Vanitas
Tyle razy musiałam upadać
Gdy wszystko się sypało
Nie chciało mi się nawet wstawać
A problemów tylko przybywało
Oczy przetarłam łzami
Sama przytuliłam to dziecko w środku
Choć już byłam między duchami
I stałam na brzegu, gotowa do skoku
W milczeniu przeżyłam cierpienie
Wciąż do tyłu chodziłam
I tylko śmierci było pragnienie
Aż w swym bólu się zagubiłam
Teraz już nie spojrzę wstecz
Wszystko w jeden wniosek się składa
Choć za wami chciałam biec
Teraz wiem, tylko kochając jestem słaba
Z toksyn oczyściłam powietrze
I stoję tu sama
Tylko na sercu, które wam dałam w ofierze
Teraz ogromna jest szrama
Zniknęły szczęścia odciski
Bo byłam ślepa na ich trucizny
I był mi koniec bliski
Dowodem tej walki - na skórze blizny
Wyciągam głęboko zatopiony nóż
Myślałam, że zabije mnie to
Terapia powoli przywraca na twarzy róż
W cierpieniu minęło kolejne lato
Wyrażam nienawiść z serca płynącą
Teraz za nikim już nie chcę biec
Własną drogą idąca z twarzą milczącą
Wiem, że uczuć trzeba lepiej strzec
Wiem już, że nikt nie jest na wiecznie
Życie to wygnanie
Ani trochę nie jest bajecznie
Codziennie jakieś nowe wyzwanie
Trudno było ująć w słowa
Wszystkie zapisać wersy
Choć pełna była myśli głowa
Chciałam znaleźć sposób najlepszy
Tyle słów w powietrzu wisiało
Nie wiedziałam jak mówić o emocjach
Wszystko na swój czas czekało
Bo tak długo błądziłam w ciemnościach
Wciąż nie widzę w tym celu
Nie wiem dokąd prowadzi ta ścieżka
Dziś odchodzę, po walkach wielu
Nie trzyma mnie żadna kotwica ciężka
~<🖤>~
26.09.2023
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro