[2] Czas podróży! Na granicy Kraju Rzek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

☆ ROZDZIAŁ 2 ☆

"Czas podróży! Na granicy Kraju Rzek"

[ta perspektywa jest dla was dobra do czytania?]

Pod policzkiem czułam zimną jak i twardą powierzchnię. Nadal nie otworzyłam oczu ze zmęczenia jakie doprowadzało mnie do szaleństwa. Dość długo musiałam czekać aby w ogóle się ocknąć z amoku w jakim, byłam podczas "transferu" pomiędzy światami. Poruszyłam kilka razy palcami, badając otoczenie, ale jak narazie nic nie przykuło mojej uwagi. Powieki uniosły się w górę i wtedy zauważyłam to co było przede mną.

Drzewo.

Prychnęłam na samą myśl o tym, o czym przed chwilą pomyślałam. W głowie miałam obraz, że pojawi się przede mną książę z bajki aka Gaara albo Naruto, a tu co? Przyroda się kłania.

Podparłam się na łokciach, siadając do siadu skrzyżnego. Rozejrzałam się dookoła dokładnie, skanując wzrokiem otoczenie. Czułam w sobie, że to nie jest miejsce, w którym dotychczas żyłam.  Niby nic wielkiego ― wszędzie znajdowały się drzewa, krzaki, trawa, ziemia, skały, plecak i jeszcze raz drzewa!

Plecak? ― pomyślałam i od razu go do siebie przyciagnęłam.

Przesunęłam zsuwak, a otworzywszy plecak, na mojej twarzy pojawił się promienisty uśmiech. Znajdowały się w nim rzeczy, które do niego spakowałam przed wyjściem z domu. Dokładniej przeszukałam ręką środek i znalazłam coś czego nie spodziewałam się tam znaleźć. Nutella. Skąd do jasnej cholery w moim plecaku znalazła się czekolada?! Takie zdanie krążyło mi w myślach przez jakiś czas. Przy okazji wyciągnęłam telefon. Włączył mi się ekran blokady z aesthetic tapetą z Drużyną 7. Wpisałam hasło i... Pojawił się ekran startowy z Kuramą. Włączyłam internet, który o dziwo działał i sprawdzałam wiadomości, dotyczące niedawnych wypadków w okolicy, w której niegdyś mieszkałam. Jeden artykuł przykół moją uwagę.

Kierowco, uważaj!
Ostrzeżenie dla innyh prowadzących pojazdy!
Tragiczny wypadek na ul.*********. Nie żyje dziewiętnastoletnia studentka. Dodatkowo dwoje dzieci i chłopak w wieku szkolnym zostali ranni. Jak donoszą pufne media i świadkowie zdarzenia, mężczyzna, który prowadził tira stracił nad nim panowanie i wjechał w dziewczynę, która przechodziła na pasami na zielonym świetle. Próbowano ją uratować w szpitaku im. ***** ********. Przeprowadzana była kilku godzinna operacja, która się powiodła, stan jej był stabilny, wręcz dobry, jednak nagle i niespodziewanie serce przestało bić i umarła. Kondolendje na bliskich i przyjaciół.

Nie pomyślałam nawet o swojej rodzinie, tylko wybrałam szybką opcję żeby się z stamtąd wynieść. Szkoda mi teraz trochę mojej mamy, ale taty trochę nie. On sam też miał czasami myśli typu; "Ciekawym by było żyć w innym świecie", "Wolałbym się urodzić nawet w jakimś horrorze, który były i tak mniej straszy on rzeczywistości". Tak zacytowałam myśli, które kiedyś ojciec powiedział na głos przy mnie. Teraz jak sobie przypomniałam to miał podobne myślenie do mnie. Chyba odziedziczyłam to właśnie po nim.

Wyłączyłam telefon i włożyłam go z powrotem do plecaka, przy okazji go zasuwając. Powoli wstałam na równe nogi, otrzepawszy nogi z ziemi i kurzu. Rozglądnęłam się ponownie dookoła jednak nic ciekawego znowu nie widziałam. Westchnęłam ciężko.

― To będzie długi dzień ― mruknęłam sama do siebie. ― Chciałabym jak najszybciej kogoś spotkać...

Założyłam rękę na rękę i kiwnęłam głową kilka razy. Nad głową zapaliła mi się żarówka. Zamknęłam oczy z mocnym skupieniem i weszłam z trudem do własnego umysłu. Z trudem... Byłoby to dla mnie normalne gdyby to był czyjś, ale to był mój własny! Szok i niedowierzanie mnie ogarnęły.

― Staruszku, Staruszku... Jesteś tutaj?! ― wołałam, obracawszy się wokół własnej osi.

Po chwili zorientowałam się, że wygląd i przestrzeń mniejsca, w którym się znajdowałam wyglądała inaczej. Zamiast nicości stałam po kostki w wodzie. Nie było nidzie oświetlenia, ale na ciemność nie mogłam narzekać. Kolor przestrzeni był niebieski albo taki raczej błękitny, ale ok.

― Potrzebujesz czegoś? ― donośny, ale przyjamny głos rozniósł się po pomieszczeniu. I to raczej nie był głos Hagoromo.

Przechyliłam głowę do tyłu, zauważyłam tam Matatabi.

O mój... Na Mędrca Sześciu Ścieżek toż to jedna z moich ulubionyh Ogoniastych zaraz po Kuramie!

― Omg Matatabi! ― podbiegłam do Nibiego i przytuliłam go w nogę. Jednak prawie od razu się opamiętałam. Moje blade policzki przybrały czerwonego koloru z lekkiego zażenowania. ― Przepraszam... To był odruch. Po prostu jesteś jedynym z moich ulubionych Bijuu.

Podrapałam się po karku.

Baneko jakby trochę się uśmiechną na mój gest i schylił swoją głowę ku podłoża.

― Więc?

― Akhym. Chciałam się zapytać gdzie aktualnie się znajduję, ponieważ nie wiem, w którą stronę mam iść ― odparłam.

― Hmm... Mędrzec aktualnie zbiera chakrę i przystosowuje ją do twojego ciała, więc na razie nie będzie mógł ci pomóc, jednak... ― Besia przymknęła oczy i jakby... wąchała powietrze? Przecież Nibi jest dalekim przedkiem kotów, a nie psów... Czy ja o czymś nie wiem?! ― Najbliżej ciebie wyczuwam Shukaku, czyli musisz być gdzieś na granicy Kraju Rzek z Krajem Ognia.

― Ehh? Czemu musiałam trafić tak daleko od Konohy? ― mrudziłam i machałam rękami na wszystkie strony. Później przetarłam nimi twarz.

― Nie martw się. Jak pójdziesz na pócnocy wschód powinnaś trafić do wioski, w której stacjonuje Uzumaki Naruto.

― Mhm. Dzięki Matatabi ― mruknęłam i pomachałam jej na pożegnanie po czym wyszłam szybciej z umysłu niż weszłam.

Otworzyłam oczy i weatchnęłam, zauważając coś istotnego. Miałam coś innego na sobie niż przedtem. Aktualnie na nogach miałam czarne trochę jakby trapery oraz białe zakolanówki? Nie jestem pewna, ponieważ nigdy takich nie miałam na sobie, bo myślałam, że są uciążliwe. Chyba siŕ myliłam. Moje długie spodnie zamieniły się w krótkie pomarańczowe, dżinsowe spodenki razem z... łańcuchem? Co sobie myślał Hagoromo wybierając mi ten outfit? Na górze miałam natomiast czarny podkoszulek z wychawtowanym słońcem i księżycem. Wyglądał prawie identycznue do znaku na mojej prawej ręce.

Włosy miałam rozpuszczone, a nieznosze jak mi one lecą do oczu. Chociaż nie były one bardzo długie to i tak czasami mi to przeszkadzało. Jedyne co teraz mogłam zrobić to zarzucić je za siebie i się po nich podrapać.

Po raz kolejny się otrzepałam, założyłam plecak na plecy i właśnie zaczęłam tutaj swoją przygodę!

***

NARRATOR

Wioska Liścia dopiero co zaczynała stawać na nogi chociaż powojenne rany i blizny pozostały. Wielu straciło swoich bliskich oraz domy. Mimo to udało im się wygrać tą jakże ciężką potyczkę. A stało się to dzięki bohaterowi, który już raz ocalił Konohę ― Uzumaki Naruto ― oraz zbiegłemu shinobi, który miał mrok w seru ― Uchiha Sasuke. Nawrócony na dobrą drogę został przez swojego rywala jak i przyjaciela wyżej wymienionego. Stoczyli przeciwko sobie ciężki bój, tracąc przy tym swoje dominujące ręce, ale to i tak mało w porównaniu do uratowania świata.

Naruto ― odezwał się ciężki, basowy głos w głowie chłopaka.

― Hmm? Coś nie tak Kurama? ― zapytał na głos, ponieważ był w domu. Gdyby przechadzał się po wiosce to by dziwnie wyglądało jak gada sam do siebie.

Muszę ci coś jak najszybciej przekazać, a jest to wiadomość najwyższej wagi ― powiedział dość poważnym tonem.

― Większej niż twojej? ― spróbował go zirytować.

Ta- Znaczy co? Naruto, idioto! Jak zaraz z ciebie wyjdę to zaczniesz błagać mnie o litość! ― warknął ma cały głos.

― Zabrzmiało to dwóznacznie, ale okey. Co masz mi to przekazania? ― leżał na plecach na łóżku w swojej nowo kupionej kawalerce.

Ugh. Po pierwsze Mędrzec wrócił.

Uzumaki jakby się czymś zaksztócił. "Ten Staruszek?". Słowa błądziły mu w myślach.

Po drugie znasz legędę o "Wybranej"?

Skupił się mocno. Może kiedyś słyszał, ale teraz nie pamięta? Nie wiedział. A może wogóle o niej nie wiedział?

No to słuchaj mnie teraz uważnie. Jest to legenda, którą podobno Mędrzec zapisał w swojej pamięci na wieki. Podobno usłyszał ją dawno, dawno, dawno, daaawno... dawno temu od Gamamaru. Ekhym. Zacutję ci ją teraz.    "Z innego świata przybędzie ona. Pomoże przepędzić zło. Na barkach jej spocznie wiele żyć. Jeżeli moc swoją obudzi będzie mogła nawet zmienić kogoś przeznaczenie. Lecz uważaj. Nadejdzie ciężki przeciwnik. Będzie mogła go pokonać tylko z pomocą księżyca i słońca oraz ich sojuszników. Nie obawiaj się. Wygracie. Chociaż nawet jeżeli wiele stracicie. Ona wam pomoże. Zmieni bieg wydarzeń. Uratuje każdego. Nie robi podziałów. Ona. Jest. Inna". Tak to właśnie brzmi ― wyrecytował i odetchnął.

― "Inny świat"? "Księżyc i słońce"? "Zmieni bieg wydarzeń"? O co tutaj chodzi, dattebayo?

Ale ty tępy jesteś. Chyba naprawdę mówiłem prawdę, że jesteś najgłupszy ze wszystkich Hokage. "Inny świat" to... hmm... najlepsze określenie to inny wymiar, rzeczywistość. "Księżyc i słońce" to ty i Sasuke. Nie pamiętasz znaków na waszych rękach jakimi oznaczył was Mędrzec? Hmpf! Jeżeli chodzi o "zmieni bieg wydarzeń" to... sam nie wiem. Można to interpretować na różne sposoby, jednak żaden nie pasuje do tej przepowieni... A przynajmniej ja tak myślę ― lis, leżąc podłożył sobie łapy pod pysk, ale nie zamknął oczu.

Blondyn jeszcze raz w myślach studiował to co powiedział Kurama. "Ciężki przeciwnik"... To znaczy, że będzie tak samo groźny jak Madara czy Kaguya? A moż heszcze bardziej? Zamartwiał się tym strasznie. Westchnął tylko.

― Więc? O co chodzi z tą... chyba to dziewczyna skoro mówiłeś "ona". Wiesz kto to może być?

Jasne, że tak. Razem z pozostałymi ją poznaliśmy i to prawda, że "nie robi podziałów". Podobno jest już nawet gdzieś w tym świecie.

― CO?! I DOPIERO TERAZ MI TO MÓWISZ?! ― prawie, że wrzasnął na całe gardło przez co kaszlnął kilka razy.

No przepraszam za to, że chciałem sobie pospać ― aż biło do tego zdania sarkazmem "niewyspanego lisa".

― Będę mógł ją jakoś namierzyć? ― zapytał po czym wstał na równe nogi, przeciągając przy tym ręce i nogi. Dokładnie tydzień temu dostał od babuni Tsunade nową, sprawną rękę z komórek Hashiramy. Był szczęśliwy, że będzie mógł normalnie jeść ramen bez pomocy innej osoby, któa musiałaby złamać dla niego pałeczki.

Myślę, że jak wejdziesz w Tryb Ogoniastego, ale nie jestem pewny. Mędrzec aktualnie stacjonuje w jej umyśle i chakrze, więc będziesz mógł ją wyczuć, ponieważ masz pozostałości jego mocy w sobie. Tak samo jak ten dzieciak Uchiha ― mruknął i przymknął lekko powieki.

― No to powiadomię Kakashiego-senseia o tym. Jest Hokage i będzie musiał to wiedzieć. Tak samo Sasuke... ale on chyba sam się o tym dowie. Dzięki Kurama! ― zawołał wesoło i uśmiechnął się.

Kyuubi tylko prychnął i szybko zasnął. Mógł mieć w końcu chwili spokoju.

☆ ☆ ☆

słów: 1615

no to ten... kolejnh rozdział? mam mega wenę na pisanie tego, ale zrobiłam krótszy rozdział, ponieważ następny będzie dłuższy i będzie się więcej akcji! ^^

mam nadzieję kochana osóbko, że nie zapomniałaś/eś skomentować!

następy rozdział znowu za tydzień! <3

jeżeli macie jakieś pytanie zadawajcie je tutaj:
\___/ <----- koszyk uwu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro