia w uliczkach pod jakimiś szmatami... - Kuba przetarł oczy palcami. - Że... po prostu już jest dobrze, wiesz? - Spytał nagle cicho.
- Wiem. - Mruknął Kuba.

---

W ciszy pili swoje browary, nie wymieniając się żadnymi spostrzeżeniami. Każdy rozmyślał w swoim wnętrzu. Przez to, cisza, mimo, że wywołana tak bolesnym tematem, była nawet komfortowa.

Dokończyli swoje browary, a potem ruszyli w stronę domu Olgierda. Kuba i tak miał po drodze, więc siłą rzeczy musieli iść razem. Nie przeszkadzało im to. Potrzebowali ciszy. Takiego specyficznego rodzaju ciszy, którą osiągasz tylko przy drugim człowieku. Oboje przetrawiacie jakieś wiadomości w samym sobie. Cisza ta jest czasem przyjemna. Jest komfortowa.
Takiego stanu nie da się osiągnąć z byle kim...

Rozstali się przy domu starszego policjanta. Olo ruszył w stronę swojego mieszkania, a Kuba wznowił przerwaną wędrówkę.
Wszedł do swojego domu. Rozebrał się, wziął prysznic i położył się do łóżka.

Nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok. W jego głowie odbijał się krzyk jego przyjaciela. Łzy wypełniły jego oczy.
Gdyby mógł... Gdyby wiedział, gdzie go zabrali... Wymordowałby ich wszystkich... Nawet za cenę własnego życia.
Praca w policji uczyła prawdziwej przyjaźni... Olo był pewien, że Krystian w takiej sytuacji czułby dokładnie to samo, co on.

***

Do przeczytania,
- HareHeart



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro