(🌿)────rozdział dwudziesty ósmy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Słońce o poranku wyjątkowo grzało mimo wczesnej pory, a koty albo siedziały w swoich legowiskach albo siedziały w cieniu unikając jak najbardziej palących promyków słońca. Rudzikowa Fala stał przy Omszonej Skale wyznaczając patrole, a jego futro pięknie świeciło się w intensywnym słońcu.

Gronostajowa Gwiazda za to siedział przy paprociach, które dawały miły cień i powoli spożywał pulchnego gołąbka. Obserwował uważnie swój klan i to jak dobrze sobie radzi.

- Jeżynowe Ucho, wybierz koty na patrol z klanem Słonecznego Blasku, a ty Długie Pióro wybierz na polowanie. - Usłyszał miauknięcie biało-rudego kocura.

- Ja wezmę Kwiecisty Pazur i Rzeczny Pomruk. - Odezwała się Jeżynowe Ucho spoglądając w stronę dwóch wojowników.

- Krucze Futro, Oszroniony Liściu idziecie ze mną. - Miauknął długofutry wojownik.

Kiedy wszyscy się rozeszli zastępca przywódcy podszedł do umięśnionego, białego kocura, który stał niedaleko i obserwował czujnie wszytskie koty jak gdyby to on był przywódcą. Dwójka kocurów wymieniło się zdaniami po czym obydwoje wyszli z obozu. Pręgus był bardzo ciekawy to gdzie wojownik i zastępca poszli i najchętniej udał by się za nimi, ale z drugiej strony mu nie wypada. Po krótkim czasie wstał ze swojego miejsca po czym również wyszedł z obozu. Ciekawość wzięła górę, więc kocur zaczął podążać za zapachem Rudzikowej Fali i Wietrzengo Obłoku. Zapach prowadził prosto w stronę Pierzastego Brzegu, więc i tam przywódca się udał. Kiedy po krótkim czasie dotarł na miejsce zakradł się do krzaków i wyjrzał w stronę rzeki. Jednak to co zobaczył kompletnie go zaskoczyło.

Wietrzny Obłok lizał rude futro Rudzikowej Fali, który wyjątkowo głośno jak na niego mruczał. To jest chyba pierwszy raz kiedy widział Wietrzny Obłok, który okazywał uczucia, a w dodatku do innego kocura. Przywódca zamrugał zdezorientowany i zaczął się zastanawiać czemu oni w ogóle ukrywają swój związek? Przecież nie robią niczego złego. Przywódca wycofał się z krzewów i zaczął wracać do obozu zastanawiając się nad związkiem Rudzikowej Fali i Wietrzengo Obłoku.

Wietrzny Obłok jest o dziewięć księżycy starszy od Gronostajowej Gwiazdy, więc przywódca nie widział kocura jako kociaka, a wyłącznie jako ucznia. Wtedy jeszcze Wietrzna Łapa był uczniem samego Szczawiowej Gwiazdy! Biały kocur jako uczeń był wyjątkowo wrednie nastawiony do jakiegokolwiek kota, który się z nim nie zgadzał. Rudzikowa Fala również jest starszy od przywódcy tyle, że o sześć księżycy. Z tego co mu jego matka mówiła to urodził się zaraz po mianowaniu Rudzikowej Fali na ucznia.
Rudy i biały kocur od kąd zostali uczniami dziwnie zachowywali się w stosunku do siebie. Niby to się nienawidzili, a jednak przywódca widział jak obydwoje się na siebie gapili z rozmarzeniem. Czy podejrzewał, że będą parą? Oczywiście, że tak, ale myślał, że ich uczucie po wielu księzycach zgaśnie co jednak okazało się błędnym myśleniem. Co do przyjaźni Rudzikowej Fali i Gronostajowej Gwiazdy to już osobna historia. Pręgus poznał swojego zastępce jak miał dwa księżyce, a wtedy jeszcze Rudzikowa Łapa osiem księżycy. Od tamtego pamiętnego momentu zostali najlepszymi przyjaciółmi.

Kocur uśmiechnął się lekko na swoje miłe swoje wspomnienia, ale zaraz z zamyślenia wyrwał go delikatny głos. Uniósł głowę i ujrzał ją.

- Witaj Pęd! - Miauknął przywódca przyglądając się samotniczce, która od ostatniego spotkania nieco zgrubła, a jej przedtem matowe futro było teraz błyszczące i gładziutkie.

- Oh, cześć Gronostajowa Gwiazdo. - Odpowiedziała kotka.

- Co znów robisz na terytorium mojego klanu? - Rzekł już poważniej pręgus.

- Cóż, emm...chciałam zobaczyć czy jeszcze żyjesz? - Mruknęła niepewnie mrużąc oczy.
Wąsy przywódcy zadrgały kiedy usłyszał słowa samotniczki.

- Jak widać jeszcze tak, ale nie wiem jak długo. - Kocur odwrócił wzrok gdzieś na bok zaczynając podziwać jakieś losowe drzewo o brązowej korze.

- Nie mów tak, wyglądasz na młodego.

*

Kocur pod dość długiej rozmowie z Pędem wrócił do obozu. Panował już wczesny wieczór, a większość kotów spożywała posiłek przy stosie ze zwierzyną dzieląc języki. Przywódca wręcz od razu poszedł do swojego legwosiska czując jak jego powieki zaczynając być coraz to cięższe. Kiedy wszedł do środka jaskinki w Omszonej Skale od razu opadł na swoje posłanie z mchu i paproci, a potem zapadł w głęboki sen.

[648 słów]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro