(🌿)────rozdział dziewiąty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Brunatne futro kocura znacznie wyróżniało się na tle białego, błyszczącego śniegu. Słońce lekko przebijało się przez gęste, szare, zimowe chmury, a mocny wiatr targał roślinnością oraz futrem kotów. Śnieg zaczął znów padać, był gęsty i ledwo było cokolwiek widać. Każdy patrol, polowanie były niebezpieczne przez co niektóre z nich zostałe odwołane. Zaś kociaki i starszyzna dostali zakaz wychylania głów oraz wychodzenia z swoich legowisk. Niektórzy mentorzy odwołali zajęcia, a zawiedzeni uczniowie dostali rozkaz pilnowania aby żadnemu kociakowi się nic nie stało.

Przywódca niedawno wyszedł z legowiska medyka po rozmowie ze swoim rudym zastępcą. Jednak długo nie był na zewnątrz bo usłyszał krzyk wydobywający się z legowiska medyczki.

— Błądzący Locie! Szybko! — zawołała jakaś kotka. Spojrzenia kotów, które były w obozie skierowały się w tamtą stronę. Pręgus skierował się szybkim tempem w tamtą stronę i wskoczył zwinnie do legowiska.

— Szybko! — tym razem głos należał do kocura, podejrzewał, że do Rudzikowej Fali bo jako jedyny on tam był. Pierzaste Futro już stamtąd wyszedł bo dokuczliwe przeziębienie minęło. Kocur ujrzał przy jednym z posłań białą, wysmukłą kocice, która pozbawiona była ogona, a na jego miejscu był tylko kikut. Obok medyczki stała mniejsza kotka o ciemno rudym, długim futrze z czarnymi łatami w niektórych miejscach. Z daleka przyglądał się rudy kocur z białym brzuszkiem, który wyglądał na zestresowanego.

— Co tu się dzieje?! — miauknął głośno brunatny kocur czekając chwilę aż uzsyka odpowiedź.

— Motyla Łapa! — miauknął zastępca przywódcy spoglądając na pręgusa. Ale co jej się stało? Przecież nie wdrało jej się żadne zakażenie... prawda? Przywódca nie wiele myśląc podszedł szybkim krokiem do medyczki i jej uczennicy przeciskając się między nie. Na posłaniu z mchu zobaczył czarne futro z białym brzuszkiem. Boki uczennicy unosiły się szybko, a sama kotka dyszała ciężko. Jej oczy były zacisnięte, a pysk skrzywiony z ogromnego bólu. Łapy podkulała również z bólu, a jej krótkie pazurki co chwilę były wsuwane i z powrotem wysuwane wbijając się w podłoże.

— Odsuń się! — syknęła jedna z kocic posyłając przywódcy piorunujące spojrzenie. Może faktycznie nie powinnien się tutaj przepychać? Posłusznie odsunął się do tyłu. Zeztresowany patrzył jak dwie kocice próbują uratować życie uczennicy.

Po kilkunastu minutach młode ciałko czarnej kotki przestało się ruszać. Grymas zniknął z jej pyska, a mięśnie się rozluźniły się.

— Motyla Ł-Łapo? — miauknęła niepewnie łaciata kotka przyglądając się przestraszonym spojrzeniem na ciało Motylej Łapy. Nie uzyskała żadnej odpowiedzi.
Ta kotka już polowała z klanem Gwiazd, kolejna śmierć. Ale to może ta o której mówił Klan Gwiazd? Jak miał uchronić tą uczennice przed śmiercią skoro nawet medyczki nie dały rady?

— Umarła, Sójcza Łapo — mruknęła smutno biała kocica. Medyczka obróciła się przodem do przywódcy, ale jej uczennica spuściła tylko głowe nad ciałem zmarłej. — Musisz powiadomić klan, niech ostatni raz podzielą z nią języki.

Brunatny kocur skinął tylko głową i wyszedł przygnębiony z legowiska medyka. Poczuł się winny. Przecież nie musiał brać tej nie winnej kotki do wyganiania szczurów. Kilkoma skokami przedostał się przez śnieg do głazu z którego zawsze zwoływał zebrania. Wskoczył na głaz, a koty będące w obozie od razu się zebrały nie czekając nawet aż przywódca ich zawoła.

— Przed chwilą zmarła Motyla Łapa, teraz już poluje razem z klanem Gwiazd — spojrzał zielonymi ślepiami na zachmurzone niebo. — Teraz każdy ma czas na ostatnie podzielnie z nią języków, a później pochowamy ją pamiętając jak oddała życie wyganiając szczury z naszego terytorium. — Wśród kotów wzniósł się szmer rozmów. Ich pyski były smutne i przygnębione, a niektóre zaskoczone czy zainteresowane. Na czarno pręgowany kot zeskoczył z kamienia i skierował się do legowiska medyka. Kiedy znów tam wszedł przy ciele kotki była już jej najbliższa rodzina oraz przyjaciele. Czy to naprawdę musiało się tak skończyć?

• ────── ✾ ────── •

[601 słów]

nie umiem w śmierci kotów :')

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro