XIX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zaraz po przebudzeniu idę do małej łazienki  i dokładnie obmywam się cała z farby. Spędzam pod prysznicem dobre pół godziny i wychodzę dopiero, gdy mam pewność, że rodzice nie wyczują ode mnie farby. Pożyczam czyste ubrania od Alice, która akurat miała przy sobie zapasowy dres do ćwiczeń. 

Żegnam się z wszystkimi, którzy już się obudzili i kieruję się do wyjścia z budynku. Zatrzymuję się jeszcze w progu pomieszczenia i spoglądam za siebie, na Tylera śpiącego na kanapie. Jego jedna ręka zwisa bezwładnie, a nogi wystają poza sofę. Wygląda uroczo, ale minę ma groźną, jakby nawet przez sen chciał być zdystansowany i stwarzać wokół siebie aurę respektu. 

Wychodzę spomiędzy gruzów walącego się budynku i ruszam do domu. Wiem, że rodzice będą źli, że wracam na drugi dzień, nie pierwszy raz. Mam cichą nadzieję, że może niechciany przeze mnie gość już opuścił nasz dom. 

Niestety, gdy wchodzę do holu, para wysokich szpilek wciąż tam stoi. 

-Myślałam, że już nie wrócisz- słyszę głos mamy z salonu i po zdjęciu butów i kurtki tam się udaję. 

-Przepraszam,  dobrze się bawiłam ze znajomymi i wiesz... Straciłam poczucie czasu. 

-Nie powinnaś wychodzić z domu po zmroku. Ostatnio wzmogła się działalność rebelii i łowców. Wczoraj w nocy był kolejny atak, musimy z ojcem mieć pewność, że jesteś bezpieczna. 

Czy oni właśnie chcą mnie zamykać w domu na całe noce? Nie mogę na to pozwolić, w końcu sama należę do grupy łowców. Muszę się jakoś z tego wywinąć... Niestety kłamstwami. 

-Ale mamo, siedzimy cały czas w domu jednej koleżanki, nie szwendamy się bez celu po mieście, w środku nocy. Spokojnie, jestem bezpieczna. 

-Martwimy się. Nie jesteś jeszcze dorosła, musimy bardziej cię ograniczać, dla twojego dobra. 

O kurde, robi się poważnie. 

-Mamo- zaczynam spokojnie, choć jestem już zła. Postanawiam ją podejść z innej strony- sama chciałaś, żebym  znalazła sobie chłopaka, prawda? No więc wśród tych znajomych jest jeden taki,  który mi się podoba. No ale widzisz, jeśli zabronisz mi wychodzić do nich wieczorami, to nie uda mi się go wyrwać- robię skwaszoną minę. Mama marszczy brwi, jak zwykle, gdy się zastanawia. Udało mi się. 

-Masz mnie- wzdycha- chcę, żebyś sobie kogoś znalazła. Masz brać ze sobą komórkę i pisać za każdym razem jak masz nie wrócić na noc. 

-Jasne- całuję ją w policzek- wiesz może, czy wujek z ciocią  są w domu? Mam do nich sprawę. 

***

Godzinę  później siedzę już w salonie Amona i Kath i  czekam, aż ciotka zrobi mi herbatę z sokiem. Po chwili dostaję kubek, nad którym unosi się gorąca para, a wujostwo siada na kanapie naprzeciw mnie.

-No,- zaczyna mężczyzna, cały czas rozbawiony zaistniałą sytuacją- opowiadaj, młoda, co nawywijałaś? 

-Dobra, ale proszę, obiecajcie, że nie powiecie rodzicom- patrzę na nich błagalnym wzrokiem. 

-Się okaże, czy sytuacja nie wymaga powiadomienia ich. I tak nie masz za bardzo wyjścia. Albo nam powiesz o co chodzi, albo rodzice z miejsca dowiadują się o tym, że wczoraj widzieliśmy cię, jak niszczyłaś budynek urzędu władzy. Więc?- spojrzałam na ciotkę morderczym spojrzeniem. Faktycznie, nie miałam za bardzo wyboru. Mogłam jedynie liczyć na to, że po tym, jak dowiedzą się o wszystkim, postanowią zachować wszystko dla siebie. Niestety, było to mało prawdopodobne. 

Wzięłam głęboki oddech. Teraz już nie mam wyjścia, muszą się dowiedzieć. 

-Przystąpiłam do łowców- powiedziałam powoli, dając im czas do namysłu. Oboje otworzyli szerzej oczy, a wujek wydał się jeszcze bardziej rozbawiony, niż wcześniej.

-Robi się ciekawie- z prześmiewczym uśmieszkiem oparł łokieć na kolanie, a brodę na dłoni. 

-Na początku tego nie chciałam, samo tak wyszło. No, ale potem... Spodobało mi się. Nie samo zabijanie wampirów- chcę trochę sprostować- ale ogólnie, przynależenie do grupy, nowi znajomi, zajęcie. 

-Czyli grupa nienawiści do rasy, która jest twoją rodziną, przodkami, a także dziedzictwem, sprawia ci radość? Kontynuuj. 

-To nie tak... Po prostu ich polubiłam. I tak, czuję się źle z tym co robię, z tym, że wszystkich okłamuję, ale wplątałam się już za głęboko, żeby się bezpiecznie wycofać. 

-Uwierz, mogę cię bardzo szybko z tego wyplątać- uśmiech Amona staje  się szerszy, wręcz groźny. 

-Nie. Nie ma mowy. To są moi przyjaciele, miałam nadzieję, że zrozumiecie. 

-Staramy się zrozumieć, kochanie- mówi  ciocia- ale to wszystko co robisz, jest  straszliwie sprzeczne z tym, jak zostałaś wychowana. Zdradzasz własną rodzinę. 

-Wiem i źle mi z tym. Kiedyś będę musiała im powiedzieć, czyją córką jestem. Rodzicom też powiem wszystko. Ale nie teraz. Póki co zamierzam to ciągnąć, tak długo jak zdołam. 

-To nie wszystko. Nie robiłabyś tego, gdyby chodziło tylko o znajomych. Jest coś jeszcze- od kiedy Kath zna się na psychologii?

-Jest- potwierdzam.

-Co? Albo, kto?

-Ehh... Szef łowców, Tyler. Chyba go... Polubiłam. Nie chcę, żeby się dowiedział, bo...

-Nie miałabyś u niego szans. 

-Dokładnie. On okrutnie nienawidzi wampirów. 

-Patrz- kobieta szturcha wampira w ramię- nasza mała Patience się zakochała. Normalnie historia jak romeo i Julia! 

-Szkoda tylko, że Romeo nie wie nawet, że nienawidzi Julii. 

-Aj tam. Trzymam za was kciuki- podekscytowana ciocia przykłada dłoń do policzka- nikomu nie powiem, ale masz mi zdawać relacje, jak tam rozkwita wasza znajomość.

-Teraz to i ja nic nie powiem, bo skoro ona- wujek obejmuje Kath ramieniem- was widzi jako parę, to by mi żyć nie dała, gdybym popsuł jej tę wizję. 

Oddycham z ulgą, ciocia się śmieje

-Czyli mam w was sprzymierzeńców? 

-Na to wygląda, tak- kobieta rozsiada się wygodniej na kanapie- a teraz, opowiedz mi o nim dokładnie wszystko. Jak się poznaliście, jaki jest i jak wam się rozmawia, uwielbiam romantyczne historie. 

Śmieję się gorzko. Od dzisiaj, będę dzielić moje miłosne podboje z ciotką, po prostu świetnie. 

~*~

Hejka. Kolejny rozdział! Jak się podoba? Ostatnio nie mam weny na to opowiadanie... Przynajmniej jest luz w szkole, jest i czas na myślenie nad kolejnymi rozdziałami i realizacje pomysłów. 

Zapraszam też na inne moje prace, które znajdziecie na moim profilu. Do komentowania też was zachęcam, jest to naprawdę pomocne przy pisaniu kolejnych części :) 

Och i jeszcze jedno. Motywację, by napisać ten rozdział dała mi cudowna Volerin <3 To dzięki niej pojawia się on dzisiaj, więc wszystkie podziękowania do tej pani. Codziennie pisze mi naprawdę miłe i kochane rzeczy na temat mojej twórczości, a mi już brak pomysłów jak jej dziękować za tyle miłych słów. Więc dziękuję jej tym rozdziałem i całym serduszkiem dedykuje go jej <3 

xx 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro