Dylemat Śmierci

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdzieś w oddali słychać takty
Wypływającej z silnika nafty.
Muzyka z radia nagle cichnie
I jak nie raz kierowca kichnie,
Zaczyna się powoli dusić,
No i własną śliną krztusić.
Samochód płonie, brakuje tlenu,
Nie ma więc w tym fenomenu.
Auto wybucha, kierowca ginie,
A wiadomości roznoszą się po gminie.
Długo o tym w mediach huczy,
A znów Śmierć pod nosem mruczy:
"Cóż to tutaj za szaleństwa,
U mnie w podziemiach już nie ma miejsca!"

Nie ma to jak optymistyczny akcent na koniec

   

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro